niedziela, 8 maja 2022

Pańszczyzna: system ucisku chłopów

Autor w swoich pasjonujących, a zarazem emocjonalnych wywodach, tłumaczy, na czym ta forma opresji polegała. Antropolog podkreśla: Książka powstała ze złości i frustracji.


Pańszczyzna wykształcała się na przestrzeni dziejów; z kart rzeczonej publikacji poznamy jej genezę: od początku aż do zmierzchu. Historia rebelii chłopskich podana w przystępnej formie. Dowiemy się też, co na ten temat myśleli sami zainteresowani. Michał Rauszer przywołuje całe mnóstwo opowieści ludycznych, legend, bajek, przyśpiewek. Folklor porządkujący ówczesną rzeczywistość.

Generalnie sądzę, że książka jest dobra, prezentuje oryginalny temat, ale mam kilka zastrzeżeń co do ukazywania faktów historycznych. W 1594 roku wybuchł bunt kozacki nie Konstantego Ostrogskiego, ale Semena Nalewajki. Wcześniej raban podniósł Krzysztof Kosiński. Ta część wymaga doprecyzowania. Dalej, przed powstaniem Pawluka w 1637 roku miały miejsce i inne zrywy: w 1625 r. Żmajły, Federowicza w 1630 r. oraz Sulimy w 1635 roku. Warto było o nich wspomnieć, jak i o tych późniejszych.

Niemniej jednak lektura jest wciągająca, godna uwagi. Zasadna jest wzmianka na temat suplikacji pod dość charakterystycznym tytułem: Konfederacja chłopska, jej pochodzenie datuje się na rok 1776. Zaczyna się od słów: My obywatele Korony [...], widząc nie tylko przez wojsko nasze, lecz bardziej istotność poddaństwa, którą nam nasi współobywatele, a z pracy rąk naszych żyjący nadali. Dokument można uznać za pierwszy manifest chłopski.

Stosunek wobec pańszczyzny wyrażano w pieśniach, uskarżano się na niedolę. Desperacja chłopów sięgała zenitu, walczono z oprawcami wszelkimi dostępnymi sposobami. Na porządku dziennym była przemoc seksualna wobec kobiet, które często brały sprawy w swoje ręce.

Najciekawszy wydał mi się rozdział, gdy odważniejsze chłopki zaczęły walczyć z nienawidzonym systemem i jego wykonawcami. Rola kobiet sprowadzała się do pracy i rodzenia dzieci. W licznych utworach panny/mężatki przestrzegały przed okrucieństwem panów. Ofiary cierpiały w dwójnasób: to one były karane, skazywane na ostracyzm, osądzane od czci i wiary. Mamy tutaj edukacyjną funkcję folkloru.

Kilka słów Michał Rauszer poświęca procesom czarownic w Polsce. Kogo najczęściej oskarżano o posługiwanie się magią? Wzmiankuje również o legendach związanych z pochodzeniem przywódcy rabacji galicyjskiej, który wespół z innymi rabusiami napaść miał na duchownego. Zamordowali go, nie wiedząc, że ksiądz był ubogi, miał przy sobie jednego szeląga, stąd ponoć wywodzi się nazwisko Jakuba. Wedle innego podania, Szela pozbawić miał życia swoją żonę oraz torturować, głodzić dziesięcioletnią sierotę. Nie ustalono, czy to prawda.

Antropolog powołuje się na kapitalne źródła, przywołując te najważniejsze. Bazował na opracowaniach Jędrzeja Kitowicza i Stefana Kieniewicza.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu RM. Tekst został wyróżniony przez redakcję serwisu nakanapie.pl.





środa, 4 maja 2022

Inne spojrzenie na historię

Zawarte w nietuzinkowym szkicu pióra Piotra Korczyńskiego, Śladami  Szeli. Czyli diabły polskie. Na początek jednak drobne wyjaśnienie: zawiedzie się ten, kto spodziewał się kompleksowej biografii. Rzecz jasna, historyk wzmiankuje o Jakubie Szeli, zamieszczając jego działalność w kontekście  wydarzeń, ale raczej jest to skrótowy portret.


Trzeba wiedzieć, iż określenie diabeł odnosiło się do Polaków walczących u boku Napoleona w Hiszpanii. Chodzi o słynną bitwę pod Samosierrą rozegraną 30 listopada 1808 roku, która cesarzowi Francuzów pozwoliła kontynuować kampanię hiszpańską.

Piotrowi Korczyńskiemu znakomicie się udało uchwycić klimat tamtej epoki. Czym jest mit i jaką pełni funkcję- zdaje się pytać. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym czemu mają służyć takie opowiastki? Dowiedziono, że różnego rodzaju gawędy, podania odgrywają istotną rolę psychologiczną, stanowią pewien rodzaj pancerza. Gwarantują też komfort. I tak też było wówczas, ludzie poprzednich epok poszukiwali wyjaśnień, racjonalizowali sobie zachodzące zjawiska, procesy.

Publikacja Śladami Szeli... odsłania przed nami głównie dzieje zwykłych, przeciętnych śmiertelników, mających swoje troski, zmartwienia. Jednym słowem historie słodko-gorzkie. Taką postacią, nad którą warto dłużej się zatrzymać, był bez wątpienia  Karol Bołoz Antoniewicz, człowiek o mocno skomplikowanym, a zarazem bogatym życiorysie. Bohater naszej opowieści pochodził z niezwykle zacnej, wykształconej oraz zamożnej rodziny ormiańskiej. Siłą rzeczy obrał więc gruntowne wykształcenie prawnicze na uniwersytecie we Lwowie, podobnie jak jego ojciec. Gdy zmarł, chłopak miał zaledwie szesnaście lat. Karol marzył o karierze naukowej (jakbyśmy to dziś nazwali), jednak jego plany legły w gruzach. Zwyciężył patriotyzm, Antoniewicz niebawem dołączył do uczestników powstania listopadowego.

Nie dane mu było zaznać szczęścia również w życiu prywatnym, wszystkie jego dzieci (pięcioro) zmarło na gruźlicę, później, na wieczną wartę, odeszła również jego małżonka Zofia. Strapiony  Karol wstąpił do kolegium jezuickiego; w samej Galicji charyzmatyczny kaznodzieja pojawia się chwilę po rabacji galicyjskiej (1846). Duchownemu zarzucono, że był szlachcicem przebranym za księdza, gdyż opowiadał się za potrzebą przebaczania. Oczywiście zarzut ten był kompletnie wyssany z palca. Karol Antoniewicz zmarł w wieku 45 lat, pozostawił po sobie sporą spuściznę, jak choćby pieśń Chwalcie łąki umajone.

Piotr Korczyński nawiązał do filmu Ku wolności z 1937 roku, nadmienia też o zapomnianej kinematografii, np. o filmach ''półkownikach", których emisji zabraniała cenzura prewencyjna PRL. Zakazane taśmy trafiały właśnie na półkę, gdzie na premierę musiały czekać kilka lat.

Autor swoje wywody wzbogaca również cytatami  z literatury. W większości posiłkuje się fragmentami Wesela Stanisława Wyspiańskiego.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu RM.

sobota, 30 kwietnia 2022

Wróg nie śpi: cz. II

Czyli zmagań o podmiotowość Polski ciąg dalszy. To już czas po powstaniu wielkopolskim, za chwilę zryw niepodległościowy wybuchnie na Śląsku. To w tamtych regionach biło mocniej serce Niepodległej. Wszystkie powstania pokazały wolę walki i hart ducha naszych rodaków. Napad to druga część zbeletryzowanej i zarazem fascynującej opowieści o zawirowaniach politycznych w Polsce i w Europie doby XX wieku.


Ciekawi jesteście, jak potoczą się losy Wiktora Adamczewskiego vel Jana Nowickiego, któremu nowych zadań wciąż przybywa. Tym razem ma za zadanie zwerbować do współpracy....kobietę; jest nią Iwona Mielnyk, studentka medycyny. Misja do najłatwiejszych nie należy i nasz bohater ma tego świadomość. Ale czego się nie robi dla dobra ojczyzny, i jak to w służbach bywa, wszelkie środki dozwolone. Lecz czy długo i precyzyjnie zaplanowana operacja zakończy się zwycięstwem? Wiktor nie może zawieść, akcja musi być zwieńczona sukcesem. Wszystkie swoje obowiązki traktuje bardzo sumiennie, jest człowiekiem zdyscyplinowanym i prawdziwym patriotą.

Dowiemy się też, jaki los czeka córkę szefa polskiego wywiadu, nad której bezpieczeństwem czuwa Adamczewski. Komu dziewczyna jest ''solą w oku"? Jak sobie poradzi polski James Bond?

Otrzymujemy pejzaż pięknego, galicyjskiego Krakowa okraszony mnóstwem faktów. Z postaci historycznych na scenę wkracza generał Józef Dowbor-Muśnicki (kilka lat później jego córka, pilotka wraz z innymi zostanie rozstrzelana w Katyniu) oraz Wojciech Korfanty. W obu częściach dynamika akcji utrzymana jest na podobnym poziomie, zaś Krzysztof Goluch posiada obeznanie w tematyce, którą przybliża czytelnikowi. Zadbał o detale. Czego tu nie ma: wątki szpiegowskie, wzmożona działalność wywiadowcza wielkich mocarstw, a także rodzące się uczucie.

Ponadto, niekwestionowanym atutem thrillera historycznego jest jego niepowtarzalna atmosfera (doprawdy, nie mogłam się oderwać od lektury) oraz niespodziewane zwroty akcji. Autor potrafi też przenieść nas w czasie. Pisarz w posłowiu odniósł się do tego, które wydarzenia zmienił na potrzeby publikacji. Czekam na kontynuację.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

O wolną i niepodległą Polskę

Publikacja W tajnej służbie II Rzeczypospolitej stanowi fabularyzowaną opowieść o losach młodego państwa, które przed momentem odzyskało upragnioną niepodległość. Wszystko to po 123 niewoli i chytrych zakusach zaborców. Kiedy nasza ojczyzna zniknęła z mapy, wszelkie dążenia narodowowyzwoleńcze zostały zdławione przez grabieżców. Teraz nadeszły nowe czasy i nowe porządki. Ale czy to oznacza, że możemy być już spokojni o autonomię i niezależność? Absolutnie nie.


Tymczasem na wschodzie znów niebezpiecznie, bolszewicy rosną w siłę, mają nowe plany imperialne. Niejaki Włodzimierz Lenin wprowadza czerwony terror; należy działać błyskawicznie i skutecznie. Niemcy i Rosja bowiem znów coś knują, szykowana jest operacja ''Wiosenne słońce" (autentyczne zamierzenia pokonanych) przeciw Polsce (połowa maja 1919 roku). Cel był jasny: unicestwienie kraju, gdyż dawni agresorzy aspirowali do zagarnięcia Wielkopolski (po powstaniu wielkopolskim została włączona w obszar państwa polskiego). W uproszczeniu: ich plany pokrzyżowali alianci, Niemcy zawarły pokój z Polską (traktat wszedł w życie późno, bo w styczniu 1920 roku).

Na tym tle ważną rolę odegrać musi Wiktor Adamczewski (postać fikcyjna, wyłączna projekcja autora), oddany służbie Polsce. Czy mu się uda zneutralizować wroga? Czy nie ulegnie pokusom? Do tego dochodzi jeszcze presja czasu i nieprzewidziane okoliczności. Musi, wszak cieszy się zaufaniem najważniejszych ludzi w państwie. Nawiązuje więc współpracę z wywiadem.

Akcja utworu rozpoczyna się w 1919 roku, do Wersalu zjeżdżają politycy Ententy, w tym gronie nie zabrakło i naszych rodaków. Kraj reprezentowali Ignacy Paderewski oraz Roman Dmowski.

W całej historii dominuje atmosfera w iście bondowskim stylu: są agenci, są służby, są zadania do wykonania. Krzysztofowi Goluchowi udało się wiernie odwzorować fakty i wydarzenia, w które ten znakomity thriller obfituje. Józef Piłsudski jawi się nam inaczej, niż ten, którego znamy z lekcji historii. I taki wizerunek Marszałka jest mi zdecydowanie bliższy, chociaż pisarz zbytnio go idealizuje. Za to rewelacyjnie portretuje innych polskich oraz światowych polityków, ze wszystkimi ich przywarami. Dobrze przedstawiono Bolesława Wieniawę- Długoszowskiego (poezja, szabla i wódka), uwypuklając wszystkie jego słabości, a jednocześnie mocno akcentując oddanie adiutanta Piłsudskiego słusznej sprawie.

Przez karty książki przewijają się i inne znane osobistości: David Lloyd George, George Clemenceau, Thomas Woodrow Wilson czy Jędrzej Moraczewski. Ścierają się dwie koncepcje zjednoczeniowe: inkorporacyjna Romana Dmowskiego i federacyjna Józefa Piłsudskiego. Zgodzić się należy, że mimo pewnych kontrowersji (antysemityzm jednego i uwięzienie oponentów w Berezie Kartuskiej przez drugiego), obaj wspomniani politycy mają zasługi na swoim koncie.

Moim zdaniem sposób prowadzenia narracji jest nieco zbyt współczesny, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Uwaga: znaczna część wydarzeń została stworzona na potrzeby powieści.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Było to omówienie pierwszej części. Recenzję drugiej, znajdziesz w następnym wpisie.

niedziela, 24 kwietnia 2022

Hołd dla ofiar banderowców

Przepiękna, ciepła historia o poszukiwaniu prawdy i własnych korzeni z dramatycznymi wydarzeniami w tle. Akcja utworu rozgrywa się w przeszłości i w teraźniejszości. W Ukrainie i w Polsce. Wiadomo, że przybyli po 1945 roku na ziemię Dolnego Śląska, Kresowianie stanowili około 40 procent populacji. I to właśnie oni nadali nowy rytm życia np. we Wrocławiu. Kształtowali kulturę, naukę. Na Politechnice Wrocławskiej 15 listopada 1945 swój pierwszy polski wykład wygłosił prof. Kazimierz Idaszewski, rektor Politechniki Lwowskiej.


Główna bohaterka, emerytowana nauczycielka musi zmierzyć się z bolesną przeszłością. Rodzinna tajemnica nie daje jej spokoju, wyrusza więc w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ją od lat pytania. Jak się zachowa, gdy dowie się wielu rzeczy, których raczej wolałaby nie usłyszeć. Pozostali bohaterowie również zmagają się z różnymi demonami, dylematami natury moralnej. Wszyscy mają bolesne doświadczenia, teraz się jednoczą.

Każdy z nas dźwiga jakieś brzemię. Jakiś ciężar, który go przytłacza, tłamsi, nie pozwala spokojnie spać ani cieszyć się życiem, a ono szybko ucieka.

Przyznam, że Edward Łysiak miał nieszablonowy pomysł na stworzenie tak nieszablonowej powieści. Autor podjął się kwestii złożonych relacji polsko-ukraińskich (ludobójstwo na Wołyniu, etc.), subtelnie zahacza też o politykę II RP. Pisarz jest taktowny, ostrożny, w żaden sposób nie przekracza granic dobrego smaku. Co więcej, szanuje uczucia rodzin ofiar, niejako oddając im głos. W Kresowej opowieści przywoływane są autentyczne postaci, jak zbrodniarz Stepan Bandera czy historyk Stanisław Srokowski, autor fundamentalnych prac poświęconych Rzezi wołyńskiej. Znakomicie, że Edward Łysiak potępił gloryfikację banderowców, UPA przez wielu wpływowych ukraińskich polityków. Mamy też prawdziwą historię Łemków i Bojków.

Często prawda okazuje się mniej romantyczna, niż jej obraz tworzony przez naszą wyobraźnię.

Z wielkim znawstwem i sporym oczytaniem w powyższej tematyce, pisze autor, objaśniając czytelnikowi wiele spraw. Tłumaczy jak to z Rusią Kijowską było. Wraz z bohaterami odbywamy podróż do malowniczych miejscowości, okupionych cierpieniem i krwią niewinnych.

Naturalnie, że nie ze wszystkim poglądami wygłaszanymi możemy się zgodzić, ale w istocie książka jest świetna i oddaje sedno sprawy (jakże obecnie aktualnych). Historia zaprezentowana jest wiarygodna, broni się siłą przekazu.

czwartek, 21 kwietnia 2022

Filozofia dla początkujących

Mowa oczywiście o eseju filozoficznym Krótka historia filozofii, autorstwa Nigela Warburtona. Filozof zaprasza nas w podróż po wszystkich epokach, od starożytności, aż po współczesność. Zatem mamy więc słynną trójkę myślicieli: Sokrates, Platon oraz oczywiście Arystoteles. Następnie w swojej wędrówce zahaczamy o świętych: Augustyna i Tomasza (doktora Kościoła), Kartezjusza, Spinozę, Rousseau, Kanta, Schopenhauera. Mamy niewątpliwą okazję, aby odświeżyć sobie idee takich uczonych jak Karol Darwin czy Zygmunt Freud.


Zgadzam się, że  w tym zacnym towarzystwie zabrakło równie ważnego weterana, jakim był Martin Heiddeger, którego poglądy uważane są za jedne z najważniejszych w XX wiecznej filozofii. Milczeniem pominę Karola Marksa; pojawia się za to moja ulubiona Hannah Arendt (ta sama od banalności zła). Lista wszystkich mędrców jest oczywiście znacznie dłuższa.

Omawiane zagadnienia są podane w niezbyt wyszukany, raczej w konwencjonalny i schematyczny sposób. A jednocześnie forma pozostaje lekka i przyjemna. Z pewnością kuleje brak bibliografii i odnośników, które mogłyby zachęcić czytelnika głodnego wiedzy do dalszych, intelektualnych poszukiwań i zgłębiania wiedzy. Ten wykaz mógłby być choćby nawet skrótowy. A tego zabrakło, szkoda. Być może jest to celowy zabieg, w końcu, jak sam tytuł wskazuje- mamy do czynienia z Krótką historią filozofii.

Rozumiemy przecież wszyscy nieocenioną funkcję rzeczonej dyscypliny, uczącej logicznego i samodzielnego myślenia oraz racjonalnego rozwiązywania problemów. Zachęca również do wielu owocnych polemik, ale też i sporów.

Jednym z ciekawszych elementów tejże pozycji są prezentowane przez autora nieznane elementy biografii występujących bohaterów, kształtujące w dużej mierze ich twórczość.

Komu mogę polecić tę lekturę? Moim zdaniem książka Krótka historia filozofii odpowiednia będzie dla każdego z nas, komu ta dziedzina jest bliska. Do przeczytania zachęcam również młodych ludzi, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z filozofią. 

Za egzemplarz do recenzji podziękowania składam Wydawnictwu RM.

sobota, 16 kwietnia 2022

Myśleć jak lis? Czy rozwiązywać problemy jak jeż?

Który sposób jest Wam bliższy? Wszak lis bywa makiawelistą, nie zawsze kieruje się szlachetnymi intencjami. Dziś rzecz o fascynującej, lecz trudnej publikacji pióra amerykańskiego historyka, Geniusze strategii. John Lewis Gaddis to specjalista od zimnej wojny, polskiemu czytelnikowi jest znany jako autor kapitalnej pracy, Teraz już wiemy...Nowa historia zimnej wojny. 


Autor koncentruje się na aktywności wielkich taktyków, od starożytności aż po współczesność. Każdy z bohaterów jest inny, ale łączy ich jedno: niesztampowe podejście do rozwiązywania kluczowych problemów oraz  dalekowzroczność. Czego więc dowiemy się z tego eseju o zabarwieniu filozoficznym? Sporo, choć pewne kwestie nie są odkrywcze.

Kto więc lisem/ jeżem był? Kserkses? Juliusz Cezar? Święty Augustyn, Napoleon Bonaparte, Abraham Lincoln, Napoleon Bonaparte czy prezydent Thomas Woodrow Wilson.

Cele żyją bowiem tylko w wyobraźni, mogą być nieskończone: jak tron na księżycu, z którego rozciąga się piękny widok. Środki jednak są nieubłaganie ograniczone: to ludzie na polu walki, okręty na morzu i oddziały, które trzeba zaaprowizować. Jeśli cokolwiek ma się udać, cele i środki muszą ze sobą współgrać. Nigdy jednak nie można traktować ich wymiennie.

Niewątpliwie John Lewis Gaddis to erudyta, w swoje wywody (zbiór tekstów pochodzących z jego wykładów dla studentów) wplata cytaty zaczerpnięte od najpotężniejszych ludzi świata. Każdy z rozdziałów uzupełniony został o solidną bibliografię, do której polecam zajrzeć.

Naturalnie, rozważania nie są pozbawione wad, rzutując na odbiór. Na poczet zasadniczych mankamentów zaliczam hermetyczną treść, z którą winni zapoznać się raczej zawodowi historycy, politolodzy, etc. Co jeszcze? Dominuje dość zawiły sposób prowadzenia narracji, typowy dla ludzi nauki, zrozumiały przez nielicznych. Opowieści eksperta od spraw zimnowojennych przeciętnemu czytelnikowi mogą się wydawać mało przejrzyste.

Geniusze strategii to lektura wymagająca, idealna dla wszystkich z nas lubiących podobne klimaty i sięgających po ambitniejsze teksty publicystyczne. Mamy tu multum faktów, nazwisk, wydarzeń, ale bez przytłaczających i zbędnych opisów. Uwaga: nie jest to biografia wybitnych umysłów, raczej przekrojowy szkic  pokazujący fenomen polityków, wodzów i ich najważniejsze dokonania.

Warto zapoznać się z omawianą pozycją, aby przypomnieć sobie kilka podstawowych rzeczy. Lektura Geniuszy strategii poniekąd zaspokoiła mój nieustanny głód wiedzy. Nie jest to książka o niczym- jak utrzymują niektórzy. Mimo wszystkich minusów, o których wspomniałam wyżej.

Za egzemplarz recenzencki gorąco dziękuję Wydawnictwu RM.