piątek, 30 października 2020

A psik! Porozmawiajmy o Kościele

Za oknem szaro i zimno, a ja przeziębiona:( Jedyny plus to, że mam więcej czasu na czytanie:) Dziś chciałabym Wam polecić porywający wywiad- rzekę  z byłym jezuitą  profesorem Stanisławem Obirkiem. Interlokutor Artura Nowaka  jest surowym recenzentem Kościoła katolickiego, w zajmującej dyskusji wspomina swoje dzieciństwo, młodość, studia w Krakowie.

Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła zawiera elementy autobiografii połączonej z przemyśleniami na temat duchowieństwa. Teolog nawiązuje do nadużyć i skandali trapiących tę instytucję, niczego  nie owija w bawełnę, jasno mówi o przywarach księży. Poruszono wiele kontrowersyjnych spraw, które wpisują się w oficjalny dyskurs.

Moja perspektywa jest taka, że polski katolicyzm nie tylko oddalił się w ostatnich 30 latach od chrześcijaństwa, ale też przestał być religią. Teza wydaje się mocna, mam jednak argumenty, które przytaczam w tej książce, które nie dadzą odeprzeć. Paradoks polega na tym, że to nie ja odszedłem z Kościoła, ale to Kościół porzucił swoją misję.


Stanisław Obirek zwraca uwagę na wymóg absolutnego posłuszeństwa i zwalczanie niezależnych myśli i poglądów. Nieustannie podkreśla, że nie uległ fascynacji postacią Jana Pawła II: odbiera się go jako myśliciela, który nie ma uprzedzeń. Tyle że kiedy wchodził w rolę hierarchy, wstępował w niego proboszcz, który chce mieć porządek w swojej wiosce. Rozmówca prawnika i pisarza demitologizuje Karola Wojtyłę, obiektywnie dostrzega jego zasługi, wskazuje też na niejasności jego pontyfikatu. Wywody profesora nie są krótkowzroczne, rozumie fundamentalną rolę Kościoła katolickiego w dziejach Polski, Europy i świata.


Stanisław Obirek konkluduje: Jan Paweł II wierzył w siłę posłuszeństwa. Był przekonany, że cnota pokory jest najwznioślejszą postawą, która powinna cechować wszystkich, od wikarych poczynając, na kardynałach kończąc. Przytakuje Nowakowi w kwestii rzekomej wsteczności i zaściankowości  Kościoła. Obaj są bezlitośni w punktowaniu słabości hierarchów katolickich: Biskupi to przecież książęta kościoła. Mają książęce maniery, pałace, limuzyny, pierścienie i stroje, które przypominają kontusze szlacheckie (..). Polscy księża i biskupi są soczewką, która skupia w sobie najbardziej groteskowe cechy polskiego społeczeństwa.

Z wieloma rzeczami  można się nie zgodzić. Polemika na temat Różewicza czy Baumana nie zrobiła na mnie wrażenia, gdyż ja mam odmienne zdanie na ten temat.

Warto przeczytać.

Ocena: 4,5/5


środa, 28 października 2020

Thriller psychologiczny na ten niespokojny czas

Wojciech Chmielarz, Wyrwa.

Powiadają, że najlepsze spotkania są przypadkowe, i tak też było. Autora, dziennikarza, wielu kryminałów poznałam w pewnym dyskoncie. A ściślej, zaintrygowała mnie pewna książka, było nią Żmijowisko, po którym postanowiłam sięgnąć po inne powieści tego pisarza.

Bohater Wyrwy znajduje się na życiowym zakręcie, jest zdruzgotany po tragicznej śmierci żony i nie wie co ma ze sobą zrobić. Do głosu zaczynają dochodzić wyrzuty sumienia.

Kiedy Maciej dowiaduje się, że jego  żona Janina zginęła w wypadku samochodowym, myśli, że wali mu się cały świat. Jak powiedzieć dwóm córeczkom, że właśnie straciły matkę? Co powiedzieć teściom? Nie ma jednak pojęcia, dlaczego do wypadku doszło pod Mrągowem, skoro Janina powiedziała mu, że jedzie na delegację pod Kraków. A gdy na pogrzebie pojawia się tajemniczy mężczyzna, Maciej zaczyna rozumieć, że Janina miała wiele sekretów. Znacznie więcej, niż można spodziewać się po kimś tak zagonionym i zapracowanym.


Z czasem Tomski uświadamia sobie, że w zasadzie to nic nie wie o swojej drugiej połowie... Proza życia potrafi zniszczyć niejeden związek.

Maciej jedzie na Mazury i wkrótce przekonuje się, że być może tak naprawdę nie znał kobiety, z którą spędził dwanaście lat życia.

Thriller jest realistyczny, ale to wszystko już było. Podwójne życie jednego z małżonków, zdrada, nie są to zbyt wyszukane wątki. Przyznam jednak, że Wyrwa wciąga, odznacza się żwawą akcją. Wojciech Chmielarz jest też znakomitym znawcą ludzkiej psychiki. Bohaterowie są wiarygodni, podobnie jak ich uczucia i emocje.


Ocena: 4,7/5.




niedziela, 25 października 2020

Kapłan, celebryta, pedofil

Monika Góra, Krzysztof Brożek, Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego.

Człowiek, o którym raczej słyszał każdy z nas. Kapelan ,,Solidarności", spowiednik Lecha Wałęsy. Żarliwy ksiądz czy pragmatyk z ciągotami do mętnych interesów lub co gorsza, do dzieci? Kim w istocie jest nieżyjący już prałat Henryk Jankowski?


  

Uzurpuje sobie wiele funkcji, przypisuje  zasługi, które niekoniecznie są jego udziałem. Mitoman poprawiający własny życiorys.

Duchowny to osoba o wielu obliczach. Faktem jest, że po 1989 roku wielu działaczy ,,S" rozluźnia, bądź zrywa  kontakty z  byłym już kapelanem związku. Jego kazania są sporne, u wielu wzbudzają niesmak i zdumienie ze względu na antysemickie treści. Patronuje fundacji, która sponsoruje wydawanie wody mineralnej i win z jego wizerunkiem. A historyk Andrzej Friszke pisze, iż: Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy, ponadto był agentem bezpieki [TW. ''Libella"/ ''Delegat"] zwłaszcza w latach 1980-1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, więc jest ponurą postacią tamtych czasów.

