wtorek, 31 grudnia 2024

Podsumowanie czytelnicze roku 2024

Upływający rok był dla mnie intensywny pod względem literackim, mimo że przeczytałam jedynie 69 książek. Wydaje mi się jednak, że tych pozycji było znacznie więcej, te złe zwyczajnie sobie odpuszczałam. Poza tym w zeszytach mam mnóstwo roboczych tekstów recenzenckich, które czekają na swoje ''pięć minut". 

Na wschodzie bez zmian. W tym roku wyjątkowo trudnym pod względem geopolitycznym (nie przyniósł rozstrzygnięć, raczej nastąpiła eskalacja konfliktów), nawiązałam mnóstwo współprac recenzenckich, w większości wartościowych. Tak, 2024 r. obfitował w nowinki literackie:

  1. Poznałam wielu zdolnych autorów, odkryłam kilka ciekawych wydawnictw;
  2. zaufało mi sporo twórców;
  3. zaskoczyła mnie kreatywność początkujących pisarzy;
  4. doczekałam się patronatu medialnego, fragment mojej recenzji (tzw. blurb) znalazł się na okładce książki.
Czas na ranking, aczkolwiek wybór był trudny.

Bezapelacyjne pierwsze miejsce przyznałam solidnej monografii poświęconej procesowi w Norymberdze. Kapitalna i wyczerpująca to lektura.

Wartość poznawcza znacznej części książek pozostawała jednak wiele do życzenia. 

Druga lokata należy do Katarzyny Znańskiej- Kozłowskiej za jej Fałszywą przyjaciółkę. Na uznanie zasługuje poruszanie problemu ważnie społecznie, jakim jest alkoholizm kobiet. Tę historię polecam szczególnie.

Odkrycie literackie roku 2024

Na trzeciej pozycji uplasowała się Agnieszka Rautman- Szczepańska z utworami o wymownym tytule Rany boskie.

Ważną pracę w mojej biblioteczce zajmują rozważania Dariusza Lipińskiego Czy Unia Europejska przetrwa rok 2024?

Zaufali mi:

  • Witold Horwath;
  • Wojciech Kulawski;
  • Jolanta Sak;
  • Wiktoria Wankiewicz;
  • Bartosz Rdułtowski;
  • Tomasz Niedziela;
  • Albin Perc
  • Grzegorz Glinka....
I inni.

Wszystkiego Najlepszego z okazji zbliżającego się Nowego Roku! Szampańskiej zabawy i interesujących lektur!


 Zdjęcie pochodzi z publicznej domeny.


sobota, 28 grudnia 2024

Patolka

Współpraca recenzencka

Jeśli chcecie wiedzieć, kim jest tytułowa Patolka, to sięgnijcie po najnowszą powieść Karoliny Wasilewskiej vel Arlety Socjalnej. Debiutująca w 2020 roku pisarka dotyka mocno zaburzonych relacji rodzinnych. Bardzo dobra proza, odkrywająca zakamarki ludzkiej duszy.

Narratorka powraca do trudnego dzieciństwa, naznaczonego bólem, cierpieniem, niezrozumieniem, przemocą i uzależnieniem. Ewidentnie zmaga się z syndromem DDA, choć początkowo tego się wypiera. Ktoś mógłby rzec, że przypadek jakich wiele. Owszem.

Czy zawsze warto powracać do przeszłości? Bohaterka ma siłę i odwagę, aby zmierzyć się z własnymi przeżyciami. Próbuje też rozliczyć się z przeszłością. Ostatecznie. Raz na zawsze. Paulina musiała szybko dojrzeć, nie miała w zasadzie czasu, aby być dzieckiem.

Niewydolność wychowawcza, kiedy zawodzą dorośli, gdy sekrety rodziny wychodzą na jaw. W książce piętnuje autorka hipokryzję i podwójne standardy moralne, co jest dużym walorem.

Ludzie z takich rodzin jak nasza prawie wszystko robili przedwcześnie, bo dorosłości uczyli się od małego i myśleli, że poznali ją na wskroś. Radziliśmy sobie z utrapieniami, które przerastały naszych rodziców. Czuliśmy się wybrakowani. Uwierały nas nasze ciała, a czarne myśli wszczepiały się w mózgi jak pijawki.

