poniedziałek, 19 grudnia 2022

Gwiazda, która zgasła za szybko

Greta Garbo introwertyczka stroniąca od ludzi, ale jednocześnie przyciągająca swoim magnetyzmem, niekwestionowanym urokiem osobistym. Nie przywiązująca zbytniej wagi do strojów, gustująca raczej w męskiej garderobie. Od dziecka tę zakompleksioną dziewczynę ciekawił teatr.


Publikacja poświęcona wyśmienitej artystce obfituje w mnóstwo ciekawostek, fotografii z tamtych czasów. 

Greta Lovisa Gustafsson, bo tak się właściwie nazywała bohaterka fascynującej opowieści Roberta Gottlieba, stworzyła wiele barwnych kreacji. Jednak na swoim koncie miała również paletę nieudanych, katastrofalnych wręcz ról. Infantylnie i niewiarygodnie wypadała w Pani Walewskiej, czy wcielając się w najsłynniejszą kobietę- szpiega, Matę Hari.

Garbo zniknęła szybko z ekranów, bo zaledwie  w wieku trzydziestu sześciu lat. Debiutowała jako statystka, sława przyszła szybko za sprawą melodramatu Gdy zmysły grają (1921). Gwiazda nominowana do Oscara otrzymała go wreszcie w 1954 roku. Trzy lata wcześniej przyjęła amerykańskie obywatelskie (z pochodzenia była Szwedką). Postrzegana jako symbol seksu lat 20. i 30. XX wieku, wspomniana przez Ernesta Hemingwaya w utworze Komu bije dzwon oraz w piosenkach Alice Cooper, Madonny.

Robert Gottlieb w misterny sposób omawia większość produkcji, w których wystąpiła aktorka. Treść jest bardzo wysmakowana, bogato ilustrowana.

Greta Garbo marzyła o tym, aby jej nazwisko umarło wraz z nią, lecz tak się nie stało. Osoby odpowiedzialne za spuściznę artystki, nie uszanowały jej ostatniej woli. Nazwisko córki Melpomeny zostało mocno skomercjalizowane.

W październiku 1963 roku Greta gościła w Białym Domu, na zaproszenie ówczesnej First Lady Jackie Kennedy. Obie panie szybko nawiązały nić porozumienia.
Pisarz podaje również, że artystka ubóstwiała sztukę, inwestowała w antyki.

W latach 80. aktorka trafiła do Księgi Guinnessa jako: najpiękniejsza kobieta, jaka kiedykolwiek żyła. Z kolei w 1987 roku została uznana za największą gwiazdę filmową.

Polski powieściopisarz Antoni Gronowicz sugerował, że poznał Gretę w Szwajcarii u Ignacego Jana Paderewskiego. Rzecz miała rozegrać się w 1938 roku, jednak zaprzeczył temu sekretarz pianisty, podobnie jak siostrzenica gwiazdy.