Dlaczego więc mieliśmy do czynienia ze zmową milczenia na temat tego, co się działo za drzwiami luksusowej sypialni kapłana? Komu zależało, aby prawda o nim nigdy nie wyszła na jaw? O to, mniej więcej pytają też autorzy. Niejasności i wątpliwości jest znacznie więcej. W każdym razie 7 marca 2019 roku bohater reportażu Moniki Góry i Krzysztofa Brożka zostaje pozbawiony tytułu Honorowego Obywatela Gdańska.

W 2018 roku Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł, z którego wynika, iż Jankowski miał zmuszać do stosunków seksualnych 12-letnią dziewczynkę. Ale to jeszcze nie koniec, po ukazaniu się artykułu, zaczęły zgłaszać się kolejne ofiary.

W grudniu 2018 roku runął pomnik prałata Henryka Jankowskiego (..). Zmarły w 2010 roku ksiądz był postacią więcej niż kontrowersyjną. Ci, którzy ściągnęli go z piedestału, widzieli w nim ucieleśnienie głównych grzechów trawiących polski Kościół: pychy, chciwości, nieczystości, łakomstwa, zazdrości i gniewu. Ci niektórzy niedługo potem modlili się <o zwycięstwo prawdy> w jego intencji, patrzyli na niego jak na bohatera i dobroczyńcę.


Dziennikarze są dociekliwi, starają się  poznać prawdę. Prześwietlają dzieciństwo, młodość i dorosłe życie przyszłego kanonika. Wspominają o jego trudnościach w przyswajaniu materiału czy problemach w nawiązywaniu relacji z kolegami.

Sprawdzają jak chłopiec nieradzący sobie z nauką stopniowo wyprzedzał lepszych od siebie. Jak otaczał się ludźmi, którzy mogli popchnąć go wyżej. Jak związał się ze służbami polskimi, niemieckimi, a potem dołączył do <Solidarności>. Jak w wolnej Polsce budował swoje imperium, powoli podupadając na zdrowiu.

Publicyści przeprowadzają drobiazgowe śledztwo, podważają zarzuty Barbary Borowieckiej ( ale nie bronią Henryka Jankowskiego), jakoby ten miał przyczynić się śmierci ciężarnej 16-letniej Ewy. Góra i Brożek przepytują okolicznych mieszkańców, rozmawiają z sąsiadami, którym jednak nic nie wiadomo na ten temat. Informacji szukają też u proboszcza, ale księgi parafialne milczą jak zaklęte. Nie ma żadnej wzmianki o śmierci dziewczyny o tym imieniu. Autorzy wskazują na braki warsztatowe swoich kolegów po fachu i ewidentną manipulację. Starannie zweryfikowali powyższe oskarżenia. I nagle następuje zwrot akcji, który wiele zmienia....

Przy okazji dostajemy porządną lekcję historii, znakomitą syntezę dziejów PRL-u, genezę strajków, prawdziwą historię Sierpnia '80. Na pierwszym planie dzielne kobiety: Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz, Ewa Ossowska, Joanna Duda- Gwiazda. Nie ma tu miejsca na nachalne uświadamianie czytelników czy narzucanie określonego sposobu myślenia i eksponowania mitycznych  zasług niektórych osób.

Mankamentem Upadku jest brak bibliografii, same przypisy nie są wystarczające. 

Czytajcie!

Ocena: 4,8/5.



piątek, 23 października 2020

Balet. Siła i destrukcja.

Dziś chcę napisać o książce Moniki Sławeckiej, Balet, który niszczy. Taniec, który był pasją i przyjemnością, stał się udręką, katorgą i niebywałym upokorzeniem. Wstrząsające jest to, co się dzieje w tych szkołach: mores, zawiść, niekompetencje wychowawcze pedagogów, przemoc.

Publikacja jest zapisem rozmów z absolwentkami tej skostniałej placówki, wymagającej natychmiastowej naprawy.


Zanim omówię szczegółowo tę pracę, odwołam się do historii. Kolebką baletu są Włochy, wśród najważniejszych przedstawicieli można wskazać: Domenica di Piacenza oraz jego uczniów. We Francji rozpropagowała go Katarzyna Medycejska, wystawiane z jej pomysłu w 1581 roku Balet comique de la Reyne (Komiczny Balet Królowej). Na przestrzeni XVI i XVII wieku balet przekształcił się w widowisko o mitologicznej treści. W 1661 roku Ludwik XIV powołał do życia Narodową Akademię Muzyki i Tańca. Odłączenie się tańca od opery nastąpiło z inicjatywy Jeana G. Noverre' a, który w drugiej połowie XVIII wieku stworzył balet z akcją. Inni promotorzy włoscy uformowali podstawy stylu romantycznego.

W XVI wieku balet przywędrował do Polski za sprawą królowej Bony, która na Wawelu organizowała spektakle. Lecz to dopiero wiek XVIII przyniósł renomę. Donatorami baletu zostali najwięksi możnowładcy i arystokraci.

W drugiej połowie XIX wieku nowym ośrodkiem baletu stała się Rosja. Niejaki Marius Petipa stworzył nowy gatunek, bardziej klasyczny z muzyką Piotra Czajkowskiego. Wśród XX-wiecznych reformatorów baletu wymienia się: Isadorę Duncan, Michaiła Fokina.

Z jakimi cechami charakteru kojarzy nam się osoba pobierająca lekcje w szkole baletowej? Z uporem, ambicją, samozaparciem, pracowitością i odpornością psychiczną. Jest różnie, wystarczy zapoznać się z rozmówczyniami Moniki Sławeckiej. Do tego dochodzą zmagania z własnymi słabościami, przezwyciężanie własnych ograniczeń. Jeszcze dyscyplina, karność i bezwzględne posłuszeństwo wobec surowych i niekiedy despotycznych nauczycieli.

Autorka jest autorką kilku prac poświęconych poruszających kluczowe kwestie społeczne, np. alkoholizm kobiet. Tym razem na warsztat wzięła szkoły baletowe i przyjrzała się temu jak wygląda ich funkcjonowanie od podszewki. Wnioski szokują.