Kim jest tytułowa Patolka? Czy stanowi kompilację pewnych cech osobowości? Z pewnością  narratorka postrzega siebie przez pryzmat obranego wychowania w domu rodzinnym.

Rodzące się pierwsze uczucia i nadzieje. Gorzkie refleksje, rozczarowania i zawody. Któż ich z nas nie doświadczył?

W recenzowanym utworze otrzymujemy całą masę retrospekcji, które jednak nie utrudniają odbioru.

Pewnie zdążyliście już zauważyć, iż omawiana Patolka  nie jest niczym innym, jak udaną powieścią psychologiczną, pozostającą na długo w pamięci czytelnika.

Pisarka umiejętnie tworzy portrety psychologiczne postaci, są one bardzo pogłębione. Sięgnijcie po tę pozycję, jeśli jesteście gotowi na emocjonalną i nieco wyczerpującą podróż w głąb ludzkiej natury. To, co odkryjecie, może Was zaskoczyć.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Pani Karolinie  Wasilewskiej.



 

czwartek, 26 grudnia 2024

Kwanty i spółka: fizyka dla opornych

Zapewne każdy z nas zapamiętał lepiej lub gorzej lekcje fizyki w szkole, można zastanawiać się, ile z przekazywanej wiedzy zostało nam w głowie. Czy były to barwne, interesujące zajęcia, zachęcające do pogłębiania dalszej wiedzy? A może wręcz przeciwnie- nużące doświadczenia, skutecznie zniechęcające do własnych poszukiwań?

Andrzej Dragan w znakomitym opracowaniu Kwantechizm 2.0. Czyli klatka na ludzi, próbuje przełamać ten impas. Naukowiec dowodzi, że fizyką można zająć się od jej praktycznego zastosowania w życiu codziennym. O czym wielu pedagogów zapomina.

Jak więc rozumieć tę racjonalną gałąź nauki? Z pomocą przychodzi sam Albert Einstein, wyłuszczający podstawowe kwestie:

To, co nazywamy fizyką, obejmuje całą grupę nauk przyrodniczych, które opierają swe teorie na pomiarach, i których teorie idee i twierdzenia dają się sformułować za pomocą matematyki.

Fizyka, nielubiana przez uczniów, niesie ze sobą wartości poznawcze:

  • Opisuje zjawiska występujące w naszym świecie, tłumacząc liczne zależności;
  • uczy logicznego myślenia, rozwiązywania problemów, wyciągania poprawnych wniosków.
Książka napisana przez profesora składa się z prostych, zwięzłych, acz trafnych przykładów. Taka trochę fizyka dla humanistów.  Przedstawiona tu wiedza jest przystępna i zrozumiała, zresztą Dragan podkreśla wagę właściwego i solidnego ukazywania problematycznych treści:
Wyznaję zasadę, że czego nie umiałbym wytłumaczyć własnej babci, tego nie rozumiem.

Wszystkie zagadnienia ujęte w książce podane są w bardzo atrakcyjnej  formie, bez nudnego dydaktyzmu. Objaśnienia czytelne, okraszone licznymi anegdotami.

Kwantechizm 2.0. Czyli klatka na ludzi, spełnia funkcję edukacyjną, możne stanowić wprowadzenie do lekcji albo jej podsumowanie. Andrzej Dragan przekonuje, że o teorii względności, kwantach, można inaczej. Zatem jak? Zdecydowanie lepiej, przez pobudzanie czytelników do wysiłku intelektualnego. Wszak fizyka nie jest nauką schematyczną, nie należy pojmować jej w taki sposób. Nie nauczymy się też jej na pamięć.

Nie brakuje tu słabych stron, są to m.in. niepotrzebne dygresje, które rozpraszają. Reasumując jednak, fizyka da się lubić.



niedziela, 22 grudnia 2024

Lilia

 Współpraca recenzencka

Według danych Fundacji Pomocy Dzieciom Kolorowy Świat, mózgowe porażenie dziecięce występuje u 3/1000 noworodków. Na świecie żyje ponad 17 mln osób dotkniętych tą przypadłością.

