Zwłaszcza w obliczu głodu, śmierci i konfliktu i zbrojnego.
Gdy 24 lutego wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę, siostry zakonne rozpoczęły własną walkę o człowieczeństwo w piekle wojny.
Służebnice wciąż tam są i nieustannie doświadczają podobnych uczuć jak ich ukraińscy podopieczni. Z kosztami natury psychologicznej włącznie. Ocierają pierwsze łzy, tulą wystraszonych najmłodszych, pocieszają w chwilach niepokoju. Organizują schronienie, pomoc humanitarną, opatrują rany.
Siostry zakonne, które podjęły się heroicznego czynu, aby wspierać wszystkich zmagających się ze skutkami rosyjskiego barbarzyństwa, pochodzą głównie z Polski. Jest ich naprawdę wiele:
- Siostry Werbistki;
- Siostry od Aniołów;
- Józefinki;
- Niepokalanki;
- Dominikanki;
- Nazaretanki
- Szarytki;
- Karmelitanki;
- Elżbietanki;
- Kapucynki;
Głęboko to czuję, namacalnie wręcz widzę, że to nie jest wojna przeciwko ludziom. To walka duchowa. Dlatego samą bronią nie zwyciężymy.
Dzięki rozmowom również sobie uświadomiłam i uświadamiam, jak bardzo nie doceniamy pokoju. Jak bardzo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że pokój to nie jest stan, który się należy i po prostu jest. Zaczęła się wojna, giną ludzie, a my w zasadzie jesteśmy bezradni.
Cóż, Ludzie ludziom zgotowali ten los.