Dziennikarka przeprowadziła 20 rozmów z byłymi uczennicami tej szkoły. Wszystkie mówią o sukcesie okupionym tytaniczną  pracą oraz poniżaniu i dręczeniu przez tych, którzy powinni uczyć i wychowywać: Pani dyrektor wyrywała dziewczynkom kanapki, bo były zbyt kaloryczne (..). Jedna z koleżanek ważyła 35 kg i trafiła do szpitala. Była w stanie agonalnym.


Oczywiście rozważania mogłyby zostać lepiej dopracowane, a historia baletu pogłębiona. Ale i tak warto je przeczytać.

Polecam: 4,8/5.

czwartek, 22 października 2020

Człowiek legenda

Krystyna Rożnowska, Antoni Kępiński. Gra z czasem.

Zastanawiam się, czy publikację liczącą zaledwie 264 strony można  nazywać biografią. I jakim cudem dziennikarka poniosła klęskę?

Antoni Kępiński wybitny psychiatra i filozof, który ukształtował spojrzenie na nieodzowną dziedzinę medycyny jaką jest psychiatria. Bohater dywagacji Krystyny Rożnowskiej był pionierem i propagatorem psychoterapii grupowej i indywidualnej. Eklektyk, postać dużego formatu o wszechstronnych zainteresowaniach. Autor ponad 140 prac, w tym  m.in. Psychopatie, Lęk. Uczestniczył w programie leczenia osób więzionych w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.

Geniusz, dla którego najważniejszy był człowiek.


Dzieje lekarza są porywające i dostarczające materiału na porządną i solidną biografię. Nie rozumiem więc, dlaczego zmarnowano taki potencjał.

Ten wie o człowieku więcej niż Freud, Heidegger, ks. prof. Józef Tischner.

Antoni Kępiński dystansował się od hipokrytów, rozmów o niczym, od towarzyskiej paplaniny.

Nie cierpi obłudy, sztywności <chodzenia pod krawatem>, konferencji organizowanych po to, by szermujący tak zwanymi złotymi myślami mogli się popisać.

Publicystka przynudza, posiada skąpe wiadomości na temat psychiatry. Nie pofatygowała się, aby zebrać więcej informacji, nie rozmawia z nikim na jego temat. Autorka nie wykazuje zbytniego zainteresowania prekursorem psychoterapii.

Czy Kępiński przeszedł w życiu epizod psychotyczny? [A.K.] Wyraża się tym, że (..) wyprzedzał epokę.

Krystyna Rożnowska nie wnika w szczegóły, jest powierzchowna. Treść zawiera dużo ogólników, nie wnoszących nic nowego. Zastanawiam się, skąd czerpała wiedzę na temat Antoniego Kępińskiego, chyba z Wikipedii. Wprowadza pewne wątki, ale ich nie rozwija. Szkoda.

Ocena:3/5.





wtorek, 20 października 2020

Chyłka i Zordon powracają!

Remigiusz Mróz, Precedens.

Czas na recenzję kolejnej książki jednego z najpopularniejszych polskich autorów.

Zapewne większość z Was już zdążyła zauważyć, że jestem dość wymagającą czytelniczką i trudno schlebić moim gustom. Jest jednak pewien twórca, któremu to się udało. To właśnie  Remigiusz Mróz. Swoją przygodę z jego książkami rozpoczęłam w 2017 roku od serii z przebojową Joanną Chyłką i spółką.

Czy zbrodnia doskonała istnieje?


Tym razem  na bohaterów czekają kolejne perypetie i nowi wrogowie. Lecz jedno się nie zmienia: tupet i pewność siebie pani mecenas, które są jej atrybutami. Obserwujemy dojrzewanie emocjonalne Zordona i zaangażowanie w związek z niedoszłą patronką.

Do Joanny Chyłki zgłasza się jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Kobieta dopuściła się brutalnego morderstwa, a wszystko to transmitowała w mediach społecznościowych. Nie przyznaje się jednak do zarzucanego czynu, zapewniając Chyłkę, że popełniła przestępstwo doskonałe. I że nie zostanie za nie skazana.

W dotychczasowej twórczości ten płodny pisarz porusza wiele istotnych problemów społecznych: przemoc wobec kobiet, świadome zaginięcia ludzi, choroba psychiczna.

Nie do końca zgadzam się z kwestiami, które wypowiadają bohaterowie, niekiedy trącą ''myszką". Nie mam nic przeciwko feminatywom, bo o ile mecenaska jest do zaakceptowania, to  sędzini brzmi kuriozalnie. Poglądy prawnika też są jasne, ale wszystko to nie rzutuje zbytnio na ogólną ocenę książki.

Dużo się dzieje, akcja jest dynamiczna. Remigiusz Mróz znów nie zawodzi.

Nota: 4,5/5.

niedziela, 18 października 2020

Żywot księdza Józefa Tischnera

Przy niedzieli pragnę Wam polecić świetną biografię spinającą całe życie tego niezwykłego człowieka: Wojciech Bonowicz, Tischner. Biografia. 

Znakomita genealogia Tischnerów (Tischlerów???). Zgodnie z tym co zapewnia autor: (...) To nowa książka. Choć można też powiedzieć- zmieniona i znacznie poszerzona wersja książki <Tischner> opublikowanej w 2001 roku. Dodałem wiele wątków, bo przez ostatnich dwadzieścia lat zebrałem mnóstwo informacji, dotarłem do kolejnych dokumentów, wysłuchałem nowych opowieści.

Interesujące są wspomnienia młodego Józka o nauczycielach, m.in. o przedwojennym profesorze Józefie Grzybowskim, który choć srogi, pasjonująco wykładał historię. Słynny jest jego żart: jakie jest najszczęśliwsze państwo na świecie? Prawidłową odpowiedzią była KUBA, bo jak kreatywny nauczyciel argumentował: W środku UB, na zewnątrz AK. Przyszły kapelan ,,S" już jako licealista zapoznaje się z Manifestem Komunistycznym Fryderyka Engelsa i Karola Marksa. W lot pojmuje wady systemu i ideologii, która zawładnęła umysłami.

