czwartek, 2 września 2021

Mierni, ale wierni. Czy zawsze?

Rzecz o wartościowej monografii naukowej wydanej pod auspicjami Instytutu Pamięci Narodowej: Twórczość na zamówienie pod red. Sebastiana Ligarskiego i Rafała Łatki. Opracowanie przybliża dzieje wielu person tworzących na zamówienie partii. Poznajemy sylwetki wielu prominentnych dziennikarzy, prozaików, plastyków czy naukowców, w większości pozostających wierności PZPR. Zatem wszystkich tych, którzy skwapliwie korzystali z dobrodziejstw patologicznego systemu. Jednak w odpowiednim czasie zażądano  deklaracji lojalności.

Zdumiewające jak łatwo przychodziło im czerpanie sowitych gratyfikacji, skutecznie usypiających poczucie godności i sumienia. Artyści uwielbiali adorację i mir ponad miarę, próżność była ich najważniejszą cechą. Wszystko to przy aplauzie niewyrobionej literacko publiczności.              

Dostajemy spojrzenie na resortową twórczość, będącą w swojej wymowie kłamliwą i tendencyjną. Zgodna z wytycznymi komunistów. Wskazano na życiorysy osób takich jak: Łukasz Kuźmicz, Władysław Góra, Tadeusz Walichnowski, Marian Strużyński vel Reniak.

Sprawą intelektualistów zajmował się Wydział IV Departamentu MSW, oczywiście na tym głównym szczeblu. Natomiast w województwach ''pałeczkę"  przejęły wydziały III KW MO. Do ich zadań należało rozpracowywanie poszczególnych jednostek, doszukiwanie się wypowiedzi  ''antypaństwowych'', etc. Na celowniku znajdowali się ci pisarze, którzy byli aktywni przed wojną i tuż po niej. Pieczę sprawował Związek Literatów Polskich, złożony z różnej maści donosicieli, kreatur i szumowin. Niektórzy sami na siebie kapowali, światło dzienne ujrzały sekrety alkowy, kto za dużo wypił i usiadł za kierownicą. Paskudna sprawa.

W barwny sposób ukazano przypadek Macieja Słomczyńskiego vel Joe Alex, Kazimierz Kwaśniewski. Uznanie przyniosło mu tłumaczenie klasycznych dzieł literatury światowej, m.in. Williama Shakespeare'a, Vladimira Nabokova.

Historię naukowców przypomniała Cecylia Kuta, skoncentrowała się na dziejach prof. Władysława Góry, zapalonego doktrynera. Jego teksty były pisane pod dyktando komunistów, ideologia marksistowsko- leninowska wytyczała ''standardy''. Nie dziwi więc krytyka działaczy antykomunistycznych, całego podziemia niepodległościowego. Góra to resortowy historyk, zawsze dyspozycyjny, aby spełniać określone wymagania.

Naukowcy w stylu Walichnowskiego, Góry, nienawidzili wszystkiego, co antykomunistyczne.

Tadeusza Walichnowskiego, innego partyjnego historyka, znamy szerzej jako esbeka, sławnego podczas wydarzeń Marca '68, mający obsesję na punkcie Żydów. SB stała się wówczas ''żydowską komórką''. Publicystyka tego człowieka również naszpikowana była komunistyczną propagandą

Czy wszyscy ludzie kultury działali z pobudek ideologicznych? Przeważnie tak, lecz nie brakowało wśród nich pragmatyków, którzy przez lojalność wobec rządzących próbowali uzyskać jakieś korzyści. 

Wszystkie zagadnienia są przejrzyste, bronią się klarownością. Materiał badawczy stanowiły  źródła archiwalne, opracowania, wywiady prasowe, artykuły.


wtorek, 31 sierpnia 2021

Trzy siostry: co w galicyjskiej duszy gra?

 Monika Śliwińska, Panny z <<Wesela>> Siostry Mikołajczykówny i ich świat.

To kolejna udana opowieść w dorobku znanej pisarki. Czytałam biografię Wyspiańskiego pióra tej autorki i spodziewałam się, że historia sióstr będzie równie wyśmienita. Nie zawiodłam się.

Jak wyglądało życie społeczności bronowickiej i krakowskiej w XIX i XX wieku? Jak się ubierali? Co jedli? Mamy masę zwyczajów, ceremoniałów podanych w bardzo przystępnej formie.


Monika Śliwińska odmalowuje niezwykłą historię trzech sióstr, chłopek poślubiających artystów. Anna została wybranką malarza Włodzimierza Tetmajera. Jadwiga wyszła  za Lucjana Rydla. Natomiast Maria była towarzyszką życia Ludwika de Leveauxa. Każda z kobiet miała odmienną hierarchię wartości, ale łączyło je jedno: oddanie rodzinie i troska o najbliższych. Odznaczały się też różnym temperamentem. Naturalnie, takie mariaże nie mogły cieszyć się uznaniem ówczesnego społeczeństwa, traktowano je jako mezalians. Chłopki były jednak pełne uroku osobistego: gospodarcze, inteligentne, sprytne i zaradne, próbowały odnaleźć się w gąszczu sztywnych zasad, reguł. Mężowie z wielką gorliwością bronili ich czci (tylko pozazdrościć). Poznajemy dzieje rodu Rydlów i Tetmajerów na tle epoki.

Losy naszych bohaterek nie są łatwe, obfitują w rozmaite tragedie: utrata ukochanego potomka, zsyłka na Syberię. Spotykane przywary są typowe, występują i u mieszkańców innych regionów.

Warto mieć na uwadze, iż losy trzech sióstr tożsame były z historią Polski i galicyjskiego Krakowa. Akcja rozpoczyna się w 1890 roku, kończy w 1954 roku.

Doceniam kunszt i przygotowanie dziennikarki, ponieważ publikacja jest znakomicie udokumentowana. Monika Śliwińska powołuje się na liczne źródła, wspomnienia. Nie rozumiem podnoszonych uwag o domniemanym plagiacie, wszak każdy cytat jest dobrze oznaczony. W niektórych momentach publicystka straciła rezon i bywało zwyczajnie nudno; na szczęście nie zdarza się to zbyt często.

W tę pasjonującą opowieść autorka wplotła  fotografie, wiersze, fragmenty Wesela.

Kraków jest miastem niewątpliwie inteligenckim, z galicyjską dumą, o sporym potencjale. Raczej od zawsze przywiązany do tradycji. Wraz z pisarką odbywamy podróż w czasie. Czy możemy mówić o zaściankowości grodu Kraka? Zdecydowanie nie.


sobota, 28 sierpnia 2021

Hitler a sprawa Polska

Przy ponurej sobocie pragnę zachęcić Was do przeczytania niezwykle pasjonującej pracy autorstwa Krzysztofa Raka, Polska- Niespełniony Sojusznik Hitlera. Muszę stwierdzić, że to fascynujące studium zalicza się do tych pozycji, po które sięgnęłam za późno. Jej treść oraz barwny sposób prowadzenia narracji, porwały mnie od samego początku.


Czym jest hitlerologia? Jakie rzeczywiste intencje miał kanclerz III Rzeszy wobec Polski? Czym był kryzys gdański z 1935 roku (pamiętamy z historii, że miasto to od zawsze było zbuntowane, Batory, statuty Karnkowskiego, kolebka ''S'')? Czy stosunki między państwami zawsze były złe? Na te i inne pytania odpowie wytrawny badacz dziejów, jakim jest doktor Krzysztof Rak. Nie chcę popadać w patos, ale publikacja ta powinna być obowiązkową lekturą we wszystkich szkołach średnich.

We wstępie do tej solidnej pracy, autor charakteryzuje piśmiennictwo dotyczące relacji polsko-niemieckich. Przypomina o niechęci czy nawet agresji niektórych publicystów, uprawiających tendencyjną narrację, bazującą na komunistycznej retoryce. Nie wspomnę o kłamstwach historycznych. Niemiecka historiografia z reguły nie jest przychylna Polsce.

Naukowiec kreśli chorą politykę dyktatora wobec naszego kraju, lecz w dużej mierze klamrą spinająca rozważania jest rok 1939. Natomiast za punkt wyjścia obrał 1933 r. Przypomniano o polityce gabinetów Republiki Weimarskiej, jawnie wrogie zamiary: zawłaszczenie ''korytarza" i Śląska.

Krzysztof Rak serwuje nam zupełnie nowe, świeże postrzeganie polityki Adolfa Hitlera wobec Polski, zaprezentowane w niekonwencjonalnej formie. I choć tytuł rozważań może wydawać się kontrowersyjny, to jest wręcz odwrotnie. Historyk odwołuje się też do myśli znanego germanofila, Władysława Studnickiego, optującego za sojuszem polsko-niemieckim. Każda teza poparta jest solidną dokumentacją, kwerenda wypełniła znaczną część czasu Krzysztofa Raka.

