Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego.
Nie mam zwyczaju oceniać książki po okładce, zgodnie z sentencją, iż Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Jednak już same nazwiska autorów stanowią podpowiedź, iż publikacja może być tendencyjna i niedokładna. Do państwa dziennikarzy mam stosunek ambiwalentny, wiedziałam czego mogę się spodziewać. Autobiografia ukazała się nakładem wydawnictwa Agora, które firmuje Gazetę Wyborczą.
Historia PRL-owskiego <nielegała, który jako jezuicki kleryk inwigilował watykańskie otoczenie Jana Pawła II. <Nielegałowie> to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic wszystkich wywiadów świata. Często są to ludzie zwerbowani- tak jak bohater tej książki-we wczesnej młodości, szkoleni w tajnych ośrodkach i wysyłani za granicę.
Renegat, który szybko odnalazł się w nowym, demokratycznym kraju. Zmienił tzw. polityczną ''marynarkę", został dyplomatą honorowanym przez wielu ważnych ludzi.
Tam nie od razu przystępują do działania. Nawet kilka lat pozostają < w zamrożeniu>, wtapiając się w środowiska, które mają inwigilować. W razie wpadki, kraj, który ich wysłał, nie przyznaje się do nich. Dopiero później, w trakcie dyskretnych wymian schwytanych szpiegów, mają szansę na powrót do kraju. Ale gwarancji nie ma.
Tytuł autobiografii Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego jest zdecydowanie na wyrost. Dlaczego? Żadnej prawdy nie otrzymujemy, za to stek bzdur, koloryzowania i prezentowania jedynie wygodnej wersji wydarzeń.
Tomasz Turowski przez szesnaście lat był <nielegałem> wywiadu PRL. Dziesięć z tych szesnastu lat spędził za granicą jako kleryk w zakonie jezuitów. Przeszedł przez Rzym i Watykan, stykając się z papieżem Janem Pawłem II i przekazując do centrali informacje na jego temat.
Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski twierdzili, że mieli trudności z odnalezieniem dokumentów związanych z działalnością swojego bohatera. Ich wywody podważył Cezary Gmyz z tygodnika Do Rzeczy, udowodniając im manipulację. Z jego ustaleń wynika, że w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej znajduje się ogromna liczba materiałów na temat Tomasza Turowskiego.
Na początku lat 90 przeszedł pozytywnie weryfikację i jako polski dyplomata miał witać prezydenta Lecha Kaczyńskiego na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku.
Stało się inaczej...
Ocena: 2,5/5.
2 komentarze:
A więc omijam. Pozdrawiam !
Skoro książka okazała się słaba to nie mam ochoty po nią sięgnąć. Może gdyby wpadła mi w ręce to z ciekawości bym ją przeczytała, ale raczej mnie nie kusi i szukać jej nie będę. ;)
Prześlij komentarz