poniedziałek, 21 września 2020

Kim jest Henryka Krzywonos?

Agnieszka Wiśniewska, Duża Solidarność. Mała Solidarność. Biografia Henryki Krzywonos.

Moja opinia na temat tej książki jest jednoznaczna: lewicowe dyrdymały wykoślawiające historię. Autorka z góry przyjęła hipotezę o niezwykłości swojej bohaterki, nie kwapiąc się sprawdzić podstawowych faktów.

Najpierw zatrzymała tramwaj, a kilka dni później Lecha Wałęsę z tłumem stoczniowców kończących <swój> zwycięski strajk- wszystko to w odruchu solidarności z tymi, którzy latem 1980 roku rzucili wyzwanie całemu systemowi. Henryka Krzywonos nieznana nikomu motornicza  z gdańskiego WPK, tymi gestami sprzeciwu-pod gdańską operą  i pod stoczniową bramą- sprawiła, że sierpniowy protest mógł się przerodzić w  wielki ruch na rzecz społecznej zmiany.


Uporządkujmy więc podstawowe fakty, tramwaj dalej nie pojechał z prozaicznej przyczyny: prąd został wyłączony. Nie jest więc tak, jak przedstawiają to jej oficjalni apologeci. Nieścisłości w książce zastanawiają, prawda o działaczce ,, Solidarności" jest bardziej złożona. Kobieta reprezentowała WPK  w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Stoczni Gdańskiej. Mało kto pamięta, że tramwajarka wytaczała najcięższe działa przeciw Lechowi Wałęsie. 

Agnieszka Wiśniewska wywyższa  Henrykę Krzywonos, nie dostrzegając przy tym innych, równie wartościowych kobiet jak Anna Walentynowicz, Alina Pienkowska, Ewa Ossowska... 16 sierpnia 1980 roku Lech Wałęsa załamał się, chciał skończyć strajk, zaniepokojona Alina Pienkowska namówiła Walentynowicz: Aniu, musimy coś zrobić. To obie kobiety walczyły, żeby strajk nie upadł, a nie jak widzi do autorka hagiografii.

Podobnie zdanie ma prof. Sławomir Cenckiewicz, który na łamach poczytnych tytułów prasowych konkludował: Zasługi obu pań [ A.W.] są nieporównywalne. Historyk dodaje też, że rola działaczki systematycznie ulegała osłabieniu. Dowiódł też, że kobieta mija się z prawdą, bowiem nigdy nie była internowana. Jedynie na przełomie 1980/1981 SB wykazywała zainteresowanie Krzywonos, ale znów Cenckiewicz uważa, że odbywało się to w ramach operacyjnego sprawdzania. I jak podkreśla- nie było to rozpracowywanie: Henryka Krzywonos nie nadaje się na legendę <Solidarności>, która może konkurować ze śp. Anną Walentynowicz.

Zawsze w cieniu, najpierw męskich gwiazd <Solidarności>, a potem bohaterów transformacji z mediów, biznesu i parlamentu- dopiero po latach, gdy Kongres Kobiet przyznał jej tytuł Polki Dwudziestolecia, doczekała się należnego uznania.

Cóż, nadgorliwi dziennikarze próbują korygować dzieje Sierpnia '80, często naginając podstawowe fakty. Pamiętajmy, że pod bramą wiernie trwała śp. Walentynowicz, nie oczekując hołdu i splendoru.

Warto podkreślić, że obecnie pani Henryka Krzywonos była jedną z osób, które poręczyły za zatrzymanego Sławomira Nowaka...  Na uwagę i uznanie zasługuje  stworzenie przez nią i jej małżonka, rodzinnego domu dziecka.

Książka jest zła, ocena: 1/5.


Autobiografia

Roman Polański, Roman by Polański.

Wznowiona po trzydziestu latach autobiografia jednego z najsłynniejszych twórców kinematografii. Reżyser wraca pamięcią do swojego dzieciństwa, tragedii wojny, dorastania w nowych realiach politycznych.

Chłopcu dorastającemu w komunistycznej  Polsce sztuka, poezja i fantazja i marzenia wydawały się o wiele bardziej realne niż ciasne granice świata, w którym rósł.


W życiorysie aktora nie brakuje dni sławy, splendoru, nagród, sukcesów. Ale też nie obcy jest mu  dramat, cierpienie. Aktor  nawiązuje do bestialskiego zamordowania jego ciężarnej żony, Sharon Tate przez członków sekty Mansona. Przyznaje, że wówczas jego kariera się załamała.

Większa część życia upłynęła mi w kolejce górskiej wesołego miasteczka, gdzie pokonywałem najostrzejsze zakręty, wspinałem się wysoko- ogromne sukcesy, radość, przyjemności- po czym zatracałem się w otchłaniach bólu i rozpaczy. Wreszcie ta zwariowana wędrówka zaprowadziła mnie w nieoczekiwane miejsce: uczucie błogiego spokoju, który odważę się nazwać szczęściem.

Autobiografia stanowi pigułkę wiedzy w zakresie filmu, produkcji filmowych Romana Polańskiego. Niestety, jest też zbyt wygładzona, nieskazitelna oraz zbyt poprawna. Znany reżyser przypomina historię z trzynastoletnią Samanthą Gailey, usprawiedliwia siebie. Współżycie dojrzałego mężczyzny  z dzieckiem jest naganne prawnie i moralnie, wywołuje jednoznaczną ocenę. I owszem zasadne jest pytanie: gdzie byli rodzice dziewczynki? Uważam jednak, iż  taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Cenię oczywiście dorobek artystyczny Romana Polańskiego, nie nam go sądzić. Uwielbiam Pianistę, Dziecko Rosemary, Nóż w wodzie. Przymierzam się też, żeby wreszcie obejrzeć Oficera i szpiega, motywem przewodnim jest sprawa niesłusznie oskarżonego Alfreda Dreyfusa. Wyłączną jego przewiną było żydowskie pochodzenie.

Można przeczytać.

Ocena: 4/5.