Czego jeszcze możemy się spodziewać? Pojawia się uzasadniona, lecz wyważona krytyka Józefa Becka, poznajemy kulisy dyplomacji i cyniczną grę aliantów.

Wydawnictwo Bellona ma w swoim portfolio coraz wartościowsze syntezy, opracowania. Doświadczeni autorzy odsłaniają przed nami karty z historii Europy i świata.




czwartek, 26 sierpnia 2021

SB a ks. Henryk Gulbinowicz

Dialog należy kontynuować... Rozmowy operacyjne Służby Bezpieczeństwa z ks. Henrykiem Gulbinowiczem z lat 1969-1985. Studium przypadku.

Słysząc nazwisko tego duchownego, w myślach przywołujemy Wrocław i zasługi arcybiskupa dla tamtejszej ''Solidarności". W sierpniu 1980 roku udzielił wsparcia strajkującym, uczestniczył w święceniach lokali, obchodach zakazanych rocznic. Na początku grudnia 1981 roku bp Henryk Gulbinowicz przechował w swojej rezydencji 80 mln złotych wypłaconych z konta bankowego przez działaczy dolnośląskiej ''S''. 

W czasie junty wojskowej udzielał schronienia wielu działaczom opozycji antykomunistycznej; potępiał władze, podejmował działania w sprawie internowanych. Na tym jego działalność się nie skończyła. W 1982 roku bohater niniejszej publikacji powołał do życia Arcybiskupi Komitet Charytatywny we Wrocławiu, głównym zamierzeniem była opieka nad represjonowanymi, więźniami i ubogimi. W tym czasie bezpieka zaostrzyła działania operacyjne wobec Gulbinowicza, w Złotoryi w 1984 roku popalono jego samochód. Określany jako przedstawiciel ''wrogiego kleru katolickiego". Nie to, co księża ''patrioci''.


Pominę jednak to, co się w ostatnim czasie działo wokół niego; skandal pedofilski z udziałem zasłużonego arcybiskupa.

Rozmowy operacyjne między księdzem a funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa trwały od końca 1969 roku do października 1985 roku. Autorzy podkreślają, że w latach 1970-1986 Henryk Gulbinowicz pozostawał zarejestrowany jedynie jako kTW (kandydat na tajnego współpracownika). I tu należy zgodzić się w całej rozciągłości, iż kontakty te nie zostały ujęte w żadnych fachowych opracowaniach. I sam zainteresowany nigdy nie podejmował tej tematyki.

Rafał Łatka i Filip Musiał piszą, że znaczna część materiałów z tych kontaktów została zniszczona, podobnie jak dokumenty z jego rozpracowywanie o kryptonimach "Katolicy" i ''Rządca". Sprawą tą zajmowali się przedstawiciele osławionego Departamentu IV (wyznaczonego do walki z Kościołem katolickim). Nie zachowała się również Teczka Ewidencji Operacyjnej (TEOK) na księdza i biskupa. Zatem nie mamy podstawowej dokumentacji. Istnieją zbiory, scheda po wspomnianym Departamencie: notatki prasowe, donosy czy też stenogramy kazań. Naukowcy twierdzą też, że mnóstwo materiałów znajduje się we Wrocławiu.

Naturalnie, iż problem rozmów ks. z SB ukazuje paletę działalności komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Pamiętać należy też, że Gulbinowicza w latach osiemdziesiątych dwukrotnie określono jako kontakt operacyjny i raz jako kontakt poufny.

Historycy w  sposób uproszczony (ponieważ istnieją bardzo dobre monografie na ten temat) kreślą procedury werbowania potencjalnych kandydatów na współpracowników (także wśród duchownych). Instrukcje z lat 1960-1970 i z lat 1970-1989 jasno definiowały, kim ma być TW, wytyczały jego kluczowe działania. W drugiej części opracowania zamieszczono multum dokumentów.

Monografia Dialog należy kontynuować... jest bardzo zasadna, rozumiem też, że nie każdemu przypadnie do gustu. Wszak treść jest hermetyczna, ale w przystępny sposób objaśniono istotne aspekty. Niemniej jednak, winni po nią sięgnąć zainteresowani relacjami Kościoła katolickiego z państwem w czasach PRL. Warto też zwrócić uwagę na zamieszczoną bibliografię i pozycje, które się tam znalazły.

