środa, 2 września 2020

Na imię jej było Anna, a na drugie ,,Solidarność''

Dorota Karaś, Marek Sterlingow, Walentynowicz. Anna szuka raju.

Moi Drodzy, na wstępie muszę przyznać, że już dawno nie czytałam tak dziwacznej książki, która  jest o wszystkim i o niczym. Zawartość merytoryczna poszczególnych rozdziałów jest sporna. Jedynie ciekawy jest, nieznany dotąd  życiorys Anny Walentynowicz, de domo Lubczyk. I do tej części rozważań nie mam zastrzeżeń. Natomiast nie rozumiem powodów, dla których autorzy szperają w życiu osobistym bohaterki.

Uparta i ambitna. Zawsze w centrum wydarzeń, w centrum polskiej historii. Tam, gdzie czuje się ważna. <Przodująca spawaczka>, <Bohaterka Sierpnia'80>, <Symbol Solidarności>.

Dziennikarze sugerują występowanie białych plam w życiorysie suwnicowej. Insynuują, że ta manipulowała swoim pochodzeniem tak, aby pasowało do ówczesnej sytuacji politycznej. W zasadzie treść zaczynała przypominać okładki popularnych tabloidów. Nie chodzi oczywiście o tworzenie hagiografii czy budowanie pomnika ze spiżu. Anna miała wady i zalety, jak każdy z nas. Chodzi o zrozumienie jej roli w najnowszej historii Polski.

Kobieta nie była wylewna i skora do zwierzeń. Raczej zachowawcza i zdystansowana, nie uzewnętrzniała swoich przeżyć wojennych. Milczała o doświadczeniach głodu, chłodu, bólu,  przemocy i o pracy ponad siły:

Życie prywatne Anny skrywa wiele tajemnic. Nie opowiadała o tym, co przeżyła w czasie wojny. Uciekła od rodziny, która zabrała ją z Wołynia. Będąc w ciąży rozstała się z ojcem dziecka. Nikomu, nawet synowi nie zdradza jego tożsamości.

 

Ani jej nie oskarżajcie, ani nie brońcie. Spróbujcie zrozumieć. Hanna Krall

Zamiarem publicystów jest przekonanie nas, że Anna Walentynowicz była podatna na wpływy innych, ponadto zachłanna i pazerna:

Na  przeprosiny dostaje sukienkę, kożuszek i buty z cholewkami. Następnego dnia wycofuje zeznanie.

Sprawa była poważna, bowiem dziewczyna została pobita przez opiekunów. Świadkiem wydarzeń był sąsiad, który zgłosił sprawę na milicję. Niepotrzebnie też trywializują  chorobę: 

W domu poleguje na łóżku. Mąż jest na każde jej zawołanie.

Dorota Karaś i Marek Sterlingow zaznaczają, iż dywagacje nie są podlizywaniem się komukolwiek. Owszem, to rewizja biografii matki ''S" na własne potrzeby. Autorzy próbują nadać poszczególnym sprawom własne, wydumane znaczenie. Starają się udowodnić założenie: bo to zła kobieta była.

Na koniec pojawiają się sformułowania, które w oczywisty sposób przeczą faktom historycznym. Karaś i Sterlingow deprecjonują osiągnięcia pani Ani w walce z ustrojem. Ba! Twierdzą nawet, że była jedyną odpowiedzialną za rozpad w strukturach związku. Przecież to nonsens i niebywała ignorancja. Było zupełnie inaczej. I za to dwie oceny niżej.

Tytuł biografii Walentynowicz. Anna szuka raju jest wielce frapujący i intrygujący. Ale niech Was nie zmyli.  Bowiem wedle mojego odczucia książka jest elementem szeroko zakrojonej akcji wymierzonej w rzeczywistą bohaterkę Sierpnia' 80 i ,,Solidarności".

Cóż, nie sprawdziły się wróżby kpt. SB Józefa Buraka: 

Pani nigdy nie będzie w encyklopedii.
 Na szczęście.

Oczywiście można zapoznać się z tymi dywagacjami, ale trzeba zachować wobec nich dystans i krytycyzm wobec przedstawionych wydarzeń oraz faktów historycznych. A najlepiej zaznajomić się wcześniej z pracą prof. Sławomira Cenckiewicza: Anna ,,Solidarność":https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/01/biografia_31.html

Ocena: 3/5.










Zabić papieża

 Jacek Tacik, Zamach. Jan Paweł II. 13 maja 1981 roku.

O zamachu na Karola Wojtyłę napisano i powiedziano już wiele, powstały filmy. Lepsze i gorsze. Reportaż dziennikarza nieco wyróżnia się od dotychczasowych publikacji  w tej materii. Dlaczego?

Autor przeprowadził własne śledztwo,spotkał się osobiście z Ali Agcą.

Pociągnął za spust. Pistolet Browing HP zareagował- wyrzucił z siebie dziesięciometrowy pocisk, który leciał z prędkością trzystu pięćdziesięciu metrów na sekundę. Niewidoczny dla ludzkiego oka. Pielgrzymi, którzy byli na Placu Świętego Piotra, usłyszeli przeraźliwy huk. A po nim drugi. Trzecia kula nie wydostała się z lufy...


Strzelałem, żeby zabić. 

Jacek Tacik trzy lata pracował nad książką, starając się zachować profesjonalizm i rzeczowość. Nie kieruje się utartymi schematami. Uważam, że udało mu się zachować bezstronność.

Cały świat zamarł, kiedy 13 maja 1981 roku głównym placem Watykanu wstrząsnęły huki wystrzałów. Czy Jan Paweł II przeżyje?- to dramatyczne pytanie cisnęło  na usta milionów wiernych pod każdą szerokością geograficzną.

Publicysta przypuszcza, iż w wydarzeniach z 13 maja 1981 roku uczestniczył ktoś jeszcze. Zdecydowanie odrzuca udział Agcy, więcej, jest przekonany, że go tam nie było... Tacik konkluduje, iż wyrok na Karola Wojtyłę zapadł w Związku Sowieckim, wykonawcami miały być bułgarskie służby bezpieczeństwa. Autor sądzi też, że STASI pomagała w tuszowaniu faktycznych zleceniodawców zabójstwa.

Rozważania składają się z 26 rozmów, interlokutorami dziennikarza byli: osobisty lekarz papieża, prokurator prowadzący śledztwo, Ali Agca. O wydarzeniach opowiadają także polscy politycy: Lech Wałęsa, jeszcze żyjący generałowie: Jaruzelski i Kiszczak (bredzą jak potłuczeni), którzy podważali trop bułgarski. Swoje uwagi i spostrzeżenia wyrazili także: biskup Tadeusz Peronek, znany autor książek Krzysztof Mroziewicz.

Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na to co mówi brat porwanej Emanueli Orlandi, która została uprowadzona w 1983 roku (oba zdarzenia mają ze sobą wiele wspólnego) i do dziś nie wiadomo, co się z nią stało.

Dywagacje Jacka Tacika otrzymują ode mnie najwyższą notę: 5/5.

Polecam:))