niedziela, 22 stycznia 2023

Presja ma sens: bojkot rosyjskich produktów

Zbrodnicza polityka Władimira Putina powinna determinować nasze wybory konsumenckie, i tak też się dzieje. Przeczytałam gdzieś, że wraz z chwilą inwazji Federacji Rosyjskiej na niepodległą Ukrainę, ponad 3/4 społeczeństwa nie kupuje świadomie żadnych rosyjskich, białoruskich produktów (z przewagą kosmetyków).

Taka praktyka jest uzasadniona moralnie, życie ludzkie jest wartością nadrzędną, niezależnie od tego, co na ten temat sądzą różnej maści aktywiści. Powinniśmy o tym pamiętać, także podczas zakupów. Każdy z nas może nałożyć swoje sankcje na produkty pochodzące z kraju, który jest agresorem.

Należy dać odpór rosyjskiej propagandzie.

Na co zwracać uwagę? Ekonomiści uczulają potencjalnych klientów na kody kreskowe umieszczone na poszczególnych towarach. Dla przykładu kosmetyki pochodzące z Rosji oznaczone są numerami od 460 do 469. Zaznacza się również, że należy dokładnie analizować kody, gdyż nr 482 dotyczy artykułów pochodzących z Ukrainy. Kod 481 obejmuje wyroby z Białorusi.

Bojkot rosyjskich produktów nie jest oczywiście pierwszą akcją tego typu, podobna rzecz wydarzyła się na przełomie 2013/2014 roku, kiedy to Rosja nałożyła embargo na Ukrainę (blokada eksportowa). Kampania Nie kupuj rosyjskiego, początkowo odbywała się na rozmaitych portalach społecznościowych. Stanowiła również odpowiedź na rosyjską interwencję na Ukrainie. Od marca 2014 rozprzestrzeniła się na inne państwa: Białoruś, Litwę, Łotwę, Estonię, Polskę, Gruzję... Ruch osłabł nieco podczas Euromajdanu, wcześniej protestowano w 45 miejscowościach (kolportowano ulotki, plakaty). Organizowano demonstracje w rosyjskich restauracjach, kawiarniach; przystąpiono do bojkotu kina rosyjskiego. Mieliśmy i mamy nadal do czynienia ze słuszną ,,kulturą unieważniania", ponieważ współczesna Rosja to kraj rozpasanych sołdatów i zbrodniarzy, którzy za nic mają drugiego człowieka.

O tym, że agresor ma swoje triki, aby zakamuflować pochodzenie  towarów (posługiwanie się angielskimi nazwami, etc.), rozpisywało się wielu publicystów.


Brak komentarzy: