piątek, 30 sierpnia 2024

Rzeczywistość pracy kuratora sądowego

Patożycie. Z notatnika kuratora sądowego to bez wątpienia dziwny reportaż, ukazujący realia i złożoność tejże profesji. Dziwny o tyle, że jego autorem jest doświadczony przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości, przelewający na papier swoje negatywne uczucia.


Treść jest ewidentnie przeładowana emocjami, frustracją. W zasadzie możemy zrozumieć położenie Piotra Matysiaka, który wiele widział (rozmaitych dewiantów, ubóstwo, przemoc) oraz towarzyszące mu często poczucie bezsilności (skostniałe przepisy, ograniczenia prawne).

Przez wiele lat pracowałem jako kurator sądowy (wcześniej społeczny, a później zawodowy), naoglądałem się lenistwa, kombinatorstwa.

Praca kuratora do najłatwiejszych nie należy, w dodatku obarczony jest wysokim ryzykiem utraty życia i zdrowia, wypalenia zawodowego. Jako że kurator sądowy wykonuje zadania o charakterze resocjalizacyjnym, wychowawczym, towarzyszy mu nieustanny stres i niepewność.

 Z biegiem czasu uodporniłem się w tym zawodzie. Nie na krzywdę dzieci, ale na patolę i ich tryb życia.

Od osoby zajmującej się nadzorem wymaga się dużej odporności, wiedzy prawniczej i psychologicznej. Wśród pożądanych kompetencji wymienia się również zdolności interpersonalne, umiejętności organizacyjne i właściwego zarządzania. 

W kodeksie etyki zawodowej figuruje zapis o tym, że kurator sądowy pełni służbę względem społeczeństwa. Dlatego w swoim postępowaniu winien kierować się cnotami najwyższymi.

Kurator to też człowiek- z krwi i kości, oddychający, myślący, mający sumienie i swoje odczucia. To istota tłamszona przez przepisy prawne, która w medialnym przekazie obwiniana jest za całe zło niewydolności systemu.

Piotr Matysiak posiłkuje się niezbyt wyszukanym językiem, raczej knajackim i topornym. W swoich sądach bywa jednoznaczny i kategoryczny. Rejony kraju, w których przyszło mu sprawować pieczę, nazywa Polską ''C". Na kartach książki autor przywołuje ekstremalnie trudne przypadki.

Wprawdzie temat ważny społecznie, ale sądzę, że potencjał publikacji rozmieniono na drobne. Właśnie przez wulgarny styl wypowiedzi Piotra Matysiaka.


poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Wszystko jest na sprzedaż?

Takie nasuwają się konkluzje po lekturze autobiografii Niejednoznacznie pozytywny Filipa Chajzera. Pod wieloma względami jest to bardzo zła książka, głównie w warstwie literackiej. Wskazać trzeba na knajacki, potoczny język autora i liczne zapożyczenia. Bo czy nie można napisać, że jeśli czegoś nie wiemy, to sięgamy do źródeł, a nie posiłkować się sformułowaniem Google it?

Znany ze swej kontrowersyjnej działalności, były gospodarz śniadaniówki Dzień dobry TVN, na siłę stara się być wyluzowany. Zresztą, to co ma do przekazania, pozostawia wiele do życzenia.

Spośród innych, równie istotnych mankamentów, wymienić należy chaos, mnóstwo powtórzeń i poprawność polityczna wylewająca się wraz z każdą przeczytaną stroną. Przeszkadzał mi również egocentryzm Filipa Chajzera.

Z tą publikacją jest taki problem, że jej autor w niesmaczny sposób przekracza wszelkie granice. Poszczególne kwestie powinien pozostawić wyłącznie dla siebie, a tak dostajemy ekshibicjonizm w pełnej krasie. Treść przeplata się z prywatnymi zapiskami dziennikarza. Dawny prezenter komercyjnej stacji odwołuje się do swoich doświadczeń, niekiedy naznaczonych bólem po stracie syna.

