sobota, 19 września 2020

O czym nie powiedział Tomasz Turowski?

Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego.

Nie mam zwyczaju oceniać książki po okładce, zgodnie z sentencją, iż  Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Jednak już same nazwiska autorów stanowią podpowiedź, iż publikacja może być tendencyjna i niedokładna. Do państwa dziennikarzy mam stosunek ambiwalentny, wiedziałam czego mogę się spodziewać. Autobiografia ukazała się nakładem wydawnictwa Agora, które firmuje Gazetę Wyborczą.


Historia PRL-owskiego <nielegała, który  jako jezuicki kleryk inwigilował watykańskie otoczenie Jana Pawła II. <Nielegałowie> to  jedna z  najbardziej strzeżonych tajemnic wszystkich wywiadów świata. Często są to ludzie zwerbowani- tak jak bohater tej książki-we wczesnej młodości, szkoleni w tajnych ośrodkach i wysyłani za granicę.

Renegat, który szybko odnalazł się w nowym, demokratycznym kraju. Zmienił tzw. polityczną ''marynarkę", został dyplomatą honorowanym przez wielu ważnych ludzi.

Tam nie od razu przystępują do działania. Nawet kilka lat pozostają < w zamrożeniu>, wtapiając się w środowiska, które mają inwigilować. W razie wpadki, kraj, który ich wysłał, nie przyznaje się do nich. Dopiero później, w trakcie dyskretnych wymian schwytanych szpiegów, mają szansę na powrót do kraju. Ale gwarancji nie ma.

Tytuł autobiografii Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego jest zdecydowanie na wyrost. Dlaczego? Żadnej prawdy nie otrzymujemy, za to stek bzdur, koloryzowania i prezentowania jedynie wygodnej wersji wydarzeń.

Tomasz Turowski przez szesnaście lat był <nielegałem> wywiadu PRL. Dziesięć z tych szesnastu lat spędził za granicą jako kleryk w zakonie jezuitów. Przeszedł przez Rzym i Watykan, stykając się z papieżem Janem Pawłem II i przekazując do centrali informacje na jego temat.

Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski twierdzili, że mieli trudności z odnalezieniem dokumentów związanych z działalnością swojego bohatera. Ich wywody podważył Cezary Gmyz z tygodnika Do Rzeczy, udowodniając im manipulację. Z jego ustaleń wynika, że w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej znajduje się ogromna liczba materiałów na temat Tomasza Turowskiego.

Na początku lat 90 przeszedł pozytywnie weryfikację i jako polski dyplomata miał witać prezydenta Lecha Kaczyńskiego na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku.

Stało się  inaczej...

Ocena: 2,5/5.

2 komentarze:

Jardian pisze...

A więc omijam. Pozdrawiam !

Karolajna pisze...

Skoro książka okazała się słaba to nie mam ochoty po nią sięgnąć. Może gdyby wpadła mi w ręce to z ciekawości bym ją przeczytała, ale raczej mnie nie kusi i szukać jej nie będę. ;)