piątek, 28 kwietnia 2023

J' Accuse!

Mogliby krzyknąć za Emilem Zolą bohaterowie tej poruszającej książki. Prawdziwy zapis kaźni, nie jest to modna literatura obozowa, obfitująca w stek bredni i braku szacunku dla Ofiar chorej polityki Adolfa Hitlera. Przyczynkiem do powstania tego monumentalnego dzieła, stał się rok 1986. Wówczas to Gideon Grifin na swojej drodze spotkał Tego, który przetrwał pracę w Sonderkommando. Przeżycia Josefa Sackera (i innych) wywarły na nim ogromne wrażenie, autor postanowił więc zebrać żywe świadectwa Ocalałych w jedną, spójną całość.


Najżałośniejsi z żałośniejszych upominają się o Prawdę.

Płakaliśmy bez łez stanowi rzetelny reportaż, kapitalne źródłem wiedzy historycznej, nie odnajdziemy tu żadnych kłamstw, w stylu polskie obozy śmierci. Izraelski historyk w drobiazgowy sposób ukazuje nam dzieje tego oddziału specjalnego, działającego m.in. na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Dużo tu detali, dat, nazwisk, ale przede wszystkim cierpienia, krwi niewinnych.

Czym było Sonderkommando? Formacja ta stanowiła ostatnie ogniwo w ramach tzw. ,,ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Termin ten zaczął oficjalnie obowiązywać we wrześniu 1942 roku. Kilka miesięcy wcześniej, bo w połowie lutego tego samego roku odbył się pierwszy transport ludności wyznaczonej do systematycznego mordowania. Począwszy od 1942 roku, proceder ten odbywał się regularnie. Zaczęło się od Krematorium- Kommando, do którego wysyłano grupę więźniów, liczącą od 4 do 7 osób. Podlegali bezpośrednio obozowemu Gestapo.

Gideon Greif podaje, że od 1942 roku eksterminacja ludności żydowskiej miała odbywać się w Birkenau, ponieważ piece w Auschwitz były... niewydolne (!). Historia Sonderkommando jest złożona: jako że w procederze palenia, usuwania ciał, o czym wspomniałam, uczestniczyła grupa żydowskich więźniów, oskarżano ich o kolaborację z Niemcami, zdradę narodu, etc.

Z publikacji bije autentyczność, prawda. Z każdą przeczytaną stroną, narastają emocje skłaniające do przywołania słynnych słów autora Nany. Ważna pozycja ze względu na to, iż często zakłamuje się prawdę historyczną, rozmywa odpowiedzialność Niemców za akty ludobójstwa. Wielu nie rozumie, z jakiego powodu wybuchła II wojna światowa.


sobota, 22 kwietnia 2023

Popisy pani Barbary Engelking

Współautorka pracy Dalej jest noc, udzieliła, kompromitującego całą społeczność naukową, wywiadu. Monika Olejnik słynie z mocno lewicowych poglądów, nie zadaje pytań szczegółowych swojemu gościowi (w jej rozumieniu: gościni, wrrr...), nie docieka. A szkoda. Rozmowa odbiła się szerokim echem ze względu na jej treść.

Nawet w obliczu 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, środowiska szkalujące Polaków, nie potrafiły zachować należytego milczenia. Prowadząca audycję pokusiła się o zjadliwy komentarz, jakoby mieszkańcy stolicy wykazywali bierną postawę wobec rozgrywających się wydarzeń. Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo.

Nagonka trwa, konserwatyzm i niezależność od unijnych protektorów zostają napiętnowane. Dla wielu szczucie na Polskę to trampolina, przepustka do ''wielkiego świata" o liberalnych wartościach. Nie dla ''zaściankowego", katolickiego kraju. Tak myślą i działają. Chłostać nas chcą biczami poprawności politycznej i chorymi ideologiami.

Istnieje rodzaj jakiegoś wynaturzenia, gdy dyspozycyjni żurnaliści (TVN, ,,GW") czuwają, aby negatywny przekaz poszedł w świat. Dlaczego sieją zamęt i zgorszenie? Jakie licho siedzi w ich zdeprawowanych umysłach? Podyktowane jest to własnymi, partykularnymi interesami.

Szefowa Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN, utrzymuje, że szmalcownictwo było zjawiskiem wszechobecnym, nie miało charakteru incydentalnego (a właśnie, że miało). Barbara Engelking w rozmowie z dziennikarką TVN grzmiała:

Niektórzy przychodzili się gapić, komentarze były najróżniejsze. Najczęstsze były komentarze: <Żydki się palą>.

Pani profesor zdaje się nie dostrzegać podstawowych faktów (czyżby ze złej woli?) na temat tego, kto był rzeczywistym oprawcą, a kto ofiarą. Nie dodaje, że wojna generowała rozmaite dewiacyjne zachowania. Engelking nie zająknęła się o agresywnej polityce Niemiec.

Antypolska narracja zyskuje coraz więcej zwolenników. Jest to zjawisko głęboko destrukcyjne, służące indoktrynowaniu społeczeństwa, aby rodacy wiedzieli, jak mają myśleć. 

Przypadek Engelking pokazuje, że mamy do czynienia z nowym kulturkampfem, przybierającym jeszcze ostrzejsze formy. Wszelka aktywność ''lakierników'' historii służy wyłącznie obcym interesom; na Reichstagu szampan buzuje.

Cytowana profesor (nauk społecznych!), posuwa się jeszcze dalej, deprecjonując zasługi w pomocy udzielonej Żydom:

 Ten strach był absolutnie uzasadniony i ludzie, którzy się zdecydowali ryzykować życie, pomagać Żydom, to byli naprawdę bohaterowie i naprawdę było ich niewielu.

Polacy, tchórze, coście czynili? Przecież mogliście się zająć czymś innym, z narażeniem życia, pomagaliście. A i  tak po latach, dowiadujecie się, że było Was niewielu, zaiste!

piątek, 21 kwietnia 2023

Studium psychopatii

Piotr Langer to bohater znany wszystkim miłośnikom prozy Remigiusza Mroza (seria z Joanną Chyłką), pojawiają się postaci znane z innych powieści znanego pisarza. Akcja utworu rozgrywa się w teraźniejszości i przeszłości; przenosimy się w czasie, poznajemy dzieciństwo przyszłego Sadysty z Mokotowa. Dowiemy się o okolicznościach wpływających na to kim się stał, autor odwołuje się do całościowego ''życiorysu" przestępczego psychopaty.


Mężczyzna myśli, że jest sprytny, w chorym umyśle znów zakiełkował plan nowej zbrodni. Pojawia się problem, ponieważ wybujała pewność siebie nie pozwala mu dostrzec, że jego plan jest niedoskonały i obarczony ryzykiem. Piotr zaczyna popełniać kardynalne błędy. Co zrobi, gdy trafi na bardziej wyrafinowanego, niż on sam, przeciwnika?

Środowisko rodzinne, w którym dorastał młody Langer, było destrukcyjne, patologiczne. Klasyka: przemoc, zdrady, uzależnienia. Cynizmu i manipulowania innymi ludźmi, chłopak nauczył się od sadystycznego ojca. Szybko pojął reguły gry, a brak pozytywnych wzorców w znacznym stopniu wpłynął na postrzeganie otaczającej go rzeczywistości. Zaczął nienawidzić kobiet, jakby chciał je ukarać za nieudolność wychowawczą matki.

Piotr Langer to bohater wyrazisty, wzbudzający przerażanie, ale czytelnik nie znajduje potrzeby jego usprawiedliwienia. Człowiek ten ma wypaczoną zdolność do wczuwania się w emocje innych ludzi. Remigiuszowi Mrozowi udało się stworzyć pogłębiony i wiarygodny portret psychologiczny seryjnego mordercy. Fabuła jest przemyślana, sprawnie skonstruowana, sporo niespodziewanych zwrotów akcji, aczkolwiek poszczególni bohaterowie bywają irytujący.