Czym w istocie jest mózgowe porażenie dziecięce? W uproszczeniu choroba ta stanowi grupę zaburzeń ruchu i postawy, za schorzenie są odpowiedzialne trwałe (lecz niepostępujące) uszkodzenie centralnego układu nerwowego, najczęściej w okresie ciąży. 2 października obchodzimy Światowy Dzień Mózgowego Porażenia Dziecięcego.

Dlaczego o tym wspominam? Ano, dlatego że recenzowana książka inspirowana jest życiem autorki zmagającej się z tą przypadłością, niezrozumieniem i hejtem na dokładkę.

Gdy się urodziłam, ważyłam niespełna półtora kilograma. Byłam długości torebki cukru, a moje paluszki były cieniutkie jak niteczki. Miałam nie widzieć, nie słyszeć, nie siedzieć. Miałam być rośliną.

Życie dla Wiktorii napisało inny scenariusz, w końcu jej imię symbolizuje zwycięstwo.

Delikatna jak kwiat pośród całego bagna hejtu.

Lilia to przejmująca historia osamotnionej dziewczyny cierpiącej z powodu swojej odmienności, co w moim przekonaniu stanowi atut, a nie wadę. Publikacja ma charakter pamiętnika prowadzonego w latach 2015-2024. To właśnie diariusz stał się milczącym świadkiem doświadczeń narratorki. Otrzymujemy zapis przeżyć wrażliwej Wiktorii, szokuje brak wiedzy na temat mózgowego porażenia dziecięcego, zwłaszcza wśród dorosłych, pedagogów. Na szczęście po zmianie środowiska bohaterka odżyła, w nowej szkole znalazła ciepło i akceptację, w międzyczasie również odkryła w sobie nowe pasje i talenty.

Nie oceniajmy. Akceptujmy. Wspierajmy.

Autorka jest debiutantką stawiającą pierwsze kroki w tej niewątpliwie trudnej branży, dowiedziono, że pisanie ma moc terapeutyczną.

Komu mogę polecić tę swoistą autobiografię? W zasadzie wszystkim, w szczególności zaś osobom dorosłym, nauczycielom, aby pokazać, że inny nie znaczy gorszy. Lilia jest lekturą bardzo pouczającą, uwrażliwiającą czytelnika na drugiego człowieka.



czwartek, 19 grudnia 2024

Sto lat nienawiści i przemocy

Sądzę, że fakt ten doskonale oddaje istotę tego, co obecnie dzieje się na Bliskim Wschodzie. Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły światem, skala brutalności Izraela jest podobna, co ich przeciwników:

Po tym, co się stało, nie będziemy już mogli żyć w pokoju obok Arabów.

Czy pokojowe współistnienie między społecznościami jest jeszcze możliwe? I to też rozważa Piotr Zychowicz w swojej najnowszej książce Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami.  Autor jak zwykle porusza tematy trudne i kontrowersyjne.

Publikację otwiera opis współczesnych wydarzeń wojennych rozgrywających się w tym regionie, historyk przywołuje drastyczne świadectwa. Zychowicz sięga do historii, przytaczając interesujące fakty:

  • Pierwsi żydowscy osadnicy;
  • powstanie państwa;
  • czystka etniczna w 1948 roku.
Na tę zajmującą opowieść składa się aż 46 rozdziałów wzajemnie się uzupełniających i stanowiących spójną całość.

Piotr Zychowicz nie opowiada się po żadnej ze stron tego konfliktu, nie jest jednostronny. Cytuje świadectwa ocalałych z XX wiecznych pogromów. Obecnie  zbrodni przeciwko ludzkości dopuszcza się i Izrael, i Palestyna. Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami wzbogacono o mapy i wstrząsające fotografie ukazujące gehennę zwykłych ludzi.

Dziennikarz nadmienia o narodzinach syjonizmu, którego prekursorem był Theodor Herlz. Dzieje tego ruchu intelektualnego sięgają jeszcze XIX wieku. Ten publicysta z Budapesztu i autor pracy  Państwo żydowskie zorganizował w Bazylei pierwszy Kongres Syjonistyczny. Wówczas  to przedstawiono symbole narodowe Izraela: sztandar z gwiazdą Dawida i dwoma błękitnymi pasami na białym tle. Stanowiło to próbę wybicia się na niepodległość; do życia powołano Organizację Syjonistyczną. Oficjalną pieśnią stała się Hatikwa, hymn państwowy.

