Bev Thomas, Terapeutka.
Ruth Harland jest szefową poradni terapeutycznej w Londynie: Jako psychoterapeutka ma wiele lat doświadczenia i jest bardzo poważana w środowisku.
Natomiast w życiu prywatnym osiągnęła spektakularną klapę:Tom, jej 17-letni syn zniknął i od dwóch lat nie było z nim kontaktu. Kobieta nie wie czy zaginął, czy zginął.
Psycholog ciągle rozważa, co stało się z chłopakiem, gdy pewnego dnia w drzwiach jej gabinetu staje młody człowiek łudząco podobny do Toma. Bohaterką targają emocje, które w jej zawodzie nie powinny mieć miejsca.
Co się wydarzy, do czego przyczyni się rozpacz matki?
Książka zapowiadała się obiecująco, a tu sromotna porażka. Dlaczego? Fabuła jest nudna jak przysłowiowe flaki z olejem, dialogi kołkowate i pretensjonalne. Choć okładka i zapowiedź brzmiały obiecująco: Thriller psychologiczny o traumie i relacji między terapeutą a pacjentem, to mocno zawodzi.Terapeutka, która jest do bólu nieprofesjonalna, ponadto pozwala sobą manipulować.
Ubolewam, że tak to wyszło, oczekiwałam czegoś lepszego, zważywszy na to, że autorem Terapeutki jest fachowiec, psycholog kliniczny z 25-letnim doświadczeniem. Zatem wydawało się, że nie pisał jej laik, a jednak...
Przekonajcie się sami.
Ogólna ocena: 3/5.