wtorek, 31 grudnia 2024

Podsumowanie czytelnicze roku 2024

Upływający rok był dla mnie intensywny pod względem literackim, mimo że przeczytałam jedynie 69 książek. Wydaje mi się jednak, że tych pozycji było znacznie więcej, te złe zwyczajnie sobie odpuszczałam. Poza tym w zeszytach mam mnóstwo roboczych tekstów recenzenckich, które czekają na swoje ''pięć minut". 

Na wschodzie bez zmian. W tym roku wyjątkowo trudnym pod względem geopolitycznym (nie przyniósł rozstrzygnięć, raczej nastąpiła eskalacja konfliktów), nawiązałam mnóstwo współprac recenzenckich, w większości wartościowych. Tak, 2024 r. obfitował w nowinki literackie:

  1. Poznałam wielu zdolnych autorów, odkryłam kilka ciekawych wydawnictw;
  2. zaufało mi sporo twórców;
  3. zaskoczyła mnie kreatywność początkujących pisarzy;
  4. doczekałam się patronatu medialnego, fragment mojej recenzji (tzw. blurb) znalazł się na okładce książki.
Czas na ranking, aczkolwiek wybór był trudny.

Bezapelacyjne pierwsze miejsce przyznałam solidnej monografii poświęconej procesowi w Norymberdze. Kapitalna i wyczerpująca to lektura.

Wartość poznawcza znacznej części książek pozostawała jednak wiele do życzenia. 

Druga lokata należy do Katarzyny Znańskiej- Kozłowskiej za jej Fałszywą przyjaciółkę. Na uznanie zasługuje poruszanie problemu ważnie społecznie, jakim jest alkoholizm kobiet. Tę historię polecam szczególnie.

Odkrycie literackie roku 2024

Na trzeciej pozycji uplasowała się Agnieszka Rautman- Szczepańska z utworami o wymownym tytule Rany boskie.

Ważną pracę w mojej biblioteczce zajmują rozważania Dariusza Lipińskiego Czy Unia Europejska przetrwa rok 2024?

Zaufali mi:

  • Witold Horwath;
  • Wojciech Kulawski;
  • Jolanta Sak;
  • Wiktoria Wankiewicz;
  • Bartosz Rdułtowski;
  • Tomasz Niedziela;
  • Albin Perc
  • Grzegorz Glinka....
I inni.

Wszystkiego Najlepszego z okazji zbliżającego się Nowego Roku! Szampańskiej zabawy i interesujących lektur!


 Zdjęcie pochodzi z publicznej domeny.


sobota, 28 grudnia 2024

Patolka

Współpraca recenzencka

Jeśli chcecie wiedzieć, kim jest tytułowa Patolka, to sięgnijcie po najnowszą powieść Karoliny Wasilewskiej vel Arlety Socjalnej. Debiutująca w 2020 roku pisarka dotyka mocno zaburzonych relacji rodzinnych. Bardzo dobra proza, odkrywająca zakamarki ludzkiej duszy.

Narratorka powraca do trudnego dzieciństwa, naznaczonego bólem, cierpieniem, niezrozumieniem, przemocą i uzależnieniem. Ewidentnie zmaga się z syndromem DDA, choć początkowo tego się wypiera. Ktoś mógłby rzec, że przypadek jakich wiele. Owszem.

Czy zawsze warto powracać do przeszłości? Bohaterka ma siłę i odwagę, aby zmierzyć się z własnymi przeżyciami. Próbuje też rozliczyć się z przeszłością. Ostatecznie. Raz na zawsze. Paulina musiała szybko dojrzeć, nie miała w zasadzie czasu, aby być dzieckiem.

Niewydolność wychowawcza, kiedy zawodzą dorośli, gdy sekrety rodziny wychodzą na jaw. W książce piętnuje autorka hipokryzję i podwójne standardy moralne, co jest dużym walorem.

Ludzie z takich rodzin jak nasza prawie wszystko robili przedwcześnie, bo dorosłości uczyli się od małego i myśleli, że poznali ją na wskroś. Radziliśmy sobie z utrapieniami, które przerastały naszych rodziców. Czuliśmy się wybrakowani. Uwierały nas nasze ciała, a czarne myśli wszczepiały się w mózgi jak pijawki.

Kim jest tytułowa Patolka? Czy stanowi kompilację pewnych cech osobowości? Z pewnością  narratorka postrzega siebie przez pryzmat obranego wychowania w domu rodzinnym.

Rodzące się pierwsze uczucia i nadzieje. Gorzkie refleksje, rozczarowania i zawody. Któż ich z nas nie doświadczył?

W recenzowanym utworze otrzymujemy całą masę retrospekcji, które jednak nie utrudniają odbioru.

Pewnie zdążyliście już zauważyć, iż omawiana Patolka  nie jest niczym innym, jak udaną powieścią psychologiczną, pozostającą na długo w pamięci czytelnika.

Pisarka umiejętnie tworzy portrety psychologiczne postaci, są one bardzo pogłębione. Sięgnijcie po tę pozycję, jeśli jesteście gotowi na emocjonalną i nieco wyczerpującą podróż w głąb ludzkiej natury. To, co odkryjecie, może Was zaskoczyć.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Pani Karolinie  Wasilewskiej.



 

czwartek, 26 grudnia 2024

Kwanty i spółka: fizyka dla opornych

Zapewne każdy z nas zapamiętał lepiej lub gorzej lekcje fizyki w szkole, można zastanawiać się, ile z przekazywanej wiedzy zostało nam w głowie. Czy były to barwne, interesujące zajęcia, zachęcające do pogłębiania dalszej wiedzy? A może wręcz przeciwnie- nużące doświadczenia, skutecznie zniechęcające do własnych poszukiwań?

Andrzej Dragan w znakomitym opracowaniu Kwantechizm 2.0. Czyli klatka na ludzi, próbuje przełamać ten impas. Naukowiec dowodzi, że fizyką można zająć się od jej praktycznego zastosowania w życiu codziennym. O czym wielu pedagogów zapomina.

Jak więc rozumieć tę racjonalną gałąź nauki? Z pomocą przychodzi sam Albert Einstein, wyłuszczający podstawowe kwestie:

To, co nazywamy fizyką, obejmuje całą grupę nauk przyrodniczych, które opierają swe teorie na pomiarach, i których teorie idee i twierdzenia dają się sformułować za pomocą matematyki.

Fizyka, nielubiana przez uczniów, niesie ze sobą wartości poznawcze:

  • Opisuje zjawiska występujące w naszym świecie, tłumacząc liczne zależności;
  • uczy logicznego myślenia, rozwiązywania problemów, wyciągania poprawnych wniosków.
Książka napisana przez profesora składa się z prostych, zwięzłych, acz trafnych przykładów. Taka trochę fizyka dla humanistów.  Przedstawiona tu wiedza jest przystępna i zrozumiała, zresztą Dragan podkreśla wagę właściwego i solidnego ukazywania problematycznych treści:
Wyznaję zasadę, że czego nie umiałbym wytłumaczyć własnej babci, tego nie rozumiem.

Wszystkie zagadnienia ujęte w książce podane są w bardzo atrakcyjnej  formie, bez nudnego dydaktyzmu. Objaśnienia czytelne, okraszone licznymi anegdotami.

Kwantechizm 2.0. Czyli klatka na ludzi, spełnia funkcję edukacyjną, możne stanowić wprowadzenie do lekcji albo jej podsumowanie. Andrzej Dragan przekonuje, że o teorii względności, kwantach, można inaczej. Zatem jak? Zdecydowanie lepiej, przez pobudzanie czytelników do wysiłku intelektualnego. Wszak fizyka nie jest nauką schematyczną, nie należy pojmować jej w taki sposób. Nie nauczymy się też jej na pamięć.

Nie brakuje tu słabych stron, są to m.in. niepotrzebne dygresje, które rozpraszają. Reasumując jednak, fizyka da się lubić.



niedziela, 22 grudnia 2024

Lilia

 Współpraca recenzencka

Według danych Fundacji Pomocy Dzieciom Kolorowy Świat, mózgowe porażenie dziecięce występuje u 3/1000 noworodków. Na świecie żyje ponad 17 mln osób dotkniętych tą przypadłością.

