wtorek, 8 września 2020

Z mojej biblioteczki: sekretarka i prezydent USA

Mimi Aford, Stażystka. Mój romans z prezydentem Kennedym i jego skutki.

Nie wiem, dlaczego sięgnęłam po tę książkę, która nie spełniła moich oczekiwań. Może zadziałało nazwisko w tytule:D. Co jest ciekawego w tej historii? Prawie nic. Nie wnikam jakie pobudki kierowały autorką, aby wydać wspomnienia, ujawniające jej  romans z amerykańskim politykiem.

Zawsze zwracała się do niego<panie prezydencie>. On odmawiał całowania jej w usta, nawet kiedy się kochali. Przez osiemnaście miesięcy dzieliła najintymniejsze chwile z najbardziej publiczną i najpotężniejszą osobą na świecie.

Mimi Alford była nieśmiałą, skromną i młodą dziewczyną wychowywaną w rodzinie o konserwatywnych przekonaniach. Po kilku dniach pracy uwikłała się w relację z prezydentem, która nie ujrzała światła dziennego, aż do 2003 roku.

Latem 1962 roku dziewiętnastoletnia, smukła złotowłosa Mimi Beardsley, ukończywszy szkołę dla dziewcząt, przyjechała pociągiem do Waszyngtonu, by rozpocząć staż w biurze prasowym Białego Domu. Dla młodej i zupełnie niewinnej dziewczyny, praca ta wydawała się życiową szansą.

John F. Kennedy lubił płeć piękną, nie ukrywał tego przed własną żoną. Miał duży temperament, pozycję, którą z lubością wykorzystywał. Dlaczego miała mu nie ulec młoda, niedoświadczona życiowo kobieta?

Czwartego dnia została zaproszona na spotkanie z prezydentem do Białego Domu. Tego samego wieczoru rozpoczął się trwający półtora roku romans prezydenta J.F.K z Mimi Alford, przerwany tragiczną śmiercią prezydenta w Dallas, skrywany przez autorkę następne 40 lat.

Stażystka to czytadełko na jeden wieczór, jest znacznie lepsza niż 50 twarzy Greya:)


Ocena: 3,5/5.



poniedziałek, 7 września 2020

Prezydent, który stał się legendą

Jeśli, ktoś z Was interesuje się Johnem F. Kennedym, to polecam książkę Zabić Kennedy'ego. Koniec Camelotu,przeczytałam ją w 2013 roku. Często do niej wracam. Lubię prace, których autorzy w sposób racjonalny podchodzą do swojego bohatera: ani go nie wywyższają, ani nie poniżają. I tak to czynią Bill O' Reilly i Martin Dugard, chociaż ja jak zwykle, potrafię się do czegoś przyczepić.

Prawda o prezydencie Kennedym czasem jest piękna, kiedy indziej niepokojąca. A o tym, jak i dlaczego został zamordowany-okrutna.

Rozważania są rekonstrukcją życiorysu J.F.K., jego działalności politycznej. Ponadto, przypomniano sylwetkę ''samotnego strzelca" Lee Harveya Oswalda, skądinąd inteligentnego i oczytanego młodego człowieka.

Obaliliśmy wiele reżimów, tym razem zrobiliśmy to na własnym podwórku.

Wokół zamachu na 35 prezydenta USA narosło wiele teorii spiskowych, mniej lub bardziej absurdalnych hipotez. Na takie postrzeganie zdarzenia, wpłynęło to, iż okoliczności zabójstwa Kennedy'ego nigdy nie zostały wyjaśnione. Raport Komisji Warrena na zadowolił opinii publicznej. Wątpliwości wzbudza ilość strzałów oddanych do polityka (eksperci mieli problem w uznaniu, która rana była wlotowa, a  która wylotowa) czy faktycznych sprawców. Ludzie, którzy usłyszeli huk, nie kierowali się w stronę Składnicy Książek, skąd mierzył Oswald, ale w kierunku Dealey Plaza. To stamtąd ponoć padły śmiertelne pociski.

Żeby zrozumieć, co tak naprawdę się stało, należy cofnąć się w czasie. Zerknijmy na tło społeczne i polityczne ówczesnych Stanów Zjednoczonych: trwa wojna w Wietnamie, przez kraj przetaczają się protesty czarnoskórych. Pastor Martin Luther King zdradza swoje marzenia. Na Kubie pewien satrapa ostrzy sobie kły na Amerykanów: Bracia Kennedy niech na siebie uważają, ponieważ ktoś może na nich polować.

Mimo zawirowań w życiu osobistym i kłopotów politycznych, poparcie dla Kennedy' ego wciąż rosło. Jednocześnie przybywało mu groźnych wrogów. Byli w tym gronie między innymi: Nikita Chruszczow, Fidel Castro i dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej Allen Dulles.

Już kończący kadencję Dwight Eisenhower przestrzegał przed: kompleksem wojskowo-przemysłowym. Niektórzy byli zainteresowani dalszym uczestnictwem USA w tym słynnym konflikcie. W przypadku wycofania wojsk straty były ogromne. Trzeba pamiętać, że istniała grupa ludzi, która za wszelką cenę parła do wojny. Było już po upokarzającej klęsce w Zatoce Świń, zażegnano również groźny kryzys kubański (światu groził wybuch III wojny światowej, październik 1962 r., pertraktacje z Chruszczowem w Wiedniu). CIA planowała pozbyć się Comandante, ale próby spełzły na niczym.

Kiedy prokurator generalny Robert Kennedy zagiął parol na zorganizowaną przestępczość, lista ludzi źle życzących jego bratu znacznie się wydłużyła''.

Doradcy Kennedy' ego ostrzegali go przed tą wizytą( podróż była elementem kampanii wyborczej, bo ten zamierzał ubiegać się o reelekcję), na co  miał rzec: Jeśli ktoś będzie chciał mnie zastrzelić z jakiegoś okna, to nic na to nie poradzimy. Dziennikarze apelowali: Trzymajcie prezydenta z dala od Dallas. W tamtym czasie miasto miało fatalną reputację, wszechobecna była przemoc, kradzieże.Panowała degrengolada moralna, kolportowano ulotki z wizerunkiem J.F.K. i podpisem: Zdrajca. 

Ocena: 4/5, ponieważ słabo zarysowano tło społeczne i polityczne.



niedziela, 6 września 2020

Historia księżnej bez happy endu

Iwona Kienzler, Księżna Diana. Miłość, zdrada, samotność.

Znakomita pierwsza polska biografia ''Królowej Ludzkich Serc". Co istotne, nie jest to hagiografia, których jest pełno w księgarniach, lecz krytyczna ocena tej postaci. Autorka odsłania przemilczenia, rozwiewa wszystkie mity, ale nie bazuje na pogłoskach i domysłach.

Kiedy oświadczał się jej brytyjski następca tronu, zrobił to w ogrodzie wieloletniej kochanki. Czuję się jak owca prowadzona na rzeź i wiem, że nic nie mogę zrobić. To wesele to najgorszy dzień w moim życiu.

Powyższy cytat dobitnie uwypukla samotność młodej kobiety, która nie czuje się szczęśliwa w związku z brytyjskim następcą tronu. Ich ślub był określany ''mariażem stulecia". Cóż, życie pokazało jak było naprawdę...

Należy  przypomnieć, że Diana swoimi działaniami przyczyniła się do podpisania 3 grudnia 1997 roku traktatu w Ottawie, zakazującego stosowania min przeciwpiechotnych. Filantropka. Oddana sprawie działaczka społeczna.Ulubienica tłumów, pozornie skromna, potrafiła zręcznie manipulować innymi ludźmi. Jej życie przepełnione było wzlotami i upadkami.

Gdybym to ja mogła decydować- chciałabym, żeby zabrał swoją kobietę i zniknął  z mojego życia.

Iwona Kienzler w barwny i rzetelny sposób przedstawia nam tę księżnę, małżeństwo z księciem Karolem, ale też dworską etykietę.

Stała się prawdziwą inspiracją i natchnieniem dla setek milionów ludzi, ale w życiu prywatnym przez kolejnych piętnaście lat żyła w cieniu innej kobiety, którą w poczuciu rozpaczliwej bezradności nazywała rottweilerem. Jej tragiczna, tajemnicza śmierć, kiedy w końcu odnalazła miłość u boku innego mężczyzny, do dziś budzi ogromne kontrowersje.

Lady Di miała problemy z zaakceptowaniem rygorystycznej, dworskiej etykiety. Źle się czuła w otoczeniu królowej, i to było widoczne.

Zazdroszcząc Dianie przepychu królewskiego dworu, warto pamiętać, jak bardzo trudno o szczęście w blasku fleszy.

Rozważania stanowią pogłębiony obraz księżnej Walii, ale też są zapisem gier i intryg prowadzonych na królewskim dworze.

Moja ocena: 4,5/5.




sobota, 5 września 2020

Gubernator Hans Frank i skradzione dzieła sztuki

Magdalena Ogórek, Lista Wachtera. Generał SS, który ograbił Kraków.

Doktor nauk humanistycznych  prowadzi dochodzenie w sprawie niemieckiej kradzieży dzieł sztuki będących własnością naszego kraju. Autorka w swoich zdecydowanych i nieugiętych poszukiwaniach zwiedziła wiele miejsc, aż wreszcie dotarła do tajemniczego zamku w Wiedniu...


Kim zatem był ów gubernator? Otto von Wachter doczekał się zaszczytnej funkcji, awansował na zaufanego człowieka samego Hansa Franka w stolicy Małopolski. Był również twórcą SS- Galizien, utworzonej w 1943 roku. Ostatecznie, po klęsce Niemiec, Wachter znalazł azyl w Watykanie.

Ideał aryjczyka, koneser sztuki powiększa swoje kolekcje o dzieła złupione pod Wawelem, a później trofea ze Lwowa, dokąd przenosi się by założyć Ukraińcom SS-Galizien.

Magdalena Ogórek zbadała multum materiałów, w tym dokumenty CIA, Centrum im. Szymona Wiesenthala... Przeprowadziła również porządną kwerendę w archiwum watykańskim. To dopiero kopalnia wiedzy! 

Interesujący jest fakt, że właściciel posiadłości, mimo zakończenia II wojny światowej, nadal podpisuje się w następujący sposób: Horst von Wachter, syn gubernatora (!)

Kto oferuje na rynku antykwarycznym skarby zrabowane przez Wachtera? Kto zdecydował, że polscy urzędnicy nie chcieli przyjąć dzieł sztuki zwracanych Polsce przez syna zbrodniarza?

Publikacja jest udanym reportażem historycznym, zawierającym elementy pamiętnika, eseju. Składa się z archiwalnych zdjęć (coś dla miłośników fotografii:)) oraz listów. Z treści książki przebija pasja, erudycja autorki. Rozważania są dobrze udokumentowane, lecz irytować mogą prywatne wtrącenia i refleksje dziennikarki.

Wielkie interesy, wielkie pieniądze. Śledztwo prowadzone w 8 krajach na 2 kontynentach.

W moim przekonaniu Lista Wachtera powinna zagościć na półce każdego humanisty i osoby zainteresowanej historią i sztuką. Wśród innych walorów można wskazać na skrupulatną bibliografię i estetyczne wydanie.

Gorąco zachęcam do przeczytania tej publikacji, która zasługuje na wysoką ocenę: 4,8/5.

Polecam:))

piątek, 4 września 2020

Ewa. Kobieta, która kochała Hitlera

Porządkując swoją domową biblioteczkę, przypomniałam sobie o  biografii tej, która oddała się zupełnie jednemu z największych satrapów XX wieku.Pamiętam, iż  zainteresowanie tą książką wyraziła również moja ówczesna współlokatorka. Czytałyśmy więc obie:)

Czy można dzielić życie z kimś, kto ma na sumieniu wiele ofiar?

Kim więc była ta osobistość? Ewa Braun metresa i małżonka (przez kilka godzin) Adolfa Hitlera. Zastanawiałam się, co ta młoda osoba w nim widziała, przecież przywódca NSDAP nie posiadał żadnych przymiotów fizycznych i intelektualnych. Nie był przystojny i inteligentny, więc? Czyżby władza była wabikiem?

Zakochała się w potworze i mu uległa.

