O skandynawskim systemie opieki pisze i mówi się wiele. Sprawę szerzej opisuje Maciej Czarnecki w reportażu Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice.
W Szwecji zabierają dzieci! Krzyczą nagłówki gazet, czy to prawda? Jaka jest rzeczywistość? Autor powołuje się na dokument z 1990 roku nakazujący odebranie małoletniego w trybie natychmiastowym, jeśli zachodzi obawa o jego bezpieczeństwo lub zdrowie. Główną rolę odgrywa tutaj gminna komisja ds. socjalnych.
Pamiętaj, jak w socjalu wezmą ci dziecko, to już po nim.
Model pomocy dzieciom oraz tym dorastającym zasadza się na trzech filarach:
- potrzeby dziecka (edukacja, zdrowie, emocje);
- zdolności rodziców (podstawowa opieka zdrowotna, bezpieczeństwo, wsparcie emocjonalne);
- rodzina i środowisko (aktualna sytuacja rodzinna, pochodzenie, status materialny, integracja);
Dziennikarz charakteryzuje mocno liberalne podejście tamtejszych obywateli do wychowywania dzieci:
Szwedom obce jest nakazywanie czegoś dzieciom, besztanie ich czy ograniczanie ich wolności, nie wspominając o karach fizycznych.
Przekonała się o tym Polka, która nie wyraziła zgody na późne powroty do domu czternastoletniej córki, słysząc od urzędniczek, że ta ma swoje prawa. To zresztą jedna z historii, która nie do końca jest jasna.
Taki pobłażliwy stosunek kształtował się na przestrzeni wieków. Już od XV w. uczono dzieci samodzielności, wysyłając je do pracy w innych gospodarstwach. Kobiety natomiast późno wychodziły za mąż, co niewątpliwie wpływało na jakość macierzyństwa.
Sporo zmian przyniosły reformy socjaldemokratów: emancypacja dziecka, budowa państwa opiekuńczego, będącego gwarantem praw dziecka.
Istotna była również aktywność dwóch działaczek. Ellen Kay i Alva Myrdal, bo to o nich mowa, wprowadziły liczne rozwiązania, stały się prekursorkami nowego systemu. To z ich inicjatywy wprowadzono: urlopy wychowawcze, powszechne przedszkola, zasiłki, opiekę zdrowotną. Z zaleceniem, że państwo zabezpiecza prawa dzieci.
Maciej Czernecki przybliża przypadki imigrantów z Polski, którymi zainteresowała się szwedzka opieka społeczna. Publicysta stara się zachować należny obiektywizm, nikogo nie ocenia, raczej próbuje zrozumieć. Przytacza też sytuacje dyskusyjne, niekiedy kontrowersyjne i świadczące o nadgorliwości i niekompetencjach urzędników.
Autor dostrzega błędy i zaniechania (oraz ich konsekwencje) szwedzkiego socjalu. Machina proceduralna bywa bezwzględna i niesprawiedliwa.