poniedziałek, 25 listopada 2024

Rodzinnych tajemnic ciąg dalszy

Współpraca recenzencka

Nie rozczarujecie się, sięgając po drugą część znakomitego dreszczowca. Po szokującej historii ukazanej w Ludziach, którzy nie toną, przyszedł czas na kontynuację, połączoną z nowymi wątkami.

W książce Rozgrzeszyć nawróconych Jolanta Sak dobitniej (ale czy można bardziej) ukazała nam złożoność natury ludzkiej.

Ci sami bohaterowie, wprawdzie jak wspomniałam, to już odrębna historia, ale odnajdujemy w niej mnóstwo punktów wspólnych. Bywa tu równie mroczno i tajemniczo, zwłaszcza, jeśli chodzi o ocenę postaw moralnych. Mam tu na myśli postępowanie młodego małżeństwa, zmagającego się z rozmaitymi trudnościami. I te nieoczekiwane zwroty akcji, dzięki, którym lektura porwała mnie od samego początku. Atmosfera wraz z każdą przeczytaną stroną gęstnieje.

Od ostatnich wydarzeń minęło dwa lata. Czy coś się zmieniło w życiu głównych bohaterów?

Wszystko zniszczysz. Prawda jest dobra, jeśli cię na nią stać. Jest pięknym życiowym wyborem, ale tylko jeśli nic przez nią nie tracisz. O prawdzie najpiękniej mówią ci, którzy wcale jej nie chcą.

Kto by się spodziewał, że... Czy sprawiedliwość zawsze zwycięża? Czy człowiek, szczególnie ten pogubiony, może się zmienić? Nie zawsze się to udaje. 

Czego jeszcze możemy się spodziewać?

Pisarka pobudza nas do stawiania pytań natury etycznej i filozoficznej oraz poszukiwania na nie odpowiedzi. Zauważyć trzeba, że bohaterowi się przebiegli, wyrachowani i wyzuci z uczuć wyższych.

Mędrcy powiadają, że silni przebaczają, słabi natomiast rozdrapują rany i nie zapominają. Wskazuje się uzdrowicielską moc tego wyjątkowego aktu w budowaniu nadszarpniętych lub zerwanych relacji.

Umiejętność wybaczania to cnota, jednak... No właśnie. Czy wszystko i każdemu można darować? Tych pojawiających się wątpliwości jest znacznie więcej.

Czym ujęły mnie książki Jolanty Sak? Bez wahania wskażę na autentyzm i siłę przekazu. Sięgnijcie, najlepiej po obie części.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Pani Jolancie Sak.

niedziela, 17 listopada 2024

Niemcow: człowiek, którego bał się Putin

 27 lutego 2015 roku w godzinach wieczornych czasu moskiewskiego, w centrum stolicy doszło do zuchwałego  zabójstwa jednego z ważnych oponentów rosyjskiego satrapy. Rzecz jasna, zleceniodawca morderstwa musiał pozostać „nieznany”. O taki stan rzeczy zadbali wszyscy ludzie Kremla. Jednak większość zdawała sobie sprawę, że inspiratorem zbrodni był dawny pułkownik KGB i prezydent Federacji Rosyjskiej.

Czym tak Borys Niemcow naraził się Putinowi, że musiał zginąć? Trzeba tu wskazać na istotne elementy w jego biografii, które pozwolą zrozumieć zaistniałe  wydarzenia. Opozycyjna karta w życiorysie naszego bohatera przyniosła mu wielu wrogów, w tym  tych solidnie umocowanych na szczytach władzy.

Ale od początku. Borys Niemcow karierę zaczynał na początku lat 90., kiedy upadały dyktatury. I nad czym ubolewał gospodarz Kremla. Przeciwnik rzeźnika Ukrainy przez kolegów nazywany był, nieco sarkastycznie, „młodym reformatorem”. Rosjanie krytykowali go natomiast za prowadzenie „wystawnego życia”. Fizyka atomowego (bo takie posiadał wykształcenie) kojarzono z tzw. dziką reprywatyzacją.

W 1999 roku Niemcow należał do liderów  partii Sojusz Sił Prawicowych, popierających  zbrodniarza: „Putin na prezydenta”.W 2003 roku coś pękło, Borys przeszedł do opozycji.Stało się to po aresztowaniu Chodorkowskiego.Wcześniej ojca autorki książki typowano na następcę Borysa Jelcyna.Coraz większe wpływy zyskiwała grupa oligarchów, której Niemcow nadepnął na odcisk.

Charyzmatyczny działacz opozycji i obrońca praw człowieka, sprzeciwiał się aneksji Krymu przez Rosję.

Zanna Niemcowa wspomina ojca w rok po jego śmierci. Publikacja przepełniona jest emocjami, trudno się zresztą dziwić. Kobieta skrupulatnie dokumentuje działalność Borysa. 

Książka ważna, ale chaotycznie i niestarannie przetłumaczona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Autor: Zanna Niemcowa

Tytuł: Obudź się, Rosjo

Kategoria: wspomnienia

Wydawnictwo: Sonia Draga

Suma stron: 190




poniedziałek, 11 listopada 2024

Nigdy więcej

Praca Auschwitz. Historia miasta i obozu, jest lekturą bolesną i trudną. Autorzy przypominają o tragicznym losie milionów ludzi, upodlonych do granic możliwości przez zbrodniczy system i jego niemieckich wykonawców.


Historycy poszukują odpowiedzi na pytanie, dlaczego to senne miasteczko, stało się miejscem kaźni. Piszą:

Oświęcim był zwykłym miastem. Mieszkali w nim zwykli ludzie, a turyści odwiedzali je, żeby obejrzeć zamek, kościoły, wielki średniowieczny rynek i synagogę.

 Deborah Dwork i Robert Jan van Pelt wnioskują:

Większość ludzi, którzy znają Oświęcim, uważa to miasto za miejsce skupione, zamknięte samo w sobie, z jego ofiarami i katami.   

    Oświęcim jeszcze w latach 30. ubiegłego  wieku był miastem przyciągającym turystów. Czy przypuszczano, jakie będzie jego „przeznaczenie”? Że stanie się  symbolem gehenny niewinnych?

Auschwitz….  jest syntezą estetyczną, schludnie wydaną. Książkę wzbogacają liczne ryciny i mapy. Bardzo obrazowo przedstawiono ten tragiczny etap w historii ludzkości.

Publikacja odznacza się sporymi walorami edukacyjnymi, poznawczymi, jest bogata faktograficznie. Nie ustrzegła się jednak poprawności politycznej, pojawia się zarzut badaczy o zawłaszczaniu przez Polskę pamięci o ludobójstwie.

Na uwagę czytelnika zasługuje również ostatni rozdział poświęcony kłamcom oświęcimskim. Mowa tu o tzw. negacjonistach, wespół z Davidem Irvingiem. Wszyscy oni utrzymywali, że żadna Zagłada nie miała miejsca…Takich kreatur, powielajacych podobne bzdury było znacznie więcej. Irvinga, który wbrew pozorom, historykiem nie jest, znamy z rodzimego podwórka. Brytyjczyk od lat wygłasza  antypolskie tyrady, kłamstwa historyczne.

Mimo drobnych wad, studium Auschwitz. Historia miasta i obozu, winno stanowić lekturę obowiązkową.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Autor:Deborah Dwork, Robert Jan van Pelt

Tytuł: Auschwitz. Historia miasta i obozu

Kategoria: reportaż historyczny

Wydawnictwo: Świat Książki 

Suma stron:464


czwartek, 7 listopada 2024

Społeczeństwo polskie w katach 90. w krzywym zwierciadle.

 Współpraca recenzencka

Początek lat 90., gdzieś w Lublinie, w podupadłej suterenie toczą się ożywione dyskusje. Rzecz ma miejsce w Nowy Rok, kiedy to Autor odwiedza znajomą parę…

W sztuce teatralnej Pralka, Mark Arturro zobrazował życie ówczesnych Polaków, na których mocno odcisnęły się przemiany ustrojowe i reforma Balcerowicza. Utwór jest realistyczny, silnie osadzony w kontekście politycznym, ale nie pozbawiony humoru i refleksji.

Osoby występujące w dramacie popadły w marazm i stagnację. Nie stronią od napojów „wyskokowych”. Nie pracują, nie martwią się o swój byt, wyznają zasadę „jakoś to będzie”.

Każdy z bohaterów jest inny, wiele ich dzieli.Ale jedno łączy: niechęć do nowego, demokratycznie wybranego rządu.

Co się pisarzowi udało uchwycić? Mark Arturro świetnie rozpoznał i zilustrował nastroje społeczne po upadku reżimu komunistycznego. Autor, słowami postaci, zwraca uwagę, że wielu twórców transformacji ustrojowej nie zdało egzaminu i zawiodło oczekiwania obywateli: /Tera to nam namotali/Fabryki pozamykali/Ludzi na bruk przepędzili/Z robotników zadrwili/Gdzie związkowce się podziały/Żony chłopów osiwiały/ Niepewne te nowe czasy/.

Egzystencja mieszkańców lubelskiej kamienicy sprowadza się do konsumpcji alkoholu, który tutaj leje się strumieniami. Życiowi rozbitkowie nie przejmują się swoim marnym losem, ważne, żeby procenty się zgadzały:/Takie to nasze tu życie /Szczęśliwi, gdy jest wypicie/.

Aczkolwiek zdradzają obawy, co do niepewnej przyszłości:/Boim się, co tera będzie/.

Bohaterowie wygłaszają trafne, racjonalne sądy:/Bo jeden drugiego warty/Z prawdy, honoru obdarty/. To o politykach. Ich spostrzeżenia przepełnione są goryczą:/Nie zawrócim kijem Wisły/Obiecanki rozprysły/Tak któren do żłoba trafi/Z tej czy innej parafii/Od razu w amnezję wpada/Inaczej jak wcześniej gada/.

Lublinianie rysują przed nami pesymistyczną wizję przyszłości:/Strach ogarnia na te czasy/Choć sklepy pełne kiełbasy/Z roboty zwalniają ludzi/No może kto się obudzi/Do czego tera dojdzie/.

Dlaczego warto sięgnąć po tę sztukę? Z przedstawionego nam tekstu wypływa morał na temat złych i nieodpowiedzialnych rządów. Oraz to, jak wiele od nas zależy. Zawsze możemy zmienić swoje życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Garść przydatnych informacji:

Autor: Mark Arturro

Tytuł: Pralka

Kategoria: dramat, komedia

Wydawnictwo: Alternatywne

Suma stron: 58


niedziela, 3 listopada 2024

Co się dzieje w umysłach chorych ludzi?

 Współpraca recenzencka

Można nieustannie zadawać sobie to pytanie (oraz mnóstwo innych) po lekturze nieco pesymistycznej opowieści Ludzie, którzy nie toną. Jest to prozatorski debiut Jolanty Sak. I sądzę, że udany, mimo drobnych mankamentów.

Myślałeś, że jesteś niezatapialny? Że cokolwiek się  wydarzy, ty zawsze wypłyniesz na powierzchnię?

 Jakie tajemnice skrywają ci, którzy wciąż prezentują sielankowe życie? Co się znajduje pod płaszczykiem elokwencji i dobrych manier?

W przedstawionej historii sporo się dzieje: zaburzone relacje rodzinne, pragnienie dominacji nad drugim człowiekiem. Pisarka porusza też bardzo ważny problem, jakim jest handel ludźmi.

Od początku możemy domyślić się o co chodzi w tej pozornie spójnej układance. Przy czym nie wszystkie elementy do siebie pasują. Jak to zwykle bywa, cierpią najsłabsi.

Że jesteś jednym z tych, co nigdy nie toną?

 W tej rodzinie niemal każdy ma coś na sumieniu. Kłamstwa, zdrady, chciwość, bohaterowie są zepsuci do szpiku kości.

Co jeszcze możemy o nich powiedzieć?

Rodzina jest dysfunkcyjna, wyjałowiona ze wszystkich wartości. Choć w powszechnej opinii uchodzą za szanowanych obywateli. Lecz w rzeczywistości… 

Seniorka rodu ma zadatki na Lady Makbet, steruje życiem bliskich. Od pierwszych stron kipi obłudą.

Mimo że język dreszczowca nie jest wyszukany, to całość wzbudza emocje.

Który z bohaterów wykaże się odwagą i zmierzy z prawdą, również o sobie?

Reasumując:

Nie ma ludzi, którzy nie toną. Wcześniej czy później każda zepsuta od środka łajba pójdzie na dno.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Informacje o książce:

Autor: Jolanta Sak

Tytuł: Ludzie, którzy nie toną

Wydawnictwo: Moc Media


czwartek, 31 października 2024

Rozważna czy romantyczna?

 Współpraca recenzencka 

Lata 20. ubiegłego wieku, stolicą wstrząsa fala brutalnych morderstw. Sprawca pozostaje nieuchwytny i pewny siebie. Grozi bowiem, że dopuści się kolejnych zbrodni.