Można dociekać za Tadeuszem Różewiczem: Skąd się bierze zło, odpowiadając, że: Zawsze z człowieka. Jednostka ludzka stając przed dylematami moralnymi, ma zawsze wybór. Przypadek psychopaty, prowokuje wiele pytań do psychiatrów, socjologów, pedagogów resocjalizacyjnych. Czy w każdym z nas drzemie zło, budzące się pod wpływem danych okoliczności. Wedle danych szacunkowych, osoby o silnych zaburzeniach osobowości stanowią około 3% społeczeństwa.

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Co z tą wiedzą historyczną?

W dzisiejszym numerze tygodnika Do Rzeczy zamieszczono ważny dodatek specjalny Kongres Pamięci Narodowej: raport z badań społecznych.

Refleksja nad poziomem świadomości, wiedzy historycznej Polaków, jest kluczowa. Józef Piłsudski mawiał, że: Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości, i nie ma prawa do przyszłości. 

Badania pt.: Edukacja dla pamięci zostały zrealizowane przez zespół pod przewodnictwem dra hab. Krzysztofa Malickiego z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Patronat objął dr Karol Nawrocki, prezes IPN. Diagnozie przyświecała idea rozpoznania postaw rodaków wobec własnej przeszłości.

Grupa respondentów była zróżnicowana pod względem płci, wieku, poziomu wykształcenia. Niektórzy ankietowani kontestowali zasadność istnienia Instytutu Pamięci Narodowej. Wedle pytanych, instytucja ta powinna zostać zlikwidowana, a jej zasoby zniszczone. Dalsze wyniki są ciekawsze, szczególnie odpowiedzi młodych ludzi.

Badani wprawdzie zgodzili się z faktem, iż wiedza historyczna znajduje zastosowanie w życiu codziennym, aczkolwiek młodzież wykazuje wobec niej stosunek mocno ambiwalentny.

Skąd czerpiemy najważniejsze informacje? Źródła wiedzy Polaków są rozmaite, począwszy od tradycyjnych (kompendia, opracowania, rozmowy ze starszymi, wizyty w muzeum), na nowoczesnych skończywszy (internet, gry komputerowe). Uczestnicy diagnozy stwierdzili, że najbardziej zajmującą formą popularyzowania historii są portale społecznościowe. Na dalszym miejscu znalazły się filmy dokumentalne, wskazane jednak przez nauczycieli. Za to muzea zostały uznane za rzetelne źródło wiedzy.

Ankietowani wyrazili pogląd, że lekcje w szkołach są nużące oraz nie zachęcają do pogłębiania wiedzy. Uczniowie akcentują potrzebę zajęć dynamicznych i ,,w terenie". Autorytetami nadal pozostają Józef Piłsudski i Jan Paweł II.

Zatrważające są wyniki dotyczące znajomości historii najnowszej. Znaczna część przepytywanych nie zna przyczyn wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Kłopot ze wskazaniem najważniejszych przesłanek, mieli również dorośli Polacy. Mało kto  zasygnalizował o próbach zdławienia ,,Solidarności'' i zapewnienia ciągłości władzy.

''Polityka historyczna" rządów Millera, Tuska wespół z Wyborczą przyniosła gorzkie owoce w postaci druzgocącej niewiedzy.

Pamięć o przeszłości stanowi element naszej tożsamości, jej zaniechanie bywa zgubne, o czym już się wielu przekonało.

Zachęcam do zapoznania się z tym dodatkiem.

czwartek, 13 kwietnia 2023

Zysk ponad wszystko?

Takie wnioski nasuwają się po lekturze książki Obywatel Coke. Kapitalizm według Coca- Coli. Firma jest modelowym przykładem efektywnego zarządzania przedsiębiorstwem. Niektóre działania pozostawały jednak w jawnej sprzeczności z zasadami etyki w biznesie, np. nieuczciwa konkurencja z innym producentem, który nie chciał pozostawać w cieniu.


Historia kultowego napoju, będącego na cenzurowanym przez dietetyków, lekarzy, rozpoczęła się u schyłku XIX wieku, w 1886 roku. Wówczas to nieznany jeszcze nikomu farmaceuta ze stanu Georgia, John S. Pemberton, zaczął rekomendować spożywanie tajemniczego specyfiku, nazywającego  go dumnie ,,tonikiem dla mózgu''. Przedsiębiorczy Amerykanin szybko odniósł sukces.

W miarę upływu lat rozbudowywano imperium, powiększając systematycznie kapitał. Gigant doczekał się poważnego konkurenta, w postaci Pepsi- Coli, koncernu powstałego także jeszcze w XIX wieku. Przy czym  w 1922 roku pomysłodawca nowego napoju ogłosił bankructwo; nowy przedsiębiorca podniósł się dopiero w latach 30.

Bartow J. Elmore pisze, że zarządzający przedsiębiorstwem  bazowali na metodzie outsourcingu. Owo pojęcie z zakresu nauk o zarządzaniu na stałe weszło do użycia w 1979 roku, choć już w 1923 roku rozpropagował je Henry Ford. Termin ten oznacza opracowanie zadań nadrzędnych i przekazanie ich firmom zewnętrznym.

Historyk przypomina dni chwały i niemalże upadku Coca-Coli. Ciekawostką jest fakt, że nazwa tego bezalkoholowego trunku nigdy nie była zarezerwowana przez firmę. Badacz sięga do etymologii, wyłuszczając, że  swoim rodowodem sięga prajęzyka plemion Keczua z Ameryki Południowej. Bartow J. Elmore podaje, że określenie to pierwszy raz zostało użyte ponad  5 tysięcy lat temu. Dotyczyło krzewu porastającego stoki Andów. Tamtejsi mieszkańcy znaleźli zastosowanie dla tej ciekawej, w ich rozumieniu, rośliny; odkryto, że jej liście mają właściwości pobudzające. Liść koki zawiera skąpą ilość kokainy, odpowiedzialną za odczuwanie przyjemności.

Treść jest podzielona tematycznie, od początków marki, aż po współczesność. Co znajduje się w tym produkcie, że tak wielu chętnie po niego sięga? Skład Coca-Coli przyprawia o zawrót głowy: kofeina, barwniki, cukier w ogromnych ilościach... Wszystkie te składniki mają negatywny wpływ na nasze zdrowie, sprzyjają nadwadze, otyłości, cukrzycy, próchnicy, niszczą rdzę... Uzależnia.

czwartek, 6 kwietnia 2023

Kennedy: szansa czy przekleństwo?

Bo nazywasz się John Kennedy junior! Te słowa padły podczas jednej z kłótni między młodymi małżonkami. Caroline Bessette była już zmęczona, życie z Amerykańskim księciem dawało się jej w kość, mimo że sama pochodziła z zacnej rodziny z koneksjami. Ale cóż, wokół najsłynniejszego klanu narosło więcej legend, niż liczył członków.

Pochodzenia i rodziny się nie wybiera; bohater naszej opowieści był dzieckiem wysoko postawionego polityka, wokół jego tragicznej śmierci powstało wiele mitów. Często absurdalnych, wręcz niedorzecznych (np. hipotezy o UFO).

Pamiętacie trzyletniego chłopca z pewnej fotografii, który oddawał hołd swojemu tacie? To był właśnie John-John, pieszczotliwie określany przez najbliższych. ,,Syn Ameryki'' (nazywany tak ze względu na to, iż jako jeden z niewielu prezydenckich dzieci, wychowywał się w Białym Domu), jak utrzymuje Terenzio, wiele wniósł w jej życie. Choć to nie była łatwa relacja. Dziennikarka przywołuje trudne, nieakceptowalne zachowania swojego, nieco zmanierowanego szefa; pracowali razem w magazynie ,,George". Z drugiej strony autorka pisze również, że John Kennedy jr., bywał empatyczny, życzliwy, pogodny, lojalny i hojny. Uzależniony od apodyktycznej i nieznoszącej sprzeciwu matki, zakazującej synowi kontaktów z aktorkami.
Potomka 35. prezydenta USA poznajemy od strony prywatnej i zawodowej, amerykańska żurnalistka nie szuka sensacji, nie wywleka żadnych ''kąsków''.

Bohater historii prowadził burzliwe życie towarzyskie, szczelnie jednak chroniąc prywatność, co poniekąd stało się przyczynkiem do licznych spekulacji, teorii wyssanych z palca. Syn pary prezydenckiej uchodził za atrakcyjną partię: przystojny, majętny o dobrej pozycji społecznej; w 1998 roku magazyn ,,People" uznał go za najseksowniejszego mężczyznę na świecie.

Przerwane marzenia. Jak JFK junior zmienił moje życie to fascynujące dzieje przyjaźni między publicystką a najsłynniejszym prawnikiem, utrzymane w klimacie słodko-gorzkim. Kres znajomości nastąpił 16 lipca 1999 roku, kiedy John F. Kennedy junior i jego małżonka zginęli w katastrofie pilotowanego przez niego samolotu. Do wspomnień załączono fotografie przedstawiające młodego JFK jr., w rozmaitych sytuacjach życiowych.

sobota, 1 kwietnia 2023

Ideał sięgnął bruku? Tylko prawda was wyzwoli?

Na pewno nie ta ''prawda" (jej trzeci rodzaj wg typologii ks. prof. Józefa Tischnera) w wykonaniu holenderskiego publicysty. Zawsze akcentuję, że każdy sprawca tej zbrodni winien zostać surowo ukarany, niezależnie od zajmowanej pozycji społecznej. Podobnie jak ten, który to tuszuje, ale czy w tym przypadku tak było? Wątpliwości i pytań jest mnóstwo.


Maxima Culpa to najbardziej skandalizująca książka tego roku, autor usiłuje odpowiedzieć na nurtujące pytanie, czy Jan Paweł II wiedział o pedofilii w strukturach Kościoła. Obraną hipotezę przyjął za pewnik, co zasadniczo stoi w sprzeczności z rzetelnością badań naukowych, ten dyskurs poszedł w złą stronę.

Ekke Overbeek ewidentnie jest uprzedzony do Polaków, ponieważ z całą powagą wygłosił ostatnio tyradę, że jesteśmy potomkami niewolników, dlatego nasze wybory polityczne są katastrofalne. Rzecz jasna, Holender ma na myśli wyborców PiS. Stwierdzenie dość mocne i obraźliwe w swojej wymowie.

Dziennikarz utrzymuje, że kardynał Adam Sapieha dopuszczał się czynów pedofilskich względem młodych kleryków. Zaiste, że ów informacje czerpie od osób z dawnych kręgów tzw. księży patriotów, będących na usługach komunistów. W szczególności zaś chodzi o postać ks. Anatola Boczka, współpracownika SB TW ,,Luty" i ,,Porwa". Korespondent niderlandzkich mediów nie zna historii Polski XX wieku, nie posiłkuje się żadnymi konkretnymi opracowaniami, a już zwłaszcza przybliżającymi omawiane kwestie. Próżno tu szukać próby zrozumienia relacji hierarchów z władzami komunistycznymi.

Nadmienić trzeba, że prekursorem wściekłej, antykościelnej nagonki był sam Joseph Goebbels, który w  1937 roku oskarżał duchowieństwo o wszelką rozwiązłość i upadłość moralną. Minister Hitlera z lubością organizował pokazowe procesy pod znamiennym tytułem: ,,Zakrystie zamienione na burdel''.

Wobec tego reportażu (wpisującego się w modną narrację) zgłoszono wiele zastrzeżeń, m.in. dotyczących warsztatu autora. Bowiem trudno tu mówić o uczciwej kwerendzie archiwalnej, treść leży w wielu warstwach. Słabo, albo w ogóle nie przeprowadzono należytej analizy dokumentów. Doprawdy, przedziwna ta metodologia, w której nie obowiązują żadne standardy. Nie wspominając już o etyce badań naukowych, tak, takie paradygmaty istnieją. Overbeek, zdaje się, o nich zapomniał, choć oczywiście świadectwa ofiar szokują, to pokazują zaniedbania na wielu płaszczyznach.