czwartek, 27 sierpnia 2020

Wstrząsający dokument

Justyna Kopińska, Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?

Kolejny, znakomity reportaż znanej dziennikarki. Na początku jednak pragnę przywołać znakomitego pedagoga, Janusza Korczaka: Dobry wychowawca, który nie wtłacza, a wyzwala. Nie ciągnie, a wznosi. Nie ugniata, a kształtuje. Nie dyktuje, a uczy. Nie żąda, a zapytuje- przeżyje wraz z dziećmi wiele natchnionych chwil.

Jak widać po publicystyce Justyny Kopińskiej, nie wszyscy rozumieją przesłanie tego wybitnego człowieka.

 
                                       
Książka jest zapisem brutalnych praktyk stosowanych przez siostry zakonne w prowadzonym przez nie ośrodku dla sierot w Zabrzu. Dzieci przeżyły koszmar: znęcano się nad nimi psychicznie i fizycznie: Mówiły, ty alkoholiku, ułomie, głupku. Masz zło w genach zapisane.Ustalenia autorki są szokujące: za przyzwoleniem opiekunów, wychowawców dochodziło do aktów przemocy, również seksualnej. Jedyną metodą stosowaną przez siostry było bicie, poniżanie i zastraszanie. Wychowankowie zostali upodleni do granic możliwości.

Publicystka przeprowadziła wiele rozmów, m.in. z ofiarami, sprawcami, wychowawcami, zakonnicami i policjantami. Siostra dyrektorka to wyjątkowo zła i zakłamana postać.

Nie ma dzieci, są ludzie o innej skali pojęć, innym zasobie myślenia, innych popędach, innej grze uczuć. Pamiętaj, że my ich nie znamy. 

Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie obrazuje niewydolność prokuratury, policji, sądów.

Ocena: 5/5.

Zapraszam po inne recenzje reportaży tej autorki:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/04/na-nadchodzacy-wielki-tydzien.html https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/02/justyna-kopinska-raz-jeszcze.html https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/02/homo-homini-lupus-est-o-banalnosci-za-w.html

wtorek, 25 sierpnia 2020

Prezydent musi umrzeć

 Patryk Pleskot, Niewiadomski.Zabić prezydenta.

Pasjonujące studium zbrodni.

Gabriel Narutowicz, prezydent odrodzonej Polski, urząd sprawował od 9 do 16 grudnia 1922 roku. Zginął podczas wizyty w galerii ''Zachęta", oddano do niego trzy strzały. Sprawcą był sfrustrowany malarz, Eligiusz Niewiadomski. I tu nasuwa się pewna myśl, czyż nie za dużo tych ''artystów''- zbrodniarzy w historii?

16 grudnia 1922 roku w sali Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych po oddaniu trzech strzałów do Prezydenta Narutowicza cofnąłem się o jeden czy dwa kroki i odwróciłem tyłem. Tak stałem bez ruchu. Czekałem, aż ktoś się zbliży. Nie zbliżał się- nikt nie rozumiał co się stało i że to ja byłem sprawcą strzałów.

Należy zwrócić uwagę, że książka Niewiadomski. Zabić prezydenta nie jest klasyczną biografią tego człowieka, lecz próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego zginął Gabriel Narutowicz. W tej pracy są dwa typy narracji: beletrystyka i tekst stricte naukowy.Patryk Pleskot korzystał z rozmaitych źródeł: stenogram procesu zamachowca, pamiętniki, artykuły prasowe, materiały filmowe. 

Spirala nienawiści przeciw prezydentowi została nakręcona.

Historyk przedstawia nam życie Eligiusza Niewiadomskiego, cechy osobowości, wpływ środowiska, w którym się wychowywał. Oddaje też wiernie atmosferę, jaka panowała w tamtym czasie: przed i po zabójstwie: nienawiść, pogarda, dzielenie społeczeństwa. Wobec Gabriela Narutowicza rozpętano potworną nagonkę, na jego temat wygłaszano zjadliwe opinie.

Dwa słowa o zamachowcy.

Z oficjalnej notki biograficznej dowiadujemy się, Eligiusz Józef Niewiadomski był malarzem, wykładowcą i krytykiem sztuki oraz działaczem niepodległościowym. Brat Cecylii Niewiadomskiej, nauczycielki, działaczki oświatowej i tłumaczki baśni Hansa Christiana Andersena.

W więzieniu zabójca napisał list otwarty Do wszystkich Polaków i testament polityczny Kartki z więzienia. Jego ostatnie słowa brzmiały: Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski. Rozstrzelany 31 stycznia 1923 roku.

Czytałam, że Eligiusz Niewiadomski planował zlikwidować też samego Józefa Piłsudskiego, gdyby ten został prezydentem. Odstąpił od zamiaru, gdyż niedoszły denat zdecydowanie odrzucił propozycję ubiegania się  o najwyższy urząd w państwie.

Przeczytajcie.

Ocena: 5/5.


niedziela, 23 sierpnia 2020

Nazywała się Callas. Maria Callas.

 Alfonso Signorini, Callas. Zbyt dumna, zbyt krucha.

Dziś nie będzie o Kennedych. Poznajcie historię diwy, która nie potrafiła żyć bez miłości.Przygnębiające dzieje spektakularnego upadku  znakomitości operowej.

Charyzmatyczna śpiewaczka i piękna kobieta, poznała u szczytu  kariery Arystotelesa Onasisa. Dla niego przestała śpiewać i zaszła w ciążę, choć dziecka nigdy nie urodziła. Kapryśny milioner traktował ją okrutnie i wkrótce ożenił się z Jacqueline Kennedy.

O ironio, w przypadku Marii Callas (właściwie: Cecilia Sophia Anna Maria Kalogeropoulou, Maria Meneghini Callas) sprawdziło się powiedzenie: strzeż się Greka niosącego złote dary. Na swoją zgubę, primadonna poznała armatora greckiego i bawidamka Arystotelesa Onasisa, który jej nie szanował i źle traktował. Urodziła mu synka, który zmarł. Ostatecznie Grek porzucił artystkę dla wdowy po Johnie F. Kennedym, Jacqueline.

Była niezwykłą osobistością, wyśmienitą śpiewaczką u progu sławy. Podziwiana przez cały świat, w rzeczywistości nieszczęśliwa i samotna.

Trzeba przyznać, że Maria Callas była kobietą wyjątkowej urody*.

Portret niezwykłej kobiety, tak głodnej miłości, że postawiła wszystko na jedną kartę i przegrała.

Maria Callas załamała się, zaczęła nadużywać alkoholu, w jego wyniku straciła głos. Systematycznie zaczęła upadać niżej i niżej. Odeszła 16 września 1977 roku...

O tej artystce trudno zapomnieć. Interesujący jest fakt, że powieść ta powstała na podstawie jej pasjonujących listów.

Publikacja jest nierówna i niektóre fragmenty bywają krzywdzące, lecz przeczytałam ją w jeden wieczór.

Ocena: 4/5.

Zdjęcie nie jest moją własnością i pochodzi z internetu. Nieco je ''poprawiłam". Tak po swojemu:)

Ocena: 4/5.

sobota, 22 sierpnia 2020

''Bo nazywasz się John F. Kennedy Junior..."

 Michael Bergin, Ten drugi. Kennedy Jr., Carolyn i ja.

Smutna historia dobitnie pokazująca, że piękni i bogaci nie zawsze są szczęśliwi. Klasyczna opowieść o ''trójkącie'' miłosnym między Michaelem Berginem, Carolyn Bessette i Johnem F. Kennedym Juniorem. To też dzieje toksycznego uczucia, które bywa bardzo niszczące.

Zapewne niektórzy z Was kojarzą pewną fotografię z pogrzebu 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych, na której mały chłopiec salutuje swojemu tacie. Tym dzieckiem był właśnie John Kennedy Jr. Autor tego przejmującego zdjęcia nazywał się Stan Stearns.

Historia zaczyna się w momencie, kiedy nieznany nikomu chłopiec [M.B] z prowincji, próbuje swoich sił w Nowym Jorku, w mieście, w którym wszystko jest możliwe. I właśnie tutaj poznaje Carolyn, kobietę, która jak miało się okazać, wywrze ogromny wpływ na jego życie i o której nigdy nie zapomni.

Para poznała się w nowojorskim barze. Był rok 1992. Kobieta wywarła ogromne wrażenie na Michaelu Berginie. Działa na niego jak magnes. Szybko nawiązali nić porozumienia.

Potomek pary prezydenckiej był  prawnikiem i dziennikarzem. Nazywany ''synem Ameryki", gdyż jako jeden z nielicznych dzieci wychowywał się w Białym Domu. J.F.K. Jr. był rozpieszczony do granic możliwości, któremu wydawało się, że może wszystko. Carolyn kochał, ale co to była za miłość? Toksyczna i zaborcza. 

Pewnego dnia podczas jednej z kłótni, małżonka wykrzyczała mężczyźnie prosto w twarz: Bo nazywasz się John Kennedy Jr!

