niedziela, 8 marca 2020

Jedwabne raz jeszcze. Nowa wersja, rozszerzona

Dziś omówię książkę Anny Bikont, My z Jedwabnego. Ze względu na ograniczenia dotyczące objętości, postaram się  ściśle ująć kwestie, które wcześniej pominęłam.


Pogrom w Jedwabnem jest przedmiotem wielu sporów, polemik, dyskusji, także politycznych. Po jednej stronie prawicowi publicyści, politycy nieakceptujący zafałszowanej wersji wydarzeń. Z drugiej dziennikarze nurtu liberalnego. Od profesora Tomasza Strzembosza, przez doktora Piotra Gontarczyka do Jana T. Grossa, Barbary Engelking, Jana Grabowskiego. Od prawa do lewa. Wszyscy chcą udowodnić, że mają rację. Anna Bikont wpisuje się w tę drugą opcję.

Tytuł tych rozważań wskazuje, iż autorka próbuje solidaryzować się z mieszkańcami tej miejscowości. Lecz tak nie jest, o czym się wkrótce przekonamy. Dzieje Jedwabnego nie są łatwe.

Miasteczko położone jest w województwie podlaskim, naznaczone piętnem historii (podobnie jak wiele innych). Pierwszy raz nazwa tej miejscowości pojawia się w 1455 roku, jej powstanie było tożsame z polityką osadniczą księcia mazowieckiego Janusza I Starszego. Wcześniej, bo w 1417 roku z inicjatywy Jana Bylicy powstał pierwszy, drewniany kościół.

Wiek XVIII przyniósł zawirowania. W 1795 roku Jedwabne znajdowało się pod ''butem" pruskim, czyli zaborem. W 1807 roku już w granicach Księstwa Warszawskiego, a od 1815 roku Królestwa Polskiego. 1866 rok- utrata praw miejskich.

W 1939 roku w miejscowości nastały rządy niemieckie. Natomiast 27 września tego samego roku Armia  Czerwona ujarzmiła i podporządkowała sobie mieszkańców (działalność polskich organizacji podziemnych, rozbito oddział partyzancki w Kobielne). 22 czerwca 1941 roku karta historii znów się odwróciła: Niemcy zajęli  Jedwabne. Oddziały likwidacyjne, tzw. Einsatzgruppen dokonywały masowych mordów na obszarach przyłączonych do ZSRR po 17 września 1939 roku.

Machina propagandy ruszyła i nie sposób było ją zatrzymać. Wytaczano najcięższe działa, np. o współpracy Żydów z Sowietami.
Słynna deklaracja Reinharda Heydricha z 26 czerwca 1941 roku głosiła prowadzenie działań militarnych na terenach Związku Radzieckiego. Było jeszcze coś: zachęcała i podjudzała do szykan, pogromów.

W tym samym czasie niechęć do Żydów  i tak już osiągnęła apogeum. W licznych i dostępnych syntezach przeczytać możemy, że np. w rejonie łomżyńskim występowała silna nienawiść Polaków do tej nacji. Tutaj  czynnikami decydującymi były względy ekonomiczne.

Reżim sowiecki wpłynął na opisywane wydarzenia, także w innych miastach. Wprawdzie należy dodać, iż mieszkańcy tamtych obszarów nie angażowali się w dręczenie Żydów, to jednak na swoim koncie mieli pewne ''osiągnięcia" i zapędy w tych sprawach.

Nie będę streszczać całego przebiegu wydarzeń, można zapoznać się z mądrymi  i rozważnymi opracowaniami. Dodam, że tuż po pogromie w Jedwabnem powstało getto dla tej ludności. Jesienią następnego roku zostało zlikwidowane. Żydów wywieziono do getta w Łomży.

Po wojnie podawano liczbę 1600 ofiar. Umieszczono ją też na pomniku ofiar w Jedwabnem. Szybko interes zwietrzył Jan T. Gross, dyskusyjny badacz, socjolog. Liczbę tę przytoczył w swoich wynurzeniach, pt. Sąsiedzi. Jego kłamstwa ujawnili historycy, np. dr Piotr Gontarczyk (w internecie jest dostępny film). Zarzuty są poważne i merytoryczne.

