czwartek, 26 maja 2022

Wszystkie oblicza Adama Michnika

W wymiarze politycznym, co  zaznacza Robert Krasowski. Czy o bohaterze tej książki można napisać coś więcej i lepiej? Można, co udowodnił autor. Uprzedzam, O Michniku nie jest żadną hagiografią, poprawiającą samopoczucie zwolennikom redaktora naczelnego Gazety Wyborczej.


To chłodna, zarazem rzetelna ocena tego człowieka, publicysta nie szczędzi mu zasłużonych słów krytyki. Istotne, że Krasowski pomija mało znaczące fakty z jego biografii, koncentrując się wyłącznie na aktywności politycznej.
O Adamie Michniku napisano i powiedziano już wiele (genialna Michnikowszczyzna Rafała A. Ziemkiewicza), wciąż jednak większość materiałów mu poświęconych jest sporna. Nadal wiele osób wystawia mu laurki, traktując jako wyrocznię, idealizuje w aferze Rywingate.

Wałęsa. Magdalenka. Wyborcza. Urban. Rywin. Kiszczak, Jaruzelski. Stan wojenny. Transformacja ustrojowa. Kaczyńscy.
Mieć w Michniku wroga to pół biedy, ale mieć sprzymierzeńca to klęska prawdziwa, czego boleśnie doświadczyli Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki czy Leszek Miller.

Historyk zupełnie inaczej podchodzi do pieszczocha salonów i adwokata Lecha Wałęsy po 2008 roku (wcześniej, mówiąc eufemistycznie,  mocno go krytykował). Nie  składa mu hołdu lennego, tu nie ma miejsca na ckliwe wspominki i przypisywanie ''Adasiowi" nadludzkich możliwości. Krasowski nie stroi  go w szaty demokraty zatroskanego o przyszłość Polski, postrzega go jako osobę z krwi i kości.

Dziennikarz demaskuje Michnika, obnaża jego hipokryzję, makiawelizm, punktując jego postawę w czasach młodości i konfrontując ją z obecnymi poglądami. Katolik, później wojujący ateista. Pryncypia (raczej ich nie miał) ulegające deformacji, zakładnik własnych, nowoczesnych przekonań. Redaktora naczelnego GW obciąża wiele rzeczy: bratanie się z komunistami, uporczywe goszczenie na łamach pisma Jerzego Urbana, zakusy na Polsat... Wszystko to musiało rodzić konsternację, czy wręcz oburzenie.

O Michniku to uczciwa praca, racjonalny portret polityczny, pozbawiony prywatnych sądów, emocji. Płynna narracja sprawia, że czyta się te rozważania w miarę szybko. Treść obfituje w fakty powszechnie znane, ale nie przytłaczają odbiorcy.


3 komentarze:

Jardian pisze...

Z chęcią przeczytam Marto. Pozdrawiam serdecznie, rzetelnej wiedzy nigdy dość :-) .

Anonimowy pisze...

Prosze poprawic i zrobic z Boleslawa Bronislawa (jesli nie jestem w bledzie) chociaz to na jedno wychodzi: Bolek czy Bronek. Pieczecia jest tutaj jego odejscie. Jak w piosence: jakie zycie taka smierc...

LadyMakbet33 pisze...

Dziękuję za uwagę, błąd już poprawiłam.