Kim jest Filip Chajzer?

Kilka lat temu mężczyzna zasłynął reportażem obnażającym niewiedzę uczestników Warsaw Fashion Weekend. Prowadził też audycje w kilku radiach. 

Filip Chajzer bywa bezlitosny w ocenianiu innych, w niewybredny sposób komentując wygląd fizyczny osób, które w jakiś sposób mu pomogły: 

[...] Kobieta stoi z córką, ubraną tak samo skromnie i niemodnie jak mama. Mówiąc wprost-bida  z nędzą, pomoc dla powodzian- te sprawy.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy zastrzeżenie wzbudziła jego działalność charytatywna oraz nachalne próby ocieplania wizerunku.

W mowie potocznej pojawił się nowy czasownik ''chajzerować''. Co konkretnie oznacza? Współczesny Miejski Słownik Slangu proponuje dwie definicje. Według pierwszej z nich chajzerowanie oznacza: zrobienie czegoś złego/żenującego/upokarzającego, a następnie próbowanie wybielenia się innym dobrym aktem. 

Drugie objaśnienie jest zgoła inne i dotyczy: nieustannego usprawiedliwiania swojego złego zachowania jednym wydarzeniem z przeszłości.

Cóż, pisać każdy może. Czytelnik ma zawsze wybór.


środa, 21 sierpnia 2024

Człowiek nie jest stworzony do klęski

Współpraca recenzencka z Autorem

Tak mniej więcej można posumować treść epickiej i przepięknej w swojej wymowie opowieści Pomagając innym, pomagasz sobie.


Autor w niezwykle plastyczny sposób ukazał nam pewną historię, ku przestrodze.

Publikacja, Pomagając innym, pomagasz sobie, stanowi zapis losów dorastającego chłopaka wyzutego z jakichkolwiek wartości, uczuć wyższych.
Nastolatek prowadzi hedonistyczny styl życia, korzysta z łatwo dostępnych, pospolitych uciech, zapominając przy tym, że życie człowieka bez ściśle określonych pryncypiów, jest jałowe i puste. Nie rozumie jeszcze, że dzięki takiej postawie wiecznie będzie czegoś pragnął, pożądał; to wszystko i tak na krótką metę.

Karol jedyny sens życia odnajduje w grach komputerowych, nieustannie wydaje mu się, że jest królem życia i wszystko może. Do czasu, wszak pycha zawsze kroczy przed upadkiem. I to bolesnym.

Kim jest chłopak i co sobą reprezentuje?

W końcu nastąpił kres beztroskiego i płytkiego w swojej istocie życia bohatera. W ramach resocjalizacji za popełnione czyny zostaje zobligowany do odbycia prac społecznych. Te polegają na opiekowaniu się osobami starszymi z pobliskiego domu opieki. W nowym miejscu młodzieniec ma mnóstwo obowiązków (zderzenie się wyobrażeń z rzeczywistością), początkowo też nie pojmuje udzielanych mu lekcji, nauk. Z czasem to się zmieni. Czy Karol wyciągnie z tego jakieś konstruktywne wnioski?

Pomagając innym, pomagasz sobie? Czy zawsze i w każdych okolicznościach? Czy można komuś pomóc, jeśli ten tego nie chce? Zawsze warto próbować, niezależnie od ceny, jaką przyjdzie za to zapłacić.

W zwięzłej i treściwej opowiastce dostajemy mnóstwo trafnych porównań, metafor. To wspaniała opowieść o sile charakteru, pracy nad sobą, wpływu odpowiedniego środowiska. Historia ta zawiera spory ładunek emocjonalny i pierwiastek moralny. Pisarz uwrażliwia czytelnika na drugiego człowieka, na większą uważność, kierowaniu się cnotami najwyższymi.

Książka, Pomagając innym, pomagasz sobie, odbiega znacząco konwencją od tych, które w ostatnim czasie miałam przyjemność przeczytać. Za co serdecznie dziękuję Autorowi, gdyż było to wyśmienite doświadczenie.

=================================================

Autor: Marcin z Frysztaka
Tytuł: Pomagając innym, pomagasz sobie
Gatunek: religia
Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Suma stron:74

niedziela, 18 sierpnia 2024

Hanka w akcji!

Współpraca recenzencka z Autorem

Dziewczyna z Konstancina stanowi kontynuację losów charyzmatycznej Hanny Lubochowskiej.


Od czasów Lisicy wiele się zmieniło. Jest rok 1923, spełnia się największe marzenie naszej bohaterki, zostaje policjantką. Czy przypuszcza, z czym przyjdzie jej się mierzyć?

Pierwsza sprawa, którą Hanna otrzymuje, jest zagmatwana. Ktoś brutalnie zamordował znanego adwokata, obrońcę wielu osób o wątpliwej moralności i reputacji, związanych ze światem przestępczym.

Zawsze mówiłem, że jak policja zacznie zatrudniać dziewczyny, to stanie się bardziej ludzka.

Fałszywe dowody, mylne tropy. 

Sprawa nie jest oczywista, ofiara miała swoje za ''uszami''. Komuś szczególnie zależało na śmierci mecenasa.

Niestety policjantowi trudno wyrwać się ze świata zbrodni, bo tkwi w nim, jak w bagnie, żeby nie użyć skatologicznego porównania.

Jak Hanka, pierwsza kobieta policjantka, poradzi sobie we współpracy z mężczyznami? Światło dzienne ujrzą sekrety międzywojennej Warszawy. 

Mężczyźni nie rozumieją, że to na dziewczynę najgorszy sposób, tak podać się od razu na tacy, my przecież z natury jesteśmy ciekawskie, więc kusi nas to, co nieodpowiedzialne, ukryte.

Temperament głównej bohaterki nie pozwala stać jej w miejscu i przyglądać się bezprawiu. To postać, która wzbudza sympatię właśnie przez swoją autentyczność.

Hanna należy do silnych, wyrazistych osobowości, pełnych energii. Jest świadkiem rozgrywających się wydarzeń historycznych.

Pod względem dynamiki, rozwoju akcji, Dziewczyna z Konstancina ustępuje nieco Lisicy, w tym również przez mnogość bohaterów, wydarzeń.

Generalnie, mimo tych drobnych mankamentów, powieść tę oceniam wysoko. Autor niewątpliwie miał nieszablonowy pomysł na powieść.

Warto nadmienić, iż Witold Horwath rzetelnie podszedł do historii opowiedzianej czytelnikowi. Rzeczywiście, bardzo wnikliwie i zachowaniem kluczowych detali, oprowadza nas po międzywojennej stolicy. Zakończenie i puenta również nie przynoszą rozczarowania.

Sięgnijcie po Dziewczynę z Konstancina, jeśli preferujecie retro kryminały z barwnymi postaciami.

 Autorowi składam serdeczne podziękowania za egzemplarz do recenzji.

==================================================

Autor: Witold Horwath

Tytuł: Dziewczyna z Konstancina

Gatunek: powieść historyczna

Wydawnictwo: Replika

Suma stron: 335.


poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Co za Lisica!

Współpraca recenzencka z Autorem

Lubicie powieści historyczne z ciekawym tłem? Jeśli tak, to sięgnijcie koniecznie po książkę Lisica, z pewnością nie będziecie rozczarowani. Fabuła tego utworu osadzona została w czasach rewolucji bolszewickiej. Duży plus dla pisarza za umiejętne łączenie wątków politycznych i społecznych.


Już sam początek jest intrygujący, a zarazem wywołujący dreszcze:

Nie bój się, dziś jeszcze cię nie skrzywdzę-powiedział po polsku. Wzrost miał chyba trzy arkuszy, posturę niedźwiedzia i dziwne oczy, całkiem bez wyrazu, jak u sklepowych manekinów albo trupów.