Od 1980 duchowny angażuje się w działalność publiczną. W Tygodniku Powszechnym już w 1981 roku ukazują się teksty pod nazwą Etyki Solidarności. Wówczas to wiąże się z ,,Solidarnością" i zostaje jej kapelanem. Wykłada w Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie, później na Papieskim Wydziale Teologicznym. Współpracował też z Uniwersytetem Jagiellońskim, Państwową Wyższą Szkołą Teatralną. W 1999 roku ks. Józef Tischner zostaje uhonorowany Orderem Orła Białego.

Wojciech Bonowicz charakteryzuje środowisko, w którym wychowywał się twórca takich dzieł jak np.: ''Etyka Solidarności", ''O człowieku". Dorastał na Podhalu, regionie o konserwatywnych przekonaniach. Przyszły kapłan obrał surowe wychowanie: jego rodzice byli nauczycielami, ojciec kierownikiem szkoły. Senior był wymagający i zasadniczy, swojej latorośli nie szczędził kar cielesnych.

Publikacja poświęcona  ks. Tischnerowi  zawiera sporo żartów, anegdot, wszak słynął z tego, że był śpiochem, lubił urządzić sobie poobiednią drzemkę. Przestrzegał, aby nie budzić go pod żadnym pozorem, chyba, że zniosą celibat.

Dziennikarz kreśli różne punkty widzenia, odwołuje się do filozofii, wybitnych myślicieli. Biografia jest obszerna, ale czyta się ją świetnie. Multum przypisów i liczna bibliografia. Niewątpliwą zaletą opracowania są: przystępny język, klarowność wywodów, schludne wydanie oraz solidna oprawa.

Niestety, trudno przeoczyć fakt, że w 1983 roku filozof i etyk ponoć został zarejestrowany jako kontakt operacyjny. Później zaś miał zostać konsultantem IV Departamentu MSW. Wyrejestrowano go w dniu 30 stycznia 1990 roku. Taką informację przekazał prof. Sławomir Cenckiewicz.

Monumentalne dzieło Tischner. Biografia liczy ponad 680 stron, włącznie z przypisami, bibliografią oraz indeksem nazwisk. Lecz nie zrażajcie się ilością stron, bo otrzymujemy kompetentny życiorys księdza z gór.

Ocena: 4,8/5.

sobota, 17 października 2020

Lektura na sobotę

Kate Fisher, Posłuszna żona.

Z reguły nie czytam tzw. bestsellerów, które są rekomendowane przez prawie wszystkich. Tym razem zrobiłam wyjątek, dlaczego? Dlatego, że zaintrygowała mnie fabuła tej książki, poruszająca problem społeczny, jakim jest przemoc.

 
Laura na pozór ma wszystko: przystojnego męża, udanego synka, gustownie urządzoną posiadłość. Lecz to tylko złudzenie, ponieważ nic nie jest takie, na jakie wygląda. Kobieta dysponuje pewnymi informacjami o swoim ukochanym, ale z pewnych względów nie może ich nikomu ujawnić. Bohaterka jest w potrzasku.

Kim są Twoi najbliżsi? Czy aby na pewno wiesz o nich wszystko? Czy wiesz kim jest Twój mąż?

Natomiast Maggie poślubiła Nico, brata Massima. Nie przypuszcza jak jeden dzień zmieni wszystko w jej życiu. Przyczyną staje się list znaleziony na strychu. Jego treść jest wstrząsająca, dotyczy pierwszej żony Nica, Caitlin.

Wielka miłość, wspaniała rodzina i kłamstwa za zamkniętym drzwiami  idealnych domów. Czym są dobra luksusowe wobec przemocy i upodlenia.

Kobiety diametralnie się różnią: inteligencją, wykształceniem, sposobem życia. Ale obie wzbudzają sympatię. Co uczynią ze swoją wiedzą?

Czy zaryzykowałabyś wszystko  dla ukochanego? Nawet gdybyś wiedziała, że zrobił coś strasznego? W rodzinie, którą spajają same kłamstwa, za prawdę trzeba będzie zapłacić wysoką cenę.

Dużo się dzieje, sporo emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.

Ocena: 4,6/5.


piątek, 16 października 2020

Antologia felietonów

Ostatnio  miałam przyjemność zapoznać się z najnowszą publikacją Agaty Passent, Klauzula zdumienia, zawierająca zestaw ponad pięćdziesiąt tekstów znanej dziennikarki, córki Agnieszki Osieckiej i Daniela Passenta. Tego ostatniego większość z nas kojarzy z łamów tygodnika Polityka. Felietony można czytać w dowolnej kombinacji. 


Publicystka sprawuje pieczę nad dorobkiem artystycznym matki, popularyzuje jej twórczość przez organizowanie konkursu Pamiętajmy o Osieckiej. Ponadto, autorka jest założycielką i prezeską fundacji imienia Agnieszki Osieckiej.

Gdy czyta się Agatę Passent w zbiorze tekstów, a nie <pojedynczo>, widać jak bardzo jest ciekawska i otwarta. Sarkastyczna i błyskotliwa obserwatorka polskiej rzeczywistości, dosłownie i w przenośni kobieta światowa, czasem wymagająca malkontentka, częściej wyrozumiała  i tolerancyjna.

Tej kobiecie jednego odmówić nie można: erudycji, sprawności językowej i zdolności do wystosowania ciętej riposty. Przy czym nie jest nachalna, nie narzuca swojego zdania innym, nie ma potrzeby tłumaczenia ludziom, jak mają żyć. I za to cenię Agatę Passent.

Od tematów kobiecych i feministycznych po trendy w lifestylu, od rodziny po naród, od sąsiedzkiego po polityczne podwórko.

Uważam, że zawartość i treść tomu zostały dokładnie przemyślane. Artykuły są zróżnicowane: trochę polityki, Kościoła (nie zawsze zgadzam się z wykładnią pani Passent). Dostajemy inteligentną i nieco przewrotną analizę otaczającej nas rzeczywistości. Objawia się natura feministki, okraszona sporą dawką sarkazmu i zdrowej ironii.

Polecam.

Ocena: 4.5/5.






czwartek, 15 października 2020

Reportaż

Moje kolejne spotkanie z jednym najbardziej inwigilowanych dziennikarzy w Polsce. Pamiętamy przecież o jego przejściach z jednym z wysokich urzędników państwowych.

Trzy perspektywy, trzy rzeczywistości, jedna historia.


We wstępie przedstawiono poruszającą  historię młodego księdza osaczonego przez Służbę Bezpieczeństwa, i którego złamał system komunistyczny. Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa osiągnęli swój cel, przetrącając  kręgosłup moralny dobrze zapowiadającemu się duchownemu. Bohater miał nadzieję, że uda mu się przechytrzyć esbeków, nie wiedział w jakim jest błędzie. To oni ograli jego: pracowali nad nim, aż sam nie wiedział kim jest i dokąd zmierza. Poddał się.

Major Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, komisarz Centralnego Biura Śledczego i dziennikarz śledczy rozprawiają się z systemem władzy, ujawniając kulisy brudnej gry, jej przyczyny, skutki i mechanizmy kłamstw  ferowanych od lat przez <elity> na wysokich stołkach, dla których w rzeczywistości liczą się tylko pieniądze i wpływy- cała reszta, to nieistotne szczegóły.

Rozważania zostały podzielone na dwie części, każda z nich posiada cztery odrębne rozdziały oznaczone hasztagiem nigdy się nie poddawaj. Pierwsza z nich stanowi opowieść kontrowersyjnego policjanta Jarosława Pieczonki ps. ''Majami". Przez niektórych postrzegany jest jako mitoman, który przedstawia lukrowane historie nie mające nic wspólnego z prawdą.

Następnie otrzymujemy opis doświadczeń majora Tomasza Budzyńskiego znanego z innych publikacji wespół w Wojciechem Sumlińskim.

Autorzy udowodnili powiązania ludzi na szczytach władzy z tzw. układem gdańskim. Wytypowano zależności mafijno-biznesowe. Pojawiają się znane nazwiska.

Trzymający w napięciu zapis walki o prawdę z wszechwładzą rządzących, a zarazem walki o przetrwanie ludzi pochodzących z różnych światów, których połączyły nieprawdopodobne prawdziwe wydarzenia oraz to, że musieli poznać czym jest śmierć, by na końcu drogi zrozumieć jak żyć.

Ocena: 4.5/5.



środa, 14 października 2020

Przemoc jako problem społeczny

Jackson Kratz, Paradoks macho.

Dziś rozważania na temat przemocy wobec kobiet, nie tylko fizycznej, ale psychicznej i seksualnej. Problem ten jest złożony i demokratyczny, występuje we wszystkich kulturach, społeczeństwach. Dotyczy ludzi o różnym statusie majątkowym i zawodowym. Bowiem nad żoną znęca się nie tylko upadły alkoholik, ale też  wykładowca akademicki, lekarz, prawnik, właściciel dobrze prosperującej firmy. Biją osoby o zaburzonej osobowości, nie mający pozytywnych wzorców wychowawczych. 

Niepokoi fakt, że wiele z nas nie decyduje się zgłaszać takich przypadków właściwym organom, które, zdarza się, że bagatelizują sprawę: może mu przejdzie. Jak bije to kocha. Zapomina się, że poniżanie, wyzwiska, zmuszanie do współżycia, to również akt przemocy. 


Paradoks Macho jest ważną i potrzebną pracą ujmującą powyższe zagadnienie. Wszyscy znamy mężczyzn, którzy udowadniają swoją prostacką męskość przez dręczenie partnerki, matki czy córki. Niestety, mamy też ciche przyzwolenie na tego typu zachowania: pewno sobie zasłużyła. Gdy mąż żony nie bije to jej wątroba gnije.

Dlaczego niektórzy mężczyźni nienawidzą kobiet? I co wszyscy mężczyźni mogą z tym zrobić?

Książkę tę napisał człowiek, który obnaża prawdę o źródłach przemocy i występujących stereotypach: pewnie go sprowokowała. Często organizacjom pomocowym trudno przebić się przez taki tok myślenia. Media, kultura masowa mają w tym swój udział, propagując wzorzec silnego, zdecydowanego i agresywnego wojownika.

Mężczyźni, jak podkreśla Katz, są sprawcami znacznej części aktów przemocy. Nie znaczy to, że większość mężczyzn stosuje przemoc. Przeciwnie, większość to tak zwani porządni faceci.

Mimo że rozważania są autorstwa amerykańskiego autora, dotykają powszechnego i uniwersalnego problemu.

Jednak jak twierdzi Katz, ci porządni faceci nie uświadamiają sobie, że przemoc wobec kobiet stanowi problem mężczyzn. Dlatego pozostają obojętni. Dlatego przemoc trwa.

Przeczytajcie i zapamiętajcie.

Ocena: 5/5.

wtorek, 13 października 2020

Osagowie i zapomniana zbrodnia

W dzisiejszej kategorii: lektura na wtorek, zachęcam Was do przeczytania barwnego reportażu  Davida Granna, Czas Krwawego Księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i Narodziny FBI.


Znakomita synteza odsłaniająca kulisy zapomnianej zbrodni, wydarzenia te miały miejsce w latach 20 XX wieku. Plemię to zaliczało się do największych magnatów finansowych na świecie, ze względu na to, iż ich terytorium obfitowało w złoża ropy naftowej. Bogactwo społeczności wzbudzało zazdrość, jawnie ich okradano, dewastowano posiadłości, wszystko to przy biernej reakcji stróżów prawa.

Oklahoma w latach 20: w dziwnych okolicznościach zaczynają ginąć kolejni Indianie ze szczepu Osagów, zwani najbogatszymi Indianami Ameryki.

Jakby tego było mało, zaczęto eliminować osoby, które próbowały rozwikłać tę zagadkę.

Najgłośniejsza książka non-fiction ostatnich sezonów. (..) David  Grann na tropie głośnej zbrodni.

Autor przywiązuje dużą wagę do szczegółów, jest drobiazgowy. Bada sprawę krok po kroku, żeby niczego nie pominąć. Dziennikarz wskazuje trud pewnych osób, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Dzięki jego skrupulatności wędrujemy po różnych stanach USA. Treść jest przystępna i zwięzła. Dodatkowo, publikacja została wzbogacona licznymi fotografiami.

Doskonale udokumentowana, fascynująca i przerażająca historia chciwości, rasizmu i zbrodni.

Praca liczy 352 strony, wciąga od samego początku i ukazała się pod szyldem wydawnictwa W.A.B. Czytajcie i dzielcie się opinią:)

Moja ocena: 5/5.


niedziela, 11 października 2020

Niedzielne klimaty: Pawła Jasienicy curriculum vitae

Narratorem dzisiejszej opowieści jest córka pisarza, Ewa Beynar, Mój ojciec Paweł Jasienica. Autorka w sposób intrygujący ukazuje nam postać historyka i eseisty .Przedstawia  koleje losów swojego ojca, przybliża nam jego życie prywatne i zawodowe. 

Swego czasu z wielką pasją zaczytywałam się w jego książkach, w szczególności zaś bliskie mi są: Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Historia to nie dziwka. Antologia tekstów (..).


Przedwojenne Grodno i Wilno, pasje turystyczne realizowane w Klubie Włóczęgów z takimi współwłóczęgami jak Czesław Miłosz.

Paweł Jasienica był niesztampową postacią  z dramatyczną kartą życia. Poliglota, biegle władał kilkoma językami obcymi. Wyśmienity obserwator życia codziennego, wiele podróżował. W tych interesujących wspomnieniach Ewy Beynar, przeczytamy też o zmaganiach twórcy z cenzurą. W tle dzieje XX wieku. Życiorys tego ciekawego człowieka mógłby stać się przyczynkiem do powstania wielu opracowań.

Po wybuchu wojny konspiracja i przynależność do Związku Walki Zbrojnej, tajny uniwersytet powszechny organizowany wraz ze Stanisławem Stommą, następnie walka zbrojna w AK i brygadzie Zygmunta Szendzielarza, czyli słynnego majora <Łupaszki>. A potem równie burzliwe losy w PRL, pod czujnym okiem bezpieki. Może właśnie tak silne dotknięcie przez historię spowodowało, że Paweł Jasienica stał się jednym z najlepszych pisarzy zajmujących się polską historią.

List 34 (1964), wydarzenia Marca '68 odcisnęły piętno na życiu bohatera. Tragedią stały się donosy na pisarza do SB, ich autorką była... jego małżonka, Zofia O' Bretanny ( TW "Ewa'').

Mój ojciec Paweł Jasienica jest szczerą, osobistą opowieścią, wymykającą się jakimkolwiek ocenom. Polecam Wam tę arcyciekawą pozycję, w której zabrakło mi szerszego spojrzenia autorki na cały dorobek literacki jej ojca. Ale to taka moja, drobna uwaga:)

Ocena: 4,8/5.

piątek, 9 października 2020

Lektura na weekend: życie Polaków pod komunistycznym butem

Dziś pragnę Was zaprosić w niezwykłą odyseję po latach 50, 60, 70 i 80 XX wieku: Wojciech Przylipiak, Czas Wolny w PRL. Wędrówka stanowi pigułkę o czasach słusznie minionych, dowiadujemy się  jak   odpoczywali nasi rodacy. To jest fascynująca wyprawa:)



 Autor będąc naszym przewodnikiem nie zagłębia się w historię. politykę czy socjologię. Zaznacza to na samym początku. Charakteryzuje rzeczywistość zwykłego, przeciętnego obywatela. 

Małgosia pamięta, jak została miss kolonii, Jerzy, że w świetlicy zakładowego ośrodka nie było telewizora, za to były piłkarzyki. Z kolei Roman, że całkiem nieźle mu szło w turnieju ping-ponga (..).

Wojciech Przylipiak, kolekcjoner zabawek z tamtych czasów, przypomina/ objaśnia, kim był ''kaowiec" ( gwoli ścisłości: określenie to odnosiło się do instruktora kulturalno-oświatowego, zatrudnianego przeważnie w ośrodkach wypoczynkowych bądź zakładach pracy). Relacjonuje o tym, kogo można spotkać na Krupówkach lub na molo w Sopocie. Trzeba pamiętać że władza narzucała Polakom ( którzy i tak znaleźli sposób, aby ominąć rygor) sposób spędzania wolnego czasu, co robić, czego nie robić. Za wszelką cenę starano się odciągnąć ludzi od Kościoła. Służyć temu miały uroczystości państwowe 1 maja i 22 lipca, z tej okazji organizowano liczne festyny. Pojawiały się towary normalnie niedostępne.


Mirosław jako najsmutniejszy moment kolonii wspomina śmierć przewodniczącego Rady Państwa. Krystyna podczas pobytu na koloniach najbardziej lubiła wspólne wyjścia na jagody. Czas wolny w PRL. To on w ogóle istniał? A może było go za dużo? Jedno jest pewne: relaks w nieoczywistym świecie minionej epoki to towar nieco wybrakowany.

Mimo że możliwości były ograniczone, społeczeństwo jakoś sobie radziło. W mig pojmujemy atrakcję podróży autostopem, osiedlowych klubów. Szybko odkrywamy zalety komputera i innych sprzętów. Młodzież większość czasu spędza na trzepakach, młodsi grają w gumę lub kapsle. Popularność zyskują ogródki działkowe.

W latach 50 młodzi odkryli uroki podróżowania autostopem i z książeczką autostopowicza w ręku ruszyli w Polskę. Inni dopiero oswajali się z wolnym czasem.

Zapraszam do lat 60: obecnie relaksujemy się również przy odbiornikach radiowych, oczekując na słuchowisko W Jezioranach. Namiętnie śledzimy losy bohaterów  Bonanzy i Wojny Domowej.

W czasie festynów, jesteśmy już dekadę później, zajadamy się watą cukrową i pijemy wodę z saturatora.

Witamy w latach 80, mamy czasy komputerów i video.

Czas wolny w PRL miał różne oblicza. jedni zdawali się na to, co proponowały władze. Inni nie pozwalali się zamknąć w sztywnych ramach peerelowskiego <jedynie słusznego> relaksu i płynęli osobnym nurtem.

I tak dotarliśmy do współczesności.

Książka podzielona jest na osiem rozdziałów, każdy z nich poświęcony jest innemu zagadnieniu. Warto zwrócić uwagę na publikacje zamieszczone w bibliografii. Czas wolny w PRL jest bardzo wartościową pozycją, szczególnie polecaną młodemu pokoleniu, nie znającemu rządów komunistów.

Ocena: 5/5.


                                                                        


 







czwartek, 8 października 2020

Kazimierza Kutza portret własny

Słysząc nazwisko Kutz, myślimy Śląsk, od razu wskazując na jego filmy: Śmierć jak kromka chleba czy Perła w koronie. Naturalnie znam i szanuję cały jego dorobek artystyczny. Natomiast jego książka Kutz. Będzie skandal przynosi rozczarowanie.


Autobiografia jest nieudana i pełna niedociągnięć. Jakie mam uwagi? Moje zastrzeżenia wzbudza wprowadzenie multum zbędnych, sensacyjnych, brukowych wątków, np. podboje seksualne niektórych artystów czy uzależnienie od alkoholu. Wywlekanie sekretów alkowy wzbudza niesmak i zażenowanie.

Ja jestem po prostu obcy, jestem kimś z innych stron (..). Dzięki mojej śląskości ja się dobrze trzymam, to mi umożliwia postawę czynno-obronną. A jest to źródło wielkiej przyjemności- żyć na gorąco, żyć pasjami, namiętnościami, toczyć walki o coś, za coś. Móc spojrzeć w lustro w tę starczą gębę i nie mieć ochoty na nią napluć.

Autor jedzie po bandzie wspominając Jana Łomnickiego, wyrzucając mu alkoholizm. Nie twierdzę, że tak nie było, ale czy powinno nas to obchodzić? Pewne rzeczy nie powinny ujrzeć światła dziennego, i nie chodzi tu o pudrowanie czegokolwiek. Idzie tu o wartości nadrzędne, takie jak: lojalność i przyzwoitość. Twórca takich produkcji jak Krzyż Waleczny, Sława i chwała, dosadnie pisze też o Annie Dymnej: Chwilę wcześniej jeszcze piękna dziewczyna, która (..) nagle przeobraziła się w tęgą i cycatą babę. Nie umiała sobie z tym poradzić, była w strasznej depresji, bezradna. Należałoby się wystrzegać takich przyjaciół i omijać ich szerokim łukiem. Czemu mają służyć te dość prymitywne w istocie wspominki?

Kazimierz Kutz ostatnie lata poświęcił na pisanie autobiografii- wiedząc, że pozostał jedynym świadkiem, który może pewne historie opowiedzieć. Odkrywa w niej swoje tajemnice, kreśli (nierzadko złośliwie) portrety kolegów filmowców, smakowicie plotkuje o szalonych wyjazdach do Wenecji w towarzystwie Elżbiety Czyżewskiej.

Reżyser posługuje się wulgarnym, prostackim językiem, tzw. ''łaciną polską'' (termin ukuty przez ks. Józefa Tischnera). Oczywiście pisarz i polityk w jednym ma talent narratorski i zmysł obserwacji, ale dlaczego wyciąga na wierzch intymne sekrety z życia swoich znajomych. Smutne, że tak mało uwagi poświęca początkom szkoły filmowej, swoim korzeniom, a skupia się  na bzdurach i plotkach żywcem wyjętych z tabloidów. Choć myślę, że wynurzenia Kutza przebijają wszystko. Treść wyjałowiona jest z jakiejkolwiek wartości.

Reżyser z autoironią i odwagą podsumowuje ponad pięćdziesiąt lat swojej pracy twórczej. Opowiada jak wyrwał się ze <śląskiego chomąta> by zostać twórcą mitu ukochanego Śląska, jaką cenę płacił za swoje wybory i co dawało mu siłę w podążaniu własną artystyczną drogą.

Wyjątkowo nie polecam tego kiepskiego  Autoportretu. Ocena musi być najniższa.

1/5.

wtorek, 6 października 2020

Elita kulturalna PRL

Pamięć ludzka bywa niestety zawodna, dlaczego o tym piszę? Ponieważ prawie zapomniałam o pasjonującej monografii, którą chciałam Wam polecić. Zwróćcie uwagę na taką pozycję jak  Artyści, PRL I Bezpieka, jej autorami są: Sebastian Ligarski oraz Grzegorz Majchrzak.



Ta wyczerpująca praca zawierająca opisy realiów czasów słusznie minionych. Historycy koncentrują się na środowisku polskich aktorów, pisarzy, muzyków. Przedstawiają genezę stosunków na linii artyści- władza.

Czy Zbigniew Herbert przechytrzył bezpiekę? Kto protestował przeciw wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, i jakie były tego skutki?

Sebastian Ligarski i Grzegorz Majchrzak próbują wiernie oddać nastroje i uczucia twórców (sceptycyzm, zastrzeżenia, lecz nie tylko) wobec nowej sytuacji politycznej. I czynią to bardzo udanie. Publikacja jest też zapisem wyborów, dylematów moralnych ludzi kultury. Władza nagradzała karkołomną lojalność ( donosy, paszkwile), karała za samodzielność myślenia.

Dlaczego Marek Hłasko nie chciał iść do wojska? Czy polscy artyści odważyli się protestować przeciwko inwazji na Czechosłowację w 1968 roku?

Autorzy odwołują się do następujących postaci: Edward Linde- Lubaszenko, Jacek Kaczmarski, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Marek Hłasko. Odświeżają pojęcie siermiężnego socjalizmu i przypominają wydarzenia Marca'68, Grudnia'70. Odwołują się też oczywiście do stanu wojennego.

Do czego prowadziło gadulstwo Edwarda Linde- Lubaszenki i komu zależało na tym, aby zniszczyć mu karierę?

Książka  Artyści, PRL I Bezpieka ma charakter stricte naukowy, ale odznacza się zwięzłym stylem. Oprócz zbiorowego portretu największych znakomitości, pojawiają się liczne anegdotki, które dodatkowo wzbogacają monografię. Ponadto, Sebastianowi Ligarskiemu i Grzegorzowi Majchrzakowi nie można odmówić kompetencji, obiektywności i rzeczowości, a ich sądy są słuszne i wyważone.

Te fascynujące opowieści w sposób bezpretensjonalny i zgodny z faktami opisują rzeczywistość PRL. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kogo interesują losy polskich artystów i tropiących ich ich <smutnych panów> z Rakowickiej i nie tylko.

Nic dodać, nic ująć. Serdecznie zachęcam do przeczytania:)

Ocena:5/5/


niedziela, 4 października 2020

Zemsta zza grobu komunistycznych dygnitarzy. Odsłona druga

 Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów.

Dziennikarka przeprowadziła wywiady z potomkami działaczy wiernych poprzedniemu ustrojowi. Otrzymujemy mozaikę różnych osobistości, których wypowiedzi nakazują wątpić w racjonalizm i zdrowy rozsądek.


Córka Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska, syn Anatola Fejgina, jednej z najważniejszych osób w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, oskarżonego o stosowanie tortur wobec więźniów.

Interlokutorzy publicystki Gazety Wyborczej są wyalienowani, co oczywiste, posiadają odmienną hierarchię wartości niż ''wrogowie ludu". Cechuje ich egalitaryzm społeczny i zakłamywanie ówczesnej rzeczywistości. Nawet nie wspomną o zmaganiach społeczeństwa z systemem komunistycznym. Z racji funkcji sprawowanych przez rodziców, byli uprzywilejowani.

Agnieszka Holland, Aleksander Smolar, Ernest Skalski, Andrzej Titkow, Włodzimierz Grudziński- wszyscy rozmówcy autorki opowiadają o swoim dzieciństwie w rodzinach komunistycznego aparatu.

Prawie wszyscy bohaterowie tej dziwnej książki bywają pyszni, ekskluzywni, czują się lepsi od innych. Zaliczali się do pożądanych kandydatów na mężów/żony. Nie kategoryczna obrona rodziców zaskakuje(co jest zrozumiałe), lecz zaślepienie dawnymi czasami.

Wyjechał w futerku, a wrócił w futerku.

Na chwilę zatrzymam się przy córce Bolesława Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej, Aleksandrze Jasińskiej- Bierutównie. Pierwszy człon nazwiska wybrał jej ojciec, aby nie była rozpoznawalna. To co ta kobieta opowiada, woła o pomstę do nieba, broni zbrodniarza: Dobry człowiek, który robił złe  rzeczy. Pani profesor znacznie wybiela serwilistę Stalina. Oburza zaprzeczenie faktom, iż Bierut współpracował z NKWD.  Aleksandra Jasinska- Bierutówna zdaje się nie dostrzegać niepodważalnych faktów, choćby krwawe rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Jej opowiastki zdecydowanie przekraczają zdrową obronę ojca.

Krystyna Naszkowska w sposób zaplanowany dobrała rozmówców, tak aby potwierdzili jej obrane hipotezy. Niektórzy z nich wykazują wręcz chorobliwą obsesję na punkcie swego pochodzenia. Inni zaś są obojętni albo nieświadomi własnych korzeni, co jest raczej mało prawdopodobne. Ale są i tacy, którzy zaakceptowali taki stan rzeczy.

W rozmowach przewija się ostra i jednoznaczna krytyka katolicyzmu, Kościoła katolickiego, deprecjonowanie wydarzeń Marca '68. Bo cóż powiedzą?

Moja ocena: 1/5.

piątek, 2 października 2020

Świat luksusu i śmietanki towarzyskiej

Michelle Marly, Mademoiselle Coco. Miłość zaklęta w zapachu.

Gabrielle Bonheur Chanel to już legenda, marka sama w sobie. Jej nazwisko jest synonimem dobrego smaku oraz kwintesencją elegancji. Znakiem rozpoznawczym projektantki są m.in. perły, ''mała czarna'' czy pikowana torebka na łańcuszku. Mam na myśli kultowy model 2.55 z lutego 1955 roku, który należy do jednych z najbardziej pożądanych na świecie. Wszystkie projekty Coco wpisują się w dział haute couture, czyli wysokiego krawiectwa, raczej nieosiągalnego dla zwykłego śmiertelnika. Ubrania są szyte ręcznie z doskonałych tkanin i dostępne wyłącznie na indywidualne zamówienie. A ja od lat zakochana jestem w perfumach Coco. Mademoiselle... Tymczasem zjedźmy na ziemię:)

Paryż, 1919 rok. Coco Chanel jest już ikoną stylu, a kobiety- nawet z największych kręgów towarzyskich- rywalizują o jej odważne kreacje, symbol nowoczesnej kobiety, zmysłowej nawet w spodniach. Kiedy wydaje się, że ma już wszystko, w tragicznym wypadku ginie jej ukochany. Coco wpada w depresję.

Co się kryje za posągowym wizerunkiem opływającej w luksusy Gabrielle? Smutek, gorycz i samotność. Ubóstwiana przez mężczyzn, znienawidzona przez kobiety. Jej spektakularny sukces wzbudza zazdrość i niechęć. Obraca się wśród elity, poznaje Igora Strawińskiego. Ze względu na swoją przeszłość ( ach te konwenanse) i to, że pochodziła z tzw. nieprawego łoża, zostaje napiętnowana. 

Podczas podróży do Wenecji rosyjski impresario podaje jej chusteczkę, która pachnie najbardziej odurzającymi perfumami, jakie kiedykolwiek czuła: stworzoną dla rodziny carskiej esencję, która stała się nieosiągalna po rewolucji.

Jaką rolę w życiu bohaterki odegra chusteczka i pewien mężczyzna? Przekonajcie się sami.

Coco nie ma wątpliwości: to zapach, który chce odtworzyć na pamiątkę po swoim kochanku. Kiedy wraca do Paryża, nawet najwspanialsze przyjęcia nie są w stanie oderwać jej obsesji. Szukając odpowiedniego zapachu, spotyka charyzmatycznego księcia Dymitra Romanowa, bratanka zamordowanego cara Mikołaja II, który pomaga jej zrealizować marzenie. Czy poszukując zapachu Chanel No 5, potknie się o inną miłość.

Michelle Marly przynudza, w niektórych momentach akcja nabiera przyspieszenia i powieść biograficzną czyta się dobrze. Niestety, nie dzieje się to zbyt często.

Moja ocena: 3,9/5