poniedziałek, 1 czerwca 2020

Kryminalny PRL

Przemysław Semczuk, Czarna wołga. Kryminalna historia PRL.

Tym razem dostajemy barwny pod względem językowym portret PRL.  Od strony kryminalnej. Autor przypomina ciekawe i zapomniane sprawy.



Czy profesor faktycznie otruł swoją małżonkę? Co się stało z synem Bolesława Piaseckiego?

Reportaż złożony jest z 14 rozdziałów i pięciu podrozdziałów dokładnie opisujących kluczowe przestępstwa. Przybliżono główne motywy działania sprawców. Na kartach tej książki przypomniano: epidemię dżumy we Wrocławiu, porwania dzieci.

Czarna wołga to to wyborne kompendium zawierające historię przestępstw popełnianych w komunistycznej  Polsce.

Przemysław Semczuk pracując na dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej odświeża sprawę Wampira z Zagłębia. Oficjalnie na karę śmierci skazano Zdzisława Marchwickiego, lecz to nie on mordował kobiety. W śledztwie popełniono multum błędów, w dodatku sprawa miała charakter polityczny. Wśród ofiar Wampira  znajdowała się bratanica Edwarda Gierka, wówczas jeszcze I sekretarza KW PZPR w Katowicach.

Publicysta w zajmujący sposób prezentuje sprawę uprowadzenia Bohdana Piaseckiego, syna działacza stowarzyszenia ''PAX", a wcześniej związanego z Ruchem Narodowo-Radykalnym ''Falanga". Zajście to ma miejsce w 1957 roku, kiedy to licealista zostaje porwany w drodze ze szkoły do domu. Dwa lata później chłopiec zostaje odnaleziony martwy. Przypuszcza się, że zginął zaraz po porwaniu, a motywem miała być  zemsta na Bolesławie Piaseckim za działalność polityczną.

Opinią publiczną wstrząsnęły regularne uprowadzenia dzieci. Tylko od 1950 do 1957 roku porwano 200 dzieci.

W opracowaniu Semczuka przeczytamy też o seryjnych... porywaczkach dzieci. Tak, ten ''zawód" był demokratyczny: Mieczysława Hała czy... nieletnia Anna Kwiatkowska, trudniąca się kidnapingiem.

Interesująca jest też  kwestia filmu ''Wściekły" z Bronisławem Cieślakiem w roli głównej, który miał stanowić odpowiedź na serial ''07 zgłoś się" z tym samym aktorem. Odtwórca głównej roli opowiadał, że nie miał świadomości, że produkcja oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Chodzi o postać Władysława Baczyńskiego, który zabijał na terenie Wrocławia i Bytomia.

I wiele różnych historii. Przemysław Semczuk jest wytrawnym dziennikarzem, który umiejętnie buduje napięcie.

Trzeba przyznać, że władza zadbała o zaaplikowanie obywatelom pewnej dawki propagandy, odnośnie skuteczności MO. Wystarczy przypomnieć sobie niektóre produkcje filmowe.

Ocena: 5/5.


sobota, 30 maja 2020

Lewicy kłopotów z ''Wyklętymi'' ciąg dalszy

Jerzy S. Łątka, Bezkarni zabójcy Basi Binder.

Kulisy morderstwa nastolatki, matki i jej siostry. Powód stricte prozaiczny: poszło o pieniądze, które zawsze wzbudzają zawiść.
Ponoć jedna z kobiet dysponuje sumą 25 tysięcy dolarów. Jak na tamte czasy, jest to bajońska kwota. Środki te miały pochodzić z Londynu. Najwidoczniej ktoś się o tym dowiedział, ktoś, kto nie miał żadnych hamulców moralnych i skrupułów. Albo nadmierna gadatliwość kobiety sprowadziła na nią i rodzinę kłopoty...


Na wieść o bestialskim zabójstwie siostry, bohaterka zapragnęła poznać prawdę i wszystkie okoliczności. Wkrótce i ona wraz z córką Basią ginie z rąk oprawców. Kobiety zostają zakopane nieopodal pobliskiego lasu. Sprawcy przywłaszczyli sobie ich majątek.

Czy była to samowolka czy zaplanowane działania?

Dlaczego tak się stało? Ojciec dziewczynki był przedwojennym oficerem Wojska Polskiego, został rozstrzelany w Katyniu.

Autor, profesor etnologii próbuje uświadomić czytelników, iż winnymi tego mordu ( m.in. na tle narodowościowym) są żołnierze podziemia. Argumentuje: cała wieś znała ''Wyklętych", przypisując im największe bezeceństwa.

Opracowanie oznaczone jest wielce patetycznym tytułem: Wyklęci nie święci. Historia bez IPN. Zapewne  sygnatura ta ma silnie oddziaływać na potencjalnego czytelnika. Zresztą nie jest tajemnicą, że działalność Instytutu Pamięci Narodowej przeszkadza pewnym kręgom politycznym. Ale to już pomysł na osobny tekst pt. Kto się boi IPN?

Rozważania Jerzego S. Łątki wzbudzają wiele zastrzeżeń pod względem językowym i stylistycznym. Naukowiec powtarza się, wplata na siłę mało istotne wątki (jakby chciał uporczywie  wtłoczyć nam swoje przekonania). Dodatkowo, argumentacja jest dość naciągana.
Czy tak pisze profesor?

Ocena: 2,75/5


piątek, 29 maja 2020

Lewicy kłopoty z ''Wyklętymi''

''Ogień". Fałszywy mit. Praca zbiorowa pod redakcją Pawła Dybicza.

Co do działalności Józefa Kurasia pełna zgoda. Jego poczynania są szeroko opisane w literaturze. Kwestię tę podejmowali historycy np. Piotr Zychowicz w rozważaniach Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych, czy Maciej Korkuć,  Józef Kuraś ''Ogień". 


Józef Kuraś dla jednych niezłomny bohater, dla innych pospolity bandyta.

Armia Krajowa była formacją, która skupiała ludzi różnej maści: idealistów, patriotów walczących o lepszą Polskę. W jej szeregach znajdowały się  jednostki porywcze, zapalczywe, gotowe na walkę z okupantem. Wyrażano pragnienie oddania życia za ojczyznę. 

Niestety, nie brakowało też karierowiczów, degeneratów i zwykłych chuliganów. Wielu z nich popełniało przestępstwa, dopuszczano się napadów, rabunków, gwałtów. Nie wszyscy chcą to dostrzec, wolą pałać nienawiścią i oburzeniem na takie fakty.

Bohater tej książki, dość kontrowersyjny, grasował na Podhalu, zahaczając o Słowację, której obywatele protestują przeciw honorowaniu tego człowieka. ''Ogień" to postać pełna sprzeczności, dwuznaczności. Choć z wieloma aspektami zaprezentowanymi w tej pracy można polemizować.

Autorzy tekstów zamieszczonych w omawianej antologii w swoich wywodach są niekonsekwentni, popełniają dużo literówek. Podają: UBP, a raz UPB. Teksty są lepsze i gorsze. Ich poglądy na historię współczesną są jasne: uprawiają lewicową narrację, która wzbudza emocje.

Zasadniczą wadą tych deliberacji są: chaos, niezdecydowanie, powtarzalność myśli i sądów. Ponadto na niekorzyść tego opracowania działają: skąpe przypisy i brak bibliografii.

Pozostaje pewnien niesmak: jak osoba z tytułem profesorskim ( Jerzy S. Łątka), może popełniać tak karygodne błędy językowe. Tych jest sporo.

Moja ocena: 2,75/5.

wtorek, 26 maja 2020

Wampir z Krakowa

Przemysław Semczuk, M jak morderca. Karol Kot- wampir z Krakowa.

Dlaczego nader często sięgam po antologię reportaży tego autora? Z przyczyn całkiem prozaicznych: płynna narracja, bezpretensjonalność, zdrowy krytycyzm tego publicysty.


Zbrodnie Karola Kota wstrząsnęły ówczesnym Krakowem.

Wrzesień 1964 roku był wyjątkowo ponury i przygnębiający, nie tylko w tym mieście, ale i w całym kraju. Nad dawną stolicą Polski rozprzestrzeniała się złowroga aura. Najstarsi krakowianie ( celowo unikam pejoratywnego określenia krakusy) przeczuwają, że coś się niebawem wydarzy. Intuicja ich nie zawodzi.

Ktoś systematycznie napada na kobiety. Dwie  z nich ocalały, ale trzeciej niestety, nie udało się przeżyć. Milicja oficjalnie składa dementi, odcina się od pogłosek.
Luty 1966 roku znów obfituje w nowe ofiary. Tym razem jest to jedenastoletni chłopiec. W społeczeństwie coś pęka, ludzie przestają wierzyć oficjalnej wersji. Domagają się pojmania bandyty.

Kraków jest w szoku, ponieważ sprawca napadów wywodzi się z dobrego domu: Zdyscyplinowany chłopak (...) z inteligentnej rodziny. Sportowiec, dobrze zapowiadający się zawodnik sekcji strzeleckiej SKS Cracowia.

Przemysław Semczuk ukazuje nam panoramę XX-wiecznego Krakowa: w 1964 roku władza komunistyczna ma się dobrze, zaostrza represje wobec sygnatariuszy Listu 34 ( Antoni Słonimiski, , Jerzy Andrzejewski, Maria Dąbrowska, Aleksander Gieysztor, Marian Fatalski, Maria Ossowska, Paweł Jasienica, Zofia Kossak- Szczucka, Tadeusz Kotarbiński, Jan Szczepański....).

1966 roku to czas zaciekłej walki komunistów z Kościołem katolickim. Rządzący obchodzą uroczystości 1000-lecia Państwa Polskiego (22 lipca!), które w zamyśle mają stanowić konkurencje dla obchodów Millenium.

W tym studium odnajdujemy prawdziwy zapis zła. Otrzymujemy dużo przedruków prasowych, kserokopii listów zbulwersowanych czytelników czy raportów milicyjnych.
Opinia społeczna złakniona jest sprawiedliwości.

Książkę M jak mordercę, mimo że początkowo nuży i jest rozwlekła w akcji, można przeczytać.

 Ocena ogólna: 4/5.

niedziela, 24 maja 2020

Co robiliście 4 czerwca 1989 roku?

Aleksandra Boćkowska, Można wybierać. 4 czerwca 1989 roku.

Kolejna książka w dorobku dziennikarki ,,Gazety Wyborczej". Wciągający reportaż o blaskach i cieniach przemian demokratycznych w naszym kraju.

Autorka swoje wywody rozpoczyna od prawa kobiet do aborcji, jej stosunek w tym aspekcie jest jednoznaczny. Liberalny. Nakreśla też i inne, poważniejsze problemy: systematyczne podwyżki, zapaść gospodarcza. 29 października 1989 roku aktorka Joanna Szczepkowska zapowiedziała:
Proszę państwa, 4  czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.


Galeria wspomnień ludzi przywoływanych przez publicystkę jest rozmaita: opozycjoniści, aktyw PZPR, nauczyciele, studenci, zwykli ludzie. Są to zapisy różnych uczuć, emocji, zmagań z nową rzeczywistością polityczną. Szkoda jednak, że opinie te pozostały bez odzewu ze strony Boćkowskiej.

Treść reportażu jest przystępna, szybko się go czyta. Rozważania nie są pozbawione mankamentów: ich odbiór utrudnia chaos i niedokładność dziennikarki. Poszczególne rozdziały pozostają bez związku z ogólnymi założeniami pracy.
Dodatkowo, Aleksandra Boćkowska zbyt dużo uwagi poświęca postulatom feministycznym, dopatrując się wszelkiego zła w Kościele katolickim.

Moja ocena:3,75/5.

sobota, 16 maja 2020

Biografia

Ewa K. Czaczkowska, Prymas Wyszyński, Wiara. Nadzieja. Miłość.

Pewnie niektórzy z Was (tak jak ja) znają wcześniejszą monumentalną publikację tej autorki pod podobnym tytułem. Dziś otrzymujemy jej nieco inną wersję, która poszerza  pewne wątki.


Henryk Martenka w recenzji  pisze:
 w maju 2021 roku obchodzić będziemy 40-lecie śmierci wybitnego męża stanu, duszpasterza, charyzmatycznego lidera Kościoła katolickiego, szukającego sposobu, by ateistyczne państwo ludu pracującego miast i wsi nie unieważniło jedynej instytucji, jaka po 1945 podtrzymała chrześcijańską tożsamość Polaków.

Ewa K. Czaczkowska jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii. Jej zainteresowania badawcze oscylują wokół Kościoła. Autorka przypomina nam o zasługach tego pasterza Kościoła.

Atutem tego opracowanie są zwięzły styl i język. Badaczka przywołuje nieznane dotąd świadectwa uzdrowień, np. księdza Edmunda Boniewicza.

Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości".

Przez pewne kręgi Stefan Wyszyński nazywany był ''czerwonym kardynałem".

Poznajemy skromnego, powściągliwego, przychylnego ludziom jednego z najwybitniejszych Polaków XX stulecia. Człowieka, który odegrał ogromną rolę w dziejach Polski, naznaczonych piętnem wojny i komunizmu.

Stefan Wyszyński sam określał siebie ''człowiekiem bezprawnym''. Stwierdzenie to było odniesieniem do 3-letniego internowania kardynała w różnych miejscach odosobnienia.