Początkowo ruch syjonistyczny nie spotkał się ze społeczną aprobatą, nie cieszył się zaufaniem. Melchior Wańkowicz w jednej ze swoich książek (Ziemia za wiele obiecana), przywołuje wypowiedź pewnego intelektualisty:
Syjonizm jest najstraszliwszym wrogiem, jakiego kiedykolwiek miało żydostwo.

Theodor Herlz nie doczekał proklamowania niepodległości Izraela w 1948 roku. 

Nawet sam David Ben Gurion podważał prawo do samostanowienia sąsiadów:

Palestyńczycy nie są narodem.

Arcyważne opracowanie Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami wzbogacono o mapy i fotografie ukazujące gehennę zwykłych ludzi.








wtorek, 17 grudnia 2024

Szach i mat

Książka  Cienie pośród mroku stanowi ostatnią część skomplikowanych  przygód patologa Seweryna Zaorskiego i policjantki Kai Burzyńskiej.

Krajobraz po zdradzie.

Nasi bohaterowie tworzą rodzinę patchworkową, próbują ułożyć sobie życie na nowo. Wszyscy pragną tylko jednego spokoju. Czy będzie im to dane? Nie jest to takie oczywiste,  ich śladem podąża pewna tajemnicza postać....  Jakie ma intencje? Zdradzę jedynie, że będziecie zdumieni.

Dotychczasową sielankę Seweryna i Kai przerwie niespodziewany splot wydarzeń, w które zostaną wciągnięci, zresztą nie tylko oni. Co zmieni w ich życiu makabryczne odkrycie ludzkich kości, czy wszyscy przetrwają tę próbę? Jako że mężczyzna zna się na swojej robocie, miejscowa policja zwraca się do niego z prośbą o pomoc...

Komuś ewidentnie zależy na tym, aby pogrążyć tę dwójkę, tylko komu?

Thriller  Cienie pośród mroku stanowi zwieńczenie losów funkcjonariuszki i lekarza sądowego. Jest to, moim zdaniem, najlepsza powieść pośród wszystkich z tego cyklu. Treść wciąga, od lektury nie można się oderwać. Dodatkowym plusem fabuły są mroczne, niespodziewane zwroty akcji.  Pisarz zadbał, abyśmy się nie nudzili, dostarcza nam emocji.

Na kartach książki pojawiają się bohaterowie znani z innych serii Remigiusza Mroza. Komisarz Wiktor Forst czy inspektor Edward Osica znani są miłośnikom górskich perypetii policjantów (szczerze, nie przepadam za tymi postaciami). Dzięki intuicji i  ogromnemu doświadczeniu tego ostatniego udaje się odkryć pewną, misternie utkaną intrygę. Osica, cwany lis, nie pozwolił wyprowadzić się w pole. Ale czy zmysł inspektora okaże się wystarczający?

Jak to zwykle u najpłodniejszego bywa, sporo się tu dzieje, takiego rozwiązania zupełnie się nie spodziewałam; udało się Mrozowi zakończyć wszystkie  wątki. Po lekturze wcześniejszych części mogliśmy mieć wątpliwości, czy dobro zawsze zwycięża. Teraz prawnik je skutecznie rozwiał.



poniedziałek, 16 grudnia 2024

One wiedzą, czym jest niepewność i strach

 Zwłaszcza w obliczu głodu, śmierci i konfliktu i zbrojnego.

Gdy 24 lutego wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę, siostry zakonne rozpoczęły własną walkę o człowieczeństwo w piekle wojny.

Służebnice wciąż tam są i nieustannie doświadczają podobnych uczuć jak ich ukraińscy podopieczni. Z kosztami natury psychologicznej włącznie. Ocierają pierwsze łzy, tulą wystraszonych najmłodszych, pocieszają w chwilach niepokoju. Organizują schronienie, pomoc humanitarną, opatrują rany. 

