wtorek, 17 grudnia 2024

Szach i mat

Książka  Cienie pośród mroku stanowi ostatnią część skomplikowanych  przygód patologa Seweryna Zaorskiego i policjantki Kai Burzyńskiej.

Krajobraz po zdradzie.

Nasi bohaterowie tworzą rodzinę patchworkową, próbują ułożyć sobie życie na nowo. Wszyscy pragną tylko jednego spokoju. Czy będzie im to dane? Nie jest to takie oczywiste,  ich śladem podąża pewna tajemnicza postać....  Jakie ma intencje? Zdradzę jedynie, że będziecie zdumieni.

Dotychczasową sielankę Seweryna i Kai przerwie niespodziewany splot wydarzeń, w które zostaną wciągnięci, zresztą nie tylko oni. Co zmieni w ich życiu makabryczne odkrycie ludzkich kości, czy wszyscy przetrwają tę próbę? Jako że mężczyzna zna się na swojej robocie, miejscowa policja zwraca się do niego z prośbą o pomoc...

Komuś ewidentnie zależy na tym, aby pogrążyć tę dwójkę, tylko komu?

Thriller  Cienie pośród mroku stanowi zwieńczenie losów funkcjonariuszki i lekarza sądowego. Jest to, moim zdaniem, najlepsza powieść pośród wszystkich z tego cyklu. Treść wciąga, od lektury nie można się oderwać. Dodatkowym plusem fabuły są mroczne, niespodziewane zwroty akcji.  Pisarz zadbał, abyśmy się nie nudzili, dostarcza nam emocji.

Na kartach książki pojawiają się bohaterowie znani z innych serii Remigiusza Mroza. Komisarz Wiktor Forst czy inspektor Edward Osica znani są miłośnikom górskich perypetii policjantów (szczerze, nie przepadam za tymi postaciami). Dzięki intuicji i  ogromnemu doświadczeniu tego ostatniego udaje się odkryć pewną, misternie utkaną intrygę. Osica, cwany lis, nie pozwolił wyprowadzić się w pole. Ale czy zmysł inspektora okaże się wystarczający?

Jak to zwykle u najpłodniejszego bywa, sporo się tu dzieje, takiego rozwiązania zupełnie się nie spodziewałam; udało się Mrozowi zakończyć wszystkie  wątki. Po lekturze wcześniejszych części mogliśmy mieć wątpliwości, czy dobro zawsze zwycięża. Teraz prawnik je skutecznie rozwiał.



poniedziałek, 16 grudnia 2024

One wiedzą, czym jest niepewność i strach

 Zwłaszcza w obliczu głodu, śmierci i konfliktu i zbrojnego.

Gdy 24 lutego wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę, siostry zakonne rozpoczęły własną walkę o człowieczeństwo w piekle wojny.

Służebnice wciąż tam są i nieustannie doświadczają podobnych uczuć jak ich ukraińscy podopieczni. Z kosztami natury psychologicznej włącznie. Ocierają pierwsze łzy, tulą wystraszonych najmłodszych, pocieszają w chwilach niepokoju. Organizują schronienie, pomoc humanitarną, opatrują rany. 

Siostry zakonne, które podjęły się heroicznego czynu, aby wspierać wszystkich zmagających się ze skutkami rosyjskiego barbarzyństwa, pochodzą głównie z Polski. Jest ich naprawdę wiele:

  • Siostry Werbistki;
  • Siostry od Aniołów;
  • Józefinki;
  • Niepokalanki;
  • Dominikanki;
  • Nazaretanki
  • Szarytki;
  • Karmelitanki;
  • Elżbietanki;
  • Kapucynki;
Ta lista jest oczywiście znacznie dłuższa.

Reportaż Siostry nadziei przynosi wiarę w człowieka, jednak z wiadomych względów, nie jest to lektura łatwa. Bohaterki książki Agaty Puścikowskiej są w najtrudniejszych momentach z Ukraińcami mierzącymi się z konsekwencją inwazji Władimira Putina na niepodległą ojczyznę. Słyszą alarmy, razem z nimi schodzą do schronu. Zakonnice mówią o chwilach grozy i czyhającym zewsząd niebezpieczeństwie. Rozmówczynie dziennikarki są ciche, skromne, obserwują  dramat tamtejszego społeczeństwa, rozdzielone rodziny, cierpienie niewinnych ludzi. Niektórzy z nich już nigdy nie ujrzą swoich bliskich.
Głęboko to czuję, namacalnie wręcz widzę, że  to nie jest wojna przeciwko ludziom. To walka duchowa. Dlatego samą bronią nie zwyciężymy.
Publikacja jest interesująca, autorka porusza niezbadane dotąd kwestie. Charyzmatyczne i przede wszystkim odważne siostry zakonne pozwalają sobie na gorzkie refleksje:
Dzięki rozmowom również sobie uświadomiłam i uświadamiam, jak bardzo nie doceniamy pokoju. Jak bardzo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że pokój to nie jest stan, który się należy i po prostu jest. Zaczęła się wojna, giną ludzie, a my w zasadzie jesteśmy bezradni.

 Cóż, Ludzie ludziom zgotowali ten los.



piątek, 13 grudnia 2024

Lukrowana autobiografia pierwszej damy

Mimo upływu lat od czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, jego małżonka wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Jolanta Kwaśniewska z domu Konty, nadal zajmuje wysoką lokatę w rozmaitych rankingach. W 2020 roku działaczka społeczna została uznana na najlepszą pierwszą damę przez Instytut Badań Rynkowych. Swoją funkcję sprawowała w latach 1995-2005.

Czego możemy spodziewać się po Pierwszej Damie, wywiadzie-rzece, przeprowadzonym przez Emilię Padoł? Zaznaczam, że treść nie zaskakuje wybitnością, jest niepotrzebnie rozwlekła i przewidywalna.

Najciekawsze są wspomnienia Jolanty Kwaśniewskiej dotyczące domu rodzinnego, w którym się wychowywała (srogi i wymagający ojciec, opiekuńcza matka). Prawniczka wspomina rodziców, w szczególności tatę Juliana, pochodzącego z Kresów. Konty jako piętnastoletni chłopiec był świadkiem kaźni swoich najbliższych. Przyszły pułkownik Ludowego Wojska Polskiego widział i przeżył dużo, podobnie jak inni z tamtych stron.

Rozmowa z prezydentową jest przesłodzona do granic możliwości, nie doznamy żadnej kropli zdrowego samokrytycyzmu.

Aktywność prezeski Fundacji Porozumienia Bez Barier jest mocno eksponowana przez media, szczególnie te mainstreamowe. Zapewne wynika to z poglądów zbieżnych z różnymi środowiskami.

Emilia Pado zadaje łatwe i proste pytania. Nie jest zbyt dociekliwa, szczególnie jeśli chodzi o domniemany zakup słynnej posiadłości w Kazimierzu. Tutaj wątek szybko się urywa.

Za to Jolanta Kwaśniewska ma dużo do powiedzenia ws. kłamstwa męża odnośnie posiadania przez niego wykształcenia. Była pierwsza dama snuje rozmaite teorie pozbawione logiki, niewiarygodne opowieści o rzekomo zgubionym indeksie Aleksandra na uczelni. Kobieta upraszcza, przedstawia wydarzenia w najkorzystniejszym dla siebie świetle, skrupulatnie pomija niewygodne fakty.

Autobiografia odznacza się kuriozalnym formatowaniem podrozdziałów (puste strony, sztuczne wypełniacze). Ale przynajmniej wydrukowana została na białym papierze i oprawiona solidnie.

Bez wątpienia Jolanta Kwaśniewska stworzyła mnóstwo istotnych społecznie projektów, programów. Ich wykaz znajdziemy na końcu książki. Lecz czy rzeczywiście była najlepszą pierwszą damą?



środa, 11 grudnia 2024

Seriale: nikt nie ogląda, ale każdy zna

Czyli rzecz ma się podobnie jak z muzyką disco polo.

Katarzyna Czajka-Kominiarczuk pisze, choć nie podaje żadnych konkretnych statystyk:

Seriale oglądamy wszyscy. No może nie wszyscy, ale z roku na rok jest nas coraz więcej. Stały się one jednym z najważniejszych elementów kultury. Rozmawiamy o nich ze znajomymi, kłócimy się w sieci, oceniamy w kuchni w pracy.

Wiadomo, że na przestrzeni lat dokonała się rewolucja, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. Zaczęto poruszać coraz poważniejsze tematy, kwestie o charakterze społecznym stały się powszeche (przemoc, choroby, zdrady, uzależnienia). Nastąpił rozwój platform streamingowych, umiejętnie wyczuwających upodobania swoich klientów.

Rozdziały w książce Seriale. Do ostatniego odcinka, ułożone są chronologicznie, tematycznie, co sprawia wrażenie uporządkowania i przejrzystości. Nadmienię tylko, że autorka w większości omawia zagraniczne produkcje. W każdej części omówiono zagadnienia tożsame z serialami, niekiedy kultowymi. Począwszy od twórców, przez streaming, gatunki i na odtwórcach ról skończywszy.

Śmierć na ekranie, czyli bohaterka ,,M jak miłość" w kartonach. Scena ta przeszła do absurdów reżyserskich polskich telenowel.

A co w przypadku losowych sytuacji, jak wypadek aktora?

Życie pisze własny scenariusz, nie zawsze zgodny z zamierzeniami pomysłodawców i realizatorów. Gdy pojawiają się rozbieżne oczekiwania i konflikty w zespole?

Skąd się wziął termin soap opera, który nie jest związany wyłącznie z rozwlekłą i nudną akcją?

Seriale. Wciągają i dezorganizują nam życie: Jeszcze tylko jeden odcinek--tak często lubimy powtarzać. Dlaczego pociąga nas  cudze, fikcyjne, życie ekranowe?

Kompendium to poświęcone rozmaitym serialom, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, ma jednak sporo minusów. Wskażę na dwa najistotniejsze: nudna, sztampowa wyliczanka i treść ogólnie przegadana.



czwartek, 5 grudnia 2024

Ołena. Po prostu

Alina Makarczuk na łamach broszury, gdyż biografią tego nazwać nie można, kreśli przed nami portret skromnej, ciepłej i inteligentnej małżonki przywódcy walczącej Ukrainy. O tym, że tak jest, nie mam wątpliwości, natomiast mam wątpliwości co do obiektywizmu autorki. Opowieść ta jest dziwna, niespójna, nieuporządkowana. Nie klei się, choćby ze względu na masę powtórzeń i zlepek informacji.

Ołena Zełenska rzeczywiście sprawia wrażenie kobiety o ujmującej osobowości. Tyle że działalność Pierwszej Damy ukazano w mdłej, przesłodzonej formie. Zresztą sama zainteresowana nie życzyła sobie powstania tej książki, której chyba daleko do blichtru i samouwielbienia. Dziennikarka przywołuje słowa bohaterki: 

Nie powinniśmy być wiszącymi obrazami na ścianie.

Ołena Zełenska, z wykształcenia architekt, z pasji scenarzystka skeczy kabaretów, w których występował jej przyszły mąż. Na razie od sceny trzyma się z daleka. Wówczas jeszcze nie przypuszcza, że i tak będzie zmuszona wystąpić na innej scenie. Będzie nią teatr działań wojennych. 

Kiedy Wołodymyr Zełenski objął najwyższy urząd w państwie, pojęła, że w jej ułożonym dotąd życiu dokonała się rewolucja:

Musiała więc zapomnieć o roli obserwatorki i stać się kobietą, której zdjęcia i słowa widnieją na okładkach światowych gazet. Żadna wydana hrywna nie mogła pochodzić z budżetu państwa. Jako Pierwsza Dama wydawała na to pieniądze z własnej kieszeni. Wszystko musiało zgadzać się z jej wewnętrznymi przekonaniami. Każde słowo, gest czy spojrzenie musiały być prawdziwe. 

Polsko- ukraińska publicystka omawia społeczną, filantropijną działalność Ołeny (m.in. propagowanie zdrowego stylu życia wśród dzieci i młodzieży. Nie rezygnuje z tego w momencie  rosyjskiej inwazji, wręcz intensyfikuje swoje działania. Nie opuszcza ojczyzny, ona też walczy. Informacjami, dowodami, chcąc zwrócić uwagę Europy i świata na dokonywane ludobójstwo. Ołena Zełenska systematycznie  dokumentuje akty putinowskiego barbarzyństwa. Taka postawa oczywiście zasługuje na uznanie.

Nie znajdziemy w tej publikacji zdrowego krytycyzmu, który wpłynąłby na zachowanie właściwych proporcji w tej ckliwej historii.



wtorek, 3 grudnia 2024

Życie w cieniu okupacji

Jak Wam mija dzień? Mam nadzieję, że spokojnie, tymczasem mam dla Was nową propozycję czytelniczą. Jest nią książka Okupowana Polska w liczbach. Zaciekawieni? Uprzedzę od razu, że nie jest to żaden nudny rocznik statystyczny, to próba przyjrzenia się codziennemu życiu rodaków pod niemieckim i sowieckim ''butem''. Mam jednak kilka uwag co do jakości merytorycznej, ale o tym za moment.

Zagadnienia przedstawione w recenzowanej pracy mają charakter polityczny, społeczny, kulturalny. Rozdziały są treściwe i zwięzłe, liczą zaledwie od pięciu do ośmiu stron, sam sposób prowadzenia narracji też nie wzbudza większych zastrzeżeń. W związku z powyższym tematyka ta jest serwowana czytelnikowi w dużym uproszczeniu, telegraficznym wręcz skrócie. Być może wynika to z takiego ogólnego przyjęcia koncepcji opracowania.

Jakich treści możemy się spodziewać?

  • Podczas kampanii wrześniowej Niemcy zabili 100 000 polskich cywilów;
  • Tylko na ''Zachodniej Białorusi" obrabowano 3170 polskich majątków ziemskich;
  • W 1939 roku 48% obszaru naszego kraju i 63% jego mieszkańców znalazło się pod niemieckim zarządem;
  • Na ziemiach wcielonych do Rzeszy władze zarekwirowały 900 000 mieszkań. Tyle samo gospodarstw i 200 000 przedsiębiorstw;
  • Szacuje się, że Niemcy zrabowali ponad 500 000 dzieł sztuki;
  • Polskie władze emigracyjne już w 1940 roku szacowały, że szaber prowadzony przez Sowietów objął majątek o wartości 100 mld dzisiejszych złotych;
  • Na roboty przymusowe do Niemiec wysiedlono 2,5 mln rodaków;
  • Realne pensje Polaków spadły o ponad 90%, natomiast cena cukru wzrosła o 7000 proc.
  • Oblicza się, iż Niemcy porwali w celu germanizacji prawie 200 000 polskich dzieci.
Zresztą publikacja Okupowana Polska w liczbach, nie aspiruje do miana naukowej syntezy z racji właśnie oszczędności w przypisach i  bibliografii. Wszystkie teksty mają charakter eseistyczny, są przystępne w odbiorze.

Czegoś jeszcze zabrakło? Spodziewałam się jakiegoś wprowadzenia, wstępu, omówienia struktury książki. Historycy od razu przechodzą do rzeczy, zaskakuje też brak podsumowania spinającego całość. Udało się  jednak autorom uniknąć przedstawienia wyłącznie suchych faktów.




sobota, 30 listopada 2024

Niewidzialne: bezdomność kobiet w Polsce

 


O sytuacji wszystkich pozostających bez dachu nad głową w Polsce, pisze i mówi się oszczędnie. Zupełnie jakby bezdomność nie istniała, ale istnieje. Przyjęliśmy myślenie, że problem ten dotyczy wyłącznie mężczyzn. Reportaż Sylwii Góry pokazuje, że jest zgoła inaczej. Autorka  sięga do historii, przywołuje ustawę o pomocy społecznej z 1923 roku; zatem już w Niepodległej rozważano nad powyższymi kwestiami. Oddaje głos swoim bohaterkom, ich mianownikiem wspólnym pozostają choroby, uzależnienia, przemoc.

Co w sytuacji, gdy taka kobieta jest w ciąży? Na jaką pomoc może liczyć? Dlaczego doktorantka znalazła się w schronisku?

Bezdomność jest ''demokratyczna" i dotyczy osób o zróżnicowanym statusie społecznym.

Współorganizatorka Festiwalu Dekonstrukcji Słowa Czytaj!, obala popularne schematy myślowe. Sylwia Góra rozmawia także z Jakubem Wilczkiem-współzałożycielem i prezesem Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności. Wywiad z ekspertem stanowi podsumowanie tej przygnębiającej opowieści.

Rozmówca Góry zwraca uwagę na kilka spraw: 

Zmienia się struktura bezdomności [...]. Rośnie nam teraz odsetek osób, które są w wieku sześćdziesiąt plus. Ogólnie spada liczba osób bezdomnych.

Jakub Wilczak wskazuje na inny trend:

 Z drugiej strony rośnie natomiast odsetek osób bezdomnych, które przebywają w bezdomności przez długi czas
[Pięć lat i dłużej]. Kobiety, które były na ulicy z dziećmi, musiały z tej bezdomności razem z dziećmi wyjść.

Ogólne dane na temat tego zjawiska nie pozostawiają jednak złudzeń. Schronienia wciąż pozbawionych jest pięć tysięcy osób. Niechlubne, pierwsze miejsce pod tym względem zajmuje województwo mazowieckie (4278), na drugiej pozycji uplasował się Śląsk (4255). Trzecia lokata należy do woj. pomorskiego. W innych regionach kraju nie jest lepiej.

Wsparcie udzielane wszystkim będącym w kryzysie wygląda różnie. W Krakowie pomoc ta  jest przemyślana i dobrze zorganizowana, przynajmniej tak wynika z lektury. W grodzie Kraka funkcjonuje Przystań Medyczna, to tu bezdomni uzyskują doraźną konsultację lekarską.

Niestety, nie zawsze i nie wszystkim można pomóc.

Kim jest tytułowy Skoczek? Pisarz ukazuje nam melancholijną historię pogubionego młodego człowieka wkraczającego w dorosłe życie, pełnego sp...