niedziela, 21 czerwca 2020

Ludobójstwo na Bałkanach- reportaż

Herve Gherquiere, Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie.

Zastanawiając się nad tym, jaką książkę mogłabym Wam polecić, przypomniałam sobie o reportażu francuskiego publicysty. Dodam, że dość kontrowersyjnego w swoich dywagacjach. Nie wszystko jest czarno-białe jak chce to widzieć autor. Ale o tym za chwilę.


Moją ciekawość zawsze wzbudzały konflikty zbrojne i  postaci zbrodniarzy. Dawno temu przeczytałam pewną pracę: 
Tajny plan. Dlaczego Jugosławia musiała zniknąć z mapy świata? Nieco zapomniałam o tym temacie, aż do  dnia, gdy zapoznałam się ze szkicem biograficznym o gen. Ratko Mladiciu ( nazywanego ''rzeźnikiem Bałkanów) opublikowanym w pewnym tygodniku. Serbski generał odpowiedzialny jest za masakrę w Srebrenicy. W tym roku w lipcu minie 25 lat od tamtych wydarzeń. Mladić ścigany był przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii w Hadze. ''Rzeźnik Bałkanów" został pojmany w maju 2011 roku.

Bośnia i Hercegowina dochodzi do siebie od dwudziestu lat i nadal liże wojenne rany. Dzień po dniu kraj niszczeje, trawiony przez chorobę zwaną nacjonalizmem, i staje się czarną dziurą pośrodku naszego kontynentu (...).

Herve Gherquiere jest francuskim dziennikarzem, który w 2009 roku znajdował się w grupie publicystów uprowadzonych przez talibów w Afganistanie. W niewoli spędził około 1, 5 roku.
Jest doświadczonym i wytrawnym korespondentem wojennym, który relacjonował wydarzenia z byłej Jugosławii. Widział dużo, stał się obserwatorem niebywałego zacietrzewienia, barbarzyństwa, zbrodni i dramatów ludzkich.

Dziennikarz po latach odwiedza Bośnię i analizuje przyczyny zaistniałych wydarzeń. Rozmawia z bośniackimi muzułmanami, Serbami, Chorwatami. Przypomina akt ludobójstwa w Srebrenicy. Widoczne jest emocjonalnie zaangażowanie autora. Otrzymujemy zapis antagonizmów, wzajemnie podsycanej nieufności i podżegania. 

Można się spierać w aspekcie  rzetelności i bezstronności publicysty, który o największe bezeceństwa i okrucieństwo oskarża wyłącznie Serbów. Niektóre fakty ewidentnie przemilcza.

Reportaż firmuje Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Przeczytajcie.

Świadectwo miłości córki

Dorota Łosiewicz, Marta Kaczyńska, Moi Rodzice.

Wspomnienia te wydane zostały  w 2014 roku nakładem wydawnictwa The Facto. Obśmiewane i krytykowane, zanim jeszcze ukazały się drukiem. Autorkom przypisywano różne zamierzenia polityczne.

Dzięki staraniom znanej dziennikarki otrzymujemy hołd oddany Ukochanym Rodzicom. Publikacja ma charakter wywiadu-rzeki. Dorota Łosiewicz, felietonistka tygodnika ''Sieci" zadaje Marcie wyczerpujące i konkretne pytania. Córka Pary Prezydenckiej przypomina kulisy ich poznania się, opowiada o relacjach z matką i ojcem. Książka została wzbogacona o prywatne zdjęcia.

Marta Kaczyńska portretuje swoich Rodziców jako ludzi, którym nieobce były frasunki, troska o los jedynaczki. A przecież tzw. ''przemysł pogardy" im nie odpuszczał. Wbrew temu co próbowano nam wmówić, Lech i Maria Kaczyńscy byli ludźmi wielkiego formatu, o szerokich horyzontach intelektualnych.

Pani Prezydentowa dawała wyraz swojej dezaprobaty wobec poczynań polityków, broniła Doliny Rospudy (nie możemy okazać się barbarzyńcami).  Apelowała też o nieingerowanie  w zapis konstytucji dotyczący ochrony życia. Samodzielność myślenia małżonki prezydenta rozwścieczyła redemptorystę z Torunia: Pani prezydentowa z taką eutanazją? Ty czarownico ! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza. Nie nazywajmy szamba perfumerią.

Lech Kaczyński, jak mało który polityk rozumiał rolę historii. Bronił należnego jej miejsca w społeczeństwie.

Książka Moi Rodzice jest wielce pouczająca i skłaniająca do refleksji na temat rzetelności i bezstronności mediów.

Polecam.