Ewa opuściła szkołę przyklasztorną mając siedemnaście lat i kilka miesięcy później spotkała Hitlera. Została jego kochanką, zanim ukończyła dwadzieścia lat.

Trzeba przyznać, że przyszła małżonka kanclerza III Rzeszy wywołuje mieszane uczucia: od potępienia, przez podziw i zawiść. Tylko nie wiem, czy było czego zazdrościć, życie u boku despoty nie było łatwe. 

Co sprawiło, że ta niepozorna kobieta, młodsza od Hitlera o 23 lata, potrafiła zatrzymać przy sobie  jednego z najpotężniejszych mężczyzn świata?

Angela Lambert przedstawia nam młodą, niedoświadczoną i zupełnie niedojrzałą emocjonalnie dziewczynę. Kobietę, która zachłysnęła się wielkim światem, i która śniła o Hollywood. Tyran miał wiele kochanek, wszystkie traktował przedmiotowo, lecz to do Ewy wracał. A ona godziła się na te upokorzenia.

Takich jak ona było tysiące. Jak to się stało, że została kochanką Hitlera i do dziś jej los wzbudza tak ogromne zainteresowania.

Autorka nie ukrywa sympatii wobec Ewy Braun- Hitler, solidaryzuje się z nią. Nie jest to częste u płci pięknej:)

Publikacja zasługuje na czwórkę, ponieważ dostrzegłam karygodne błędy stylistyczne i językowe, które są jednak  zaniechaniem polskiego tłumacza. Byłaby piątka:))

Można przeczytać.


                                                                                                                                     

Lektura nie tylko dla pań:)

Pora na kolejną recenzję. Dziś będzie mowa o książce Joanny Kuciel- Frydryszak, Służące do wszystkiego. Moim zdaniem to bardzo ważna i potrzebna pozycja na rynku wydawniczym. Lektura obowiązkowa dla  wszystkich, ponieważ jeszcze dziś niektórzy uważają, że praca w domu nie ma żadnej wartości (!). Absurd? Oczywiście.

Przejmujące losy <białych niewolnic>, kobiet z najniższego szczebla hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej. Zatrudniane przez mieszczaństwo wiejskie dziewczęta zaczynały służbę mając często 15 lat. Nie miały prawa do urlopu i wypoczynku, pracowały od świtu do nocy za grosze.

Autorka wykonała ogromną pracę, wnikliwie ukazując nam realia XIX i XX stulecia. Dostajemy pogłębiony obraz ''pomocy domowej do wszystkiego". Pisarka powołuje się na wytyczne, porady dla służących zamieszczane w ówczesnych periodykach.

Joanna Kuciel-Frydryszak zagląda do ich maleńkich pokoików w eleganckich kamienicach, przypatruje się, co robią, gdy mają wychodne, obserwuje je przy kuchennej pracy, współczuje, gdy muszą oddać swoje często nieślubne dzieci.

Dziennikarka portretuje niełatwy los młodych dziewcząt skazanych na łaskę i niełaskę państwa. Jednak nie zawsze jest źle, bowiem ''białe niewolnice" zyskują przyjaciół, opiekunów. Ponadto z kart tej pasjonującej publikacji dowiadujemy się o służbie m.in. Witolda Gombrowicza. To właśnie Anieli posługującej u twórcy Ferdydurke przypisuje się słowa: Koniec i bomba. Kto czytał ten trąba. Pojawia się informacja o polskich korzeniach... Angeli Merkel, jej prababcia, Anna Kaźmierczak była poznańską gospodynią.

Ale praca służącej to mimo wszystko awans i dotknięcie lepszego świata. Dla niektórych służba stanie się przygodą życia. Inne w rodzinie chlebodawców odnajdą przyjaciół.

Służące do wszystkiego to praca aktualna, wprawdzie wiele się zmieniło, mamy postęp technologiczny. Ale mentalnie niekoniecznie. Uwierać mogą jedynie feministyczne wstręty, ale ja na to nie zwróciłam  uwagi.

Ogólna ocena: 4,7/5.

Czytajcie:)



środa, 2 września 2020

Na imię jej było Anna, a na drugie ,,Solidarność''

Dorota Karaś, Marek Sterlingow, Walentynowicz. Anna szuka raju.

Moi Drodzy, na wstępie muszę przyznać, że już dawno nie czytałam tak dziwacznej książki, która  jest o wszystkim i o niczym. Zawartość merytoryczna poszczególnych rozdziałów jest sporna. Jedynie ciekawy jest, nieznany dotąd  życiorys Anny Walentynowicz, de domo Lubczyk. I do tej części rozważań nie mam zastrzeżeń. Natomiast nie rozumiem powodów, dla których autorzy szperają w życiu osobistym bohaterki.

Uparta i ambitna. Zawsze w centrum wydarzeń, w centrum polskiej historii. Tam, gdzie czuje się ważna. <Przodująca spawaczka>, <Bohaterka Sierpnia'80>, <Symbol Solidarności>.

Dziennikarze sugerują występowanie białych plam w życiorysie suwnicowej. Insynuują, że ta manipulowała swoim pochodzeniem tak, aby pasowało do ówczesnej sytuacji politycznej. W zasadzie treść zaczynała przypominać okładki popularnych tabloidów. Nie chodzi oczywiście o tworzenie hagiografii czy budowanie pomnika ze spiżu. Anna miała wady i zalety, jak każdy z nas. Chodzi o zrozumienie jej roli w najnowszej historii Polski.

Kobieta nie była wylewna i skora do zwierzeń. Raczej zachowawcza i zdystansowana, nie uzewnętrzniała swoich przeżyć wojennych. Milczała o doświadczeniach głodu, chłodu, bólu,  przemocy i o pracy ponad siły:

Życie prywatne Anny skrywa wiele tajemnic. Nie opowiadała o tym, co przeżyła w czasie wojny. Uciekła od rodziny, która zabrała ją z Wołynia. Będąc w ciąży rozstała się z ojcem dziecka. Nikomu, nawet synowi nie zdradza jego tożsamości.

 

Ani jej nie oskarżajcie, ani nie brońcie. Spróbujcie zrozumieć. Hanna Krall

Zamiarem publicystów jest przekonanie nas, że Anna Walentynowicz była podatna na wpływy innych, ponadto zachłanna i pazerna:

Na  przeprosiny dostaje sukienkę, kożuszek i buty z cholewkami. Następnego dnia wycofuje zeznanie.

Sprawa była poważna, bowiem dziewczyna została pobita przez opiekunów. Świadkiem wydarzeń był sąsiad, który zgłosił sprawę na milicję. Niepotrzebnie też trywializują  chorobę: 

W domu poleguje na łóżku. Mąż jest na każde jej zawołanie.

Dorota Karaś i Marek Sterlingow zaznaczają, iż dywagacje nie są podlizywaniem się komukolwiek. Owszem, to rewizja biografii matki ''S" na własne potrzeby. Autorzy próbują nadać poszczególnym sprawom własne, wydumane znaczenie. Starają się udowodnić założenie: bo to zła kobieta była.

Na koniec pojawiają się sformułowania, które w oczywisty sposób przeczą faktom historycznym. Karaś i Sterlingow deprecjonują osiągnięcia pani Ani w walce z ustrojem. Ba! Twierdzą nawet, że była jedyną odpowiedzialną za rozpad w strukturach związku. Przecież to nonsens i niebywała ignorancja. Było zupełnie inaczej. I za to dwie oceny niżej.

Tytuł biografii Walentynowicz. Anna szuka raju jest wielce frapujący i intrygujący. Ale niech Was nie zmyli.  Bowiem wedle mojego odczucia książka jest elementem szeroko zakrojonej akcji wymierzonej w rzeczywistą bohaterkę Sierpnia' 80 i ,,Solidarności".

Cóż, nie sprawdziły się wróżby kpt. SB Józefa Buraka: 

Pani nigdy nie będzie w encyklopedii.
 Na szczęście.

Oczywiście można zapoznać się z tymi dywagacjami, ale trzeba zachować wobec nich dystans i krytycyzm wobec przedstawionych wydarzeń oraz faktów historycznych. A najlepiej zaznajomić się wcześniej z pracą prof. Sławomira Cenckiewicza: Anna ,,Solidarność":https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/01/biografia_31.html

Ocena: 3/5.