Siostry zakonne, które podjęły się heroicznego czynu, aby wspierać wszystkich zmagających się ze skutkami rosyjskiego barbarzyństwa, pochodzą głównie z Polski. Jest ich naprawdę wiele:

  • Siostry Werbistki;
  • Siostry od Aniołów;
  • Józefinki;
  • Niepokalanki;
  • Dominikanki;
  • Nazaretanki
  • Szarytki;
  • Karmelitanki;
  • Elżbietanki;
  • Kapucynki;
Ta lista jest oczywiście znacznie dłuższa.

Reportaż Siostry nadziei przynosi wiarę w człowieka, jednak z wiadomych względów, nie jest to lektura łatwa. Bohaterki książki Agaty Puścikowskiej są w najtrudniejszych momentach z Ukraińcami mierzącymi się z konsekwencją inwazji Władimira Putina na niepodległą ojczyznę. Słyszą alarmy, razem z nimi schodzą do schronu. Zakonnice mówią o chwilach grozy i czyhającym zewsząd niebezpieczeństwie. Rozmówczynie dziennikarki są ciche, skromne, obserwują  dramat tamtejszego społeczeństwa, rozdzielone rodziny, cierpienie niewinnych ludzi. Niektórzy z nich już nigdy nie ujrzą swoich bliskich.
Głęboko to czuję, namacalnie wręcz widzę, że  to nie jest wojna przeciwko ludziom. To walka duchowa. Dlatego samą bronią nie zwyciężymy.
Publikacja jest interesująca, autorka porusza niezbadane dotąd kwestie. Charyzmatyczne i przede wszystkim odważne siostry zakonne pozwalają sobie na gorzkie refleksje:
Dzięki rozmowom również sobie uświadomiłam i uświadamiam, jak bardzo nie doceniamy pokoju. Jak bardzo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że pokój to nie jest stan, który się należy i po prostu jest. Zaczęła się wojna, giną ludzie, a my w zasadzie jesteśmy bezradni.

 Cóż, Ludzie ludziom zgotowali ten los.



piątek, 13 grudnia 2024

Lukrowana autobiografia pierwszej damy

Mimo upływu lat od czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, jego małżonka wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Jolanta Kwaśniewska z domu Konty, nadal zajmuje wysoką lokatę w rozmaitych rankingach. W 2020 roku działaczka społeczna została uznana na najlepszą pierwszą damę przez Instytut Badań Rynkowych. Swoją funkcję sprawowała w latach 1995-2005.

Czego możemy spodziewać się po Pierwszej Damie, wywiadzie-rzece, przeprowadzonym przez Emilię Padoł? Zaznaczam, że treść nie zaskakuje wybitnością, jest niepotrzebnie rozwlekła i przewidywalna.

Najciekawsze są wspomnienia Jolanty Kwaśniewskiej dotyczące domu rodzinnego, w którym się wychowywała (srogi i wymagający ojciec, opiekuńcza matka). Prawniczka wspomina rodziców, w szczególności tatę Juliana, pochodzącego z Kresów. Konty jako piętnastoletni chłopiec był świadkiem kaźni swoich najbliższych. Przyszły pułkownik Ludowego Wojska Polskiego widział i przeżył dużo, podobnie jak inni z tamtych stron.

Rozmowa z prezydentową jest przesłodzona do granic możliwości, nie doznamy żadnej kropli zdrowego samokrytycyzmu.

Aktywność prezeski Fundacji Porozumienia Bez Barier jest mocno eksponowana przez media, szczególnie te mainstreamowe. Zapewne wynika to z poglądów zbieżnych z różnymi środowiskami.

Emilia Pado zadaje łatwe i proste pytania. Nie jest zbyt dociekliwa, szczególnie jeśli chodzi o domniemany zakup słynnej posiadłości w Kazimierzu. Tutaj wątek szybko się urywa.

Za to Jolanta Kwaśniewska ma dużo do powiedzenia ws. kłamstwa męża odnośnie posiadania przez niego wykształcenia. Była pierwsza dama snuje rozmaite teorie pozbawione logiki, niewiarygodne opowieści o rzekomo zgubionym indeksie Aleksandra na uczelni. Kobieta upraszcza, przedstawia wydarzenia w najkorzystniejszym dla siebie świetle, skrupulatnie pomija niewygodne fakty.

Autobiografia odznacza się kuriozalnym formatowaniem podrozdziałów (puste strony, sztuczne wypełniacze). Ale przynajmniej wydrukowana została na białym papierze i oprawiona solidnie.

Bez wątpienia Jolanta Kwaśniewska stworzyła mnóstwo istotnych społecznie projektów, programów. Ich wykaz znajdziemy na końcu książki. Lecz czy rzeczywiście była najlepszą pierwszą damą?



środa, 11 grudnia 2024

Seriale: nikt nie ogląda, ale każdy zna

Czyli rzecz ma się podobnie jak z muzyką disco polo.

Katarzyna Czajka-Kominiarczuk pisze, choć nie podaje żadnych konkretnych statystyk:

Seriale oglądamy wszyscy. No może nie wszyscy, ale z roku na rok jest nas coraz więcej. Stały się one jednym z najważniejszych elementów kultury. Rozmawiamy o nich ze znajomymi, kłócimy się w sieci, oceniamy w kuchni w pracy.

Wiadomo, że na przestrzeni lat dokonała się rewolucja, jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. Zaczęto poruszać coraz poważniejsze tematy, kwestie o charakterze społecznym stały się powszeche (przemoc, choroby, zdrady, uzależnienia). Nastąpił rozwój platform streamingowych, umiejętnie wyczuwających upodobania swoich klientów.

Rozdziały w książce Seriale. Do ostatniego odcinka, ułożone są chronologicznie, tematycznie, co sprawia wrażenie uporządkowania i przejrzystości. Nadmienię tylko, że autorka w większości omawia zagraniczne produkcje. W każdej części omówiono zagadnienia tożsame z serialami, niekiedy kultowymi. Począwszy od twórców, przez streaming, gatunki i na odtwórcach ról skończywszy.

Śmierć na ekranie, czyli bohaterka ,,M jak miłość" w kartonach. Scena ta przeszła do absurdów reżyserskich polskich telenowel.

A co w przypadku losowych sytuacji, jak wypadek aktora?

Życie pisze własny scenariusz, nie zawsze zgodny z zamierzeniami pomysłodawców i realizatorów. Gdy pojawiają się rozbieżne oczekiwania i konflikty w zespole?

Skąd się wziął termin soap opera, który nie jest związany wyłącznie z rozwlekłą i nudną akcją?

Seriale. Wciągają i dezorganizują nam życie: Jeszcze tylko jeden odcinek--tak często lubimy powtarzać. Dlaczego pociąga nas  cudze, fikcyjne, życie ekranowe?

Kompendium to poświęcone rozmaitym serialom, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, ma jednak sporo minusów. Wskażę na dwa najistotniejsze: nudna, sztampowa wyliczanka i treść ogólnie przegadana.



czwartek, 5 grudnia 2024

Ołena. Po prostu

Alina Makarczuk na łamach broszury, gdyż biografią tego nazwać nie można, kreśli przed nami portret skromnej, ciepłej i inteligentnej małżonki przywódcy walczącej Ukrainy. O tym, że tak jest, nie mam wątpliwości, natomiast mam wątpliwości co do obiektywizmu autorki. Opowieść ta jest dziwna, niespójna, nieuporządkowana. Nie klei się, choćby ze względu na masę powtórzeń i zlepek informacji.

Ołena Zełenska rzeczywiście sprawia wrażenie kobiety o ujmującej osobowości. Tyle że działalność Pierwszej Damy ukazano w mdłej, przesłodzonej formie. Zresztą sama zainteresowana nie życzyła sobie powstania tej książki, której chyba daleko do blichtru i samouwielbienia. Dziennikarka przywołuje słowa bohaterki: 

Nie powinniśmy być wiszącymi obrazami na ścianie.

Ołena Zełenska, z wykształcenia architekt, z pasji scenarzystka skeczy kabaretów, w których występował jej przyszły mąż. Na razie od sceny trzyma się z daleka. Wówczas jeszcze nie przypuszcza, że i tak będzie zmuszona wystąpić na innej scenie. Będzie nią teatr działań wojennych. 

Kiedy Wołodymyr Zełenski objął najwyższy urząd w państwie, pojęła, że w jej ułożonym dotąd życiu dokonała się rewolucja:

Musiała więc zapomnieć o roli obserwatorki i stać się kobietą, której zdjęcia i słowa widnieją na okładkach światowych gazet. Żadna wydana hrywna nie mogła pochodzić z budżetu państwa. Jako Pierwsza Dama wydawała na to pieniądze z własnej kieszeni. Wszystko musiało zgadzać się z jej wewnętrznymi przekonaniami. Każde słowo, gest czy spojrzenie musiały być prawdziwe. 

Polsko- ukraińska publicystka omawia społeczną, filantropijną działalność Ołeny (m.in. propagowanie zdrowego stylu życia wśród dzieci i młodzieży. Nie rezygnuje z tego w momencie  rosyjskiej inwazji, wręcz intensyfikuje swoje działania. Nie opuszcza ojczyzny, ona też walczy. Informacjami, dowodami, chcąc zwrócić uwagę Europy i świata na dokonywane ludobójstwo. Ołena Zełenska systematycznie  dokumentuje akty putinowskiego barbarzyństwa. Taka postawa oczywiście zasługuje na uznanie.

Nie znajdziemy w tej publikacji zdrowego krytycyzmu, który wpłynąłby na zachowanie właściwych proporcji w tej ckliwej historii.



wtorek, 3 grudnia 2024

Życie w cieniu okupacji

Jak Wam mija dzień? Mam nadzieję, że spokojnie, tymczasem mam dla Was nową propozycję czytelniczą. Jest nią książka Okupowana Polska w liczbach. Zaciekawieni? Uprzedzę od razu, że nie jest to żaden nudny rocznik statystyczny, to próba przyjrzenia się codziennemu życiu rodaków pod niemieckim i sowieckim ''butem''. Mam jednak kilka uwag co do jakości merytorycznej, ale o tym za moment.

Zagadnienia przedstawione w recenzowanej pracy mają charakter polityczny, społeczny, kulturalny. Rozdziały są treściwe i zwięzłe, liczą zaledwie od pięciu do ośmiu stron, sam sposób prowadzenia narracji też nie wzbudza większych zastrzeżeń. W związku z powyższym tematyka ta jest serwowana czytelnikowi w dużym uproszczeniu, telegraficznym wręcz skrócie. Być może wynika to z takiego ogólnego przyjęcia koncepcji opracowania.

Jakich treści możemy się spodziewać?

  • Podczas kampanii wrześniowej Niemcy zabili 100 000 polskich cywilów;
  • Tylko na ''Zachodniej Białorusi" obrabowano 3170 polskich majątków ziemskich;
  • W 1939 roku 48% obszaru naszego kraju i 63% jego mieszkańców znalazło się pod niemieckim zarządem;
  • Na ziemiach wcielonych do Rzeszy władze zarekwirowały 900 000 mieszkań. Tyle samo gospodarstw i 200 000 przedsiębiorstw;
  • Szacuje się, że Niemcy zrabowali ponad 500 000 dzieł sztuki;
  • Polskie władze emigracyjne już w 1940 roku szacowały, że szaber prowadzony przez Sowietów objął majątek o wartości 100 mld dzisiejszych złotych;
  • Na roboty przymusowe do Niemiec wysiedlono 2,5 mln rodaków;
  • Realne pensje Polaków spadły o ponad 90%, natomiast cena cukru wzrosła o 7000 proc.
  • Oblicza się, iż Niemcy porwali w celu germanizacji prawie 200 000 polskich dzieci.
Zresztą publikacja Okupowana Polska w liczbach, nie aspiruje do miana naukowej syntezy z racji właśnie oszczędności w przypisach i  bibliografii. Wszystkie teksty mają charakter eseistyczny, są przystępne w odbiorze.

Czegoś jeszcze zabrakło? Spodziewałam się jakiegoś wprowadzenia, wstępu, omówienia struktury książki. Historycy od razu przechodzą do rzeczy, zaskakuje też brak podsumowania spinającego całość. Udało się  jednak autorom uniknąć przedstawienia wyłącznie suchych faktów.




Właśnie, na co? Początek książki Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości jest mocny , Michał Bilewicz zaczął od druzgocących skutków II wojn...