Instytut Pamięci Narodowej przyjął inne stanowisko. W 2001 roku po ekshumacji oceniono liczbę ofiar na 340.Skorygowano więc ''dane" socjologa, który upiera się, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Polacy. I co gorsza, znajduje naśladowców i zwolenników (poniżając swój urząd i Polskę Aleksander Kwaśniewski przepraszający za Jedwabne. Szkoda, że nie wyraził skruchy wobec swoich ekscesów w Charkowie). Profesor Tomasz Strzembosz również metodycznie punktował wszystkie przeinaczenia, brednie autora Sąsiadów.

Mamy rok 2001, Lech Kaczyński jest wówczas ministrem sprawiedliwości. Kompromituje Jana T. Grossa, dowodząc, że ten konfabuluje i manipuluje. 
Przyszły prezydent podsumował, nie negując jednocześnie pogromu:
Była tutaj zbrodnia, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, i tego nie ma co ukrywać. Natomiast nie była to zbrodnia tej skali, którą nam się tutaj zarzuca. Chociaż oczywiście zbrodnia pozostaje zbrodnią, a była to zbrodnia straszliwa.
Jak widać, nie wszyscy zrozumieli słowa Lecha Kaczyńskiego, nic do nich nie dotarło.

Prokurator IPN w swoim dochodzeniu obrał trzy założenia, które miały zostać zweryfikowane podczas śledztwa. Hipoteza numer 1: za pogrom odpowiedzialność karną i moralną ponoszą Niemcy. Polacy nie uczestniczyli w tych wydarzeniach, bądź zostali zmuszeni do udziału przez grupę cywilów. Przypuszczenie numer 2: była to zbrodnia, której sprawcami byli wyłącznie Polacy. Założenie numer 3: działania Polaków  pobudzane przez Niemców. Mordercy czuli się bezkarni i rozzuchwaleni.

Przejdę już do książki dziennikarki ,,Gazety Wyborczej". Jest w tych dywagacjach dużo smutku, bólu, cierpienia, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia. 

Homo homini lupus est. 

Anna Bikont rozmawia z tymi, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Publicystka bywa nieprzychylna wobec rodaków, używa określeń pełnych pogardy: polscy sąsiedzi, chrześcijanie. Treść zawiera dużo półprawd, nonsensów, ksenofobicznych interpretacji. Tendencyjna, za wszelką cenę stara się udowodnić winę Polakom.

Źródła:

- Marek J. Chodakiewicz, Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941. Prolog, przebieg, pokłosie, Kraków 2012.

-https://www.rmf24.pl/fakty/news-kaczynski-w-jedwabnem-zginelo-mniej-niz-1600-zydow,nId,144519






10 komentarzy:

Paweł pisze...

Wersja J. T. Grossa i jemu podobnych jest jednym wielkim kłamstwem i dawno już została obalona. Najlepszymi dowodami jest to co znaleziono podczas przerwanej ekshumacji w Jedwabnem. 1) Znaleziono łuski z karabinu Mauser - Polacy broni palnej na pewno nie mieli, bo Niemcy karali za to śmiercią; 2) znaleziono jedną łuskę z karabinu maszynowego MG-42. Wszedł on do produkcji seryjnej na przełomie 1941/1942, a zbrodnia w Jedwabnem miała miejsce 10.07.1941 r. Prototyp tego karabinu maszynowego skonstruowano w 1939 r. w lecie, wyprodukowano ok. 1700 sztuk i dano Wehrmachtowi do testów. I z takiej testowej broni strzelano do Żydów w Jedwabnem. To jednoznacznie wskazuje na Niemców, bo tylko oni posiadali taką broń. 3) w wyniku prac ekshumacyjnych ustalono, że stodoła, w której spaleni zostali Żydzi miała 16 m długości i 9 m szerokości. W oczywisty sposób nie mogło się w niej zmieścić 1600 osób, bo na 1 m kw. przypadałoby ok. 11 osób, co jest rzecz jasna niemożliwe. 4) mogiłę zbiorową znaleziono w stodole, a nie na kirkucie jak pisał Gross. Tylko te 4 fakty zupełnie obalają wersję Grossa. Więcej w książce Wojciecha Sumlińskiego pt. "Powrót do Jedwabengo", którą streszczam u siebie na blogu: https://wolnislowianie.wordpress.com/2020/02/05/powrot-do-jedwabnego-2/
P.S. W Pani tekście jest błąd. Liczbę ofiar skorygowano nie na 340 tysięcy a na 340.

