niedziela, 31 stycznia 2021

Kobiety ''Solidarności'': Alina Pienkowska i nie tylko

Przy  niedzieli pozwolę sobie zwrócić uwagę na temat płci pięknej w strukturach związku, o którym usłyszał cały świat. Omówię więc fatalną książkę  Barbary Szczepuły, Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki, która ukazała się dawno temu. Warto mieć na uwadze również złe  biografie.



Jacek Kuroń, Anna Walentynowicz i Adam Michnik. Co dziś zostało z tego pozornie życzliwego uścisku? Cynizm i kunktatorstwo, a także brak granic w opluwaniu Anny Walentynowicz, Aliny Pienkowskiej, młodziutkiej wówczas Ewy Ossowskiej, Maryli Płońskiej. Czyli wszystkich kobiet, które miały czelność przeciwstawić się władzy autorytarnej Lecha Wałęsy*.

Kobiety ''Solidarności" zapomniane i zmarginalizowane do roli sługusów i klakierów. A to nieprawda.

Alina Pienkowska z wykształcenia pielęgniarka, tworzy Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża. W 1980 roku współorganizuje strajk w Stoczni Gdańskiej. W stanie wojennym bohaterka publikacji zostaje internowana przez siedem miesięcy. Lech Wałęsa podpisuje porozumienie z zarządem Stoczni i skłania się ku zakończeniu strajku, ale odważne panie na to nie pozwalają. To właśnie Alina Pienkowska 14 sierpnia 1980 roku wykrzyczy  liderowi: Zdradziliście nas!  ( a nie Henryka Krzywonos, jak pokazał to w filmie Wałęsa. Człowiek z nadziei Andrzej Wajda). Zasługi pani Krzywonos eksponowane są do do granic absurdu.
W wolnej już Polsce Pienkowska zapisuje się do Unii Wolności. 

Tu zaznaczyć kolejny raz muszę, iż pewne środowiska czynią wszystko, aby wyrugować pamięć o prawdziwych działaczkach Sierpnia 1980 roku.

Biografia pióra Barbary Szczepuły ukazała się dość dawno temu, nie wnosi nic konkretnego. Treść jest miałka i uproszczona, skrótowo ukazano działalność tej postaci, jak i całego ruchu. Narracja jest prowadzona w sposób infantylny, o czym zaświadcza poniższy cytat:
Na pierwsze spotkanie WZZ przyszła w czerwonej sukience i szpilkach. Tak samo ubrała się na spotkanie ze swoim późniejszym mężem, Bogdanem Borusewiczem, choć nie wiedziała, że - ze względu na założony u niego podsłuch - pójdą rozmawiać do lasu.

Idealizm głównej bohaterki sprowadzono do niskich przymiotów, zachwytów nad Bogdanem Borusewiczem.

Mimo represji i aresztowań nigdy nie zrezygnowała z działalności podziemnej. W latach siedemdziesiątych tworzyła Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża, w sierpniu 1980 współorganizowała strajk w Stoczni Gdańskiej. Była sygnatariuszem porozumień sierpniowych, w stanie wojennym została internowana. W latach 1991-1993 zasiadała w Senacie. Pośmiertnie odznaczono ją Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymała też tytuł Honorowego Obywatela Miasta Gdańska. 

Aktywne działaczki nie stanowiły przysłowiowego dodatku do kożucha, pełniły bowiem rozmaite funkcje: dziennikarki, sprawowały dyżur w punktach konsultacyjnych. Zdarzało się też, że udostępniały własne mieszkania. I tak np. u pani Walentynowicz przez dwa miesiące mieszkał Jacek Kuroń.

* Źródłem zdjęcia jest Onet: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sierpien-1980-r-rola-kobiet-w-strajku-i-solidarnosci.

czwartek, 28 stycznia 2021

Mróz znów nie zachwyca...

 ...Przynajmniej mnie.

Halny to szósta część cyklu o komisarzu Wiktorze Forście i pani prokurator Dominice Wadryś- Hansen. Z tymi bohaterami nie miałam jeszcze do czynienia, ale wydaje mi się, że niewiele straciłam. Bowiem książki tego pisarza są jak Moda na sukces, tasiemiec niemający końca:😜

Góry nie zaznały krwi przez niemal trzy lata. Panujący w nich spokój trwał, od kiedy Wiktor Forst ujął mordercę nazywanego Bestią z Giewontu- i nic nie wskazywało na to, by sytuacja miała się zmienić.

 


Fabuła bywa interesująca, zdarza się, że nie można oderwać się od lektury. Niestety, często wieje nudą, zwłaszcza na początku. Jestem zdania, że autora zdecydowanie stać na więcej. W każdym razie, postanowiłam odpocząć od jego twórczości.

Koszmar  nadszedł wraz z halnym. Dominika Wadryś-Hansen została wezwana do Zakopanego, gdy tuż przed wejściem do kaplicy na Wiktorówkach odnaleziono makabrycznie zamordowaną kobietę. Ciało rozcięto, wnętrzności wywleczono, a w ustach ofiary umieszczono monetę łudząco przypominającą te, którymi posługiwał się seryjny zabójca lata temu.

Akcja rozgrywa się głównie w Zakopanem, ale też w Krakowie. Remigiusz Mróz szczególnie upodobał sobie Nową Hutę- Wzgórza Krzesławickie. I w istocie Osiedle Na Stoku ( zwane popularnie ''Stokami") nie cieszy się renomą. Okolica dość ponura i nieco zaniedbana. Ale już ulice wcześniejsze np. Jagiełły, mają swój urok.

