sobota, 26 lutego 2022

Lech Kaczyński: idealista, ale też realista

Wydarzenia rozgrywające się na Ukrainie nie nastrajają do aktywności, ale napisać coś trzeba. Dziś sylwetka w kontekście politycznym wybitnego prezydenta i profesora. Lech Kaczyński, wytrawny polityk, szybko diagnozujący dążenia imperialne przywódcy Federacji Rosyjskiej.

Wszyscy pamiętamy to, co wydarzyło się w Gruzji w 2008 roku. Datę tę zapamiętali i Ukraińcy, dziś znajdujący się w tragicznym położeniu, z całą mocą odpychający brutalną napaść Władimira Putina. O ekspedycji  polskiego prezydenta rozpisywały się światowe media (u nas lżono Kaczyńskiego): Polska przyjęła zaskakującą silną rolę przywódczą podczas konfliktu w Gruzji.

Cofnijmy się w czasie, jest upalny sierpień 2008 roku (w październiku rozpoczynałam III rok studiów na historii), trwa olimpiada w Pekinie, prawnik odpoczywa w ulubionym ośrodku w Juracie. Pewnego dnia otrzymuje niepokojący telefon od prezydenta Gruzji i swojego przyjaciela. Micheil Saakaszwili w złowieszczym tonie przekazuje informacje o agresywnych działaniach  Putina. Lech Kaczyński niemal natychmiast podejmuje decyzję o podróży do Tbilisi. Sytuacja była dramatyczna: miasta gruzińskie zostały zaatakowane, Rosjanie nie odpuszczali.

12 sierpnia Polak przestrzegał przed zapędami dawnego pułkownika KGB:

Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę.

Lekcja udzielona przez prezydenta RP jest boleśnie aktualna, choć tak bardzo wyśmiewana przez ludzi mu niechętnych w rodzaju Moniki Olejnik, Tomasza Lisa czy Adama Michnika. Ostatecznie pokazała, kto miał rację, choć pewnie brat Jarosława, wolałby jej nie mieć. To Kaczyński powiedział twarde nie rosyjskiemu imperializmowi, solidaryzując się z Gruzinami. Dziś pewnie postąpiłby podobnie.

Czy Europa wyciągnęła wnioski? Absolutnie nie. Można pokusić się o twierdzenie, iż wyhodowano żmiję na własnej skórze. Tolerowano ''wybryki" Putina w Czeczeni, w Biesłanie, w 2014 roku. Nie wspominając o zabójstwach: Litwinienki, Politkowskiej i innych. Unia Europejska chłostała Polskę za jakieś wyimaginowane zarzuty ws. praworządności, pobłażała kagiebiście. Otrzymaliśmy większe sankcje niż sprawca wojny na Ukrainie. Wszystko to napawa gorzkim śmiechem i prowadzi do konkluzji o hipokryzji wielu zacnych ''demokratów".




2 komentarze:

Jardian pisze...

Dający do myślenia post. Wprost trudno uwierzyć w to, co się dzieje Marto. Ja w 2008 roku jeszcze uczyłem. Pozdrawiam serdecznie, po zalatanym poranku i przedpołudniu. Znad biografii Katarzyny Wielkiej i smutnej opowieści o Kongu :-)

Urocznica pisze...

W czwartek właśnie ten cytat Lecha Kaczyńskiego przesłałam koleżance, która mieszka w Niemczech.