czwartek, 8 października 2020

Kazimierza Kutza portret własny

Słysząc nazwisko Kutz, myślimy Śląsk, od razu wskazując na jego filmy: Śmierć jak kromka chleba czy Perła w koronie. Naturalnie znam i szanuję cały jego dorobek artystyczny. Natomiast jego książka Kutz. Będzie skandal przynosi rozczarowanie.


Autobiografia jest nieudana i pełna niedociągnięć. Jakie mam uwagi? Moje zastrzeżenia wzbudza wprowadzenie multum zbędnych, sensacyjnych, brukowych wątków, np. podboje seksualne niektórych artystów czy uzależnienie od alkoholu. Wywlekanie sekretów alkowy wzbudza niesmak i zażenowanie.

Ja jestem po prostu obcy, jestem kimś z innych stron (..). Dzięki mojej śląskości ja się dobrze trzymam, to mi umożliwia postawę czynno-obronną. A jest to źródło wielkiej przyjemności- żyć na gorąco, żyć pasjami, namiętnościami, toczyć walki o coś, za coś. Móc spojrzeć w lustro w tę starczą gębę i nie mieć ochoty na nią napluć.

Autor jedzie po bandzie wspominając Jana Łomnickiego, wyrzucając mu alkoholizm. Nie twierdzę, że tak nie było, ale czy powinno nas to obchodzić? Pewne rzeczy nie powinny ujrzeć światła dziennego, i nie chodzi tu o pudrowanie czegokolwiek. Idzie tu o wartości nadrzędne, takie jak: lojalność i przyzwoitość. Twórca takich produkcji jak Krzyż Waleczny, Sława i chwała, dosadnie pisze też o Annie Dymnej: Chwilę wcześniej jeszcze piękna dziewczyna, która (..) nagle przeobraziła się w tęgą i cycatą babę. Nie umiała sobie z tym poradzić, była w strasznej depresji, bezradna. Należałoby się wystrzegać takich przyjaciół i omijać ich szerokim łukiem. Czemu mają służyć te dość prymitywne w istocie wspominki?

Kazimierz Kutz ostatnie lata poświęcił na pisanie autobiografii- wiedząc, że pozostał jedynym świadkiem, który może pewne historie opowiedzieć. Odkrywa w niej swoje tajemnice, kreśli (nierzadko złośliwie) portrety kolegów filmowców, smakowicie plotkuje o szalonych wyjazdach do Wenecji w towarzystwie Elżbiety Czyżewskiej.

Reżyser posługuje się wulgarnym, prostackim językiem, tzw. ''łaciną polską'' (termin ukuty przez ks. Józefa Tischnera). Oczywiście pisarz i polityk w jednym ma talent narratorski i zmysł obserwacji, ale dlaczego wyciąga na wierzch intymne sekrety z życia swoich znajomych. Smutne, że tak mało uwagi poświęca początkom szkoły filmowej, swoim korzeniom, a skupia się  na bzdurach i plotkach żywcem wyjętych z tabloidów. Choć myślę, że wynurzenia Kutza przebijają wszystko. Treść wyjałowiona jest z jakiejkolwiek wartości.

Reżyser z autoironią i odwagą podsumowuje ponad pięćdziesiąt lat swojej pracy twórczej. Opowiada jak wyrwał się ze <śląskiego chomąta> by zostać twórcą mitu ukochanego Śląska, jaką cenę płacił za swoje wybory i co dawało mu siłę w podążaniu własną artystyczną drogą.

Wyjątkowo nie polecam tego kiepskiego  Autoportretu. Ocena musi być najniższa.

1/5.

wtorek, 6 października 2020

Elita kulturalna PRL

Pamięć ludzka bywa niestety zawodna, dlaczego o tym piszę? Ponieważ prawie zapomniałam o pasjonującej monografii, którą chciałam Wam polecić. Zwróćcie uwagę na taką pozycję jak  Artyści, PRL I Bezpieka, jej autorami są: Sebastian Ligarski oraz Grzegorz Majchrzak.



Ta wyczerpująca praca zawierająca opisy realiów czasów słusznie minionych. Historycy koncentrują się na środowisku polskich aktorów, pisarzy, muzyków. Przedstawiają genezę stosunków na linii artyści- władza.

