Tytuł tych dywagacji wielce wymowny i działający na potencjalnego odbiorcę. Przy czym autor zdecydowanie nie docenił inteligencji czytelnika. Sądząc po prostym stylu, publikacja ta przeznaczona jest dla masowych odbiorów. O tym będzie jeszcze mowa.
Gdzie podziała się korekta i konsultant historyczny?
Do tego, co napisał Tomasz Piątek, trzeba koniecznie zachować dystans. Nie można wyciągać pochopnych wniosków. Nie zaliczam się do zwolenników pana Macierewicza, lecz uważam, iż deliberacje pisarza są wielkim nieporozumieniem. W zasadzie autorowi pod każdym względem można coś zarzucić: populizm, brak staranności w sprawdzaniu podstawowych informacji. Dodatkowo tekst jest chaotyczny, nieskładny, nieobiektywny i niedokładny. Niesmak wzbudza tania sensacja.
Tomasz Piątek myli się w kilku miejscach (co wypunktowali mu krytycy), np. w dacie postępowania lustracyjnego wobec jednego z bohaterów. Takich ''kwiatków" jest więcej. Dziennikarz po swojemu i w dowolny sposób analizuje dokumenty SB. Konkluzje są mocno naciągane i pretensjonalne.
Publicysta nader często powołuje się na źródła wątpliwej jakości, jak np. ,,Fakt". Ponadto zbyt duża liczba powtórzeń wpływa na odbiór rozważań.
Nie polecam, nie odradzam.