Główna bohaterka o wdzięcznym imieniu Hanna w momencie rozpoczęcia akcji powieści jest dorastającą panienką i córką szanowanego inżyniera, skatowanego przez zbuntowanych robotników. Ma swoje plany i marzenia, jej życie nie było usłane różami. Jak to zwykle bywa, życie zweryfikuje jej aspiracje i pragnienia.

Oprawcy nie przebierają w środkach, pragną również dopaść młodziutką i niedoświadczoną Hanię. Czy osiągną swój cel? Zaistniałe okoliczności zmuszają dziewczynę do wielu wyrzeczeń, zmienia się; staje się wyemancypowana i pewna siebie. Żyłka detektywistyczna i niebywała intuicja pozwalają Hannie uniknąć wielu kłopotów. Ale na jak długo?

Zwykle na pomoc przychodzą dobrzy ludzie w dobrych zamiarach, lecz w moim przypadku było inaczej-przyszli źli, bardzo źli, a zamiar mieli godny siebie.

Hanka faktycznie wyprzedza swoją epokę, wie, czego chce, nie brakuje jej sprytu i urody. Urok osobisty i odwaga są atrybutami bohaterki i stanowią o jej sile. Swoje walory Hanna potrafi wykorzystać w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji.

Lisica to lektura, od której nie można się wręcz oderwać, historia jest wciągająca. Kto raz pozna pannę Lubochowską, nie będzie mógł się z nią rozstać. W tej opowieści wszystko jest spójne, nie ma tu niedociągnięć faktograficznych, etc. Narracja prowadzona w sposób lekki, konsekwentny i zdecydowany. Co raczej nie zaskakuje, gdyż Witold Horwath to twórca o doświadczonym i uznanym piórze. Wie też dokładnie, kim mają być wykreowane przez niego postaci.

Czy jesteście ciekawi kontynuacji losów Hanki?

Autorowi dziękuję za egzemplarz do recenzji.

==================================================

Przydatne informacje o książce:

Autor: Witold Horwath

Tytuł: Lisica

Gatunek: powieść historyczna

Wydawnictwo: Replika

Suma stron: 495

czwartek, 8 sierpnia 2024

Usilne pragnienie posiadania dziecka

 Stała współpraca recenzencka z Wydawnictwem AlterNatywne.

Książka Dar. Nie dołować, akceptować pod wieloma względami jest szczególna, przede wszystkim porusza problem niepłodności coraz większej ilości par. Przypadłość ta została uznana za chorobę społeczną, dotyczy wielu krajów, w tym również wysoko rozwiniętych. Na świecie z niepłodnością zmaga się około 10-15% społeczeństw. W Polsce dane te oscylują wokół 1,5 mln. Tyle osób nie może doczekać się dziecka. Zjawisko to jest szersze i przeważnie ma podłoże medyczne.



W recenzowanych wspomnieniach Marzena Lićwinko dzieli się własnymi, bolesnymi doświadczeniami w staraniach o upragnionego potomka. W tej niewielkiej broszurce zawiera się sama esencja emocji: gorycz, poczucie niezrozumienia, walka o nowo narodzonego synka.

Publikacja Dar... składa się z subiektywnych odczuć, ale trudno dziwić się młodemu małżeństwu, które tyle doświadczyło. To bardzo ważne studium indywidualnego przypadku, pokazujące kwestie niepłodności z szerszej perspektywy i jej złożoności. 

Autorka przyznaje bez ogródek, że jest katoliczką, właśnie wiara pozwoliła przetrwać jej najtrudniejsze momenty. Państwo zdecydowali się na procedurę in vitro, poczęty w ten sposób chłopiec przyszedł na świat z zespołem Downa. Nie zmienia to oglądu sytuacji. Tą samą metodą Marzena i Michał doczekali się zdrowej córeczki.

Marzena Lićwinko nadmienia o niezrozumieniu ze strony bliskich, przerzucaniu ''winy'' za niepłodność na jedną ze stron.