Poszlaki prowadzą donikąd, odpowiedzi jednak zdaje się mieć osadzony w więzieniu Iwo Eliasz. Deklaruje, że zamierza się nimi podzielić-ale tylko z jednym człowiekiem. Człowiekiem, który zniknął.

Przez karty thrillera przewijają się osoby dobrze nam znane: Kordian Oryński, Joanna Chyłka.

Kim jest nowa Bestia z Giewontu? 

Ocena: 2/5

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Styczniowe refleksje

 Taki mamy klimat:)


Wydawnictwo Biały Kruk z Krakowa zamieściło moją recenzję książki profesora Aleksandra Nalaskowskiego Wielkie Zatrzymanie. Co się stało z ludźmi. Świetnie, gdy nasza praca zostaje zauważona i doceniona😊😋. Przypominam: https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/07/rozgoryczenie-profesora-idealisty.html.

Z drugiej jednak strony smuci fakt, iż publikacje takie jak ta: Walentynowicz. Anna szuka raju, są nagradzane, pełne niezasłużonego splendoru (vide:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/09/na-imie-jej-byo-anna-na-drugie.html). W tego typu pracach jest tyle prawdy, co trucizny w zapałce😏😐.


Tymczasem znaczna część lektur już za mną.


I na koniec jeszcze ja😛





sobota, 23 stycznia 2021

Porozmawiajmy o czarownicach

Stacey Schiff, Czarownice. Salem 1692.

Monumentalne dzieło poświęcone procesom czarownic w Salem. Kolejny epizod w amerykańskiej historii, o którym tak wielu nie chce pamiętać. Opisywane wydarzenia miały miejsce i w innych częściach świata, jak np. w naszym kraju. Nie do końca jest prawdą, że Rzeczpospolita była ''krajem bez stosów''. Warto wspomnieć o wydarzeniach z 1511 roku rozgrywających się w pobliżu Poznania, wówczas to miał miejsce pierwszy proces czarownic.

Autorka w rewelacyjny sposób opowiada nam o życiu w purytańskiej społeczności. Objaśnia rygorystyczne zasady wiary (sola fide), sytuację kolonialistów. Odkurza również narosłe mity i uprzedzenia. Stacy Schiff gruntownie, faktograficznie i wszechstronnie charakteryzuje okoliczności, które stanowiły asumpt do procesów czarownic w Salem.  Mamy multum dokumentów, protokołów sądowych, zeznań.

Należy zaznaczyć, że mieszkańcy Massachusetts doby XVII wieku byli światli i doskonale wykształceni. I tu diabeł tkwi w szczegółach: jak społeczeństwo rozumne i otwarte na wiedzę, akceptowało brutalne praktyki? Publicystka stara się udzielić odpowiedzi na to pytanie.

Dzięki tej pisarce-erudytce odbywamy niezwykłą podróż w czasie. Przenosimy się do mrocznego i zimnego pod względem mentalności miasteczka. Wszechobecna jest aura strachu, nieufności, podejrzliwości. Przecież wystarczył jeden donos....

Wszystko rozpoczyna się pod koniec 1691 roku, kiedy to córka pastora Betty Paris i jej kuzynka Abigail Williams zaczynają wykazywać niepokojące objawy, twierdzą, że zostały zaczarowane.

1 marca 1692 roku rusza pierwszy proces, kiedy to oskarżono kolejne kobiety o konszachty z ''siłami nieczystymi". Te, które się przyznają mogą liczyć na uzyskanie wolności. Pozostałe zostają skazane na śmierć. Między czerwcem a październikiem stracono 19 kobiet. Śmierć spotkała także pewnego pastora, który buntuje się przeciwko pojmaniu, kolejnych, potencjalnych czarownic.
Kres wydarzeń przypadł na styczeń 1693 roku.

Przy opracowywaniu tego tekstu, posiłkowałam się rozmową z  badaczem doktorem Andrzejem Krasnowolskim. Warto zwrócić na nią uwagę. Vide:https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/792331,Salem-polowanie-na-czarownice

Naukowiec porządkuje informacje: 
To jest efekt wierzeń Germanów. W wierzeniach pogańskich istniało ugruntowane przekonanie o wielkiej mocy kobiet i mocy łączenia się z tym, co ponadnaturalne, z tym co jest magiczne. W momencie, kiedy Germanie przyjęli chrześcijaństwo, a było to już w VI w. n.e. rozpoczęły się u nich procesy czarownic.
Dopytywany o genezę wiary w czary, antropolog odpowiada: 
Bardzo trudno nam odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ wiara w niektóre umiejętności pewnych osób jest tak stara jak świat, jak ludzka cywilizacja. Nie mamy przekazów z okresu przedpiśmiennego. Jedynymi przekazanymi pewnymi są malowidła, które znajdujemy w jaskiniach.

 Dr Krasnowolski konkluduje: 

Kościół katolicki dość długo bronił się przed tymi germańskimi. Na synodzie zwołanym przez Karola Wielkiego w 785 roku nałożono kary śmierci nie na czarownice, ale na tych, którzy innych o czary posądzali.
Widzimy dylematy jakże i dziś aktualne: nietolerancja, pycha, pogardliwe wypowiedzi ludzi pozornie oświeconych i wykształconych, wobec myślących inaczej.

Przeczytajcie Czarownice. Salem 1692.


Ocena: 5/5.

czwartek, 21 stycznia 2021

Idealizm czy cynizm...

 ... W polityce jednego z najbardziej popularnych, amerykańskich prezydentów. Mowa o fascynującej monografii Karola Wojciechowskiego, Johna F. Kennedy'ego idealizm bez złudzeń. Raczej nie ma takiej osoby, który nie słyszałaby o tym polityku. Jego zagadkowa i w zasadzie niewyjaśniona śmierć, po przeszło pięćdziesięciu latach wciąż jest przedmiotem wielu dyskusji i polemik.

Autor tej zajmującej pracy już w przedmowie omawia wyniki ciekawych badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Konkluzje są następujące: to właśnie 35 prezydent USA jest tym, którego ocenia się najwyżej. Wskazało na niego aż 74 procent respondentów. Drugie miejsce przypadło Ronaldowi Reaganowi, 61 %. Co istotne, pierwszy obywatel cieszył się również wysokim zaufaniem społecznym, miał 70 procent poparcia. Choć jego dystyngowana małżonka powiadała, że JFK pozostawał człowiekiem trudnym do określenia.

Z badań przeprowadzonych w 2000 roku wynika, iż Kennedy zajął drugą lokatę (tuż po Abrahamie Lincolnie) w rankingu najwięksi amerykańscy politycy.

 

Johna F. Kennedy'ego idealizm bez złudzeń to nietuzinkowa i nieszablonowa pozycja charakteryzująca myśl polityczną i prawną dawnego kongresmana. Publikacja jest rozszerzoną wersją dysertacji doktorskiej Karola Wojciechowskiego (Uniwersytet Warszawski), ale nie zniechęcajcie się, bo ma multum walorów ( o tym za moment). Prawnik zapoznał się z wystąpieniami swojego bohatera, zna też jego najważniejsze dzieła.

Konstrukcja rozważań jest czytelna i obrazowa. Składają się z siedmiu rozdziałów i kilku podpunktów. Nie dostajemy suchych faktów ani biernego odtwarzania faktów. Styl autora jest przystępny. Zamieszczono też sporo zdjęć.

Doktor nadmienia o problemach, które nadal targają Ameryką: imigranci, kwestie rasowe, podatki...

Moją uwagę zwrócił rozdział czwarty o następującym tytule: Równouprawnienie kobiet i czarnoskórych Amerykanów, szczególnie zaś dwa podpunkty. Warto poznać faktyczny stosunek Kennedy'ego wobec praw dla kobiet i Afroamerykanów. I pastor Martin Luther King I have a dream...

Wytłumaczono również czym jest otwarte społeczeństwo, wskazano na źródła myśli polityczno-prawnej prezydenta.

Kolejną rzeczą godną uwagi są solidne przypisy i uporządkowana bibliografia.

Moja ocena: 5/5.

środa, 20 stycznia 2021

Nieco podstępny...

...Uśmiech, kiedy oczekujesz na nowe lektury. Dotychczasowe zapasy rozpłynęły się w zastraszającym tempie, niczym pierwszy śnieg 😉😊😜


A tymczasem muszę odpocząć od twórczości Remigiusza Mroza. Czuję się już trochę zmęczona zbyt częstymi wizytami Joanny Chyłki i Zordona. Ich perypetie nie mają końca:) Dodam też, że thriller Lot 202, choć jest całkiem udany, to mnie zbytnio nie porwał. Na swoją kolej czeka jeszcze Halny... Ale to dopiero za chwilę...

Dalej będę trzymać się jednak poważniejszych publikacji: Obecnie uśmiecham  się w stronę takich pozycji jak: Kobiety z obrazów, Alianci. Opowieści niepoprawne politycznie, etc.




niedziela, 17 stycznia 2021

A to sobie ja:)

Bezcenne są te chwile, gdy podczas niedzielnego spaceru spotykamy kogoś, kto podziela naszą pasję do książek 😊😋







czwartek, 14 stycznia 2021

O tym, w jaki sposób media nami manipulują. Część druga.

 Warto sobie przypomnieć o reportażu Joanny Najfeld i Tomasza Terlikowskiego Agata. Anatomia manipulacji. Okładka tej książki nawiązuje do szaty graficznej pewnego ogólnopolskiego dziennika. Niebawem wyjaśnię, dlaczego.

Na początek kilka zdań o autorach, katolickich publicystach ( oczywiście nie jest to żaden zarzut) i działaczach. Zagorzałych przeciwników aborcji i obrońców życia nienarodzonego. Ich mianownikiem wspólnym są konserwatywne przekonania. Tomasz Terlikowski jest dziennikarzem tygodnika Do Rzeczy, filozofem, teologiem i tłumaczem. Joanna Najfeld współorganizowała Marsz dla Życia i Rodziny. Kilka lat temu protestowała przeciw wklejeniu twarzy piosenkarki Madonny do welonu Matki Boskiej Częstochowskiej. Małżonka podróżnika Wojciecha Cejrowskiego.

Przejdźmy zatem do meritum: dziennikarze przypominają sprawę czternastoletniej dziewczynki, która zaszła w ciążę. Sprawa ta wstrząsnęła Polską w  2008 roku. Postępowi i zaniepokojeni redaktorzy z Gazety Wyborczej  domagali się aborcji dla niej, posługując się fałszywym argumentem, że została zgwałcona. ''Agata" (imię zmienione) przyznała sama, że nic takiego nie miało miejsca, a komentatorzy z biuletynu Michnika, zatroskani o jej rzekome dobro, ukrywali i przemilczali niewygodne dla sprawy okoliczności.

Należy w tym miejscu przypomnieć myśl Marie von Eben- Eschenbach:

Najniżej upadło społeczeństwo, które w milczeniu wysłuchuje, jak jawni dranie prawią mu kazania.

Joanna Najfeld i Tomasz Terlikowski przekonują, iż losem bohaterki interesowało się wiele osób, oferowano konkretną pomoc. Mimo to do zabiegu doszło. Autorzy piszą, że posługiwano się kłamstwem, manipulacją. Środowisku z GW przypisuje się też, że sztucznie wykreowali sprawę, aby osiągnąć cele ideologiczne, polityczne. Ciąże nieletnich nie są wcale rzadkością, dlaczego więc pochylono się jedynie nad tą sprawą? 

Co chcieli osiągnąć nadgorliwi publicyści? To nie pierwszy ich wybryk, jeżeli chodzi o przeprowadzanie tego typu operacji. Gdzie leży granica tego szaleństwa? Kierowali się rzeczywistą troską, czy zwyczajnym pragmatyzmem? Czy obrońcom nastolatki chodziło o przeforsowanie ustawy zezwalającej na legalne przerywanie ciąży?

Podsumowując: 

Dziennikarze prowadzący to dochodzenie odkrywając metody działania i techniki manipulacji mediów, stawiają pytania, jakie i przez  kogo zostały popełnione błędy w tej sprawie. Jednak nie po to by oceniać i osądzać (..), ale po to by w kolejnych potyczkach w wielkiej bitwie między cywilizacją życia a antykulturą śmierci wyciągnąć wnioski i nie popełniać tych błędów.

 Agata. Anatomia manipulacji jest pracą ważną i potrzebną. Ostrzega przed dwulicowymi opiekunami i cynizmem pewnych ludzi. To również despekt dla zawodu dziennikarza.

Ocena: 5/5.

wtorek, 12 stycznia 2021

'Tylko we Lwowie...'

Czas już na recenzję wspaniałej książki Ostatnie lata polskiego Lwowa. Jej autorami są znani popularyzatorzy historii, Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk


Moi Drodzy, wybrałam dla Was najciekawsze zagadnienia. W tej wspaniałej pracy zaprezentowano genezę dzieła Wojciecha Kossaka Panorama Racławicka. Równie intrygujący jest posażny życiorys Gabrieli Zapolskiej, autorkę Moralności pani Dulskiej poznajemy od zupełnie innej strony. Koper i Stańczak odwołują do konfliktu polsko- ukraińskiego, został uczciwie naświetlony. W sposób niezwykle żywy ukazano losy Ormian na naszych ziemiach. Pojawili w XI w., uciekając przed Turkami Seldżuckimi.  Największe ich zagęszczenie znajdowało się na Rusi Halickiej, którą Kazimierz Wielki przyłączył do macierzy.

Czy Polska może istnieć bez Lwowa? Ostatnie siedemdziesiąt lat udowadnia, że jest to możliwe, ale polska dusza mocno straciła na tej separacji. Jak magię miasta, porównywanego nieraz do Florencji, legendę stolicy polskiej przedwojennej kultury i elegancji, przełożyć na język zrozumiały dla współczesnego pokolenia.

Odtworzono biogramy wielu lwowskich tuz, np. Mariana Hemara, Stanisława Lema. Wspomniano też o nieudanym zamachu na prezydenta Wojciechowskiego, wydarzenia miały miejsce w mieście nad Pełtwią w 1924 roku. Co więcej? Sporo możemy dowiedzieć się na temat kultowej audycji Wesoła Lwowska Fala, uatrakcyjniali ją Szczepcio i Tońcio, debiutowała 23 października 1932 roku.



Rita Gorgonowa przyszła na świat jako Emilia Margarita Ilić. Poślubiła Erwina Gorgona, odbywającego służbę wojskową na Półwyspie Bałkańskim. Dzięki swojej obrotności znalajduje pracę w jednej ze lwowskich cukierni. Tam właśnie wypatrzy ją zacny architekt Henryk Zaremba. Proponuje jej więc posadę guwernantki jego dzieci, bowiem małżonka od dawna przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Trzeba podkreślić, że miejscowość, którą zamieszkiwał nowy pracodawca kobiety jest prestiżowa. Osiedlają się tu głównie ludzie sukcesu, na stanowiskach. Rita zostaje chłodno przyjęta przez najstarszą córkę Zaremby, dochodzi między nimi do scysji. Gorgonowa nie pozostaje jej dłużna. W końcu i pan domu ma jej dosyć, gdy oznajmia, że postanawia związać się z inną kobietą, Chorwatka oświadcza:  Zabiję ją, siebie i Zarembę. Podczas sylwestrowej kolacji znów dają o sobie znać animozje, atmosfera jest gęsta. Domownicy udają się na spoczynek...

Skowyt psa obudził Stanisława Zarembę, syna kochanki Rity. Zaniepokojony udał się do pokoju siostry, zdawało mu się, że widział macochę. Tymczasem dziewczyna była już martwa... Zaalarmowany medyk potwierdził zgon, przypuszcza, że zbrodni mógł dopuścić się ktoś z najbliższych... Śmierć nastąpiła w wyniku uderzenia tępym narzędziem w głowę.

Śledztwo prowadzone jest w sposób niechlujny i niedokładny. Społeczeństwo żąda powieszenia Gorgonowej. Omal nie doszło do linczu...  Sprawa została zamknięta w  1933 roku decyzją Sądu Najwyższego. Później ślad po niej zaginął. Szerzej pisze Cezary Łazarewicz w reportażu Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej.

Publikacja Ostatnie lata polskiego Lwowa jest piękna w wielu wymiarach: literackim i estetycznym. Jej struktura jest przemyślana i uporządkowana. Imponuje bogata  warstwa ilustracyjna. Polecam też zapoznać się z potężną bibliografią.

Ocena: 5/5.

Wiem, wiem, nie mam umiaru w pisaniu. Ale ta praca zasługuje na obszerne omówienie:)

niedziela, 10 stycznia 2021

Media jako czwarta władza

Czytam sobie o tym polskim Lwowie, tymczasem porozmawiajmy o współczesnej prasie i telewizji.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż media odgrywają istotną rolę w społeczeństwie. Pełnią rozmaite funkcje (informacyjne, opiniotwórcze czy też rozrywkowe). Zdarza się, że dziennikarze nie wykonują swoich zadań należycie i z powagą. Jawnie opowiadają się po stronie danego polityka (zarzut ten dotyczy wszystkich wiodących stacji telewizyjnych), bez umiaru okładają swoich antagonistów. Innych, złych (ich zdaniem) obrzucają kalumniami, obelgami. Agitacja polityczna jest nie do przyjęcia.

 Publicysta powinien być obiektywny i bezstronny, z tym różnie bywa. Niekiedy łamie zasady etyki dziennikarskiej, manipulując faktami i wprowadzając czytelników w błąd. Zdarza się, że brakuje im dystansu do opisywanych wydarzeń, zjawisk. Niektórzy w swoich wizjach stracili zdolność racjonalnej oceny sytuacji, pragną uchodzić za niezależnych, niepokornych, lecz stali się zakładnikami jednej opcji. Mam tu na myśli pewnego redaktora, który wykazał się odwagą prezentując taśmy z wstawionym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w Charkowie. Dziś zostały popłuczyny.

Na łamach tygodników opiniotwórczych pojawiają się piękne i szczytne hasła o demokracji, wolności i demokracji. I najczęściej się na tym kończy. Antyklerykalna nagonka oraz totalne zaślepienie na rzetelne argumenty, przynoszą opłakane skutki. Umiejętność oddzielenia informacji od komentarza też jest ważną cechą. 

Dziennikarze portalu jagiellonski24.pl ustalili, że aż 76%  mediów znajdowało się w rękach obcego kapitału, głównie niemieckiego: Bauer (segment prasy kobiecej), Ringer Axel Spirnger, Polska Press ( zakupiony przez grupę Orlen). Jak widać polski rynek zdominowany był przez zagraniczne koncerny. Rzutowało to oczywiście na ogólną ocenę naszego kraju, szczególnie, gdy powstawały kłamliwe teksty na temat historii Polski.

Serwisy informacyjne w propagandzie przechodzą samych siebie, Goebbels ma zdolnych naśladowców:) Giovanni Sartori, włoski politolog podsumował: Telewidzenie zmienia naturę człowieka. Cóż wiele prawdy w tym jest, podobnie jak w innej konkluzji: Telewizja wszystko przemienia w spektakl. Bywa, że dla pewnych ludzi kluczowe jest jedynie to co widzą, bez szerszego kontekstu i próby zrozumienia okoliczności.

I w tym momencie przypomniał mi się znakomity film Ewy Stankiewicz i Anny Ferens Trzech kumpli, który emitował TVN. Czy dziś zachowaliby się podobnie?

Ciekawy dodatek historyczny jednego z tygodników opinii.

Giovanni Sartori, Homo videns. Telewizja i pomyślenie.

sobota, 9 stycznia 2021

Dobra rada zawsze w cenie, ale...

 Kochani, jak Wam mija sobota? Ja czytam sobie  znakomitą pracę: Ostatnie lata polskiego Lwowa. Recenzja już wkrótce, tymczasem porozmawiajmy o ludziach toksycznych ( lecz zgadzam się z językoznawcami, którzy są zdania, że toksyczna może być wyłącznie substancja chemiczna, itd.). Kim są i jak sobie z nimi radzić?

Specjaliści zaznaczają, że początkowo trudno rozpoznać takie persony, ponieważ na pierwszy rzut oka są serdeczni, mili, pomocni i życzliwi. Ale to tylko pozory, niebawem pokażą swoje prawdziwe oblicze. Bywają bardzo przebiegli, przewrotni. 

Otóż to, zdjęcie pochodzące od niestatystycznych.

Dobrze znamy takie osobistości: lubią nas strofować, udzielają rad, chociaż nie są o nie proszeni. Mentorskim i nieznoszącym sprzeciwu tonem, wyjaśniają, jak powinno wyglądać nasze życie: co mamy myśleć, w co wierzyć, etc. Tacy ludzie lubią kreować się na tych co posiedli tajemną wiedzę i przy odrobinie szczęścia zdradzą Ci....receptę na Twoje życie. W sposób protekcjonalny wypowiadają się na każdy temat.  Chociaż rozgłaszają, że przeczytali tylko jedną książkę (lub wcale w swoim życiu).Generalnie wtykają nos w nie swoje sprawy i jeszcze są z tego dumni. 

Zajmują się życiem innych, oczerniając i osądzając od czci i wiary, jeśli ktoś ma odwagę żyć po swojemu. Przekonani o tym, że mają monopol na rację, i że są nieomylni.  Przez swoją apodyktyczność irytują i zniechęcają do kontaktów. Wykazują silną potrzebę kontrolowania innych, wszystko muszą wiedzieć.

Kolejną grupę stanowią jednostki, tzw. wieczne ofiary, oczekujące współczucia i litości. Za swoje rzeczywiste lub domniemane kłopoty obwiniają innych. Ich sposobem na życie jest malkontenctwo i nieustanne narzekanie. Pesymiści, nie dostrzegają plusów danej sytuacji. Bywają opryskliwi i przemądrzali. Delikwent  w istocie potrafi wzbudzić poczucie winy w drugim człowieku.

Pamiętajmy, że wampiry energetyczne napawają się naszą porażką, klęską, są dla niego pożywką. Odczuwają niebywałą satysfakcję z upodlenia kogoś innego, zwłaszcza o słabszej kondycji psychicznej.

Eksperci podpowiadają, że toksyczni sami zmagają się z problemami: kompleksy, zaburzenia osobowości, lęki. A swoje frustracje przelewają na innych. Nie musimy się na to godzić. W ostatnim czasie zdarzało mi się słuchać rozmaitych ''mądrości".  Zawsze sobie myślałam: ''dlaczego żyjesz cudzym życiem?".

Nie każdą relację uda się zakończyć, przecież narcyzów czy manipulatorów możemy spotkać wszędzie. Pandemia COVID-19 przyniosła znaczne ograniczenia, również w stosunkach międzyludzkich. 

Psychologowie sugerują zdystansowanie się i ograniczenie kontaktów do minimum. Ucinać należy próby narzucania własnego zdania: Dziękuję, ale wiem, co powinnam zrobić/ jeść/etc. Nie trzeba też wdawać się w żadną polemikę, nie zachęcać do uciążliwej paplaniny lub co gorsza, do plotkowania.

Lilian Grass, Toksyczni ludzie.

piątek, 8 stycznia 2021

Wynajem pokoju/mieszkania. Na co uważać?

Dziś nie będzie o książkach, podzielę się z Wami uwagami dotyczącymi wynajmu. Kto ciekawy, niech dotrwa do końca tekstu:)

Pandemia pandemią ( która pozostawiła odczuwalny ślad), lecz mieszkać gdzieś trzeba. Od właścicieli biur nieruchomości (www.fxmag.pl) dowiadujemy się, iż: W porównaniu z sierpniem i wrześniem zeszłego roku [2019 roku, Olsztyn, przyp. mój] obserwujemy około 50% spadek liczby zapytań osób poszukujących mieszkań do wynajęcia.  Sytuacja wygląda podobnie w innych miastach, również takich jak Wrocław, Kraków czy Warszawa. W związku z tym ceny lokali ulegają zmianie, zdarza się, że na naszą korzyść:) 

Nie zmienia to faktu, że przy zawieraniu umowy o najem trzeba być czujnym i ostrożnym. Pomijam wszelkiej maści oszustów i ich praktyki, typu wymienione zamki w drzwiach, zakręcanie ciepłej wody, etc. Należy mieć na uwadze, że mamy nie tylko prawa, ale też obowiązki: regularne opłacanie czynszu, utrzymywanie czystości. A nuż pan ''gubernator" wpadnie na inspekcję, którą zagwarantował sobie w ''cyrografie":)

Wiadomym jest, iż trzeba dbać o cudzą własność, tak jakby lokum należało do nas. Winniśmy wywiązywać się ze swoich obowiązków. Wszelkie spory natury prawnej reguluje odpowiedni kodeks i warto do niego zajrzeć w przypadku wątpliwości.

Niektórzy pryncypałowie z góry zakładają, że potencjalny lokator ma niecne plany wobec jego wspaniałości i zamierza zaburzyć jego domowy mir ( i wówczas formuje  listę nakazów i zakazów). Z drugiej strony ludzie są różni i te obostrzenia z czegoś wynikają. Być może pani Iksińska ma negatywne doświadczenia w relacjach z najemcami, nie ma się więc czemu dziwić. 

Niepokoić powinny osoby, które:

* są aspołeczne (uzależnione od alkoholu i innych środków odurzających);

* bywają wścibskie, zadają dużo niepotrzebnych pytań;

* oprócz systematycznych wpływów na koncie/ do ''ręki" i spokoju, interesuje ich przesadnie Twoje życie. Przeczytałam, że pewni mieszkańcy elitarnej dzielnicy dowiedzieli się sporo na swój temat z... portalu społecznościowego. No właśnie.

Kochani, uważajcie też na umowy bez okresu wypowiedzenia. Takowych się nie podpisuje, co to oznacza w praktyce? A to że właściciel w każdym momencie może nakazać Ci natychmiastowe opuszczenie kwatery, nie musząc się przy tym tłumaczyć. I prawo stoi po jego stronie, bo skoro podpisałeś...

Warto rozważyć czy chcemy przebywać tam, gdzie w zasadzie nic nam nie wolno i najlepiej byłoby, gdyby nas tam... nie było. Płać czynsz i ... Nie mam na myśli suto zakrapianych imprez ( i jakichkolwiek) i szemranego towarzystwa. 

I jeszcze jedno... intuicja. Zawsze jej słuchaj, kiedy wchodzisz na nieznany teren, widzisz ''laboratoryjny'' wystrój i chcesz brać nogi za pas... Żeby nie było jak w znakomitym thrillerze Lokatorka, vide: https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/02/czy-wiesz-z-kim-mieszkasz.html

Wybierajmy więc z głową:)

środa, 6 stycznia 2021

Zuchwała grabież dzieł sztuki

Na ten niespokojny czas proponuję Wam wspaniałą monografię pióra Roberta J. Kudelskiego, wysokiej klasy historyka, Zaginiony Rafael. Kulisy największej kradzieży nazistów.

Wiadomo już, że na początku XIX stulecia w zbiorach familii Czartoryskich znajdowały się dobra narodowe jak:  Dama z gronostajem, Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem oraz Portret młodzieńca.


Ród Czartoryskich miłuje sztukę, która ma być dla potomnych. Dbali o dziedzictwo, pamiątki, precjoza i inne kosztowności. Szczególny wkład dla krzewienia kultury wykazuje Izabela z Flemingów Czartoryska.


Potomek Adama Jerzego, książę Władysław Czartoryski sprowadza Portret młodzieńca do Polski (lata 70 XIX wieku). Jednak ten niezwykły obraz co na desce namalowany zostaje wystawiony w Muzeum Czartoryskich dopiero dekadę później.
Podczas I wojny światowej wymienione dzieło zostają wysłane do Wiednia. Do Krakowa powraca dwa lata po zakończeniu  konfliktu, w 1920 roku.

W 1939 roku  Dama z gronostajem , Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, a także Portret młodzieńca zostają oznaczone literami LRR ( Leonardo, Rembrandt, Rafael). O zbiory,  zawziętą rywalizację prowadzą przywódcy Trzeciej Rzeszy. Pamiętamy przecież, że 15 listopada 1939 roku Hans Frank wydaje rozporządzenie zapowiadające, iż majątek Polski (ruchomości i nieruchomości) przechodzi na własność władz okupacyjnych, Na reakcję Henricha Himmlera nie trzeba było czekać,  poleca więc konfiskatę dóbr, które znajdują się w archiwach, muzeach, zbiorach publicznych i prywatnych, będące w polskich i żydowskich rękach.

Koniec końców, Portret młodzieńca dostaje się w ręce Franka, ale uciekając z Krakowa, rozkazuje wywieźć go do Niemiec. Jednak tutaj sprawa się komplikuje. Pełnomocnik gubernatora na Wawelu ds. sztuki Wilhelm Palezieux myli obraz Rafaela Santi z innym, co przyczynia się do jego zaginięcia. W efekcie pojawia się trop dolnośląski, chodzi o miejscowość Sichów w powiecie jaworskim....
Każdy aspirujący narodowy socjalista chciał być właścicielem prywatnych zbiorów sztuki (...). W zasadzie trudno dziś znaleźć osobę, która widziała to dzieło na własne oczy...
Zaginiony Rafael to poważna monografia naukowa, posiadająca trzech recenzentów akademickich. Ukazała się w 2014 roku, mamy solidne przypisy oraz bibliografię. Pracę czyta się jak najlepszy kryminał, tyle że to nie jest fikcja.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Zawiedzione nadzieje i niespełnione uczucia. Niepokoje i tęsknoty Kossaków

 Ptak odlatuje i wraca; człowiek, gdy się raz od ziemi oderwie nie wróci. Tułacz podobien jest raczej drzewu wyrwanemu z gruntu, rzuconemu w przestrzeń siłą wybuchy, usycha bowiem jak drzewa... Tak pisała Zofia de domo Kossak, secundo voto Szczucka w utworze Rok Polski. Zatrzymamy się na chwilę przy wnuczce Juliusza Kossaka i córce Tadeusza za sprawą publikacji  Joanny Jurgały- Jureczko, Kossakowie. Biały mazur.

Romanse, skandale, których nie udało się ukryć, dwie niezawinione śmierci, rodzinne tajemnice, ujawnione po latach, nigdy dotąd niepublikowane listy, nieznane fakty. Rodzinna Kossaków w innym świetle. Ich nie dotyczy czas przeszły dokonany.

Potomkowie inicjatora utworzenia Muzeum Narodowego w Krakowie i twórcy dzieł batalistycznych poślubili panny Kisielnickie (odznaczające się kunsztem kulinarnym). Wojciech był ojcem Jerzego Kossaka, Lilki (znanej jako Maria Pawlikowska- Jasnorzewska), satyryczki Madzi, Magdaleny Samozwaniec ( w kuluarach powiadano, iż odziedziczyła imię po metresie papy...)

Członkowie tego rodu byli uzdolnieni artystycznie, począwszy od seniora, Juliusza. Jeden z jego synów,  Tadeusz pragnął zostać lekarzem, ale cóż marzenia marzeniami, a życie swoją drogą. Został ziemianinem. Doczekał się jednak wybitnej córki, pisarki, autorki m.in. Pożogi. Zofia Kossak- Szczucka należała do społeczników, współtworzyła tajne organizacje: Front Odrodzenia Polski oraz Radę Pomocy Żydom ''Żegota". Nawiązuje kontakt z polityczno-wojskową organizacją podziemną ''Unia". Wnuczka protoplasta dynastii jest znienawidzona w Polsce Ludowej, mająca czelność punktować władzę i cały system. Zarzucono się jej, że jest sekretarką Bieruta, choć to wierutna bzdura.

Powieściopisarka broni kardynała Wyszyńskiego, sprzeciwia się jego aresztowaniu, dając wyraz swojego oburzenia, nazywając je zbrodnią: Kto Wam dał mandat, by sądzić biskupa? Prymasa! Ów sam raczy ją podsumować, iż: Jest albo naiwną, albo gra rolę naiwnej.


Dwie rodziny braci bliźniaków. Ich dramat, upadek, ale i to, co przetrwało ponad upadkiem. Zatrzymani w kadrze, kiedy tańczyli białego mazura, ostatni taniec nad ranem.
Joanna Jurgała-Jureczko od dwudziestu pięciu lat bada dzieje tej familii. Autorka w zachowawczy, ale przy tym i wyrafinowany  sposób opisuje koleje losu Kossaków. Podoba mi się fakt, że jest bardzo ostrożna w ocenach, nie feruje zbyt szybko wyroków. Miałam wręcz wrażenie, że historyk literatury bała się  spotkania z ich przeszłością, niekiedy nie dało się uniknąć patosu. Lecz warto przenieść się na chwilę do XIX i XX wieku, aby poznać ówczesne obyczaje, frasunki dnia codziennego, sukcesy i porażki. Wzloty i upadki.

Ocena: 4,7/5.





sobota, 2 stycznia 2021

Wieczerza intelektualna: wywody krakowskiego historyka

Andrzej Nowak, Klęska Imperium Zła. Rok 1920.

Kolejna wartościowa pozycja w portfolio renomowanego wydawnictwa Biały Kruk. Autor jest naukowcem, profesorem wykładającym na Uniwersytecie Jagiellońskim. Marka sama w sobie. Człowiek o dużej kindersztubie i wyważonych poglądach politycznych.

Obszerny wstęp wzbogacony został licznymi, nieznanymi fotografiami. Jest ich znacznie więcej, bo ponad sto. Swoim zasięgiem obejmują lata 1920-1921, są unikatowe, pokazują heroizm polskich żołnierzy sprzed wieku. Za autora tych zdjęć uważa się jednego z uczestników walk, kpt. Paulo de Silva. Przystępny styl badacza, sowietologa, sprawia, że nie można się oderwać od tej książki. Gwoli przypomnienia, pojęcie imperium zła do oficjalnego dyskursu wprowadził amerykański prezydent Ronald Reagan podczas jednego z przemówień 8 marca 1983 roku. I dotyczy oczywiście Rosji.

Historyk wywodzący się z inteligenckiego miasta, jakim jest niewątpliwie Kraków, w przemyślany sposób prezentuje dzieje bitwy warszawskiej i odtwarza atmosferę na moment przed jej wybuchem. Profesor Nowak sięga wstecz, nawiązując do  rozbiorów i chytrych zakusów zaborców. W dalszej części wytrawny znawca dziejów Polski prezentuje plastyczny obraz naszego kraju w okresie międzywojnia. 

Andrzej Nowak objaśnia znaczenie terminu komunizmu, bazując na źródłach: 

Należący do sekty politycznej żądającej równego podziału własności.

I dalej, nieco humorystycznie cytuje: 

Nazwa dawana ludziom przywłaszczającym cudzą własność:)

Profesor przeprowadził gruntowną i rzetelną kwerendę w archiwach rosyjskich, brytyjskich oraz amerykańskich. W sposób fascynujący przedstawia dzieje komunizmu ( definicja ewoluowała na przestrzeni lat). Z tej zajmującej lektury dowiadujemy się, iż: 

W pierwszym nowoczesnym Słowniku języka polskiego Samuel Bogumił Linde notuje wyraz komuniści w jednym tylko znaczeniu- jako wspólnotę kapłanów świeckich, tzw. bartoszczaków (od imienia założyciela, Bartłomieja Holzhauzena), sprowadzonych do Polski za czasów Jana III Sobieskiego, a osiadłych w Górze Kalwarii (...).

Szerzej omówiono kontrowersyjną rosyjską historiografię (propaguje się kłamstwa historyczne, że winnymi zbrodni polskich oficerów w Katyniu są Niemcy...),warto zatrzymać się przy konkluzjach autora. Uczony z Krakowa określa ją dobitnie: 

Skrajnie cyniczna obrona stalinowskiej racji stanu.

Niekwestionowanym urokiem tejże monografii jest również przepiękna szata graficzna, świetny papier i porządna oprawa. 

Ocena: 5/5.

piątek, 1 stycznia 2021

Podsumowanie czytelnicze roku 2020. Odsłona druga:)

Moi Drodzy Czytelnicy, których jest Was coraz więcej, wszystkiego Najlepszego  w Nowym, 2021 roku. Życzę Wam przede wszystkim zdrowia, pogody ducha, lojalnych przyjaciół. Oraz nowych, wartościowych opracowań, bo jak mawiała nasza Noblistka Wisława  Szymborska: Czytanie  książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła :D

Myślę, że czas na bilans. Wspominałam już o  publikacjach godnych uwagi oraz o tych, o których trzeba jak najszybciej zapomnieć (zobacz:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/12/subiektywny-ranking-ksiazek-2020-roku.html).

Garść statystyk, sprawa wygląda następująco:

* doczekałam się pięciu obserwatorów;

* liczba wyświetleń od początku wynosi 42 932;

* dostałam 426 komentarzy;

* moi Czytelnicy pochodzą głównie z Polski, ale też zamieszkujecie w: Holandii, USA, Brazylii, Niemczech, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Rosji, Irlandii, Szwecji...;

* liczba wszystkich recenzji 192.

Głównymi odbiorcami mojego bloga są mężczyźni, stanowią 54% wszystkich zainteresowanych tekstami. Dla porównania, kobiety 45%. Największą grupą Czytelników są osoby w przedziale wiekowym 25-34 lata, 35-44.

W mojej wirtualnej bibliotece na Lubimy Czytać znajduje się 728 przeczytanych pozycji książkowych ( a i to nie wszystko spisane z konta bibliotecznego). Łącznie wystawiłam 671 ocen, opinie były pomocne 873 razy.

Wśród moich lektur dominują te nieco ambitniejsze: połykam biografie, które ubóstwiam (pod warunkiem, iż są uczciwie napisane. W innym przypadku jestem bezlitosna:)). Nader często spędzam czas z literaturą faktu, historią oraz reportażami (od których jestem uzależniona).

Niezmiernie mnie cieszy Wasza obecność :D