Policjantka i romantyk stanowi kontynuację losów przebojowej Hanki Lubochowskiej. Co tym razem czeka naszą bohaterkę?

Kobieta postanawia pójść za głosem serca i spełnić swoje marzenia o studiowaniu. Czy Hannie uda się połączyć życie zawodowe z nauką? Wszak to spore obciążenie. Do tego dochodzą jeszcze dylematy moralne, z którymi przyjdzie się jej zmierzyć.

W całej, sprawnie opowiedzianej historii sporo się dzieje. Policjantka sumiennie i z zaangażowaniem realizuje powierzone jej obowiązki. Barwna osobowość Hanki nie pozwala pozostać jej obojętną na niesprawiedliwość.

Autor nieustannie zaskakuje świeżymi pomysłami, rozwiązaniami. Kto zna twórczość Witolda Horwatha, ten się nie zawiedzie. Spośród dobrych stron opowieści, wskazać należy na interesującą, wielowątkową fabułę. 

Co jeszcze?

Niewątpliwym atutem książki jest fakt, iż akcja trzyma w napięciu do samego końca. Całość obfituje w liczne zwroty akcji. Poza tym dialogi są spójne i przemyślane, adekwatne do epoki międzywojnia.

Policjantka i romantyk  to kryminał retro, czyli w dobrym, starym stylu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Garść informacji:

Tytuł: Policjantka i romantyk

Autor: Witold Horwath

Gatunek: kryminał

Wydawnictwo: Replika

Suma stron:350

czwartek, 24 października 2024

Gdzie jest Jarek?

 Był pierwszy września 1992 roku, zegar w przybliżeniu wskazywał na godzinę dziewiąta rano, kiedy to młody dziennikarz opuścił mieszkanie. Zajmował je wraz ze swoją dziewczyną Beatą. Od tego momentu ślad się po nim urywa…

Nikt nic nie wie, jedynie w redakcji ,,Gazety Poznańskiej” przypuszczano nad jaką sprawą pracował. Mężczyzna prowadził intensywne śledztwo w aspekcie niejasnych powiązań właścicieli Elektromisu.  

Czy to przesądziło o losie dociekliwego publicysty?

Policja przyjęła następujące hipotezy: porwanie, zabójstwo, samobójstwo, świadome zerwanie więzi z najbliższymi. Dodatkowo pikanterii sprawie dodaje wątek domniemanego udziału służb (wówczas UOP).

Łukasz Cieśla oraz Jakub Stachowiak są ostrożni w ferowaniu wyroków. Do tej informacji podchodzą z dystansem, sceptycznie.

Czy Jarosław Zietara mógł zostać zwerbowany przez wywiad, a może od początku był ich agentem? Sądzę, że odpowiedzi na te i inne pytania już raczej nie poznamy.

Autorzy obszernego dokumentu wszystkie założenia analizują oddzielnie: przyglądają się życiu zawodowemu i prywatnemu bohatera reportażu. Każda wzmianka została przez nich starannie zweryfikowana, również z wielce prawdopodobnym udziałem Aleksandra Gawronika. 

Czy to możliwe, aby młody, pełen sił człowiek, zniknął  jak kamfora?

Przy próbie oceny tamtych wydarzeń, należy uwzględnić jeszcze jeden czynnik. Początek lat 90. to czas, w którym funkcjonariusze upadłego i zdegenerowanego systemu wciąż wysoko podnosili  głowy. I mieli długie ręce, kryminalnymi robotami się nie brzydzili.Przedstawiciele aparatu bezpieczeństwa musieli się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tak też się stało.Byli esbecy objęli intratne posady, synekury. Żyli w spokoju  do końca swych dni.

Kto zatem winien sięgnąć po ten reportaż? W zasadzie wszyscy, ponieważ sprawa zaginięcia Jarosława Zietary i próby jej wyjaśnienia pokazują klęske wymiaru  sprawiedliwości.

Jeśli pociąga cię brutalny świat polityki, brudnych interesów, to oczywiście sięgnij po tę pozycję.Łukasz Cieśla i Jakub Stachowiak zamierzenie lub nie, uświadamiają czytelników w kwestii fikcji dekomunizacji i lustracji w Polsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tytuł: „Dziennikarz, który wiedział za dużo. Dlaczego Jarosław Zietara musiał zginąć?”

Autorzy:Łukasz Cieśla, Jakub Stachowiak

Gatunek: reportaż

Wydawnictwo Otwarte

Suma stron: 516