środa, 25 sierpnia 2021

'Nie ma przypadkowych spotkań. Każdy napotkany człowiek jest albo lekcją, albo sprawdzianem, albo prezentem'

Remigiusz Mróz, Wybaczam Ci.

Czy tak było w przypadku Iny?

Początek najnowszego thrillera pióra płodnego pisarza zapowiada się intrygująco i obiecująco. Dawno już nie czytałam czegoś równie dobrego w tym gatunku. I choć miałam wątpliwości co do słuszności sięgnięcia po tę właśnie pozycję, to w miarę czytania wyzbyłam się dotychczasowe obiekcji.


Wydaje się, że główna bohaterka prowadzi spokojne i uporządkowane życie u boku ukochanego mężczyzny. Ina jest spełniona na wielu polach: prywatnym i zawodowym. Jak dotąd, jej życie nie jest naznaczone żadnym dramatem, nie ma poważniejszych frasunków. Ale czy na pewno? Młodym do szczęścia brakuje tylko upragnionego dziecka. Niestety, wszystko zmienia się za sprawą pewnych uwarunkowań, na jaw wyjdzie wiele rzeczy.

Gdy najbliższy człowiek okazuje się być kimś innym, niż sądziliśmy.

Jak dalej potoczą się losy Iny i Rafała? Co takiego kobieta odkryła? Czy mąż czegoś przed nią nie ukrywa, jakie ma intencje? I kim naprawdę jest? Jak byśmy się zachowali na miejscu bohaterki, dowiadującej się, że jej partner nie jest tym, za kogo się podaje. Czy miała prawo zwątpić w jego szczerość i uczucia?

Czy Remigiusz Mróz czymś mnie zaskoczył? Oczywiście. Niesztampową i świeżą fabułą. Thriller czyta się szybko, niekiedy pisarz dawkuje emocje, częściej jednak dostajemy ich aż nadto. Wprawdzie zbyt duża ilość wątków może rozmywać całościowy sens, ale moim zdaniem tak się nie stało. Akcja jest dynamiczna i rozwojowa.

Ile wiemy o swoich najbliższych, a ile chcemy wiedzieć?

Lejtmotyw zasługuje na uznanie, plus za poruszenie kolejnego, ważnego społecznie tematu, jakim jest pedofilia. Tym razem tego czynu dopuścił się trener wobec swojej podopiecznej. Przewija się również wątek służb i agentów pracujących pod przykryciem.

Czy pozornie niezwiązane ze sobą sprawy przynoszą odpowiedzi na postawione wcześniej pytania? Czy warto dać kolejną szansę komuś, kto już raz nadwyrężył nasze zaufanie? Czy Ina się na to zdobędzie?

 I jak to u Remigiusza Mroza bywa, gdy już jesteśmy przekonani, iż sprawa została wyjaśniona, nagle pojawiają się nowe, zupełnie nieznane okoliczności. Wiele zmienią.

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Frykasy z ''demoludów" i nie tylko

Jan Głuchowski,  Na Saksy i do Bułgarii.

Choć początkowo treść publikacji nie zaskakuje, ponieważ autor nieco przynudza, widoczny jest też bark pomysłu na książkę. Sposób prowadzenia narracji mógłby być żwawszy. Nie wszystkie zaprezentowane anegdoty śmieszą- chyba mam odmienne poczucie humoru. Jan Głuchowski ma dość toporne pióro, jakby nie mógł zdecydować, co chce nam przekazać. Z czasem jednak jest coraz lepiej.


Obecnie przyszło nam żyć ''w ciekawych czasach", w których mamy mocno ograniczoną możliwość swobodnego podróżowania: pandemia, odradzające się antagonizmy, konflikty zbrojne. Ale czy bohaterom omawianej publikacji było lżej? W jaki sposób radzili sobie z utrudnieniami, często w podstawowych kwestiach? Często bywało i tak, że bilet na dany lot, rejs czy przejazd został sprzedany wcześniej, zanim pojawiło się ogłoszenie. Oferty rozprowadzano nieoficjalnie, spod tzw. lady. Takie były ówczesne realia.