Czy Zbigniew Herbert przechytrzył bezpiekę? Kto protestował przeciw wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, i jakie były tego skutki?

Sebastian Ligarski i Grzegorz Majchrzak próbują wiernie oddać nastroje i uczucia twórców (sceptycyzm, zastrzeżenia, lecz nie tylko) wobec nowej sytuacji politycznej. I czynią to bardzo udanie. Publikacja jest też zapisem wyborów, dylematów moralnych ludzi kultury. Władza nagradzała karkołomną lojalność ( donosy, paszkwile), karała za samodzielność myślenia.

Dlaczego Marek Hłasko nie chciał iść do wojska? Czy polscy artyści odważyli się protestować przeciwko inwazji na Czechosłowację w 1968 roku?

Autorzy odwołują się do następujących postaci: Edward Linde- Lubaszenko, Jacek Kaczmarski, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Marek Hłasko. Odświeżają pojęcie siermiężnego socjalizmu i przypominają wydarzenia Marca'68, Grudnia'70. Odwołują się też oczywiście do stanu wojennego.

Do czego prowadziło gadulstwo Edwarda Linde- Lubaszenki i komu zależało na tym, aby zniszczyć mu karierę?

Książka  Artyści, PRL I Bezpieka ma charakter stricte naukowy, ale odznacza się zwięzłym stylem. Oprócz zbiorowego portretu największych znakomitości, pojawiają się liczne anegdotki, które dodatkowo wzbogacają monografię. Ponadto, Sebastianowi Ligarskiemu i Grzegorzowi Majchrzakowi nie można odmówić kompetencji, obiektywności i rzeczowości, a ich sądy są słuszne i wyważone.

Te fascynujące opowieści w sposób bezpretensjonalny i zgodny z faktami opisują rzeczywistość PRL. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kogo interesują losy polskich artystów i tropiących ich ich <smutnych panów> z Rakowickiej i nie tylko.

Nic dodać, nic ująć. Serdecznie zachęcam do przeczytania:)

Ocena:5/5/


niedziela, 4 października 2020

Zemsta zza grobu komunistycznych dygnitarzy. Odsłona druga

 Krystyna Naszkowska, My, dzieci komunistów.

Dziennikarka przeprowadziła wywiady z potomkami działaczy wiernych poprzedniemu ustrojowi. Otrzymujemy mozaikę różnych osobistości, których wypowiedzi nakazują wątpić w racjonalizm i zdrowy rozsądek.


Córka Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska, syn Anatola Fejgina, jednej z najważniejszych osób w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, oskarżonego o stosowanie tortur wobec więźniów.

Interlokutorzy publicystki Gazety Wyborczej są wyalienowani, co oczywiste, posiadają odmienną hierarchię wartości niż ''wrogowie ludu". Cechuje ich egalitaryzm społeczny i zakłamywanie ówczesnej rzeczywistości. Nawet nie wspomną o zmaganiach społeczeństwa z systemem komunistycznym. Z racji funkcji sprawowanych przez rodziców, byli uprzywilejowani.

Agnieszka Holland, Aleksander Smolar, Ernest Skalski, Andrzej Titkow, Włodzimierz Grudziński- wszyscy rozmówcy autorki opowiadają o swoim dzieciństwie w rodzinach komunistycznego aparatu.

Prawie wszyscy bohaterowie tej dziwnej książki bywają pyszni, ekskluzywni, czują się lepsi od innych. Zaliczali się do pożądanych kandydatów na mężów/żony. Nie kategoryczna obrona rodziców zaskakuje(co jest zrozumiałe), lecz zaślepienie dawnymi czasami.

Wyjechał w futerku, a wrócił w futerku.

Na chwilę zatrzymam się przy córce Bolesława Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej, Aleksandrze Jasińskiej- Bierutównie. Pierwszy człon nazwiska wybrał jej ojciec, aby nie była rozpoznawalna. To co ta kobieta opowiada, woła o pomstę do nieba, broni zbrodniarza: Dobry człowiek, który robił złe  rzeczy. Pani profesor znacznie wybiela serwilistę Stalina. Oburza zaprzeczenie faktom, iż Bierut współpracował z NKWD.  Aleksandra Jasinska- Bierutówna zdaje się nie dostrzegać niepodważalnych faktów, choćby krwawe rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Jej opowiastki zdecydowanie przekraczają zdrową obronę ojca.