Nie oceniaj. Nie potępiaj. Bądź. Małżeństwu przyszło mierzyć się z krzywdzącymi, niesprawiedliwymi sądami i wartościowaniem. Kobieta wspomina o niezdrowej ciekawości, strofowaniu:

Zrobili sobie dzieciaka z in vitro, to teraz mają.
Bardzo często ludziom wydaje się, że mają prawo ingerować w cudze życie:

 A przestań, po nim nic nie widać. Nie ma się co przejmować.

Nietrudno też zrozumieć rozgoryczenie autorki po takich słowach:

Kiedyś jedna osoba powiedziała: <tylko kochajcie go>, ale czy są- mowa o zdrowych ludziach-osoby, które nie kochają swoich dzieci? Nikt nam nie musi niczego udowadniać na temat naszego synka.

Następnie:

         Najbardziej jednak bolało, kiedy własna babcia Maxa powiedziała, żebym  nikomu nie mówiła o jego chorobie, to nic nie zauważą.

Brak słów na takie grubiaństwo, Małgorzata Lićwinko słusznie pyta:

Czy tylko zdrowymi dziećmi można się chwalić?

Za egzemplarz do recenzji dziękuję powyższemu wydawnictwu. 

=====================================================================

Garść praktycznych informacji o książce:

Autor: Marzena Lićwinko

Tytuł: Dar. Nie dołować, akceptować, rozumieć

Gatunek: autobiografia/pamiętnik

Wydawnictwo: AlterNatywne

Suma stron:43

    

 

 

wtorek, 6 sierpnia 2024

Śląskie klimaty w poezji

Współpraca recenzencka

Mirosław Syniawa obeznany w dziełach klasyków, w swoim świeżym i udanym tomie poezji Mappa Mundi, odwołuje się do ich dorobku. Autor należy do uważnych obserwatorów życia społecznego, ma w sobie rozwiniętą tę zdolność, że potrafi wyłapać największe niuanse.


Poeta umiejętnie zaznacza wagę spraw ważnych, odwołuje się do słynnego utworu Czesława Miłosza Campo de' Fiori, wyłuszczając tym samym ludzkie przywary: niezdrową ciekawość, chwilowe zainteresowanie losem bliźniego, aż po całkowitą obojętność. Prostota i umiarkowanie są siłą tego przekazu.

Celem tego typu publikacji jest zapoznanie czytelników z bogactwem kulturowym Śląska, przedstawienie jego różnorodności. Sądzę, że Mirosławowi Syniawie udało się to znakomicie.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu ten nietuzinkowy zbiór wierszy przypadnie do gustu (ze względu na specyfikę gwary śląskiej), ale warto podjąć trud refleksji nad jego zawartością.

Mappa Mundi w tłumaczeniu oznacza płótno świata.

Bez wątpienia prozaika ciekawi otaczająca go rzeczywistość, czemu dał wyraz w tejże właśnie twórczości. Czerpie przeto mnóstwo z filozofii starożytnych myślicieli, utwory mają charakter erudycyjny.

Na końcu odnajdziemy redakcyjne komentarze z objaśnieniami.

Lektura jest przyjemna w odbiorze, mimo języka, którym się Mirosław Syniawa posługuje. Jednak w dalszym ciągu zachęca nas do namysłu nad doczesnością.

Zachowano porządek i przejrzystość, wszystkie epigramy są ze sobą powiązane. Dzieła są mocno osadzone w kontekście historyczno-literackim, za sprawą wyjątkowej erudycji autora.

Myślę, iż po zapoznaniu się z treścią antologii Mappa Mundi, każdy z czytelników winien wynieść dla siebie jak najwięcej.

==================================================

Niezbędne informacje dla potencjalnego czytelnika:

Autor: Mirosław Syniawa

Tytuł: Mappa Mundi

Wydawnictwo: Silesia Progres

Gatunek: poezja

Suma stron: 156.