LadyMakbet33 pisze...


Tak, słuszna uwaga. Dziękuję:) O wspomnianych przez Pana faktach czytałam.

Mick pisze...

Trzeba mieć odwagę by stanąć w prawdzie. Każdy naród stara się wybielić i umniejszyć swoje grzechy. To naturalne i zrozumiałe, ale ta droga nie doprowadzi do prawdy i wolności. Tam gdzie wkracza polityka historyczna ginie prawda historyczna.

Mick pisze...

Trzeba mieć odwagę by stanąć w prawdzie. Każdy naród stara się wybielić i umniejszyć swoje grzechy. To naturalne i zrozumiałe, ale ta droga nie doprowadzi do prawdy i wolności. Tam gdzie wkracza polityka historyczna ginie prawda.

Anonimowy pisze...

Czy nie powinna była pani wspomnieć o kolaboracji jedwabieńskich Żydów z Moskalami przeciwko Polakom? O masach Polaków aresztowanych i wywiezionych na ,,nieludzką ziemię" z pomocą miejscowych Żydów-kolaborantów.

Czyli Lech Kaczyński, mimo iż zganił Grossa za zbyt wysoką ilość ofiar, samą zbrodnię też przypisał Polakom? Jeśli tak, to zrobił zasadniczo to samo, co Kwaśniewski, prawda? (Tu zaznaczę, że inne działania śp. Lecha Kaczyńskiego pochwalam).

Pani blogerce polecam książkę Wojciecha Sumlińskiego ,,Powrót do Jedwabnego". Lepsza to, uczciwsza, prawdomówniejsza rzecz niż propaganda nienawiści polonofobki Biknot. Proszę przeczytać - nie pożałuje pani. Po czym napisać recenzję.

LadyMakbet33 pisze...


Dziękuję za komentarz. Znam pracę Powrót do Jedwabnego. Recenzja tu:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/01/kto-sie-boi-jedwabnego.html

Anonimowy pisze...

Przeczytałem pani recenzję książki Sumlińskiego. Ja tę książkę, w tym styl pisania autora, oceniam o wiele wyżej niż pani, ale szanuję pani postrzeganie.

Autentycznie cieszy mnie fakt, że kocha pani czytać. To coś pięknego w każdym czasie. A szczególnie w obecnym czasie zarazy internetowo-komórkowo-telewizyjnej.
Umieszczam pani blog na mojej liście stron wartych odwiedzania.

LadyMakbet33 pisze...


Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:D

Unknown pisze...

Nie czytałem książki książki Tomasza Grossa o Jedwabnym ale nie powiem o nim tak jak minister kultury(sic!) w rządzie Stalina o Borysie Pasternaku po przyznaniu nagrody Nobla ,,nie czytałem książki Doktor Żiwago ale powiem, że Borys Pasternak to swołocz i swinia". Czytałem natomiast i bardzo polecam książkę Tomasza Grossa i jego żony Ireny Grudzińskiej ,,W CZTERDZIETYM NAS MATKO NA SYBIR WYSŁALI...".
Niezwykła książka, w której nie pomija się Żydów Enkawudzistów uczestniczących w eksterminacji polskiej ludności.

Unknown pisze...

Polecam bardzo książkę Tomasa Grossaa i jego żony Ireny Grudzińskiej ,,W czterdziestym nas matko na Sybir wysłali . . . " Bardzo cenna książka, w której nie pomija się udziału Żydów enkawudzistów w wywózce.
Tojwa Jaworski