Ewa K. Czaczkowska, Prymas Wyszyński, Wiara. Nadzieja. Miłość.
Pewnie niektórzy z Was (tak jak ja) znają wcześniejszą monumentalną publikację tej autorki pod podobnym tytułem. Dziś otrzymujemy jej nieco inną wersję, która poszerza pewne wątki.
Ewa K. Czaczkowska jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii. Jej zainteresowania badawcze oscylują wokół Kościoła. Autorka przypomina nam o zasługach tego pasterza Kościoła.
Atutem tego opracowanie są zwięzły styl i język. Badaczka przywołuje nieznane dotąd świadectwa uzdrowień, np. księdza Edmunda Boniewicza.
Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości".
Przez pewne kręgi Stefan Wyszyński nazywany był ''czerwonym kardynałem".
Poznajemy skromnego, powściągliwego, przychylnego ludziom jednego z najwybitniejszych Polaków XX stulecia. Człowieka, który odegrał ogromną rolę w dziejach Polski, naznaczonych piętnem wojny i komunizmu.
Stefan Wyszyński sam określał siebie ''człowiekiem bezprawnym''. Stwierdzenie to było odniesieniem do 3-letniego internowania kardynała w różnych miejscach odosobnienia.
Należy mieć na uwadze, że ( czy to się komuś podoba, czy nie) postawę Kościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni lat 60 i 70-tych kształtowały dwie silne osobistości: prymas Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła.
Stefana Wyszyńskiego bój o wolną i demokratyczną Polskę
Bohater książki Ewy K. Czaczkowskiej nadziei upatrywał w ,,Solidarności" i Lechu Wałęsie.
Wcześniej wnioskował: Kościół zawsze chce porozumienia, nawet wtedy, gdy trzeba czynić ustępstwa.
Naturalnie chodzi o porozumienie z dygnitarzami komunistycznymi z 14 kwietnia 1950 roku, do którego jednak Wyszyński był sceptycznie nastawiony.Memoriał z 1953 roku znany pod nazwą Non possumus, pamięta wielu z nas: rzecz Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus.
Stefan Wyszyński był postacią wielkiego formatu, nie wszyscy dorastają mu do pięt. Jak twierdzi badaczka, przywołując Bohdana Cywińskiego: Był kimś dużo mądrzejszym od innych, kto widział drogę w labiryncie.
Autorka analizuje: Prymas wiedział, że jeżeli w Polsce rządzonej przez komunistów mają przetrwać wiara i Kościół, musi wzmocnić właśnie pobożność ludową (...).
Kardynał był człowiekiem samotnym i przez wielu nierozumianym: Był samotny wobec władz państwowych, był samotny w Kościele. Nie rozumieli go urzędnicy watykańscy i polscy biskupi. Był też samotny w społeczeństwie, które patrzyło na niego z nadziejami, jakich nie mógł spełnić.
Wyszyński przekonał się o tym dobitnie w 1953, kiedy został aresztowany, zapomnieli o nim wszyscy, którzy jeszcze wcześniej deklarowali lojalność.
Kapłan ten był znienawidzony przez władzę ludową, bowiem uosabiał wszystko to, czego bali się komuniści: prawda, wierność ideałom. Dostrzegano w nim zagrożenie
Ewa K. Czaczkowska konkluduje: Bilans Kościoła, który w 1981 r. zostawił kardynał Wyszyński, był na pewno dodatni. Pozostawiał pełne kościoły i seminaria duchowne, uporządkowane struktury kościelne na Ziemiach zachodnich, wysoki społecznie autorytet Kościoła oraz prymasostwa.
Ocena: 5/5
Czytajcie:)