 


Nazywała się Carolyn Bessette i była rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami: Johnem Kennedym Juniorem, uchodzącym za <jedną z najlepszych partii w Ameryce>, i Michaelem Berginem, modelem i aktorem, robiącym szybką, międzynarodową gwiazdorską karierę.

Carolyn, tak mi się wydaje, nie kochała Johna, była nim raczej zafascynowana. Imponowało jej jego pochodzenie, status społeczny. Mimo to, postanowiła wyjść za niego za mąż.

Wybór dokonany przez Carolyn złamał Michaelowi serce- ale nie był to koniec ich znajomości lecz początek, fascynującego. ostatniego rozdziału tragicznej historii miłości.

John F. Kennedy Jr. zginął  wraz z żoną i szwagierką  16 lipca 1999 roku w katastrofie lotniczej w okolicach wybrzeża wyspy Martha's Vineyard. Miał 38 lat.

Książka Ten drugi nie jest może wybitna, ale czyta się ją dobrze. Ukazuje kulisy amerykańskiego show-biznesu, ale też pychę, egoizm i brak zdecydowania. Tutaj nie ma szczęśliwego zakończenia.

Ocena: 4/5.

Źródłem zdjęcia jest Pudelek.

czwartek, 20 sierpnia 2020

Spotkanie z panią Kennedy

 Clint Hill, Lisa McCubbin, Pani Kennedy i ja.

Rodziną Kennedych interesowałam się od dawna.W mojej prywatnej bibliotece znajduje się multum prac poświęconych tej dynastii.

Autor był ochroniarzem małżonki 35 prezydenta Stanów Zjednoczonych, Johna F. Kennedy'ego. Służbę pełnił przez  cztery lata (1960-1964). Jacqueline Kennedy była Pierwszą Damą  w latach 1960-1963, aż do tragicznej śmierci małżonka. Sama sprawa zamachu na tego polityka wzbudza zainteresowanie, bowiem nie została rzetelnie wyjaśniona. Ale to już temat na inne rozważania.

Pani Kennedy nadała nowy styl sprawowanej przez siebie funkcji. Jakże różniła się od swoich poprzedniczek gustem, sposobem bycia, manierami. Jackie to też indywidualistka, która stała za sukcesem męża. Zawsze aktywna i gotowa do działania, organizowała imprezy kulturalne.                                                 

Cały świat podziwiał jej klasę i opanowanie  podczas pogrzebu męża.

Podczas wizyty we Francji mąż First Lady z dumą oznajmił: Jestem tym mężczyzną, który towarzyszy pani Kennedy. Innym razem rzekł: Na panią Kennedy musieliśmy trochę poczekać, ale trzeba przyznać, że wygląda znacznie lepiej niż my.

Cierpliwie znosiła zdrady męża, sama też przekraczała granice.

Oczekiwała tylko tego, czego jej zaoferować nie mógł:prywatności jej i jej dzieci. On zwracał się do niej <pani Kennedy>. Ona do niego per <panie Hill>.

To nie jest lukrowana biografia First Lady, przez niektórych uważaną za wyrocznię w sprawach mody i dobrego smaku. Rozważania stanowią wciągającą opowieść o życiu z prezydentem, ze wszystkimi blaskami i cieniami. Clint Hill jest dyskretny, taktowny i kulturalny. Nie przywołuje żadnych sensacyjnych wątków. I dobrze. Z jego opowieści wyłania się portret  zwyczajnej żony i matki, która spragniona była prywatności.

To nie była zwykła służba. Clint towarzyszył pani Kennedy przy narodzinach synów i śmierci jednego z nich, podczas rodzinnych wakacji (...), oficjalnych podróży (...) oraz intrygujących spotkań z mężczyznami (...). Był przy niej także w czasie nagłej śmierci męża oraz w mrocznym okresie po jego zabójstwie. Aż do przyjęcia, jakie wydała na cześć swego ochroniarza, gdy po czterech latach odchodził ze służby u jej boku.

Clint Hill wspomina podróże służbowe z Jackie (tak ją potocznie nazywano). Pod koniec książki przedstawia przygotowania do wyjazdu do Dallas, i to co po nim nastąpiło...

Jacqueline Kennedy z domu Bouvier  była kobietą o szerokich horyzontach intelektualnych i wielu zainteresowaniach. Absolwentka prestiżowych uczelni. Dużą uwagę przykładała do kultury i sztuki. Miała swój własny styl, słynęła z nienagannej elegancji, dopracowanej pod każdym względem. Pierwsza Dama uwielbiała luksus i drogie dodatki. 

Drugie małżeństwo z armatorem greckim, Arystotelesem Onassisem też nie przyniosło Jackie szczęścia.Pani Kennedy odeszła do wieczności w 1994 roku. Miała 65 lat. Na pięć lat przed tragiczną śmiercią drugiego syna Johna F. Kennedy' ego Jr. i synowej Carolyn Bessette ( wkrótce recenzja książki ''Ten drugi'').

Warto przeczytać.

Ocena: 5/5.

Pochodzenie zdjęcia: Wikipedia:)

wtorek, 18 sierpnia 2020

Krytycznie o Podziemiu

Piotr Zychowicz, Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych.

Kolejna książka w dorobku znanego publicysty historycznego. Tym razem autor rozprawia się z mitami narosłymi wokół ''Żołnierzy Wyklętych".

Płonące wioski i masowe egzekucje. Grabieże i gwałty. Zabójstwa niewinnych cywili i jeńców- Ukraińców, Żydów, Białorusinów i Polaków. Nie, to nie jest komunistyczna propaganda. Niektórzy <Żołnierze Wyklęci> naprawdę dopuszczali się takich zbrodni.

Między bohaterstwem, a zwykłym bandytyzmem jest cienka granica. I o tym pisze Piotr Zychowicz, który nie boi się poruszać tematów trudnych, bolesnych. Cała polityka obecnego rządu zasadza się na kulcie Podziemia, a tu historyk, niby ''nasz" popełnia taką książkę. Zresztą, jak sam podkreśla, jest przygotowany na ataki, które stały się dla niego tzw. chlebem powszednim.

Dla jednych ''Łupaszka", ''Bury" czy ''Wołyniak" to wielcy narodowi bohaterowie, ale dla innych- mordercy ich bliskich.

Autor nie pudruje i nie poprawia historii. Dla jasności, publicysta jasno formuje stanowisko w tej sprawie. Zaznacza bohaterstwo ''Żołnierzy Wyklętych'', ale nie przymyka oczu na ich przestępcze i wstydliwe działania. Dziennikarz w każdym akapicie podkreśla wierność prawdzie historycznej.

Z drugiej strony Piotra Zychowicza nie można zaliczyć do zagorzałych przeciwników podziemia antykomunistycznego. Jego wywody znacząco różnią się od elaboratów publikowanych w Gazecie Wyborczej czy Newsweeku. Publicysta potępia natomiast ślepe tworzenie krystalicznego wizerunku ''Żołnierzy Wyklętych".

Moja ocena: 5/5.

niedziela, 16 sierpnia 2020

Bezwzględność w kobiecym wykonaniu

Myślę, że warto przypomnieć książkę Iwony Kienzler, Krwawa Luna i inni.

Publikacja stanowi antologię życiorysów takich postaci jak: Julia Brystygier (której autorka poświęca najwięcej uwagi, z racji sadystycznych praktyk nazywaną ''Krwawą Luną), Stefan Michnik, Helena Wolińska, Józef Różański, Julian Polan-Haraschin (''Krwawy Julek").

Julia Brystygier to postać wyjątkowo odrażająca i nie wzbudzająca żadnych pozytywnych uczuć, zwalczająca wszystko, co się dało. Za swojego przeciwnika obrała Kościół katolicki, zaprojektowała metody i sposoby walki z jego przedstawicielami. Rozbudowała sieć informatorów.

Uwielbiała osobiście torturować więźniów- w okrucieństwie nie mógł jej dorównać żaden z ubeckich katów. Czy po latach, pod wpływem sióstr zakonnych z Lasek, faktycznie się nawróciła?

Autorka charakteryzuje metody śledcze tej funkcjonariuszki Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, nawiązuje do stosowania przez nią przemocy podczas przesłuchań. Anna Rószkiewicz- Litwinowiczowa wspominała: Julia Brystygierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była, zdaje się zboczona na punkcie seksu i tu miała pole do popisu.

Niektórzy historycy spierają się o to, czy rzeczywiście owe zwyczaje miały miejsce. Na pewno w tej ocenie nie pomógł film Ryszarda Bugajskiego Zaćma, który znacznie wybiela ''Krwawą Lunę". Może biła tak, żeby nie było śladów, ''techniką", którą posługiwali się jej współpracownicy?

Koledzy z partii tak opisywali Julię Brystygierową: Potwornie niezgrabna, kwadratowa, niska, bardzo grube nogi. Ale została metresą Jakuba Bermana, Hilarego Minca, Bolesława Piaseckiego.

Iwona Kienzler kreśli tło historyczne omawianych wydarzeń, mamy multum faktów, kluczowych postaci, dat. Czyta się dobrze, choć praca nie jest odkrywcza. Z jej treści nie dowiadujemy się niczego nowego.

Moja ocena: 4/5.