Nie zaskakuje, że popularny badacz zawiłości językowych sprawnie operuje słowem, jednakże analizuje wypowiedzi polityków, za którymi ewidentnie nie przepada. Zresztą naukowiec we wstępie zaznacza:
W międzyczasie zmienił się rząd-na prodemokratyczny. Pojawił się też nowy język, ale to nie znaczy, że całkiem i na zawsze zanikł ten, który demokracji zagrażał.
Całość utrzymana w lekkiej, humorystycznej formie. Diagnozy Michała Rusinka mają charakter analityczny i odznaczają się zwięzłością, poza tym są głęboko osadzone w kontekście historyczno- literackim. Odwołując się do kuriozalnych, wręcz nielogicznych wypowiedzi wybrańców narodu, pisarz, po wnikliwym przeglądzie leksykalnym, przypomina o kilku ciekawostkach. Te warte są zauważenia i odnotowania.
Znany językoznawca wskazuje na wypowiedź Elżbiety Witek o ówczesnej sytuacji na Lampedusie, która to zaistniałe wydarzenia miała skwitować słowami: Premier Donald Tusk to nic innego jak Lampedusa w Polsce. Dr Michał Rusinek wzmiankuje o nieco zapomnianej postaci, jaką był Giuseppe Tomasi di Lampedusa, włoskim arystokracie i pisarzu. Ów żył i tworzył w czasach, kiedy Duce terroryzował społeczność, książę miał sprzeciwiać się jego dyktaturze.
Nowomowa partyjna istniała od zawsze w przestrzeni publicznej.
Zjawisko to rozumieli już starożytni myśliciele, Arystoteles, Platon, Cyceron. Aczkolwiek termin ten sięga antyutopijnej powieści parabolicznej Rok 1984 Orwella, który ukazał w niej świat jednej partii, system propagandy. W twórczości uczestnika hiszpańskiej wojny domowej pojawia się motyw nowego języka podporządkowanego zupełnie celom ideologicznym. Zatem wypowiedzi komunistycznych dygnitarzy pełniły właśnie tę funkcję i były wzorcowym przykładem ''komunikowania się'' władzy z ludem pracującym. Posiłkowano się głównie sformułowaniami o charakterze pejoratywnym, zastraszającymi: wróg ludu, zgniły Zachód, element chuligański, ekstrema, dywersja, etc.
Tom liczy ponad pięćdziesiąt felietonów opatrzonych odpowiednią dawką sarkazmu i ironii, są to więc największe atuty recenzowanego dzieła. Krakowski intelektualista potrafi ze swadą objaśniać meandry języka polskiego, lektura Trzewiokracji dostarcza multum informacji. Czym są iksatywy, neuratywy? Albo osobatywy, dukatywy?
Michał Rusinek z pasją punktuje błędne, nieracjonalne wywody, często nacechowane emocjonalnie, przestrzega również przed manipulacją, o którą w języku nietrudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz