piątek, 24 stycznia 2020

I śmieszno. I smutno

Aleksander Nalaskowski, Pedagogiczne zwierzątko.

Książka wybitnego naukowca, pedagoga, która jest też ostrzeżeniem. Przestrogą przed niewiedzą i bycia z tego dumnym... Niestety, tak się zdarza.
Niewiedza jest wyzwaniem. Pokłady ludzkiej niewiedzy mogą być dla badacza ciekawsze niż erudycja. Pod jednym wszak warunkiem, że nie będziemy się niewiedzy przyglądać jak dwugłowemu cielęciu, jak zabawnemu karłowi, ale będziemy ją traktować jak odłóg do zaorania i uprawiania. Jak potencjalnie życiodajną ziemię, która – dzisiaj odstraszając czy raniąc bezużytecznością – jutro obsypie nas zbożem i dostatkiem. 
 Aleksander Nalaskowski, profesor związany jedną z toruńskich uczelni. Ostatnio został zawieszony, ponieważ zasłynął nieprawomyślnymi wypowiedziami pod adresem osób LGBT.
Naukowiec analizuje pojęcie niewiedzy na kilku płaszczyznach. Wnikliwie czytał przeprowadzone ankiety. Wnioski nie są optymistyczne: przerażający i niepokojący jest stan wiedzy uczniów, studentów i... nauczycieli. Smutne.
Nie byłoby filozofów, gdyby nie było głupców. Jestem profesorem tylko dlatego, że istnieje cała rzesza magistrów.
Badacz konkluduje, iż respondentom brakuje elementarnych wiadomości. Bowiem jak można uznać konkordat za maszynę budowlaną, a triduum paschalne za rodzaj kleju. Dalej jest jeszcze lepiej: pytani (wszyscy z wyższym wykształceniem) uznali Melchiora Wańkowicza za zbrodniarza wojennego, nie potrafili także zlokalizować województwa lubuskiego...
  
Zaiste, zatrważający jest to obraz. Aleksander Nalaskowski przytacza wpadki polityków, dziennikarzy. Ubolewa na upadkiem etosu zawodu nauczyciela.
  
Pan profesor w typowy dla siebie sposób demaskuje indolencję, ubóstwo intelektualne, mikroskopijną wiedzę tzw. szeroko pojętych celebrytów.
Wnioski i konkluzje nie są zadowalające, ale ten znakomity pedagog przywołuje też osoby, które przeciwstawiają się temu szkodliwemu zjawisku.

Polecam: 5/5/.

Brak komentarzy: