poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Miłość silniejsza niż nienawiść

Jestem dziś w nastroju urodzinowym, więc omówię książkę, którą otrzymałam w prezencie: Barbara Wysoczańska, Narzeczona nazisty.


Z lekturami o tematyce wojennej jest ten problem, iż trzeba mieć wyczucie w sposobie prowadzenia narracji.

Tutaj nie do końca to się udało, choć niekiedy autorce udaje się oddać klimat tamtej, mrocznej epoki. Plus za nazwanie pewnych rzeczy po imieniu, mówieniu o tym, kto wywołał II wojnę światową, napomknięcie o prześladowaniach Żydów, etc.

Główna bohaterka, Hanna Wolińska jest młodą idealistką, skromną i powściągliwą w ogólnym sposobie bycia. Studiuje filologię germańską, biegle posługuje się językiem niemieckim. W międzyczasie jest też damą do towarzystwa pewnej zacnej, niemieckiej hrabiny. Pewnego dnia poznaje wnuka swojej chlebodawczyni, hr. Johanna von Richter. Między młodymi wybucha gwałtowne uczucie, mimo iż oboje są już zaręczeni z innymi partnerami. Tymczasem nadciąga jeden z najbardziej wyniszczających konfliktów.

Co zrobi nazista, gdy dowie się, że jego ukochana została zwerbowana do współpracy agenturalnej? Czy odnajdą do siebie drogę? A może wspólna przyszłość nie jest im pisana.

Narzeczona nazisty to romans z historią w tle, o w miarę sprawnie skonstruowanej fabule. Mamy wszechobecne pożądanie, namiętność, ale również i usilne pragnienie zemsty. Do czego zdolny jest człowiek w imię zawiedzionych uczuć? Jak potoczą się dalsze losy Hani i Johanna w komunistycznej Polsce?

Na uznanie zasługuje barwne wykreowanie negatywnych postaci, to prawdziwe bestie! Są mściwi, przewrotni, intrygują, aby osiągnąć swoje cele.

Dopatrzyłam się błędnego zastosowania zaimka wskazującego: [...] Tylko on [Adolf Hitler] ma w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby objawić Niemcom tą prawdę. Powinno być: tę prawdę.

Moje uczucia po lekturze są mieszane, treść raczej mnie nie porwała.