Leszek Konarski, Nowa Huta. Wyjście z raju.
Reporterska opowieść lewicowego dziennikarza związanego z tygodnikiem Przegląd.
Nowa Huta-socjalistyczne miasto wiecznej szczęśliwości.
Skądinąd są to (częściowo) interesujące dywagacje. Autor pisze o pierwszych koncepcjach dotyczących nowego miasta:
Gazety i rozgłośnie radiowe poinformowały, że 24 lutego 1949 roku, w czasie obrad sekretariatu Komitetu Centralnego PZPR zapadła decyzja o budowie we wsi Mogiła pod Krakowem kombinatu metalurgicznego i miasta, o nieustalonej jeszcze nazwie, w którym zamieszkają przyszli pracownicy. To będzie pierwsze w Polsce prawdziwe socjalistyczne miasto, bez podziału na bogate centrum i dzielnice proletariackie, z komfortowymi domami otoczonymi zielenią (...).
Władze chciały zapewnić mieszkańcom życie w znakomitych warunkach i dobrze płatną pracę w hutnictwie (...). W tym tworzonym od podstaw mieście mieli mieszkać sami szczęśliwi ludzie, nowi obywatele socjalistycznego państwa.
Dziennikarz próbuje dowieść, iż komuniści nie byli zainteresowani Nową Hutą ( czemu przeczą powyższe cytaty), co nie zmienia faktu, że dzielnica została zbudowana w czasach apogeum stalinizmu. I w istocie początkowo miała być ateistyczna, długo starano się, aby nie powstał tam żaden kościół.
Publicysta utyskuje nad tym, że mieszkańcy odrzucili ofertę rządzących , aby ''lepiej im się żyło", likwidowano restauracje i tzw. czerwone kąciki, gdzie można było posłuchać audycji radiowych czy poczytać prasę. Kto to widział, żeby zrezygnować z możliwości czytania Trybuny Ludu? W dodatku mieli czelność słuchać ''Wolnej Europy". Zgroza.
Niedawno recenzowałam inną publikację poświęconą tej dzielnicy Krakowa (vide:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/04/opowiem-wam-o-nowej-hucied.html) . Książka Leszka Konarskiego mimo mankamentów jest ciekawsza.
Ocena: 3,5/5