Czym w istocie jest mózgowe porażenie dziecięce? W uproszczeniu choroba ta stanowi grupę zaburzeń ruchu i postawy, za schorzenie są odpowiedzialne trwałe (lecz niepostępujące) uszkodzenie centralnego układu nerwowego, najczęściej w okresie ciąży. 2 października obchodzimy Światowy Dzień Mózgowego Porażenia Dziecięcego.

Dlaczego o tym wspominam? Ano, dlatego że recenzowana książka inspirowana jest życiem autorki zmagającej się z tą przypadłością, niezrozumieniem i hejtem na dokładkę.

Gdy się urodziłam, ważyłam niespełna półtora kilograma. Byłam długości torebki cukru, a moje paluszki były cieniutkie jak niteczki. Miałam nie widzieć, nie słyszeć, nie siedzieć. Miałam być rośliną.

Życie dla Wiktorii napisało inny scenariusz, w końcu jej imię symbolizuje zwycięstwo.

Delikatna jak kwiat pośród całego bagna hejtu.

Lilia to przejmująca historia osamotnionej dziewczyny cierpiącej z powodu swojej odmienności, co w moim przekonaniu stanowi atut, a nie wadę. Publikacja ma charakter pamiętnika prowadzonego w latach 2015-2024. To właśnie diariusz stał się milczącym świadkiem doświadczeń narratorki. Otrzymujemy zapis przeżyć wrażliwej Wiktorii, szokuje brak wiedzy na temat mózgowego porażenia dziecięcego, zwłaszcza wśród dorosłych, pedagogów. Na szczęście po zmianie środowiska bohaterka odżyła, w nowej szkole znalazła ciepło i akceptację, w międzyczasie również odkryła w sobie nowe pasje i talenty.

Nie oceniajmy. Akceptujmy. Wspierajmy.

Autorka jest debiutantką stawiającą pierwsze kroki w tej niewątpliwie trudnej branży, dowiedziono, że pisanie ma moc terapeutyczną.

Komu mogę polecić tę swoistą autobiografię? W zasadzie wszystkim, w szczególności zaś osobom dorosłym, nauczycielom, aby pokazać, że inny nie znaczy gorszy. Lilia jest lekturą bardzo pouczającą, uwrażliwiającą czytelnika na drugiego człowieka.



czwartek, 19 grudnia 2024

Sto lat nienawiści i przemocy

Sądzę, że fakt ten doskonale oddaje istotę tego, co obecnie dzieje się na Bliskim Wschodzie. Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły światem, skala brutalności Izraela jest podobna, co ich przeciwników:

Po tym, co się stało, nie będziemy już mogli żyć w pokoju obok Arabów.

Czy pokojowe współistnienie między społecznościami jest jeszcze możliwe? I to też rozważa Piotr Zychowicz w swojej najnowszej książce Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami.  Autor jak zwykle porusza tematy trudne i kontrowersyjne.

Publikację otwiera opis współczesnych wydarzeń wojennych rozgrywających się w tym regionie, historyk przywołuje drastyczne świadectwa. Zychowicz sięga do historii, przytaczając interesujące fakty:

  • Pierwsi żydowscy osadnicy;
  • powstanie państwa;
  • czystka etniczna w 1948 roku.
Na tę zajmującą opowieść składa się aż 46 rozdziałów wzajemnie się uzupełniających i stanowiących spójną całość.

Piotr Zychowicz nie opowiada się po żadnej ze stron tego konfliktu, nie jest jednostronny. Cytuje świadectwa ocalałych z XX wiecznych pogromów. Obecnie  zbrodni przeciwko ludzkości dopuszcza się i Izrael, i Palestyna. Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami wzbogacono o mapy i wstrząsające fotografie ukazujące gehennę zwykłych ludzi.

Dziennikarz nadmienia o narodzinach syjonizmu, którego prekursorem był Theodor Herlz. Dzieje tego ruchu intelektualnego sięgają jeszcze XIX wieku. Ten publicysta z Budapesztu i autor pracy  Państwo żydowskie zorganizował w Bazylei pierwszy Kongres Syjonistyczny. Wówczas  to przedstawiono symbole narodowe Izraela: sztandar z gwiazdą Dawida i dwoma błękitnymi pasami na białym tle. Stanowiło to próbę wybicia się na niepodległość; do życia powołano Organizację Syjonistyczną. Oficjalną pieśnią stała się Hatikwa, hymn państwowy.

Początkowo ruch syjonistyczny nie spotkał się ze społeczną aprobatą, nie cieszył się zaufaniem. Melchior Wańkowicz w jednej ze swoich książek (Ziemia za wiele obiecana), przywołuje wypowiedź pewnego intelektualisty:
Syjonizm jest najstraszliwszym wrogiem, jakiego kiedykolwiek miało żydostwo.

Theodor Herlz nie doczekał proklamowania niepodległości Izraela w 1948 roku. 

Nawet sam David Ben Gurion podważał prawo do samostanowienia sąsiadów:

Palestyńczycy nie są narodem.

Arcyważne opracowanie Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami wzbogacono o mapy i fotografie ukazujące gehennę zwykłych ludzi.








wtorek, 17 grudnia 2024

Szach i mat

Książka  Cienie pośród mroku stanowi ostatnią część skomplikowanych  przygód patologa Seweryna Zaorskiego i policjantki Kai Burzyńskiej.

Krajobraz po zdradzie.

Nasi bohaterowie tworzą rodzinę patchworkową, próbują ułożyć sobie życie na nowo. Wszyscy pragną tylko jednego spokoju. Czy będzie im to dane? Nie jest to takie oczywiste,  ich śladem podąża pewna tajemnicza postać....  Jakie ma intencje? Zdradzę jedynie, że będziecie zdumieni.

Dotychczasową sielankę Seweryna i Kai przerwie niespodziewany splot wydarzeń, w które zostaną wciągnięci, zresztą nie tylko oni. Co zmieni w ich życiu makabryczne odkrycie ludzkich kości, czy wszyscy przetrwają tę próbę? Jako że mężczyzna zna się na swojej robocie, miejscowa policja zwraca się do niego z prośbą o pomoc...

Komuś ewidentnie zależy na tym, aby pogrążyć tę dwójkę, tylko komu?

Thriller  Cienie pośród mroku stanowi zwieńczenie losów funkcjonariuszki i lekarza sądowego. Jest to, moim zdaniem, najlepsza powieść pośród wszystkich z tego cyklu. Treść wciąga, od lektury nie można się oderwać. Dodatkowym plusem fabuły są mroczne, niespodziewane zwroty akcji.  Pisarz zadbał, abyśmy się nie nudzili, dostarcza nam emocji.

Na kartach książki pojawiają się bohaterowie znani z innych serii Remigiusza Mroza. Komisarz Wiktor Forst czy inspektor Edward Osica znani są miłośnikom górskich perypetii policjantów (szczerze, nie przepadam za tymi postaciami). Dzięki intuicji i  ogromnemu doświadczeniu tego ostatniego udaje się odkryć pewną, misternie utkaną intrygę. Osica, cwany lis, nie pozwolił wyprowadzić się w pole. Ale czy zmysł inspektora okaże się wystarczający?

Jak to zwykle u najpłodniejszego bywa, sporo się tu dzieje, takiego rozwiązania zupełnie się nie spodziewałam; udało się Mrozowi zakończyć wszystkie  wątki. Po lekturze wcześniejszych części mogliśmy mieć wątpliwości, czy dobro zawsze zwycięża. Teraz prawnik je skutecznie rozwiał.



poniedziałek, 16 grudnia 2024

One wiedzą, czym jest niepewność i strach

 Zwłaszcza w obliczu głodu, śmierci i konfliktu i zbrojnego.

Gdy 24 lutego wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę, siostry zakonne rozpoczęły własną walkę o człowieczeństwo w piekle wojny.

Służebnice wciąż tam są i nieustannie doświadczają podobnych uczuć jak ich ukraińscy podopieczni. Z kosztami natury psychologicznej włącznie. Ocierają pierwsze łzy, tulą wystraszonych najmłodszych, pocieszają w chwilach niepokoju. Organizują schronienie, pomoc humanitarną, opatrują rany. 

Siostry zakonne, które podjęły się heroicznego czynu, aby wspierać wszystkich zmagających się ze skutkami rosyjskiego barbarzyństwa, pochodzą głównie z Polski. Jest ich naprawdę wiele:

  • Siostry Werbistki;
  • Siostry od Aniołów;
  • Józefinki;
  • Niepokalanki;
  • Dominikanki;
  • Nazaretanki
  • Szarytki;
  • Karmelitanki;
  • Elżbietanki;
  • Kapucynki;
Ta lista jest oczywiście znacznie dłuższa.

Reportaż Siostry nadziei przynosi wiarę w człowieka, jednak z wiadomych względów, nie jest to lektura łatwa. Bohaterki książki Agaty Puścikowskiej są w najtrudniejszych momentach z Ukraińcami mierzącymi się z konsekwencją inwazji Władimira Putina na niepodległą ojczyznę. Słyszą alarmy, razem z nimi schodzą do schronu. Zakonnice mówią o chwilach grozy i czyhającym zewsząd niebezpieczeństwie. Rozmówczynie dziennikarki są ciche, skromne, obserwują  dramat tamtejszego społeczeństwa, rozdzielone rodziny, cierpienie niewinnych ludzi. Niektórzy z nich już nigdy nie ujrzą swoich bliskich.
Głęboko to czuję, namacalnie wręcz widzę, że  to nie jest wojna przeciwko ludziom. To walka duchowa. Dlatego samą bronią nie zwyciężymy.
Publikacja jest interesująca, autorka porusza niezbadane dotąd kwestie. Charyzmatyczne i przede wszystkim odważne siostry zakonne pozwalają sobie na gorzkie refleksje:
Dzięki rozmowom również sobie uświadomiłam i uświadamiam, jak bardzo nie doceniamy pokoju. Jak bardzo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że pokój to nie jest stan, który się należy i po prostu jest. Zaczęła się wojna, giną ludzie, a my w zasadzie jesteśmy bezradni.

 Cóż, Ludzie ludziom zgotowali ten los.



piątek, 13 grudnia 2024

Lukrowana autobiografia pierwszej damy

Mimo upływu lat od czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, jego małżonka wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Jolanta Kwaśniewska z domu Konty, nadal zajmuje wysoką lokatę w rozmaitych rankingach. W 2020 roku działaczka społeczna została uznana na najlepszą pierwszą damę przez Instytut Badań Rynkowych. Swoją funkcję sprawowała w latach 1995-2005.

Czego możemy spodziewać się po Pierwszej Damie, wywiadzie-rzece, przeprowadzonym przez Emilię Padoł? Zaznaczam, że treść nie zaskakuje wybitnością, jest niepotrzebnie rozwlekła i przewidywalna.

Najciekawsze są wspomnienia Jolanty Kwaśniewskiej dotyczące domu rodzinnego, w którym się wychowywała (srogi i wymagający ojciec, opiekuńcza matka). Prawniczka wspomina rodziców, w szczególności tatę Juliana, pochodzącego z Kresów. Konty jako piętnastoletni chłopiec był świadkiem kaźni swoich najbliższych. Przyszły pułkownik Ludowego Wojska Polskiego widział i przeżył dużo, podobnie jak inni z tamtych stron.

Rozmowa z prezydentową jest przesłodzona do granic możliwości, nie doznamy żadnej kropli zdrowego samokrytycyzmu.

Aktywność prezeski Fundacji Porozumienia Bez Barier jest mocno eksponowana przez media, szczególnie te mainstreamowe. Zapewne wynika to z poglądów zbieżnych z różnymi środowiskami.

Emilia Pado zadaje łatwe i proste pytania. Nie jest zbyt dociekliwa, szczególnie jeśli chodzi o domniemany zakup słynnej posiadłości w Kazimierzu. Tutaj wątek szybko się urywa.

Za to Jolanta Kwaśniewska ma dużo do powiedzenia ws. kłamstwa męża odnośnie posiadania przez niego wykształcenia. Była pierwsza dama snuje rozmaite teorie pozbawione logiki, niewiarygodne opowieści o rzekomo zgubionym indeksie Aleksandra na uczelni. Kobieta upraszcza, przedstawia wydarzenia w najkorzystniejszym dla siebie świetle, skrupulatnie pomija niewygodne fakty.

Autobiografia odznacza się kuriozalnym formatowaniem podrozdziałów (puste strony, sztuczne wypełniacze). Ale przynajmniej wydrukowana została na białym papierze i oprawiona solidnie.

Bez wątpienia Jolanta Kwaśniewska stworzyła mnóstwo istotnych społecznie projektów, programów. Ich wykaz znajdziemy na końcu książki. Lecz czy rzeczywiście była najlepszą pierwszą damą?



środa, 11 grudnia 2024

Seriale: nikt nie ogląda, ale każdy zna

Czyli rzecz ma się podobnie jak z muzyką disco polo.

Katarzyna Czajka-Kominiarczuk pisze, choć nie podaje żadnych konkretnych statystyk:

Seriale oglądamy wszyscy. No może nie wszyscy, ale z roku na rok jest nas coraz więcej. Stały się one jednym z najważniejszych elementów kultury. Rozmawiamy o nich ze znajomymi, kłócimy się w sieci, oceniamy w kuchni w pracy.

Wiadomo, że na przestrzeni lat dokonała się rewolucja, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. Zaczęto poruszać coraz poważniejsze tematy, kwestie o charakterze społecznym stały się powszeche (przemoc, choroby, zdrady, uzależnienia). Nastąpił rozwój platform streamingowych, umiejętnie wyczuwających upodobania swoich klientów.

Rozdziały w książce Seriale. Do ostatniego odcinka, ułożone są chronologicznie, tematycznie, co sprawia wrażenie uporządkowania i przejrzystości. Nadmienię tylko, że autorka w większości omawia zagraniczne produkcje. W każdej części omówiono zagadnienia tożsame z serialami, niekiedy kultowymi. Począwszy od twórców, przez streaming, gatunki i na odtwórcach ról skończywszy.

Śmierć na ekranie, czyli bohaterka ,,M jak miłość" w kartonach. Scena ta przeszła do absurdów reżyserskich polskich telenowel.

A co w przypadku losowych sytuacji, jak wypadek aktora?

Życie pisze własny scenariusz, nie zawsze zgodny z zamierzeniami pomysłodawców i realizatorów. Gdy pojawiają się rozbieżne oczekiwania i konflikty w zespole?

Skąd się wziął termin soap opera, który nie jest związany wyłącznie z rozwlekłą i nudną akcją?

Seriale. Wciągają i dezorganizują nam życie: Jeszcze tylko jeden odcinek--tak często lubimy powtarzać. Dlaczego pociąga nas  cudze, fikcyjne, życie ekranowe?

Kompendium to poświęcone rozmaitym serialom, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, ma jednak sporo minusów. Wskażę na dwa najistotniejsze: nudna, sztampowa wyliczanka i treść ogólnie przegadana.



czwartek, 5 grudnia 2024

Ołena. Po prostu

Alina Makarczuk na łamach broszury, gdyż biografią tego nazwać nie można, kreśli przed nami portret skromnej, ciepłej i inteligentnej małżonki przywódcy walczącej Ukrainy. O tym, że tak jest, nie mam wątpliwości, natomiast mam wątpliwości co do obiektywizmu autorki. Opowieść ta jest dziwna, niespójna, nieuporządkowana. Nie klei się, choćby ze względu na masę powtórzeń i zlepek informacji.

Ołena Zełenska rzeczywiście sprawia wrażenie kobiety o ujmującej osobowości. Tyle że działalność Pierwszej Damy ukazano w mdłej, przesłodzonej formie. Zresztą sama zainteresowana nie życzyła sobie powstania tej książki, której chyba daleko do blichtru i samouwielbienia. Dziennikarka przywołuje słowa bohaterki: 

Nie powinniśmy być wiszącymi obrazami na ścianie.

Ołena Zełenska, z wykształcenia architekt, z pasji scenarzystka skeczy kabaretów, w których występował jej przyszły mąż. Na razie od sceny trzyma się z daleka. Wówczas jeszcze nie przypuszcza, że i tak będzie zmuszona wystąpić na innej scenie. Będzie nią teatr działań wojennych. 

Kiedy Wołodymyr Zełenski objął najwyższy urząd w państwie, pojęła, że w jej ułożonym dotąd życiu dokonała się rewolucja:

Musiała więc zapomnieć o roli obserwatorki i stać się kobietą, której zdjęcia i słowa widnieją na okładkach światowych gazet. Żadna wydana hrywna nie mogła pochodzić z budżetu państwa. Jako Pierwsza Dama wydawała na to pieniądze z własnej kieszeni. Wszystko musiało zgadzać się z jej wewnętrznymi przekonaniami. Każde słowo, gest czy spojrzenie musiały być prawdziwe. 

Polsko- ukraińska publicystka omawia społeczną, filantropijną działalność Ołeny (m.in. propagowanie zdrowego stylu życia wśród dzieci i młodzieży. Nie rezygnuje z tego w momencie  rosyjskiej inwazji, wręcz intensyfikuje swoje działania. Nie opuszcza ojczyzny, ona też walczy. Informacjami, dowodami, chcąc zwrócić uwagę Europy i świata na dokonywane ludobójstwo. Ołena Zełenska systematycznie  dokumentuje akty putinowskiego barbarzyństwa. Taka postawa oczywiście zasługuje na uznanie.

Nie znajdziemy w tej publikacji zdrowego krytycyzmu, który wpłynąłby na zachowanie właściwych proporcji w tej ckliwej historii.



wtorek, 3 grudnia 2024

Życie w cieniu okupacji

Jak Wam mija dzień? Mam nadzieję, że spokojnie, tymczasem mam dla Was nową propozycję czytelniczą. Jest nią książka Okupowana Polska w liczbach. Zaciekawieni? Uprzedzę od razu, że nie jest to żaden nudny rocznik statystyczny, to próba przyjrzenia się codziennemu życiu rodaków pod niemieckim i sowieckim ''butem''. Mam jednak kilka uwag co do jakości merytorycznej, ale o tym za moment.

Zagadnienia przedstawione w recenzowanej pracy mają charakter polityczny, społeczny, kulturalny. Rozdziały są treściwe i zwięzłe, liczą zaledwie od pięciu do ośmiu stron, sam sposób prowadzenia narracji też nie wzbudza większych zastrzeżeń. W związku z powyższym tematyka ta jest serwowana czytelnikowi w dużym uproszczeniu, telegraficznym wręcz skrócie. Być może wynika to z takiego ogólnego przyjęcia koncepcji opracowania.

Jakich treści możemy się spodziewać?

  • Podczas kampanii wrześniowej Niemcy zabili 100 000 polskich cywilów;
  • Tylko na ''Zachodniej Białorusi" obrabowano 3170 polskich majątków ziemskich;
  • W 1939 roku 48% obszaru naszego kraju i 63% jego mieszkańców znalazło się pod niemieckim zarządem;
  • Na ziemiach wcielonych do Rzeszy władze zarekwirowały 900 000 mieszkań. Tyle samo gospodarstw i 200 000 przedsiębiorstw;
  • Szacuje się, że Niemcy zrabowali ponad 500 000 dzieł sztuki;
  • Polskie władze emigracyjne już w 1940 roku szacowały, że szaber prowadzony przez Sowietów objął majątek o wartości 100 mld dzisiejszych złotych;
  • Na roboty przymusowe do Niemiec wysiedlono 2,5 mln rodaków;
  • Realne pensje Polaków spadły o ponad 90%, natomiast cena cukru wzrosła o 7000 proc.
  • Oblicza się, iż Niemcy porwali w celu germanizacji prawie 200 000 polskich dzieci.
Zresztą publikacja Okupowana Polska w liczbach, nie aspiruje do miana naukowej syntezy z racji właśnie oszczędności w przypisach i  bibliografii. Wszystkie teksty mają charakter eseistyczny, są przystępne w odbiorze.

Czegoś jeszcze zabrakło? Spodziewałam się jakiegoś wprowadzenia, wstępu, omówienia struktury książki. Historycy od razu przechodzą do rzeczy, zaskakuje też brak podsumowania spinającego całość. Udało się  jednak autorom uniknąć przedstawienia wyłącznie suchych faktów.




sobota, 30 listopada 2024

Niewidzialne: bezdomność kobiet w Polsce

 


O sytuacji wszystkich pozostających bez dachu nad głową w Polsce, pisze i mówi się oszczędnie. Zupełnie jakby bezdomność nie istniała, ale istnieje. Przyjęliśmy myślenie, że problem ten dotyczy wyłącznie mężczyzn. Reportaż Sylwii Góry pokazuje, że jest zgoła inaczej. Autorka  sięga do historii, przywołuje ustawę o pomocy społecznej z 1923 roku; zatem już w Niepodległej rozważano nad powyższymi kwestiami. Oddaje głos swoim bohaterkom, ich mianownikiem wspólnym pozostają choroby, uzależnienia, przemoc.

Co w sytuacji, gdy taka kobieta jest w ciąży? Na jaką pomoc może liczyć? Dlaczego doktorantka znalazła się w schronisku?

Bezdomność jest ''demokratyczna" i dotyczy osób o zróżnicowanym statusie społecznym.

Współorganizatorka Festiwalu Dekonstrukcji Słowa Czytaj!, obala popularne schematy myślowe. Sylwia Góra rozmawia także z Jakubem Wilczkiem-współzałożycielem i prezesem Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności. Wywiad z ekspertem stanowi podsumowanie tej przygnębiającej opowieści.

Rozmówca Góry zwraca uwagę na kilka spraw: 

Zmienia się struktura bezdomności [...]. Rośnie nam teraz odsetek osób, które są w wieku sześćdziesiąt plus. Ogólnie spada liczba osób bezdomnych.

Jakub Wilczak wskazuje na inny trend:

 Z drugiej strony rośnie natomiast odsetek osób bezdomnych, które przebywają w bezdomności przez długi czas
[Pięć lat i dłużej]. Kobiety, które były na ulicy z dziećmi, musiały z tej bezdomności razem z dziećmi wyjść.

Ogólne dane na temat tego zjawiska nie pozostawiają jednak złudzeń. Schronienia wciąż pozbawionych jest pięć tysięcy osób. Niechlubne, pierwsze miejsce pod tym względem zajmuje województwo mazowieckie (4278), na drugiej pozycji uplasował się Śląsk (4255). Trzecia lokata należy do woj. pomorskiego. W innych regionach kraju nie jest lepiej.

Wsparcie udzielane wszystkim będącym w kryzysie wygląda różnie. W Krakowie pomoc ta  jest przemyślana i dobrze zorganizowana, przynajmniej tak wynika z lektury. W grodzie Kraka funkcjonuje Przystań Medyczna, to tu bezdomni uzyskują doraźną konsultację lekarską.

Niestety, nie zawsze i nie wszystkim można pomóc.

czwartek, 28 listopada 2024

Prawda i fikcja o Akcji Wisła'47

W kwietniu 1947 roku komuniści dzierżący ster rządów po sfałszowanych wyborach rozpoczęli akcję przesiedleńczą. Proceder objął Ukraińców, Łemków, Bojków oraz polsko-ukraińskie rodziny z południowo-wschodnich ziem Polski na zachód. Ów miał charakter polityczno-wojskowy. Operacja ta do historii przeszła pod nazwą Akcja Wisła'47.



Grzegorz Motyka, historyk i autor wielu publikacji, do tematu podszedł w sposób rzetelny, o czym świadczy bogaty materiał źródłowy. Natomiast polemizować można w kwestii rozłożenia akcentów dotyczących doświadczeń Polaków i wschodnich sąsiadów. Nie chcąc uderzać w patetyczne tony, naukowiec, charakteryzując ten bez wątpienia haniebny proceder, będący sumieniem władz komunistycznych, przywołuje definicję Akcji Wisła, obowiązującą w ogólnodostępnej literaturze przedmiotu.

Badacz podaje, że akcja przesiedleńcza dotyczyła:

Przymusowego przemieszczania ludności cywilnej legalnie zamieszkującej swoje siedziby. 

Motyka podsumowuje, że Akcja Wisła:

 Była operacją przeprowadzoną na rozległą skalę i dokonano jej w ramach świadomie realizowanej polityki państwowej. 

Historyk przytacza multum świadectw osób dotkniętych tą polityką, trwała trzy miesiące i cechowała ją wyjątkowa brutalność.

Operacja swoim zasięgiem objęła 140 tysięcy osób. Jej pomysłodawcą był zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Stefan Mossor. Plan ten szybko zyskał aprobatę Biura Politycznego PPR. Czym argumentowano tę decyzję? Mianowicie chodziło o rzekome '' rozwiązanie problemu ukraińskiego w Polsce''.

Zagadnienia są podzielone tematycznie, według reguły: od ogółu do szczegółu. Profesor wyczerpuje temat, monografia jest obszerna, zachowano standardy naukowe. Jednakże treść pozbawiona jest charakterystycznego, typowego żargonu.

Grzegorz Motyka prezentuje skalę zjawiska, obalając przy tym mnóstwo narosłych mitów. Przede wszystkim autor ukazuje poziom zakłamania partyjnych dygnitarzy i próby ''usprawiedliwiania" przesiedleń. Praca została starannie udokumentowana i opatrzona przypisami, bibliografią.

poniedziałek, 25 listopada 2024

Rodzinnych tajemnic ciąg dalszy

Współpraca recenzencka

Nie rozczarujecie się, sięgając po drugą część znakomitego dreszczowca. Po szokującej historii ukazanej w Ludziach, którzy nie toną, przyszedł czas na kontynuację, połączoną z nowymi wątkami.

W książce Rozgrzeszyć nawróconych Jolanta Sak dobitniej (ale czy można bardziej) ukazała nam złożoność natury ludzkiej.

Ci sami bohaterowie, wprawdzie jak wspomniałam, to już odrębna historia, ale odnajdujemy w niej mnóstwo punktów wspólnych. Bywa tu równie mroczno i tajemniczo, zwłaszcza, jeśli chodzi o ocenę postaw moralnych. Mam tu na myśli postępowanie młodego małżeństwa, zmagającego się z rozmaitymi trudnościami. I te nieoczekiwane zwroty akcji, dzięki, którym lektura porwała mnie od samego początku. Atmosfera wraz z każdą przeczytaną stroną gęstnieje.

Od ostatnich wydarzeń minęło dwa lata. Czy coś się zmieniło w życiu głównych bohaterów?

Wszystko zniszczysz. Prawda jest dobra, jeśli cię na nią stać. Jest pięknym życiowym wyborem, ale tylko jeśli nic przez nią nie tracisz. O prawdzie najpiękniej mówią ci, którzy wcale jej nie chcą.

Kto by się spodziewał, że... Czy sprawiedliwość zawsze zwycięża? Czy człowiek, szczególnie ten pogubiony, może się zmienić? Nie zawsze się to udaje. 

Czego jeszcze możemy się spodziewać?

Pisarka pobudza nas do stawiania pytań natury etycznej i filozoficznej oraz poszukiwania na nie odpowiedzi. Zauważyć trzeba, że bohaterowi się przebiegli, wyrachowani i wyzuci z uczuć wyższych.

Mędrcy powiadają, że silni przebaczają, słabi natomiast rozdrapują rany i nie zapominają. Wskazuje się uzdrowicielską moc tego wyjątkowego aktu w budowaniu nadszarpniętych lub zerwanych relacji.

Umiejętność wybaczania to cnota, jednak... No właśnie. Czy wszystko i każdemu można darować? Tych pojawiających się wątpliwości jest znacznie więcej.

Czym ujęły mnie książki Jolanty Sak? Bez wahania wskażę na autentyzm i siłę przekazu. Sięgnijcie, najlepiej po obie części.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Pani Jolancie Sak.

niedziela, 17 listopada 2024

Niemcow: człowiek, którego bał się Putin

 27 lutego 2015 roku w godzinach wieczornych czasu moskiewskiego, w centrum stolicy doszło do zuchwałego  zabójstwa jednego z ważnych oponentów rosyjskiego satrapy. Rzecz jasna, zleceniodawca morderstwa musiał pozostać „nieznany”. O taki stan rzeczy zadbali wszyscy ludzie Kremla. Jednak większość zdawała sobie sprawę, że inspiratorem zbrodni był dawny pułkownik KGB i prezydent Federacji Rosyjskiej.

Czym tak Borys Niemcow naraził się Putinowi, że musiał zginąć? Trzeba tu wskazać na istotne elementy w jego biografii, które pozwolą zrozumieć zaistniałe  wydarzenia. Opozycyjna karta w życiorysie naszego bohatera przyniosła mu wielu wrogów, w tym  tych solidnie umocowanych na szczytach władzy.

Ale od początku. Borys Niemcow karierę zaczynał na początku lat 90., kiedy upadały dyktatury. I nad czym ubolewał gospodarz Kremla. Przeciwnik rzeźnika Ukrainy przez kolegów nazywany był, nieco sarkastycznie, „młodym reformatorem”. Rosjanie krytykowali go natomiast za prowadzenie „wystawnego życia”. Fizyka atomowego (bo takie posiadał wykształcenie) kojarzono z tzw. dziką reprywatyzacją.

W 1999 roku Niemcow należał do liderów  partii Sojusz Sił Prawicowych, popierających  zbrodniarza: „Putin na prezydenta”.W 2003 roku coś pękło, Borys przeszedł do opozycji.Stało się to po aresztowaniu Chodorkowskiego.Wcześniej ojca autorki książki typowano na następcę Borysa Jelcyna.Coraz większe wpływy zyskiwała grupa oligarchów, której Niemcow nadepnął na odcisk.

Charyzmatyczny działacz opozycji i obrońca praw człowieka, sprzeciwiał się aneksji Krymu przez Rosję.

Zanna Niemcowa wspomina ojca w rok po jego śmierci. Publikacja przepełniona jest emocjami, trudno się zresztą dziwić. Kobieta skrupulatnie dokumentuje działalność Borysa. 

Książka ważna, ale chaotycznie i niestarannie przetłumaczona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Autor: Zanna Niemcowa

Tytuł: Obudź się, Rosjo

Kategoria: wspomnienia

Wydawnictwo: Sonia Draga

Suma stron: 190




poniedziałek, 11 listopada 2024

Nigdy więcej

Praca Auschwitz. Historia miasta i obozu, jest lekturą bolesną i trudną. Autorzy przypominają o tragicznym losie milionów ludzi, upodlonych do granic możliwości przez zbrodniczy system i jego niemieckich wykonawców.


Historycy poszukują odpowiedzi na pytanie, dlaczego to senne miasteczko, stało się miejscem kaźni. Piszą:

Oświęcim był zwykłym miastem. Mieszkali w nim zwykli ludzie, a turyści odwiedzali je, żeby obejrzeć zamek, kościoły, wielki średniowieczny rynek i synagogę.

 Deborah Dwork i Robert Jan van Pelt wnioskują:

Większość ludzi, którzy znają Oświęcim, uważa to miasto za miejsce skupione, zamknięte samo w sobie, z jego ofiarami i katami.   

    Oświęcim jeszcze w latach 30. ubiegłego  wieku był miastem przyciągającym turystów. Czy przypuszczano, jakie będzie jego „przeznaczenie”? Że stanie się  symbolem gehenny niewinnych?

Auschwitz….  jest syntezą estetyczną, schludnie wydaną. Książkę wzbogacają liczne ryciny i mapy. Bardzo obrazowo przedstawiono ten tragiczny etap w historii ludzkości.

Publikacja odznacza się sporymi walorami edukacyjnymi, poznawczymi, jest bogata faktograficznie. Nie ustrzegła się jednak poprawności politycznej, pojawia się zarzut badaczy o zawłaszczaniu przez Polskę pamięci o ludobójstwie.

