Dziś omówię książkę Anny Bikont, My z Jedwabnego. Ze względu na ograniczenia dotyczące objętości, postaram się ściśle ująć kwestie, które wcześniej pominęłam.
Tytuł tych rozważań wskazuje, iż autorka próbuje solidaryzować się z mieszkańcami tej miejscowości. Lecz tak nie jest, o czym się wkrótce przekonamy. Dzieje Jedwabnego nie są łatwe.
Miasteczko położone jest w województwie podlaskim, naznaczone piętnem historii (podobnie jak wiele innych). Pierwszy raz nazwa tej miejscowości pojawia się w 1455 roku, jej powstanie było tożsame z polityką osadniczą księcia mazowieckiego Janusza I Starszego. Wcześniej, bo w 1417 roku z inicjatywy Jana Bylicy powstał pierwszy, drewniany kościół.
Wiek XVIII przyniósł zawirowania. W 1795 roku Jedwabne znajdowało się pod ''butem" pruskim, czyli zaborem. W 1807 roku już w granicach Księstwa Warszawskiego, a od 1815 roku Królestwa Polskiego. 1866 rok- utrata praw miejskich.
W 1939 roku w miejscowości nastały rządy niemieckie. Natomiast 27 września tego samego roku Armia Czerwona ujarzmiła i podporządkowała sobie mieszkańców (działalność polskich organizacji podziemnych, rozbito oddział partyzancki w Kobielne). 22 czerwca 1941 roku karta historii znów się odwróciła: Niemcy zajęli Jedwabne. Oddziały likwidacyjne, tzw. Einsatzgruppen dokonywały masowych mordów na obszarach przyłączonych do ZSRR po 17 września 1939 roku.
Machina propagandy ruszyła i nie sposób było ją zatrzymać. Wytaczano najcięższe działa, np. o współpracy Żydów z Sowietami.
Słynna deklaracja Reinharda Heydricha z 26 czerwca 1941 roku głosiła prowadzenie działań militarnych na terenach Związku Radzieckiego. Było jeszcze coś: zachęcała i podjudzała do szykan, pogromów.
W tym samym czasie niechęć do Żydów i tak już osiągnęła apogeum. W licznych i dostępnych syntezach przeczytać możemy, że np. w rejonie łomżyńskim występowała silna nienawiść Polaków do tej nacji. Tutaj czynnikami decydującymi były względy ekonomiczne.
Reżim sowiecki wpłynął na opisywane wydarzenia, także w innych miastach. Wprawdzie należy dodać, iż mieszkańcy tamtych obszarów nie angażowali się w dręczenie Żydów, to jednak na swoim koncie mieli pewne ''osiągnięcia" i zapędy w tych sprawach.
Nie będę streszczać całego przebiegu wydarzeń, można zapoznać się z mądrymi i rozważnymi opracowaniami. Dodam, że tuż po pogromie w Jedwabnem powstało getto dla tej ludności. Jesienią następnego roku zostało zlikwidowane. Żydów wywieziono do getta w Łomży.
Po wojnie podawano liczbę 1600 ofiar. Umieszczono ją też na pomniku ofiar w Jedwabnem. Szybko interes zwietrzył Jan T. Gross, dyskusyjny badacz, socjolog. Liczbę tę przytoczył w swoich wynurzeniach, pt. Sąsiedzi. Jego kłamstwa ujawnili historycy, np. dr Piotr Gontarczyk (w internecie jest dostępny film). Zarzuty są poważne i merytoryczne.
Instytut Pamięci Narodowej przyjął inne stanowisko. W 2001 roku po ekshumacji oceniono liczbę ofiar na 340.Skorygowano więc ''dane" socjologa, który upiera się, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Polacy. I co gorsza, znajduje naśladowców i zwolenników (poniżając swój urząd i Polskę Aleksander Kwaśniewski przepraszający za Jedwabne. Szkoda, że nie wyraził skruchy wobec swoich ekscesów w Charkowie). Profesor Tomasz Strzembosz również metodycznie punktował wszystkie przeinaczenia, brednie autora Sąsiadów.
Mamy rok 2001, Lech Kaczyński jest wówczas ministrem sprawiedliwości. Kompromituje Jana T. Grossa, dowodząc, że ten konfabuluje i manipuluje.
Przyszły prezydent podsumował, nie negując jednocześnie pogromu:
Była tutaj zbrodnia, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, i tego nie ma co ukrywać. Natomiast nie była to zbrodnia tej skali, którą nam się tutaj zarzuca. Chociaż oczywiście zbrodnia pozostaje zbrodnią, a była to zbrodnia straszliwa.
Jak widać, nie wszyscy zrozumieli słowa Lecha Kaczyńskiego, nic do nich nie dotarło.
Prokurator IPN w swoim dochodzeniu obrał trzy założenia, które miały zostać zweryfikowane podczas śledztwa. Hipoteza numer 1: za pogrom odpowiedzialność karną i moralną ponoszą Niemcy. Polacy nie uczestniczyli w tych wydarzeniach, bądź zostali zmuszeni do udziału przez grupę cywilów. Przypuszczenie numer 2: była to zbrodnia, której sprawcami byli wyłącznie Polacy. Założenie numer 3: działania Polaków pobudzane przez Niemców. Mordercy czuli się bezkarni i rozzuchwaleni.
Przejdę już do książki dziennikarki ,,Gazety Wyborczej". Jest w tych dywagacjach dużo smutku, bólu, cierpienia, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia.
Homo homini lupus est.
Anna Bikont rozmawia z tymi, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Publicystka bywa nieprzychylna wobec rodaków, używa określeń pełnych pogardy: polscy sąsiedzi, chrześcijanie. Treść zawiera dużo półprawd, nonsensów, ksenofobicznych interpretacji. Tendencyjna, za wszelką cenę stara się udowodnić winę Polakom.
Źródła:
- Marek J. Chodakiewicz, Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941. Prolog, przebieg, pokłosie, Kraków 2012.
-https://www.rmf24.pl/fakty/news-kaczynski-w-jedwabnem-zginelo-mniej-niz-1600-zydow,nId,144519
Była tutaj zbrodnia, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, i tego nie ma co ukrywać. Natomiast nie była to zbrodnia tej skali, którą nam się tutaj zarzuca. Chociaż oczywiście zbrodnia pozostaje zbrodnią, a była to zbrodnia straszliwa.
Jak widać, nie wszyscy zrozumieli słowa Lecha Kaczyńskiego, nic do nich nie dotarło.
Prokurator IPN w swoim dochodzeniu obrał trzy założenia, które miały zostać zweryfikowane podczas śledztwa. Hipoteza numer 1: za pogrom odpowiedzialność karną i moralną ponoszą Niemcy. Polacy nie uczestniczyli w tych wydarzeniach, bądź zostali zmuszeni do udziału przez grupę cywilów. Przypuszczenie numer 2: była to zbrodnia, której sprawcami byli wyłącznie Polacy. Założenie numer 3: działania Polaków pobudzane przez Niemców. Mordercy czuli się bezkarni i rozzuchwaleni.
Przejdę już do książki dziennikarki ,,Gazety Wyborczej". Jest w tych dywagacjach dużo smutku, bólu, cierpienia, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia.
Homo homini lupus est.
Anna Bikont rozmawia z tymi, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Publicystka bywa nieprzychylna wobec rodaków, używa określeń pełnych pogardy: polscy sąsiedzi, chrześcijanie. Treść zawiera dużo półprawd, nonsensów, ksenofobicznych interpretacji. Tendencyjna, za wszelką cenę stara się udowodnić winę Polakom.
Źródła:
- Marek J. Chodakiewicz, Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941. Prolog, przebieg, pokłosie, Kraków 2012.
-https://www.rmf24.pl/fakty/news-kaczynski-w-jedwabnem-zginelo-mniej-niz-1600-zydow,nId,144519