niedziela, 23 stycznia 2022

''Gierek": kicz wszech czasów

 Czyli dlaczego nie preferuję Maślaków? Recenzja ''na gorąco".

Wybierając się na film o I sekretarzu KC PZPR, nie spodziewałam się rewelacji, jednak to, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W sensie negatywnym, żeby nie było wątpliwości.

Widownia na sali co rusz wybuchała gromkim śmiechem, trudno się dziwić patrząc na kreację w wykonaniu Antoniego Pawlickiego. Zagrał gen. Roztockiego (Jaruzelskiego), którego totalnie sparodiował. Jaruzelski ukazany jako raptus niepanujący nad sobą. Kim jest towarzysz Maślak? (w zamyśle reżyserowi chodzi o Kanię). Nazwisko pada jednak zbyt rzadko, cały czas przewija się ''generał". Błaznuje Michał Koterski, szczególnie w dramatycznych okolicznościach (pobieżnie omówiono wydarzenia w Radomiu i Ursusie), irytując widza. Wypadł groteskowo, wręcz żenująco.

Oglądając tę nieciekawą produkcję (także w ujęciu artystycznym, a może przede wszystkim), ''dowiedziałam się" mianowicie, iż: Gierek rzekomo opowiadał się za demokratyzacją kraju i otwarciem na Zachód (bzdura, bzdura, bzdura). A także miał być na celowniku Służby Bezpieczeństwa (kolejne informacje bez pokrycia, korygujące wizerunek genseka). Ponoć ''pierwszy" zadłużył Polskę dla... dobra obywateli (odważna i śmieszna teza). Ponadto próbował zapobiec represjom i tzw. ścieżkom zdrowia (mętne tłumaczenie, że rzekomo o nich nie wiedział). Fakty historyczne świadczą na jego niekorzyść.

Co poza tym? Drętwe dialogi, zmiana nazwisk (podobny proceder miał miejsce w filmie Żeby nie było śladów, gdy Jurek Popiel zastąpił Cezarego F.). Otrzymujemy prymitywną opowiastkę pozbawioną głębszego sensu. Podobnie, jeżeli chodzi o premiera, tu zyskał imię ‘’Filip”. Rzecz jasna, to Piotr Jaroszewicz. Na uznanie zasługuje gra aktorska Sebastiana Stankiewicza, brawurowo intryguje, cały Kania.  Aż trudno uwierzyć, że rubaszny, dobrotliwy staruszek, to jeden z najpotężniejszych ludzi: Leonid Breżniew (Cezary Żak).

Dużo bredni, propagandowych frazesów, patosu i prób zmieniania historii, ze szkodą dla młodego pokolenia. Niestety, reżyser wystawił swojemu bohaterowi niezasłużoną laurkę.

Kompletnie nie przekonał mnie Jan Frycz w roli kardynała Stefana Wyszyńskiego, a i niezrozumiały jest dla mnie wybór pani Kożuchowskiej do roli Stanisławy. Inna aparycja, odmienny temperament, choć samej aktorce niczego nie ujmuję.

Nie może i nie powinno być zgody na taką narrację.

Gierek nie obroni się w żadnym wymiarze. Dno, dno i jeszcze raz dno. Jak wszyscy wiemy, tylko prawda jest ciekawa, zaś lukier jest niestrawny. ''Dzieło" Michała Węgrzyna właśnie nim ocieka.