Na uwagę czytelnika zasługuje również ostatni rozdział poświęcony kłamcom oświęcimskim. Mowa tu o tzw. negacjonistach, wespół z Davidem Irvingiem. Wszyscy oni utrzymywali, że żadna Zagłada nie miała miejsca…Takich kreatur, powielajacych podobne bzdury było znacznie więcej. Irvinga, który wbrew pozorom, historykiem nie jest, znamy z rodzimego podwórka. Brytyjczyk od lat wygłasza  antypolskie tyrady, kłamstwa historyczne.

Mimo drobnych wad, studium Auschwitz. Historia miasta i obozu, winno stanowić lekturę obowiązkową.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Autor:Deborah Dwork, Robert Jan van Pelt

Tytuł: Auschwitz. Historia miasta i obozu

Kategoria: reportaż historyczny

Wydawnictwo: Świat Książki 

Suma stron:464


czwartek, 7 listopada 2024

Społeczeństwo polskie w katach 90. w krzywym zwierciadle.

 Współpraca recenzencka

Początek lat 90., gdzieś w Lublinie, w podupadłej suterenie toczą się ożywione dyskusje. Rzecz ma miejsce w Nowy Rok, kiedy to Autor odwiedza znajomą parę…

W sztuce teatralnej Pralka, Mark Arturro zobrazował życie ówczesnych Polaków, na których mocno odcisnęły się przemiany ustrojowe i reforma Balcerowicza. Utwór jest realistyczny, silnie osadzony w kontekście politycznym, ale nie pozbawiony humoru i refleksji.

Osoby występujące w dramacie popadły w marazm i stagnację. Nie stronią od napojów „wyskokowych”. Nie pracują, nie martwią się o swój byt, wyznają zasadę „jakoś to będzie”.

Każdy z bohaterów jest inny, wiele ich dzieli.Ale jedno łączy: niechęć do nowego, demokratycznie wybranego rządu.

Co się pisarzowi udało uchwycić? Mark Arturro świetnie rozpoznał i zilustrował nastroje społeczne po upadku reżimu komunistycznego. Autor, słowami postaci, zwraca uwagę, że wielu twórców transformacji ustrojowej nie zdało egzaminu i zawiodło oczekiwania obywateli: /Tera to nam namotali/Fabryki pozamykali/Ludzi na bruk przepędzili/Z robotników zadrwili/Gdzie związkowce się podziały/Żony chłopów osiwiały/ Niepewne te nowe czasy/.

Egzystencja mieszkańców lubelskiej kamienicy sprowadza się do konsumpcji alkoholu, który tutaj leje się strumieniami. Życiowi rozbitkowie nie przejmują się swoim marnym losem, ważne, żeby procenty się zgadzały:/Takie to nasze tu życie /Szczęśliwi, gdy jest wypicie/.

Aczkolwiek zdradzają obawy, co do niepewnej przyszłości:/Boim się, co tera będzie/.

Bohaterowie wygłaszają trafne, racjonalne sądy:/Bo jeden drugiego warty/Z prawdy, honoru obdarty/. To o politykach. Ich spostrzeżenia przepełnione są goryczą:/Nie zawrócim kijem Wisły/Obiecanki rozprysły/Tak któren do żłoba trafi/Z tej czy innej parafii/Od razu w amnezję wpada/Inaczej jak wcześniej gada/.

Lublinianie rysują przed nami pesymistyczną wizję przyszłości:/Strach ogarnia na te czasy/Choć sklepy pełne kiełbasy/Z roboty zwalniają ludzi/No może kto się obudzi/Do czego tera dojdzie/.

Dlaczego warto sięgnąć po tę sztukę? Z przedstawionego nam tekstu wypływa morał na temat złych i nieodpowiedzialnych rządów. Oraz to, jak wiele od nas zależy. Zawsze możemy zmienić swoje życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Garść przydatnych informacji:

Autor: Mark Arturro

Tytuł: Pralka

Kategoria: dramat, komedia

Wydawnictwo: Alternatywne

Suma stron: 58


niedziela, 3 listopada 2024

Co się dzieje w umysłach chorych ludzi?

 Współpraca recenzencka

Można nieustannie zadawać sobie to pytanie (oraz mnóstwo innych) po lekturze nieco pesymistycznej opowieści Ludzie, którzy nie toną. Jest to prozatorski debiut Jolanty Sak. I sądzę, że udany, mimo drobnych mankamentów.

Myślałeś, że jesteś niezatapialny? Że cokolwiek się  wydarzy, ty zawsze wypłyniesz na powierzchnię?

 Jakie tajemnice skrywają ci, którzy wciąż prezentują sielankowe życie? Co się znajduje pod płaszczykiem elokwencji i dobrych manier?

W przedstawionej historii sporo się dzieje: zaburzone relacje rodzinne, pragnienie dominacji nad drugim człowiekiem. Pisarka porusza też bardzo ważny problem, jakim jest handel ludźmi.

Od początku możemy domyślić się o co chodzi w tej pozornie spójnej układance. Przy czym nie wszystkie elementy do siebie pasują. Jak to zwykle bywa, cierpią najsłabsi.

Że jesteś jednym z tych, co nigdy nie toną?

 W tej rodzinie niemal każdy ma coś na sumieniu. Kłamstwa, zdrady, chciwość, bohaterowie są zepsuci do szpiku kości.

Co jeszcze możemy o nich powiedzieć?

Rodzina jest dysfunkcyjna, wyjałowiona ze wszystkich wartości. Choć w powszechnej opinii uchodzą za szanowanych obywateli. Lecz w rzeczywistości… 

Seniorka rodu ma zadatki na Lady Makbet, steruje życiem bliskich. Od pierwszych stron kipi obłudą.

Mimo że język dreszczowca nie jest wyszukany, to całość wzbudza emocje.

Który z bohaterów wykaże się odwagą i zmierzy z prawdą, również o sobie?

Reasumując:

Nie ma ludzi, którzy nie toną. Wcześniej czy później każda zepsuta od środka łajba pójdzie na dno.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Informacje o książce:

Autor: Jolanta Sak

Tytuł: Ludzie, którzy nie toną

Wydawnictwo: Moc Media


czwartek, 31 października 2024

Rozważna czy romantyczna?

 Współpraca recenzencka 

Lata 20. ubiegłego wieku, stolicą wstrząsa fala brutalnych morderstw. Sprawca pozostaje nieuchwytny i pewny siebie. Grozi bowiem, że dopuści się kolejnych zbrodni.

Policjantka i romantyk stanowi kontynuację losów przebojowej Hanki Lubochowskiej. Co tym razem czeka naszą bohaterkę?

Kobieta postanawia pójść za głosem serca i spełnić swoje marzenia o studiowaniu. Czy Hannie uda się połączyć życie zawodowe z nauką? Wszak to spore obciążenie. Do tego dochodzą jeszcze dylematy moralne, z którymi przyjdzie się jej zmierzyć.

W całej, sprawnie opowiedzianej historii sporo się dzieje. Policjantka sumiennie i z zaangażowaniem realizuje powierzone jej obowiązki. Barwna osobowość Hanki nie pozwala pozostać jej obojętną na niesprawiedliwość.

Autor nieustannie zaskakuje świeżymi pomysłami, rozwiązaniami. Kto zna twórczość Witolda Horwatha, ten się nie zawiedzie. Spośród dobrych stron opowieści, wskazać należy na interesującą, wielowątkową fabułę. 

Co jeszcze?

Niewątpliwym atutem książki jest fakt, iż akcja trzyma w napięciu do samego końca. Całość obfituje w liczne zwroty akcji. Poza tym dialogi są spójne i przemyślane, adekwatne do epoki międzywojnia.

Policjantka i romantyk  to kryminał retro, czyli w dobrym, starym stylu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Garść informacji:

Tytuł: Policjantka i romantyk

Autor: Witold Horwath

Gatunek: kryminał

Wydawnictwo: Replika

Suma stron:350

czwartek, 24 października 2024

Gdzie jest Jarek?

 Był pierwszy września 1992 roku, zegar w przybliżeniu wskazywał na godzinę dziewiąta rano, kiedy to młody dziennikarz opuścił mieszkanie. Zajmował je wraz ze swoją dziewczyną Beatą. Od tego momentu ślad się po nim urywa…

Nikt nic nie wie, jedynie w redakcji ,,Gazety Poznańskiej” przypuszczano nad jaką sprawą pracował. Mężczyzna prowadził intensywne śledztwo w aspekcie niejasnych powiązań właścicieli Elektromisu.  

Czy to przesądziło o losie dociekliwego publicysty?

Policja przyjęła następujące hipotezy: porwanie, zabójstwo, samobójstwo, świadome zerwanie więzi z najbliższymi. Dodatkowo pikanterii sprawie dodaje wątek domniemanego udziału służb (wówczas UOP).

Łukasz Cieśla oraz Jakub Stachowiak są ostrożni w ferowaniu wyroków. Do tej informacji podchodzą z dystansem, sceptycznie.

Czy Jarosław Zietara mógł zostać zwerbowany przez wywiad, a może od początku był ich agentem? Sądzę, że odpowiedzi na te i inne pytania już raczej nie poznamy.

Autorzy obszernego dokumentu wszystkie założenia analizują oddzielnie: przyglądają się życiu zawodowemu i prywatnemu bohatera reportażu. Każda wzmianka została przez nich starannie zweryfikowana, również z wielce prawdopodobnym udziałem Aleksandra Gawronika. 

Czy to możliwe, aby młody, pełen sił człowiek, zniknął  jak kamfora?

Przy próbie oceny tamtych wydarzeń, należy uwzględnić jeszcze jeden czynnik. Początek lat 90. to czas, w którym funkcjonariusze upadłego i zdegenerowanego systemu wciąż wysoko podnosili  głowy. I mieli długie ręce, kryminalnymi robotami się nie brzydzili.Przedstawiciele aparatu bezpieczeństwa musieli się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tak też się stało.Byli esbecy objęli intratne posady, synekury. Żyli w spokoju  do końca swych dni.

Kto zatem winien sięgnąć po ten reportaż? W zasadzie wszyscy, ponieważ sprawa zaginięcia Jarosława Zietary i próby jej wyjaśnienia pokazują klęske wymiaru  sprawiedliwości.

Jeśli pociąga cię brutalny świat polityki, brudnych interesów, to oczywiście sięgnij po tę pozycję.Łukasz Cieśla i Jakub Stachowiak zamierzenie lub nie, uświadamiają czytelników w kwestii fikcji dekomunizacji i lustracji w Polsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tytuł: „Dziennikarz, który wiedział za dużo. Dlaczego Jarosław Zietara musiał zginąć?”

Autorzy:Łukasz Cieśla, Jakub Stachowiak

Gatunek: reportaż

Wydawnictwo Otwarte

Suma stron: 516

sobota, 12 października 2024

O sferze materialnej i duchowej

Współpraca recenzencka

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy istnieje życie poza grobowe? Czy w związku z powyższym ciekawi Was kwestia reinkarnacji? Skąd ta tematyka? Spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego dotykam pytań natury metafizycznej. W dzisiejszym wpisie mam zamiar opowiedzieć Wam o interesującej książce pt.: Mój duch nad Berlinem.


To lektura zupełnie odmienna od  dotychczas recenzowanych, gdyż  znacząco odbiega konwencją i utrzymana jest w niepowtarzalnym klimacie.

Zacznijmy od początku, zarysujmy tło rozgrywających się wydarzeń. Ta fascynująca i zarazem mistyczna opowieść rozpoczyna się w latach 30. XX wieku. Atmosfera w Europie jest napięta, ster rządów dzierży Adolf Hitler. Przeczuwa się już, że nadciąga jeden z najbardziej wyniszczających konfliktów. Kanclerz III Rzeszy rządzi niepodzielnie, systematycznie zaostrza kurs antysemicki i antypolski.

W owym czasie poznajemy młodego oficera Wehrmachtu, Rolfa von Pertza, tęsknie wyczekującego ukochanej. Po jej aresztowaniu mężczyzna  popadł w apatię, alkoholizm, stracił sens życia. Wojna nie robi na Rolfie najmniejszego wrażenia, realizuje rozkazy dowódców.

W przyszłości dowiemy się, że  Niemiec poniósł śmierć  z rąk '' polskich bandytów". Jednak Rolfowi wyznaczono pewną ważną misję, więc musi powrócić...

Co ciekawe, fabuła utworu zainspirowana została  prawdziwymi wydarzeniami. Jeden ze współautorów tej niezwykłej historii bazował na własnych przeżyciach, w tym doświadczeniu  śmierci klinicznej. Pojawiają się tu zatem osobiste akcenty, związane z życiem doczesnym, jak i przemijaniem.

Przedstawiony tutaj motyw wędrówki duszy po śmierci skłania do namysłu nad kruchością i ulotnością życia. Możemy też oczywiście rozważać nad tym, co ''później'' i jak nasze ziemskie życie wyglądało. Czy było w pełni wartościowe?

Komu mogę polecić tę oryginalną publikację? Z pewnością po tytuł ten winni sięgnąć wszyscy zainteresowani powyższą tematyką. Sądzę, że się nie rozczarujecie. W omawianej pozycji podobały mi się również wątki historyczne,  z wiernie odwzorowaną sytuacją polityczną lat 30.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Grzegorzowi Glince.

====================================================================

Informacje o książce:

Autor/ Autorzy: Kris Rudolf, Grzegorz Glinka

Tytuł: Mój duch nad Berlinem

Gatunek: Religia/ duchowość

Wydawnictwo: Rozposani.pl

Suma stron: 124.

czwartek, 10 października 2024

Apokaliptyczna wizja przyszłości?

Współpraca recenzencka

Wraz z autorem wybiegamy w przyszłość, przenosimy się do 2133 roku. W kraju panuje głęboki kryzys ekonomiczny i gospodarczy. Kapitalizm przybiera na sile, obywatele znów są wyzyskiwani i zmuszani do pracy ponad siły. Społeczeństwo uciskają cwańsi i silniejsi. Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny... Czyżby historia zatoczyła koło? Czy nadciąga nowa rabacja?

Nowym Krakowem (dodać trzeba, że jest to czas po zagładzie nuklearnej) wstrząsa fala brutalnych morderstw. Ktoś z zimną krwią eliminuje bogatych i wpływowych rodaków. Kim jest sprawca i jakie są jego cele?

Ludzie zaczynają podnosić głowy i buntować się przeciw oprawcom.

Kim jest mężczyzna podający się za Jakuba Szelę? Ta mroczna postać definiuje siebie w następujący sposób:

Jestem sennym koszmarem wyzyskiwaczy i pasożytów, zupełnie jak mój imiennik z dziewiętnastego stulecia. Kiedy szlachta pasożytowała na chłopach, nieuznawanych za pełnoprawnych ludzi, a on z tym pasożytnictwem chciał skończyć.

W tej obszernej (ponad 900 stronic), wydawało się, że surrealistycznej opowieści znajdziemy odwieczną walkę dobra ze złem. Ale też batalię o ideały i wartości.

Świat przedstawiony w Rabacji jest brutalny, pełen przemocy, nienawiści. Adam Magdoń dobitnie pokazuje konsekwencje wszelkich wynaturzeń. Rzeczywiście, otrzymujemy apokaliptyczną wizję przyszłości, wyjałowionej z wszelkich cnót, pełnej pogardy dla drugiego człowieka. To portret współczesności, ale czy nieunikniony. Musimy sobie uświadomić, jak wiele zależy od nas samych i odpowiedzieć na pytanie, czy takiej Polski chcemy. Polski pełnej podziałów, stereotypów i uprzedzeń? Pisarz kreśli przed nami pesymistyczne scenariusze upadłego moralnie społeczeństwa.

Reasumując, do całości historii można mieć zastrzeżenia, choćby pod względem stylu autora. Pełno tu knajackich określeń, wulgaryzmów. Być może jest to celowy zabieg, w każdym razie opowieść ta niesie ze sobą głębszy przekaz. Jeszcze jedna uwaga, akcja niekiedy traci mocno na dynamice. Ale warto dać szansę Rabacji, mimo że fabuła jest mocno niepokojąca.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Informacje o książce

Autor: Adam Magdoń

Tytuł: Rabacja

Gatunek: science fiction/kryminał

Wydawnictwo: AlterNatywne.

Suma stron:911.


piątek, 4 października 2024

Wychowanie ku wartościom wg księdza Tischnera

 Etyka rodzi się tam, gdzie spotykamy drugiego człowieka.

Tak można streścić przesłanie płynące z niezwykłych rozważań niezapomnianego duchownego.


Etyka Solidarności to flagowe dzieło księdza profesora Józefa Tischnera, które nie traci na aktualności.

Czym jest etyka? Co to znaczy postępować etycznie? Powyższymi zagadnieniami interesowali się już uczeni w starożytności, szczególnie dziedzinę tę obrał sobie Arystoteles (Etyka nikomachejska).

Etyka będzie zatem zbiorem zasad moralnych, uznanych i utrwalonych przez społeczności. Stanowi gałąź filozofii, jest jej nieodłączną częścią, poszukuje odpowiedzi na pytania natury egzystencjalnej.

To właśnie ks. Tischner sformułował zasadę etyki solidarności.

Gramatyką stosunków międzyludzkich jest etyka. A jej zasadą-godność człowieka.

Znany kapłan sprawę widzi następująco:

Solidarność to bliskość- to braterstwo dla porażonych.

W stwierdzeniu  tym zamykają się cnoty najwyższe: miłosierdzie, współczucie, godność. 

Znakomity duchowny zajmuje etyczne stanowisko w wielu kwestiach: praca, demokracja, wychowanie, nauka, ojczyzna, rodzina.

Wszystkie eseje są starannie pogrupowane i stanowią istotę myśli jej Autora. Podczas lektury tego wyjątkowego dzieła, warto zwrócić uwagę na rozdział poświęcony wychowaniu i to jak je ks. profesor pojmuje:

Wychowanie to praca z człowiekiem i nad człowiekiem- z tym, kto znajduje się w stanie dojrzewania.

Dotyka kapelan ,,Solidarności" istotnych aspektów, pyta, co to znaczy wychowywać? Pisze przy tym zacny góral o wartościach  nadrzędnych w życiu każdego człowieka, takich jak: prawda, dobro, miłość.

Wydanie, z którym miałam przyjemność się zaznajomić, zawiera też inny, równie istotny traktat, jakim jest Homo sovieticus. I znów ksiądz Józef Tischner zadaje pytania, udzielając nam na nie odpowiedzi:

Zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu- żywił się towarami, jakie komunizm mu oferował. Trzy wartości były dla niego szczególnie ważne: praca, udział we władzy, poczucie własnej godności.

Dlaczego warto sięgnąć (być może kolejny raz) po Etykę Solidarności Józefa Tischnera? Powodów jest kilka. Przede wszystkim książka ta wciąż pozostaje jedną z najważniejszych, powstałych w ważnych wydarzeniach, był to czas tzw. ''karnawału Solidarności" (minimalne ograniczenia cenzury). Poza tym nadal pozostaje uniwersalna, ze względu na zwięzły język, przeczytać ją może każdy.  Wciąż możemy czerpać coś nowego z mądrości ks. Tischnera.

 

środa, 2 października 2024

(Nie)śmieszne przedstawianie dziejów Polski

Historię jako ważną dyscyplinę naukową, badającą przeszłość i analizującą działania wytworów minionych społeczności, można propagować na wiele różnych sposobów. Jednym z nich jest prezentowanie wydarzeń w atrakcyjnej formie, np. w postaci anegdot. Taki chyba był zamiar Krzysztofa Pyzi, autora publikacji Wyszło jak zwykle. Rozbrajająca historia Polski.



Autorowi udało się tylko połowicznie zaciekawić czytelnika. Recenzowana książka mogła stanowić plastyczną, żywą opowieść o słabościach władców Polski. Tak się jednak nie stało, gdyż... wyszło jak zwykle. Kluczową wadę tego opracowania stanowi brak zaangażowania w opisywanie faktów historycznych. Dostajemy zbiór anegdot okraszonych niezbyt wyszukanym humorem.
Jesteśmy nader pozytywnym narodem, choć, co pokazuje historia, często nie mamy o tym pojęcia.

Kolejnym zarzutem jest płytkość ukazywania istotnych wiadomości. Wiedzę, którą Krzysztof Pyzia serwuje, możemy uplasować na etapie szkoły podstawowej. Czyżby niepoważnie traktował czytelników? Brakuje tego ''czegoś''.

Dziennikarz wprawdzie cytuje mnóstwo istotnych źródeł (i oznacza je w bibliografii), ale ich interpretacja pozostawia wiele do życzenia. Innym mankamentem są niedociągnięcia w postaci kuriozalnych wniosków. Irytująca bywa maniera autora, wtrącającego szydercze uwagi: ''Polak potrafi". Dużo kwestii Pyzia upraszcza i sprowadza życie panujących do alkowy. Owszem, gospodarze kraju mieli swoje wady, pragnienia i upodobania. Znany jest przypadek Klary Zach. Publicysta przywołuje intymne detale z życia królów i książąt. Znajdziesz tu takie kwestie jak: zdrady, bigamia, choroby weneryczne. Merytorycznie? Zachęcająco do sięgnięcia po lekturę?

Treść w żadnej mierze nie ma nic wspólnego z satyrą, choć opis okładkowy mógłby na to wskazywać. Całość nie jest nowatorska, nie wnosi nic nowego. Pomysł dobry, ale wykonanie niekoniecznie.

Z korektą tekstu też nie wyszło, aż roi się od koszmarnych literówek.

Reasumując: Zapewne taki sposób prowadzenia narracji przypadnie innym czytelnikom do gustu. Sięgając po ten tytuł, oczekiwałam czegoś innego. 



sobota, 28 września 2024

Polska marzeń braci Karnowskich

W zajmującym wywiadzie Pilnujmy Polski! Jaromir Kwiatkowski przepytuje słynnych braci bliźniaków. Rozmowa jest interesująca, dziennikarz dociekliwy, zadający trafne pytania, w tym o ich formację duchową i intelektualną.


Ale nie udało się uniknąć tematów stricte politycznych. Rozmówcy publicysty mają jasno określony światopogląd, zresztą nigdy nie ukrywali, po której stronie sceny politycznej stoją. Mówią wprost o wyborze drogi takiej, a nie innej.

Jacek i Michał Karnowscy publikowali mnóstwo tekstów w prasie, m.in. na łamach nieistniejącego już tygodnika opinii Uważam Rze. Po rozwiązaniu redakcji, jej członkowie odnaleźli się w innych mediach. Ostatecznie powstały dwa nowe, konkurujące ze sobą tytuły: Do Rzeczy  i Sieci (kto żyw, ten pamięta batalię o literę w tytule periodyku braci). Dziś to środowisko jest nieco podzielone, choć wydaje się, że łączy je wspólny mianownik w postaci wyznawanych wartości.

Karnowscy są ludźmi ideowymi, oddanymi słusznej sprawie, zatroskani losami ojczyzny. Obaj wskazują i piętnują anomalie trapiące współczesne społeczeństwa. Wiele ich prognoz, mimo znacznego upływu czasu sprawdziło się, niestety. 

Trudno odmówić braciom racji,  z wieloma tezami można polemizować. Co do ogólnego przesłania możemy się zgodzić. O założycielach tygodnika Sieci możemy wiele powiedzieć. Definiują ich pryncypia, którym nieustannie pozostają wierni.

Istotą demokracji pozostaje pluralizm mediów, w jego imię dopuszcza się pogląd, że każdy może wyrazić swoje przekonania. Bez nachalnej propagandy i poprawności politycznej. Równowaga ta nigdy nie powinna zostać zachwiana.

Na książkę składają się felietony zamieszczane w różnej rozpiętości czasowej. Teksty dotyczą spraw rozmaitych: ogólnych wydarzeń społeczno-obyczajowych, mediów, katastrofy smoleńskiej.

Właśnie, na co? Początek książki Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości jest mocny , Michał Bilewicz zaczął od druzgocących skutków II wojn...