Krystyna Naszkowska w sposób zaplanowany dobrała rozmówców, tak aby potwierdzili jej obrane hipotezy. Niektórzy z nich wykazują wręcz chorobliwą obsesję na punkcie swego pochodzenia. Inni zaś są obojętni albo nieświadomi własnych korzeni, co jest raczej mało prawdopodobne. Ale są i tacy, którzy zaakceptowali taki stan rzeczy.

W rozmowach przewija się ostra i jednoznaczna krytyka katolicyzmu, Kościoła katolickiego, deprecjonowanie wydarzeń Marca '68. Bo cóż powiedzą?

Moja ocena: 1/5.

piątek, 2 października 2020

Świat luksusu i śmietanki towarzyskiej

Michelle Marly, Mademoiselle Coco. Miłość zaklęta w zapachu.

Gabrielle Bonheur Chanel to już legenda, marka sama w sobie. Jej nazwisko jest synonimem dobrego smaku oraz kwintesencją elegancji. Znakiem rozpoznawczym projektantki są m.in. perły, ''mała czarna'' czy pikowana torebka na łańcuszku. Mam na myśli kultowy model 2.55 z lutego 1955 roku, który należy do jednych z najbardziej pożądanych na świecie. Wszystkie projekty Coco wpisują się w dział haute couture, czyli wysokiego krawiectwa, raczej nieosiągalnego dla zwykłego śmiertelnika. Ubrania są szyte ręcznie z doskonałych tkanin i dostępne wyłącznie na indywidualne zamówienie. A ja od lat zakochana jestem w perfumach Coco. Mademoiselle... Tymczasem zjedźmy na ziemię:)

Paryż, 1919 rok. Coco Chanel jest już ikoną stylu, a kobiety- nawet z największych kręgów towarzyskich- rywalizują o jej odważne kreacje, symbol nowoczesnej kobiety, zmysłowej nawet w spodniach. Kiedy wydaje się, że ma już wszystko, w tragicznym wypadku ginie jej ukochany. Coco wpada w depresję.

Co się kryje za posągowym wizerunkiem opływającej w luksusy Gabrielle? Smutek, gorycz i samotność. Ubóstwiana przez mężczyzn, znienawidzona przez kobiety. Jej spektakularny sukces wzbudza zazdrość i niechęć. Obraca się wśród elity, poznaje Igora Strawińskiego. Ze względu na swoją przeszłość ( ach te konwenanse) i to, że pochodziła z tzw. nieprawego łoża, zostaje napiętnowana. 

Podczas podróży do Wenecji rosyjski impresario podaje jej chusteczkę, która pachnie najbardziej odurzającymi perfumami, jakie kiedykolwiek czuła: stworzoną dla rodziny carskiej esencję, która stała się nieosiągalna po rewolucji.

Jaką rolę w życiu bohaterki odegra chusteczka i pewien mężczyzna? Przekonajcie się sami.

Coco nie ma wątpliwości: to zapach, który chce odtworzyć na pamiątkę po swoim kochanku. Kiedy wraca do Paryża, nawet najwspanialsze przyjęcia nie są w stanie oderwać jej obsesji. Szukając odpowiedniego zapachu, spotyka charyzmatycznego księcia Dymitra Romanowa, bratanka zamordowanego cara Mikołaja II, który pomaga jej zrealizować marzenie. Czy poszukując zapachu Chanel No 5, potknie się o inną miłość.

Michelle Marly przynudza, w niektórych momentach akcja nabiera przyspieszenia i powieść biograficzną czyta się dobrze. Niestety, nie dzieje się to zbyt często.

Moja ocena: 3,9/5

środa, 30 września 2020

Kto się boi Jedwabnego?

Wojciech Sumliński, Ewa Kurek, Tomasz Budzyński, Powrót do Jedwabnego?

Właśnie tak, wedle mojego przekonania powinien brzmieć tytuł tej arcyważnej pracy. Autorzy odkrywają przed czytelnikami kulisy wielkiej operacji pod wymownym tytułem (mój pomysł) Polacy, antysemici z Jedwabnego.