Należy mieć na uwadze, że ( czy to się komuś podoba, czy nie) postawę Kościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni lat 60 i 70-tych kształtowały dwie silne osobistości: prymas Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła.

Stefana Wyszyńskiego bój o wolną i demokratyczną Polskę

Bohater książki Ewy K. Czaczkowskiej nadziei upatrywał w ,,Solidarności" i Lechu Wałęsie.
Wcześniej wnioskował: Kościół zawsze chce porozumienia, nawet wtedy, gdy trzeba czynić ustępstwa.
Naturalnie chodzi o porozumienie z  dygnitarzami komunistycznymi z 14 kwietnia 1950 roku, do którego jednak Wyszyński był sceptycznie nastawiony.Memoriał  z 1953 roku znany pod nazwą Non possumus, pamięta wielu z nas: rzecz Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus.

Stefan Wyszyński był postacią wielkiego formatu, nie wszyscy dorastają mu do pięt. Jak twierdzi badaczka, przywołując Bohdana Cywińskiego: Był kimś dużo mądrzejszym od innych, kto widział drogę w labiryncie.

Autorka analizuje: Prymas wiedział, że jeżeli w Polsce rządzonej przez komunistów mają przetrwać wiara i Kościół, musi wzmocnić właśnie pobożność ludową (...).

Kardynał był człowiekiem samotnym i przez wielu nierozumianym: Był samotny wobec władz państwowych, był samotny w Kościele. Nie rozumieli go urzędnicy watykańscy i polscy biskupi. Był też samotny w społeczeństwie, które patrzyło na niego z nadziejami, jakich nie mógł spełnić.
Wyszyński przekonał się o tym dobitnie w 1953, kiedy został aresztowany, zapomnieli o nim wszyscy, którzy jeszcze wcześniej deklarowali lojalność.

Kapłan ten był znienawidzony przez władzę ludową, bowiem uosabiał wszystko to, czego bali się komuniści: prawda, wierność ideałom. Dostrzegano w nim zagrożenie

Ewa K. Czaczkowska konkluduje: Bilans Kościoła, który w 1981 r. zostawił kardynał Wyszyński, był na pewno dodatni. Pozostawiał pełne kościoły i seminaria duchowne, uporządkowane struktury kościelne na Ziemiach zachodnich, wysoki społecznie autorytet Kościoła oraz prymasostwa.

Ocena: 5/5

Czytajcie:)



poniedziałek, 4 maja 2020

Autobiografia

James Frey, Milion małych kawałków

Wspominałam już kiedyś, że jestem sceptyczna wobec szumnych zapowiedzi tzw. bestsellerów: ponad pięć milionów sprzedanych egzemplarzy. Najgłośniejszy skandal literacki ostatnich lat. Przecież dane dotyczące sprzedaży ilości egzemplarzy o niczym nie przesądzają. A już z pewnością nie świadczą o jakości dzieła.
Jednak z tą książką było inaczej. Zaryzykowałam i nie żałuję.


Zgodzę się z opisem na okładce: mocna, brutalna, szczera do bólu prawdziwa [powieść]. Uprzedzę Was, że lektura do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych nie należy. Mamy zapis zmagań głównego bohatera z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. 

Wydawać  się mogło, że historia będzie banalna, ot, jakich wiele. Jest odwrotnie. Wątki autobiograficzne uwiarygodniają walkę Jamesa z nałogiem, który jest szczery, niczego nie zataja, nie koloryzuje. Ostrzegam: Milion małych kawałków wciąga od pierwszej strony. Treść skłania do refleksji i przemyśleń.

Czy  mężczyźnie wystarczy sił i determinacji, aby pokonać uzależnienie?

Narkomanię i alkoholizm da się pokonać (...) zawsze istnieje droga do odkupienia, jeżeli człowiek jest gotów  o nie walczyć*.

James budzi się na pokładzie samolotu z wybitymi zębami, złamanym nosem i rozciętym policzkiem. Nie wie dokąd leci ani co się z nim działo przez ostatnie dwa tygodnie. Ma dwadzieścia trzy lata, od dziesięciu lat jest uzależniony od alkoholu, od trzech- od narkotyków. Kiedy zgłasza się na odwyk do najstarszego ośrodka w USA, chlubiącego się rekordowo wysoką skutecznością 17% wyleczonych, lekarze nie wiedzą jakim cudem wciąż żyje.

Kim jest autor Miliona małych kawałków?

James Frey to amerykański pisarz, autobiografia jest jego debiutem literackim.

* Cytat pochodzący z książki.

Czytajcie, warto:)

Ocena: 5/5