Dziennikarz oprowadza nas po takich krajach, jak: Grecja, Egipt, Bułgaria, Rosja, Kuba, wskazując na ''zaradnych'' niekiedy wycieczkowiczów, ubijających interes przy pierwszej lepszej okazji. Co sprytniejsi, w ubrania zaopatrywali się w Turcji. Największym wzięciem cieszyły się ubrania (pożądane były futra), bajecznie tanie alkohole czy ubrania. A pierz i czosnek nabywano w NRD. Nie każdego też było stać na taką ekspedycję, nie wspomnę o rejsie kultowym ''Stefanem Batorym". W Egipcie kupowano stosy biżuterii.

Co? Gdzie? Kiedy? Za ile?

Podróżowano prawie wszystkim, czym się dało: samolotami (z wiadomych względów taka wycieczka była znacznie kosztowniejsza), statkami, pociągami, samochodami (kultowy Fiat 126 p.).

Dziennikarz sporo uwagi poświęca turystyce handlowej naszych rodaków na Węgrzech. Trzeba przyznać, że byliśmy wówczas odważni i przedsiębiorczy. Inwencji w przemycaniu nadwyżek towarowych, nam nie brakowało. Szczególne ''zasługi" na tym polu miały kreatywne starsze panie. Interesujący jest też wątek, w którym Głuchowski oprowadza nas po Indiach, przybliżając sylwetkę pierwszego premiera Jawaharlala Nehru i jego charyzmatycznej i zdecydowanej córki, Indiry Gandhi.

piątek, 20 sierpnia 2021

Zabójstwo na zlecenie? Piotr Jaroszewicz musi umrzeć

Monika Góra, Człowiek, który wiedział za dużo. Dlaczego zginęli Jaroszewiczowie?

Bohater niniejszej publikacji funkcję Prezesa Rady Ministrów sprawował w latach 1970-1980. Oprócz tego był ministrem górnictwa, członkiem Biura Politycznego KC PZPR.

Piotr Jaroszewicz zginął wraz z małżonką, Alicją Solską w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w swojej posiadłości w Aninie. Ich zagadkowe zabójstwo nigdy nie została wyjaśniona, sprawcy nigdy nie zostali osądzeni; nie udało się również ustalić motywów tej zbrodni. Znaczna część materiału dowodowego zniknęła z akt policyjnych. Komu na tym zależało? Kobieta była drugą żoną byłego premiera, z którą doczekał się syna Jana. Z pierwszego związku (Jaroszewicz szybko owdowiał) miał syna Andrzeja.

Kiedy i gdzie zapadła decyzja na temat dalszych losów Piotra Jaroszewicza? Kto ją podjął? Śmierć komunistycznego polityka raczej nie nastąpiła w związku ze zwykłym, bandyckim napadem (mordercy nie byli zainteresowani licznymi, cennymi przedmiotami, bibelotami). Była czym znacznie więcej.

Człowiek, który wiedział za dużo, to skrótowy reportaż, w którym autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, kto zabił Jaroszewiczów. Monika Góra w zajmujący sposób oprowadza nas po meandrach polityki, jednak ogólna zawartość merytoryczna tego opracowania, niczego konkretnego nie wnosi. Nie uzyskałam też spodziewanej odpowiedzi, kto był zainteresowany tym, aby Piotr Jaroszewicz zamilkł na wieki. Niemniej jednak przy tego typu sprawach, przeważnie tak jest, iż nie dowiemy się już, jaka jest prawda.

W reportażu dziennikarka porusza wiele aspektów, włącznie z motywem sprawców; jest dociekliwa i skrupulatna. Umiejętnie buduje atmosferę grozy, przez moment też się bałam. Monika Góra kreśli uproszczony życiorys swojego bohatera, w którym pełno rozbieżności, przedstawia hipotezy; nie są nieprawdopodobne. Publicystka odwołuje się do konfliktu między panią Solską a Andrzejem Jaroszewiczem, którego szczerze nienawidziła. Pasierb zresztą nie pozostawał jej dłużny.

Przypuszcza się, iż zbrodnia Jaroszewiczów tożsama była z pewnym archiwum, które Piotr miał otrzymać w 1945 roku. Treść dokumentów rzekomo kompromitowała wielu wysoko postawionych ludzi. Z innych źródeł wiem, że kartoteką tą zainteresowani byli znani generałowie. Ale czy tak faktycznie było?

Co się wydarzyło w willi w Aninie z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku?