środa, 16 września 2020

Wywiad- rzeka

Kiszczakowa. Tajemnice Generałowej. Maria Kiszczak w rozmowie z Karolem Szewczykiem.

Na początek dwa słowa o współautorce tej kuriozalnej książki: Maria Teresa Korzonkiewicz-Kiszczak z wykształcenia jest doktorem nauk ekonomicznych. Prywatnie była małżonką człowieka odpowiedzialnego za wprowadzenie stanu wojennego. Nie wspominając o zamordowanym ks. Jerzym Popiełuszce, Grzegorzu Przemyku i innych.


Bardzo szczera, osobista, dyktowana emocjami opowieść o życiu i tęsknocie za ty, co na pozór bliskie, a jednak nieosiągalne. Z rozmowy wyłania się portret kobiety silnej, która miłość i rodzinne ciepło ceniła wyżej niż partyjne apanaże (...).

Otóż nie, o tej kobiecie możemy powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest prawdomówna. Rozmówczyni Kamila Szewczyka to postać antypatyczna, arogancka i zbyt pewna swoich racji. Do tego próżna, zapatrzona w siebie i zawistna. Barbarze Jaruzelskiej zazdrościła wszystkiego: pozycji, męża. Generałowa jest również cyniczną i zręczną manipulantką, nastawioną na osiągnięcie korzyści ( sprawa tzw. szafy Kiszczaka).

Kiedy Czesław Kiszczak piął się po szczeblach wojskowej kariery, ona od początku wiedziała, że nie będzie typową oficerską żoną.

Starszej pani obce są takie przymioty jak: pokora, skromność, powściągliwość. Twierdzi również, że jest katoliczką, ale bez cienia żenady przyznała się do aborcji. Niesmak wzbudza też opowieść o pierwszym dziecku, które nazwała wpadką (!). Filantropka na pokaz.

Była gotowa zrobić wszystko, by pozostać sobą w cieniu jednej z najważniejszych postaci PRL-u.

Szumna zapowiedź na okładce: Żona gen. Kiszczaka przerywa milczenie, może srodze zawieść, bowiem ta mówi wyłącznie to, co chce powiedzieć. Bywa nieuczciwa i nieobiektywna. Tytuł wypocin wprowadza w błąd, małżonka jednego z autorów stanu wojennego nie odkrywa żadnych tajemnic. Nieustannie go broni, podważa ustalenia historyków, powiela kłamstwa o bohaterskim czynie męża. Maria Kiszczak  mija się z faktami, brakuje jej racjonalnej i chłodnej oceny sytuacji politycznej.

Pracowała zawodowo, co w tym środowisku było prawdziwą rzadkością. Bez wiedzy i zgody męża opublikowała list do paryskiej <Kultury>.

Zastanawiam się też, jaki jest sens relacjonowania mało istotnych rzeczy i sprowadzania wszystkiego do atrakcyjności fizycznej? Więcej, Kiszczakowa z oburzeniem twierdzi, że musiała stać w kolejkach (jak większość Polaków). Doprawdy, co za niesprawiedliwość! Kto to widział, żeby połowica jednego z najważniejszych ludzi w państwie oczekiwała na produkty.

Nie mam pojęcia jaki był cel powstania tych wynurzeń, które nigdy nie powinny się ukazać. Przy tych infantylnych i płytkich dywagacjach, wspomnienia pani Małgorzaty Tusk są majstersztykiem.

Ocena: 1/5.





Gdy żona polityka...

Małgorzata Tusk, Między nami.

Małżonka byłego premiera, zapewne naśladując Danutę Wałęsę, postanowiła uraczyć nas swoimi wspomnieniami. Zawarła w nich opisy życia w PRL-u, czasy studiów historycznych na Uniwersytecie Gdańskim, szybkie zamążpójście.


Wychodząc za mąż po trzech miesiącach znajomości, nie kalkulowałam jak będzie wyglądało nasze życie, skąd weźmiemy pieniądze i gdzie zamieszkamy. Miłość i młodość skłaniały do ryzyka.

Tytuł rozważań wskazuje na to, iż autorka pragnie zdradzić nam jakieś sekrety, znaleźć nić porozumienia. Mogło być ciekawie, a wyszło tak sobie.

Nigdy nie wyobrażałam sobie życia poza Sopotem. Mój mąż miał być nauczycielem, a ja od zawsze chciałam zajmować się historią. Szybko przekonałam się jednak, że życie lubi zaskakiwać.

Jestem przekonana, że książka Między nami ma charakter stricte komercyjny, nastawiona na zysk.Sama treść jest monotonna, kobieta nie ma nic specjalnego do powiedzenia, prócz banałów i wytrychów.

Wzięliśmy ślub na studiach i choć minęło tyle lat, nadal jesteśmy razem. Pamiętam, jak biegałam z brzuchem na manifestacje, stałam w kolejkach do pustych sklepów, robiłam dzieciom rosół na kości ze schabu, jak woziliśmy z Donkiem stoczniowcom arbuzy.

Wydaje się, że Małgorzata Tusk stara się uchodzić za osobę skromną, powściągliwą i trochę wycofaną. Z jej wspomnień wynika, że życie z politykiem do najłatwiejszych nie należy, zwłaszcza, jeśli ten potrafi powiedzieć połowicy, że ma krzywe nogi.  

Polityka zawsze była pasją mojego męża, a z pasją nie da się konkurować. Kiedy pojawił się Michał, potem Kasia (...), a ja zorientowałam się, że całymi dniami siedzę w domu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i żyć tak jak chcę. Bez dopasowywania się, bez poświęcania, bez życia w cieniu. Zbudowałam sobie własny świat. Na Parkowej zaczęłam życie po raz drugi. Nauczyłam się walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę i przyjaźnie (...).

Moja ocena: 3,5/5.