Historia, którą pokazujemy, odsłania opatrzone klauzulą tajności fakty dotyczące relacji polsko-żydowskich, sięgające do mrocznego świata wielkiej polityki i międzynarodowej finansjery.

Wojciech Sumliński ujawnia mechanizmy zakłamania, propagandy wytaczane przez wielkie koncerny medialne i znanych dziennikarzy. Na kartach książki znajdziemy zeznania świadków, przyczyny wstrzymania ekshumacji i oddźwięk badań Jana T. Grossa. Już dawno wykazano, iż socjolog ten zręcznie manipuluje faktami, danymi statystycznymi. Wytłumaczono również, czym jest Przedsiębiorstwo Holokaust i jakie środowiska czerpią z jego działalności największe profity.

To historia niezwykła i niepokojąca, demaskująca kulisy prowadzonej przez Przedsiębiorstwo Holokaust długofalowej mistyfikacji zmierzającej do wyłudzenia wielomiliardowych roszczeń- i nie tylko. Niewielu wierzy,, że ta historia może skończyć się dobrze.

Książka Powrót do Jedwabnego podzielona jest na trzy części:

I Zawiera ogólne przemyślenia, wycieczki osobiste psychologa i publicysty Wojciecha Sumlińskiego, jego zmagania z wymiarem sprawiedliwości. Podsumowuje swoją dotychczasową twórczość i działalność.

II Na tę część składają się poglądy i deliberacje majora Tomasza Budzyńskiego.

III To pasjonująca i wciągająca rozmowa z dr Ewą Kurek, osobą bardzo kompetentną w materii stosunków Polacy- Żydzi. Współautorka książki odwołuje się do historii, barwnie opowiada.

Starannie zweryfikowany, a zarazem wyglądający, jak thriller polityczny, zapis wielkiej gry, dla której fundamentem stała się zbrodnia w Jedwabnem, a paliwem Justice Uncompensated Survivors Today- ustawa 447.W tej rozgrywce nie chodzi o następne kadencje-ale następne pokolenia.

Publikacja ma kilka minusów jak: fatalny styl pisania autora, zbyt duża liczba powtórzeń. Brakuje mi przypisów i bibliografii, ale ocena będzie wysoka: 4,8/5.

Czytajcie!

wtorek, 29 września 2020

Zbrodnia, która pozostała bez kary. Odsłona pierwsza.

Cezary Łazarewicz, Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka.

Główny bohater był synem opozycyjnej poetki, Barbary Sadowskiej. Młody człowiek mający przed sobą całe życie, plany i marzenia. Być może zamierza podjąć dalszą naukę, albo robić coś zupełnie innego.

12 maja 1983 roku zmieni wszystko... Wówczas to absolwent XVII LO im. Andrzeja Frycza- Modrzewskiego świętuje zdanie egzamin maturalnego. Nie dane mu będzie zbyt długo cieszyć się  sukcesem. Wrogowie jego matki tylko czekają na jakąś okazję. I ta się nadarza. Grzegorz Przemyk zostaje zatrzymany na Placu Zamkowym w Warszawie przez funkcjonariuszy milicji, ponieważ rzekomo jego zachowanie wzbudza zaniepokojenie. Ujęto także jego kolegę, Cezarego Filozofa, obaj młodzieńcy nie mają przy sobie dokumentów potwierdzających ich tożsamość. W komisariacie maturzysta  zostaje dotkliwie pobity, umiera trzy dni później.

Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce  cynicznymi manipulacjami, które będą niegdyś książkowym przykładem niesprawiedliwości.

Cezary Łazarewicz w drobiazgowy sposób roztrząsa, prześwietla powyższą historię. Obnaża zjadliwość i makiawelizm ówczesnych rządzących. Przypomina też o sytuacji sanitariuszy i lekarzy z pogotowia, których wrobiono w zabójstwo chłopaka.

W czasie śledztwa i rozprawy władze PRL za wszelką cenę starały się odwrócić uwagę od milicjantów, próbując przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy i lekarzy.

Reportaż Żeby nie było śladów obrazuje bezradność i inercję komunistów, również po transformacji ustrojowej. I jeszcze te kpiny generałów: Jaruzelskiego i Kiszczaka w żywe oczy matki. Swoje dołożył Jerzy Urban, naczelny propagandysta tamtego ustroju.

W opowieści o Przemyku autor wplata historie jego rodziców- poetki Barbary Sadowskiej i ojca Leopolda, przyjaciół, świadków jego pobicia czy sanitariuszy, niesłusznie oskarżonych o zabójstwo. Jednocześnie odkrywa kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban.

Skandalem jest fakt, iż oprawcy, ale też  ich mocodawcy pozostali bezkarni i nieosądzeni. Rzecz to niesłychana, była zbrodnia, nie ma kary. Inspiratorzy tego morderstwa wiedli spokojne i dostatnie życie, demokratyczna Polska im to zagwarantowała. Podobnie jak nietykalność. Byli honorowani na salonach, przez niektórych nazywani ludźmi honoru. Pewien znany redaktor naczelny powiedział wprost: Odpieprzcie się od generała! Zapewne większość Czytelników zgodzi się z tym stwierdzeniem. Nie dosięgła ich karząca ręka sprawiedliwości.

To jedna z najgłośniejszych zbrodni lat osiemdziesiątych w PRL. W pogrzebie chłopca wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. którzy w podniesionymi w znaku wiktorii dłońmi, w całkowitym milczeniu odprowadzali trumnę na Powązki.

W tej potrzebnej książce dziennikarz uwypukla największe kłamstwa, mechanizmy zła, manipulacji. Lektura obowiązkowa dla każdego Polaka.

Ocena: 5/5.








  

niedziela, 27 września 2020

'Nic nie może przecież wiecznie trwać...'

Autorem książki Tyle słońca. Anna Jantar jest nie kto inny jak Marcin Wilk. Pewnie niektórzy z Was znają go dzięki publikacji Kwiatkowska. Żarty się skończyły. 

Wstęp do książki napisała córka  gwizdy estrady, Natalia Kukulska. O to fragment: 

Gdy na lotnisku, trzymając bukiet frezji, nie doczekałam się przylotu mamy i spotkania z nią... To tak jakby czekanie na jej powrót przeciągnęło się do teraz. Tyle że teraz nie ona, ale ja do niej wracam.

Ubóstwiam twórczość Anny Jantar, a moje ulubione piosenki to:  Baju-Baj proszę pana , Radość najpiękniejszych lat czy  Najtrudniejszy pierwszy krok. Uważam natomiast, że choć rozważania są interesujące, to nie są pozbawione mankamentów, które mogą uwierać. Przede wszystkim zaskakuje uboga bibliografia, zbyt mała liczba publikacji poświęconych tej artystce. Niektóre wątki są ewidentnie niedopracowane. 

Wśród minusów publikacji wymienię, niepotrzebne opisy mało istotnych rzeczy. Nie podoba mi się też to, w jaki sposób dziennikarz pisze o swojej bohaterce, skracając dzielący ich dystans: Ania zrobiła to.... Ania powiedziała tamto. Nie dopuszczalne jest to, iż dziennikarz potraktował Annę Jantar jak swoją koleżankę ( sorry, w tej materii jestem konserwatywna). Znajomymi przecież nie byli, choćby ze względów metrykalnych.
Kiedy Anna Jantar wychodziła na scenę, rozpromieniała swoim blaskiem wszystkich dookoła. Publiczność ją kochała. Z wzajemnością. Na jej koncerty przychodziły tłumy fanów, a ona czarowała ich swoim wdziękiem. Przyciągała do siebie ludzi. 

 


Dla wielu artystów stanowiłaby wzór do naśladowania: otwarta, towarzyska, a jednocześnie niezwykle pracowita i pełna pokory, konsekwentnie spełniała swoje marzenia.

Marcin Wilk rozmawiał z najbliższymi Anny Jantar, przejrzał multum dokumentów, prywatnych listów ( w tym ten Jarosława Kukulskiego podczas rzekomego kryzysu w ich małżeństwie) i zdjęć.

Ocena: 3,7/5, ponieważ biografię ( niestety hagiografię) czyta się dobrze i szybko.