niedziela, 28 maja 2023

Bonnie i Clyde: psy do zadań specjalnych

Warto poznać historie tych zwierząt, o których działalności mało wiemy. Ich służba jest przecież równie ważna, im też przychodzi działać często w ekstremalnych warunkach. O tym m.in. opowiada Katarzyna Olkowicz w znakomitej publikacji Nietypowy mundurowy.


Rola psów w służbach mundurowych jest nie do przecenienia: szukają zaginionych, uniemożliwiają przemyt narkotyków, podążają śladami przestępców. Przedstawiciele poszczególnych formacji szczegółowo relacjonują, jak wygląda szkolenie takiego funkcjonariusza. Tak, zwierzę też nim jest i pełni służbę wraz ze swoim opiekunem. Procedura szkoleniowa jest zaawansowana, trwa  6- 8 miesięcy, albo i dłużej. Nie każdy pies przechodzi pozytywnie kurs, zdarza się, że zostaje wyeliminowany już podczas testów wstępnych.

Autorka zadbała o odpowiednią dramaturgię, przywołując historie mrożące krew w żyłach. Wstrząsa opowieść o matce, która udusiła własne dziecko, a ciało ukryła. Dociekliwy Maniek nie dał się zwieść kłamstwom dzieciobójczyni, iż noworodek został uprowadzony...

Niektóre z tych zwierząt uczestniczyły w poszukiwaniach osób zaginionych: Ewy Tylman czy Iwony Wieczorek. Sprytne psisko zdemaskuje nawet oszustwa celebryty jasnowidza.

Ale psy pełnią służbę również w innych formacjach, są aktywnymi i zaangażowany funkcjonariuszami Służby Więziennej, Straży Granicznej, Straży Pożarnej. O tym jak wygląda ich praca w znanych formacjach, już wiemy, ale czy zdajemy sobie sprawę, czym te zwierzaki zajmują się w administracji skarbowej? To też ciekawie opisany wątek, jak działają psy dualne? W tym sektorze ich naczelnym zadaniem jest odnalezienie narkotyków plus pieniędzy. Albo tytoniu, wszak kreatywność ludzka, w ukrywaniu rzeczy zakazanych, nie zna granic.

Każdy z rozdziałów omawia  rozmaite obowiązki tych, rzeczywiście nietypowych mundurowych. Rozmówcy Katarzyny Olkowicz ubolewają nad brakiem zainteresowania losami psów przechodzących na zasłużoną emeryturę. Smutne. Rozważania są fascynujące, z ich kart możemy się sporo dowiedzieć.

czwartek, 25 maja 2023

Wszystkie dewiacje milionerów

Po Żonach Konstancina przyszedł czas na Kochanki Konstancina. Jeżeli chodzi o podjętą przez autorkę problematykę, to niewiele się zmieniło. To samo hermetyczne środowisko koneserów sztuki, prawników czy przedsiębiorców; ta sama przemoc i wynaturzenia. Lektura napawa grozą, można naturalnie pytać o autentyczność przekazu.


Pozornie bajkowy świat, brutalnie odarty został ze swej fałszywej otoczki. W tej książce jest wszystko, styl prawniczki nie jest kwiecisty, wyszukany.

Kim są te drugie? Pod względem wykształcenia, znajomości języków obcych, obycia, w niczym nie ustępują małżonkom swych wybranków. I czy rzeczywiście jest ich coraz więcej, jak sugeruje to autorka?

Wydaje się, że kochanki konstancińskich krezusów mają wszystko: dobry status finansowy, kieszonkowe w wysokości 300- 400 tys. na ''drobne'' wydatki. Prócz tego żadnych obowiązków, poza wilanowskimi wymogami. Jako że panie te należą do innej kategorii niż konstancińskie damy, zamieszkują Wilanów. Wciąż jednak tlą się w nich aspiracje równające się pozycji Konstancina. Oczekuje się od nich tylko jednego, muszą być w pełni dyspozycyjne, aby realizować fantazje partnerów. Za luksusowe dodatki, wytworne stroje, są zrobić w stanie wiele. Pytanie tylko za jaką cenę?

Pozycja kochanek jest uprzywilejowana, wszystkie kobiety zdają sobie sprawę z istnienia tej drugiej. Żyją w umownej, tolerancyjnej symbiozie, bramy domów Konstancina dla kochanek  są jednak zamknięte. Bohaterki drugiego  planu rozumieją, że mąż nie odejdzie od połowicy. I to z przyczyn czysto prozaicznych.

Ewelina Ślotała przytacza historię małżonki jednego z magnatów, jakoby ta miała akceptować, cenić konkurentkę. W tym towarzystwie nie obowiązują żadne standardy, głębsze wartości, choć zdarzył się pewien filantrop głoszący szczytne hasła pomocy bliźniemu.

W ramach rekompensaty kochanki otrzymują również apartamenty, rekordzistka posiadała ich aż osiem. Niejedna z nich imprezę organizowaną u kochanka, przepłaciła zdrowiem, czy warto było? Na suto zakrapianych imprezach pękają hamulce.

środa, 24 maja 2023

'Miasto sławne uczonymi i rzemieślnikami'

Tak przed wiekami o grodzie nad Odrą pisał geograf arabski al- Edrisi. Wówczas ta wzmianka pojawiła się w specjalnej księdze pisanej dla sycylijskiego monarchy Rogera. Z kolei franciszkański pielgrzym dodał od siebie: Jerozolima jest tak duża jak Wrocław, ale nie tak pięknie zbudowana. Cytowane źródła są kapitalne, wiele nam mówią o położeniu miasta, jego architekturze i społeczeństwie.


Dzieje stolicy Dolnego Śląska datuje się na X wiek, aczkolwiek niektórzy historycy uważają, że miasto jest starsze. W 1000 roku pewien biskup znany nam jako Thietmar, wskazał Wrocław jako siedzibę jednego z trzech biskupstw podległych metropolii w Gnieźnie. Wiarygodność kronikarza pozostaje bezsporna, jednak w nazewnictwie bywał niekonsekwentny, posługiwał się określeniami Wrotizla, Wratislavia. Wszystko wskazuje na to, że źródłosłów tej drugiej nazwy sięga samych Czech, prawdopodobnie chodzi o króla czeskiego Vratislava.

Inny annalista, Gall Anonim wymienił Wrocław wśród głównych siedzib państwa polskiego. Wiemy już z przekazów historycznych, że miasto to było stolicą całej prowincji śląskiej, na grodzie rezydował zastępca władcy.

Dzieje metropolii są burzliwe, która ucierpiała w wyniku konfliktów zbrojnych; szczególne piętno odcisnęła wojna trzydziestoletnia. Działania militarne II wojny światowej zdewastowały Wrocław, przynosząc spustoszenie (obrona Festung Breslau). Do tego dochodziły epidemie. Wskutek postanowień konferencji poczdamskiej przystąpiono do wysiedlania ludności niemieckiej (Breslauerów). Tymczasem wschodnie rubieże Polski włączone zostały do Związku Sowieckiego, zamieszkująca je tam ludność, została przesiedlona.

Omawiając w dużym uproszeniu losy Wrocławia, trudno nie wspomnieć o powodzi tysiąclecia, która nawiedziła miasto. Pod wodą znalazło się niemal 40 procent Wrocławia. Rzecz się wydarzyła w lipcu 1997 roku.

Historia stolicy Dolnego Śląska pokazuje jej różnorodność, otwartość i tolerancję, prawdziwy tygiel kultur. Ten bogato ilustrowany album został wydany na kredowym papierze, znajdziemy tu całą masę zdjęć. Włącznie z ratuszem, którym zachwycał się Józef Ignacy Kraszewski, pisząc: Powiem tylko słówko o ratuszu, który istotnie jest przecudnie piękny.

Wrocław. Miasto spotkań jest tylko pozornie niezbyt obszerną broszurką, wszystko zostało okraszone sporą dawką faktów historycznych.

niedziela, 21 maja 2023

Polacy czytają coraz mniej książek

Szkoda, bo tyle się mówi o korzyściach wynikających z sięgania po ulubiony gatunek literacki. Jak co roku, Biblioteka Narodowa opublikowała  Raport o stanie czytelnictwa w Polsce. Dane, które uzyskano, nie napawają optymizmem. Efekt pandemii, przynoszący nieznaczną, ale jednak tendencję wzrostową, wrócił do stanu sprzed 2020 r. 

W świetle przeprowadzonej diagnozy rzecz wygląda następująco:

  •  tylko co trzeci rodak przeczytał przynajmniej jedną książkę w ubiegłym roku;
  • tradycyjnie już, wśród moli książkowych dominują kobiety (42% w stosunku do 26% mężczyzn) oraz osoby z wyższym wykształceniem;
  • starsze osoby niechętnie sięgają po książkę;
  • badania pokazały, że wśród gustów literackich respondentów przeważa beletrystyka. Czołowe i niepodzielne miejsce wśród pisarzy zajmuje nie kto inny, jak Remigiusz Mróz;
  • 37% ankietowanych zadeklarowało, iż poza podręcznikami szkolnymi, w domu nie posiada żadnej książki;
  • książki kupujemy, albo otrzymujemy w prezencie. Odpowiednio 36 i 32 %. Tylko 20 % pytanych na pytanie o źródła książek, wskazało na bibliotekę;
  • autorzy badania dostrzegli jeszcze inny trend. Mianowicie, książka nadal przegrywa z internetem i serialami.
Warto przy okazji przyjrzeć się interesującemu zjawisku, jakim jest znaczny wzrost czytelnictwa młodzieży (15-18.). Zaskakująca okazała się informacja, że aż 72% młodych uczestników badania w ciągu roku przeczytało siedem i więcej książek. Ale czy, i jak długo ta tendencja się utrzyma, trudno powiedzieć.

Historia badań nad stanem czytelnictwa w Polsce sięga 1975 roku, kiedy to pierwszy raz zapytano Polaków o ich preferencje czytelnicze. I... na tym się skończyło, ponieważ następny sondaż przeprowadzono dopiero w 1988 roku. Natomiast od 1992 roku badania prowadzone są regularnie, od 2014 co rocznie. Być może związane to było z opracowaniem bardziej szczegółowej metodologii.

piątek, 12 maja 2023

'Szlachetne zdrowie...'

Pisał przed wiekami Jan Kochanowski, akcentując, że jest to wartość nadrzędna, a o której bardzo często zapominamy. Co więcej, sami przyczyniamy się do pogorszenia stanu zdrowia, zaniedbując takie czynniki jak np. zdrowe nawyki żywieniowe.

Książka pani Marii Tylman podejmuje temat bezsenności, łącząc ten problem z innymi schorzeniami. To coś w rodzaju dziennika, ''zawodowej pacjentki'', jak sama o sobie mówi. Początkowo miałam pewien problem z tą publikacją, ponieważ spodziewałam się czegoś zupełnie innego, jednak z czasem autorka przekonała mnie do siebie, i do tego, co chce przekazać czytelnikowi. Zwróciłam uwagę, że pisarka chętnie sięgała po kontrowersyjne źródła, do takich zaliczam rady znanego znachora, czy dywagacje, często brednie na rozmaitych serwisach społecznościowych. Sporo też tutaj występuje zaskakujących, mocno dyskusyjnych, interpretacji, z drugiej jednak strony, skoro medycyna niekonwencjonalna znalazła rozwiązanie kłopotów zdrowotnych Marii Tylman...


Pełna zgodność w kwestii zdrowego odżywiania, wyeliminowania przetworzonych produktów, przyprawiających o zawrót głowy, często dosłownie.

Maria Tylman opisuje swoje zmagania z insomnią, bo pod taką nazwą funkcjonuje ta przypadłość w języku medycznym. Co się okazało, bezsenność powiązana została z innymi schorzeniami, silnym zanieczyszczeniem organizmu, etc. Batalia autorki o zdrowie trwała przeszło ponad dwadzieścia lat, całkowicie rujnując rytm życia autorki.

Rację ma ,,zawodowa pacjentka" pisząc o zgubnych skutkach nadużywania antybiotyków. Podaje też, w jaki sposób radykalna zmiana wyborów konsumenckich poprawiła jakość jej zdrowia, a tym samym i całego życia.

Kilka słów Maria Tylman poświęca żywności ekologicznej, w zamieszczonej tabeli zestawiła wszystko to, co ją odróżnia od tradycyjnych produktów. Znajdziemy tu też rozdział poświęcony homeopatii, tutaj autorka przedstawia również krytyczne stanowiska wobec tej metody leczenia.
Pisarka namawia nas do zatroszczenia się o swoje zdrowie, podkreśla, że jesteśmy za nie odpowiedzialni, bo- cytując poetę doby renesansu, Że nic nad zdrowie, ani lepszego, ani droższego. Pisarka zachęca do poszukiwania takich relacji, które przynoszą satysfakcję obu stronom.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

piątek, 5 maja 2023

I co dalej?

Zdaje się pytać wielu, w tym Jacek Bartosiak, autor kapitalnego studium geopolitycznego. Prawnik analizuje pozycję Polski na arenie międzynarodowej, przypominając o wcześniejszych osiągnięciach. Rzeczywiście, temu zagadnieniu adwokat poświęca sporo miejsca.


Wreszcie pojawia się pytanie o to, czy Władimir Putin w swoich chorych imperialnych zapędach zamierzał nas zaatakować. Otóż odpowiedź, niestety, będzie twierdząca. Śniła się satrapie Rosja wielka, której granice będą sięgać aż po Odrę. Gdzieś przeczytałam o planowanym ataku rakietowym na Polskę; co się wydarzyło, że sen się nie ziścił, stał się koszmarem? Gospodarz Kremla popełnił fatalny błąd, zlekceważył przeciwnika, a Ukraińcy bohatersko bronią własnego kraju. Wedle przewidywań Rosjan, wojna miała trwać zaledwie pięć, siedem dni, Ukraina miała ponieść sromotną klęskę, tak się jednak nie stało. I o tym m.in. pisze Jacek Bartosiak.

Treść jest przejrzysta, pogrupowana w taki sposób, abyśmy z łatwością mogli odnaleźć interesujące nas kwestie. Każdy z rozdziałów zawiera odpowiednie wprowadzenie, zapowiedź tego, o czym przeczytamy. Dużo jest tu prywatnych wtrąceń, zapisków z ciekawych podróży, wciąż pozostających w spójności z ogólną zawartością.

Lektura zmusza nas do namysłu nad kluczowymi kwestiami: bezpieczeństwo Polski, kondycja armii; autor prowokuje też do zadawania rozmaitych pytań. Co z naszymi siłami zbrojnymi w przypadku napaści Rosji na Polskę? Jak się przygotować do konfliktu zbrojnego? Geopolityk szuka odpowiedzi na mnóstwo nurtujących wszystkich pytań. W kwestii obronności nie możemy tylko polegać na państwach sojuszniczych, co wyraźnie podkreśla Jacek Bartosiak.

Niekiedy mogliśmy odnieść wrażenie zwykłego przegadania , mało wnoszących informacji. Ciekawa jest rzecz z polską sceną polityczną, doktor nauk społecznych punktuje włodarzy, ale według łacińskiej zasady nomina sunt odiosa. Obserwując to, co się dzieje w Europie i na świecie, Jacek Bartosiak udziela recept, sugeruje strategiczne rozwiązania. Nie kreśli czarnych scenariuszy, ale jest realistą.

Książka o dość przewrotnym tytule pokazuje, że wszystko jest zmienne. Niestety.

Treść jest przejrzysta, pogrupowana w taki sposób, abyśmy z łatwością mogli odnaleźć interesujące nas kwestie. Każdy z rozdziałów zawiera odpowiednie wprowadzenie, zapowiedź tego, o czym przeczytamy. Dużo jest tu prywatnych wtrąceń, zapisków z ciekawych podróży, wciąż pozostających w spójności z ogólną zawartością.


piątek, 28 kwietnia 2023

J' Accuse!

Mogliby krzyknąć za Emilem Zolą bohaterowie tej poruszającej książki. Prawdziwy zapis kaźni, nie jest to modna literatura obozowa, obfitująca w stek bredni i braku szacunku dla Ofiar chorej polityki Adolfa Hitlera. Przyczynkiem do powstania tego monumentalnego dzieła, stał się rok 1986. Wówczas to Gideon Grifin na swojej drodze spotkał Tego, który przetrwał pracę w Sonderkommando. Przeżycia Josefa Sackera (i innych) wywarły na nim ogromne wrażenie, autor postanowił więc zebrać żywe świadectwa Ocalałych w jedną, spójną całość.


Najżałośniejsi z żałośniejszych upominają się o Prawdę.

Płakaliśmy bez łez stanowi rzetelny reportaż, kapitalne źródłem wiedzy historycznej, nie odnajdziemy tu żadnych kłamstw, w stylu polskie obozy śmierci. Izraelski historyk w drobiazgowy sposób ukazuje nam dzieje tego oddziału specjalnego, działającego m.in. na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Dużo tu detali, dat, nazwisk, ale przede wszystkim cierpienia, krwi niewinnych.

Czym było Sonderkommando? Formacja ta stanowiła ostatnie ogniwo w ramach tzw. ,,ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Termin ten zaczął oficjalnie obowiązywać we wrześniu 1942 roku. Kilka miesięcy wcześniej, bo w połowie lutego tego samego roku odbył się pierwszy transport ludności wyznaczonej do systematycznego mordowania. Począwszy od 1942 roku, proceder ten odbywał się regularnie. Zaczęło się od Krematorium- Kommando, do którego wysyłano grupę więźniów, liczącą od 4 do 7 osób. Podlegali bezpośrednio obozowemu Gestapo.

Gideon Greif podaje, że od 1942 roku eksterminacja ludności żydowskiej miała odbywać się w Birkenau, ponieważ piece w Auschwitz były... niewydolne (!). Historia Sonderkommando jest złożona: jako że w procederze palenia, usuwania ciał, o czym wspomniałam, uczestniczyła grupa żydowskich więźniów, oskarżano ich o kolaborację z Niemcami, zdradę narodu, etc.

Z publikacji bije autentyczność, prawda. Z każdą przeczytaną stroną, narastają emocje skłaniające do przywołania słynnych słów autora Nany. Ważna pozycja ze względu na to, iż często zakłamuje się prawdę historyczną, rozmywa odpowiedzialność Niemców za akty ludobójstwa. Wielu nie rozumie, z jakiego powodu wybuchła II wojna światowa.