piątek, 8 stycznia 2021

Wynajem pokoju/mieszkania. Na co uważać?

Dziś nie będzie o książkach, podzielę się z Wami uwagami dotyczącymi wynajmu. Kto ciekawy, niech dotrwa do końca tekstu:)

Pandemia pandemią ( która pozostawiła odczuwalny ślad), lecz mieszkać gdzieś trzeba. Od właścicieli biur nieruchomości (www.fxmag.pl) dowiadujemy się, iż: W porównaniu z sierpniem i wrześniem zeszłego roku [2019 roku, Olsztyn, przyp. mój] obserwujemy około 50% spadek liczby zapytań osób poszukujących mieszkań do wynajęcia.  Sytuacja wygląda podobnie w innych miastach, również takich jak Wrocław, Kraków czy Warszawa. W związku z tym ceny lokali ulegają zmianie, zdarza się, że na naszą korzyść:) 

Nie zmienia to faktu, że przy zawieraniu umowy o najem trzeba być czujnym i ostrożnym. Pomijam wszelkiej maści oszustów i ich praktyki, typu wymienione zamki w drzwiach, zakręcanie ciepłej wody, etc. Należy mieć na uwadze, że mamy nie tylko prawa, ale też obowiązki: regularne opłacanie czynszu, utrzymywanie czystości. A nuż pan ''gubernator" wpadnie na inspekcję, którą zagwarantował sobie w ''cyrografie":)

Wiadomym jest, iż trzeba dbać o cudzą własność, tak jakby lokum należało do nas. Winniśmy wywiązywać się ze swoich obowiązków. Wszelkie spory natury prawnej reguluje odpowiedni kodeks i warto do niego zajrzeć w przypadku wątpliwości.

Niektórzy pryncypałowie z góry zakładają, że potencjalny lokator ma niecne plany wobec jego wspaniałości i zamierza zaburzyć jego domowy mir ( i wówczas formuje  listę nakazów i zakazów). Z drugiej strony ludzie są różni i te obostrzenia z czegoś wynikają. Być może pani Iksińska ma negatywne doświadczenia w relacjach z najemcami, nie ma się więc czemu dziwić. 

Niepokoić powinny osoby, które:

* są aspołeczne (uzależnione od alkoholu i innych środków odurzających);

* bywają wścibskie, zadają dużo niepotrzebnych pytań;

* oprócz systematycznych wpływów na koncie/ do ''ręki" i spokoju, interesuje ich przesadnie Twoje życie. Przeczytałam, że pewni mieszkańcy elitarnej dzielnicy dowiedzieli się sporo na swój temat z... portalu społecznościowego. No właśnie.

Kochani, uważajcie też na umowy bez okresu wypowiedzenia. Takowych się nie podpisuje, co to oznacza w praktyce? A to że właściciel w każdym momencie może nakazać Ci natychmiastowe opuszczenie kwatery, nie musząc się przy tym tłumaczyć. I prawo stoi po jego stronie, bo skoro podpisałeś...

Warto rozważyć czy chcemy przebywać tam, gdzie w zasadzie nic nam nie wolno i najlepiej byłoby, gdyby nas tam... nie było. Płać czynsz i ... Nie mam na myśli suto zakrapianych imprez ( i jakichkolwiek) i szemranego towarzystwa. 

I jeszcze jedno... intuicja. Zawsze jej słuchaj, kiedy wchodzisz na nieznany teren, widzisz ''laboratoryjny'' wystrój i chcesz brać nogi za pas... Żeby nie było jak w znakomitym thrillerze Lokatorka, vide: https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/02/czy-wiesz-z-kim-mieszkasz.html

Wybierajmy więc z głową:)

środa, 6 stycznia 2021

Zuchwała grabież dzieł sztuki

Na ten niespokojny czas proponuję Wam wspaniałą monografię pióra Roberta J. Kudelskiego, wysokiej klasy historyka, Zaginiony Rafael. Kulisy największej kradzieży nazistów.

Wiadomo już, że na początku XIX stulecia w zbiorach familii Czartoryskich znajdowały się dobra narodowe jak:  Dama z gronostajem, Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem oraz Portret młodzieńca.


Ród Czartoryskich miłuje sztukę, która ma być dla potomnych. Dbali o dziedzictwo, pamiątki, precjoza i inne kosztowności. Szczególny wkład dla krzewienia kultury wykazuje Izabela z Flemingów Czartoryska.


Potomek Adama Jerzego, książę Władysław Czartoryski sprowadza Portret młodzieńca do Polski (lata 70 XIX wieku). Jednak ten niezwykły obraz co na desce namalowany zostaje wystawiony w Muzeum Czartoryskich dopiero dekadę później.
Podczas I wojny światowej wymienione dzieło zostają wysłane do Wiednia. Do Krakowa powraca dwa lata po zakończeniu  konfliktu, w 1920 roku.

W 1939 roku  Dama z gronostajem , Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, a także Portret młodzieńca zostają oznaczone literami LRR ( Leonardo, Rembrandt, Rafael). O zbiory,  zawziętą rywalizację prowadzą przywódcy Trzeciej Rzeszy. Pamiętamy przecież, że 15 listopada 1939 roku Hans Frank wydaje rozporządzenie zapowiadające, iż majątek Polski (ruchomości i nieruchomości) przechodzi na własność władz okupacyjnych, Na reakcję Henricha Himmlera nie trzeba było czekać,  poleca więc konfiskatę dóbr, które znajdują się w archiwach, muzeach, zbiorach publicznych i prywatnych, będące w polskich i żydowskich rękach.

Koniec końców, Portret młodzieńca dostaje się w ręce Franka, ale uciekając z Krakowa, rozkazuje wywieźć go do Niemiec. Jednak tutaj sprawa się komplikuje. Pełnomocnik gubernatora na Wawelu ds. sztuki Wilhelm Palezieux myli obraz Rafaela Santi z innym, co przyczynia się do jego zaginięcia. W efekcie pojawia się trop dolnośląski, chodzi o miejscowość Sichów w powiecie jaworskim....
Każdy aspirujący narodowy socjalista chciał być właścicielem prywatnych zbiorów sztuki (...). W zasadzie trudno dziś znaleźć osobę, która widziała to dzieło na własne oczy...
Zaginiony Rafael to poważna monografia naukowa, posiadająca trzech recenzentów akademickich. Ukazała się w 2014 roku, mamy solidne przypisy oraz bibliografię. Pracę czyta się jak najlepszy kryminał, tyle że to nie jest fikcja.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Zawiedzione nadzieje i niespełnione uczucia. Niepokoje i tęsknoty Kossaków

 Ptak odlatuje i wraca; człowiek, gdy się raz od ziemi oderwie nie wróci. Tułacz podobien jest raczej drzewu wyrwanemu z gruntu, rzuconemu w przestrzeń siłą wybuchy, usycha bowiem jak drzewa... Tak pisała Zofia de domo Kossak, secundo voto Szczucka w utworze Rok Polski. Zatrzymamy się na chwilę przy wnuczce Juliusza Kossaka i córce Tadeusza za sprawą publikacji  Joanny Jurgały- Jureczko, Kossakowie. Biały mazur.

Romanse, skandale, których nie udało się ukryć, dwie niezawinione śmierci, rodzinne tajemnice, ujawnione po latach, nigdy dotąd niepublikowane listy, nieznane fakty. Rodzinna Kossaków w innym świetle. Ich nie dotyczy czas przeszły dokonany.

Potomkowie inicjatora utworzenia Muzeum Narodowego w Krakowie i twórcy dzieł batalistycznych poślubili panny Kisielnickie (odznaczające się kunsztem kulinarnym). Wojciech był ojcem Jerzego Kossaka, Lilki (znanej jako Maria Pawlikowska- Jasnorzewska), satyryczki Madzi, Magdaleny Samozwaniec ( w kuluarach powiadano, iż odziedziczyła imię po metresie papy...)

Członkowie tego rodu byli uzdolnieni artystycznie, począwszy od seniora, Juliusza. Jeden z jego synów,  Tadeusz pragnął zostać lekarzem, ale cóż marzenia marzeniami, a życie swoją drogą. Został ziemianinem. Doczekał się jednak wybitnej córki, pisarki, autorki m.in. Pożogi. Zofia Kossak- Szczucka należała do społeczników, współtworzyła tajne organizacje: Front Odrodzenia Polski oraz Radę Pomocy Żydom ''Żegota". Nawiązuje kontakt z polityczno-wojskową organizacją podziemną ''Unia". Wnuczka protoplasta dynastii jest znienawidzona w Polsce Ludowej, mająca czelność punktować władzę i cały system. Zarzucono się jej, że jest sekretarką Bieruta, choć to wierutna bzdura.

Powieściopisarka broni kardynała Wyszyńskiego, sprzeciwia się jego aresztowaniu, dając wyraz swojego oburzenia, nazywając je zbrodnią: Kto Wam dał mandat, by sądzić biskupa? Prymasa! Ów sam raczy ją podsumować, iż: Jest albo naiwną, albo gra rolę naiwnej.


Dwie rodziny braci bliźniaków. Ich dramat, upadek, ale i to, co przetrwało ponad upadkiem. Zatrzymani w kadrze, kiedy tańczyli białego mazura, ostatni taniec nad ranem.
Joanna Jurgała-Jureczko od dwudziestu pięciu lat bada dzieje tej familii. Autorka w zachowawczy, ale przy tym i wyrafinowany  sposób opisuje koleje losu Kossaków. Podoba mi się fakt, że jest bardzo ostrożna w ocenach, nie feruje zbyt szybko wyroków. Miałam wręcz wrażenie, że historyk literatury bała się  spotkania z ich przeszłością, niekiedy nie dało się uniknąć patosu. Lecz warto przenieść się na chwilę do XIX i XX wieku, aby poznać ówczesne obyczaje, frasunki dnia codziennego, sukcesy i porażki. Wzloty i upadki.

Ocena: 4,7/5.





sobota, 2 stycznia 2021

Wieczerza intelektualna: wywody krakowskiego historyka

Andrzej Nowak, Klęska Imperium Zła. Rok 1920.

Kolejna wartościowa pozycja w portfolio renomowanego wydawnictwa Biały Kruk. Autor jest naukowcem, profesorem wykładającym na Uniwersytecie Jagiellońskim. Marka sama w sobie. Człowiek o dużej kindersztubie i wyważonych poglądach politycznych.

Obszerny wstęp wzbogacony został licznymi, nieznanymi fotografiami. Jest ich znacznie więcej, bo ponad sto. Swoim zasięgiem obejmują lata 1920-1921, są unikatowe, pokazują heroizm polskich żołnierzy sprzed wieku. Za autora tych zdjęć uważa się jednego z uczestników walk, kpt. Paulo de Silva. Przystępny styl badacza, sowietologa, sprawia, że nie można się oderwać od tej książki. Gwoli przypomnienia, pojęcie imperium zła do oficjalnego dyskursu wprowadził amerykański prezydent Ronald Reagan podczas jednego z przemówień 8 marca 1983 roku. I dotyczy oczywiście Rosji.

Historyk wywodzący się z inteligenckiego miasta, jakim jest niewątpliwie Kraków, w przemyślany sposób prezentuje dzieje bitwy warszawskiej i odtwarza atmosferę na moment przed jej wybuchem. Profesor Nowak sięga wstecz, nawiązując do  rozbiorów i chytrych zakusów zaborców. W dalszej części wytrawny znawca dziejów Polski prezentuje plastyczny obraz naszego kraju w okresie międzywojnia. 

Andrzej Nowak objaśnia znaczenie terminu komunizmu, bazując na źródłach: 

Należący do sekty politycznej żądającej równego podziału własności.

I dalej, nieco humorystycznie cytuje: 

Nazwa dawana ludziom przywłaszczającym cudzą własność:)

Profesor przeprowadził gruntowną i rzetelną kwerendę w archiwach rosyjskich, brytyjskich oraz amerykańskich. W sposób fascynujący przedstawia dzieje komunizmu ( definicja ewoluowała na przestrzeni lat). Z tej zajmującej lektury dowiadujemy się, iż: 

W pierwszym nowoczesnym Słowniku języka polskiego Samuel Bogumił Linde notuje wyraz komuniści w jednym tylko znaczeniu- jako wspólnotę kapłanów świeckich, tzw. bartoszczaków (od imienia założyciela, Bartłomieja Holzhauzena), sprowadzonych do Polski za czasów Jana III Sobieskiego, a osiadłych w Górze Kalwarii (...).

Szerzej omówiono kontrowersyjną rosyjską historiografię (propaguje się kłamstwa historyczne, że winnymi zbrodni polskich oficerów w Katyniu są Niemcy...),warto zatrzymać się przy konkluzjach autora. Uczony z Krakowa określa ją dobitnie: 

Skrajnie cyniczna obrona stalinowskiej racji stanu.

Niekwestionowanym urokiem tejże monografii jest również przepiękna szata graficzna, świetny papier i porządna oprawa. 

Ocena: 5/5.

piątek, 1 stycznia 2021

Podsumowanie czytelnicze roku 2020. Odsłona druga:)

Moi Drodzy Czytelnicy, których jest Was coraz więcej, wszystkiego Najlepszego  w Nowym, 2021 roku. Życzę Wam przede wszystkim zdrowia, pogody ducha, lojalnych przyjaciół. Oraz nowych, wartościowych opracowań, bo jak mawiała nasza Noblistka Wisława  Szymborska: Czytanie  książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła :D

Myślę, że czas na bilans. Wspominałam już o  publikacjach godnych uwagi oraz o tych, o których trzeba jak najszybciej zapomnieć (zobacz:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/12/subiektywny-ranking-ksiazek-2020-roku.html).

Garść statystyk, sprawa wygląda następująco:

* doczekałam się pięciu obserwatorów;

* liczba wyświetleń od początku wynosi 42 932;

* dostałam 426 komentarzy;

* moi Czytelnicy pochodzą głównie z Polski, ale też zamieszkujecie w: Holandii, USA, Brazylii, Niemczech, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Rosji, Irlandii, Szwecji...;

* liczba wszystkich recenzji 192.

Głównymi odbiorcami mojego bloga są mężczyźni, stanowią 54% wszystkich zainteresowanych tekstami. Dla porównania, kobiety 45%. Największą grupą Czytelników są osoby w przedziale wiekowym 25-34 lata, 35-44.

W mojej wirtualnej bibliotece na Lubimy Czytać znajduje się 728 przeczytanych pozycji książkowych ( a i to nie wszystko spisane z konta bibliotecznego). Łącznie wystawiłam 671 ocen, opinie były pomocne 873 razy.

Wśród moich lektur dominują te nieco ambitniejsze: połykam biografie, które ubóstwiam (pod warunkiem, iż są uczciwie napisane. W innym przypadku jestem bezlitosna:)). Nader często spędzam czas z literaturą faktu, historią oraz reportażami (od których jestem uzależniona).

Niezmiernie mnie cieszy Wasza obecność :D

środa, 30 grudnia 2020

Wszystkie drogi prowadzą do...Watykanu

Który Ojciec Święty umykał oficjalnej straży, aby móc spędzić czas w swoich ukochanych górach? Kto zmagał się z klaustrofobią? Który satrapa obawiał się Karola Wojtyły? Kto najczęściej odwiedzał Jana Pawła II i dlaczego tej osoby nie obowiązywał oficjalny, sztywny protokół dyplomatyczny? Tego i innych rzeczy dowiemy się z najnowszej książki Magdaleny Wolińskiej Riedi, Zdarzyło się w Watykanie. Kolejna odsłona 'skrawka ziemi", o ustroju teokratycznym.


Znów dostajemy rewelacyjną opowieść  o życiu za Spiżową Bramą. Dzięki autorce bestsellerowej Kobiety w Watykanie ( kto ciekaw, niech zajrzy:https://ladymakbet33.blogspot.com/2020/03/skrawek-ziemi-najwazniejsze-karty-z.html), mamy możliwość zapoznania się z niezwykłymi historiami ludzi pracującymi dla Proboszczów Świata. Jeden z bohaterów tejże pracy relacjonuje wybór arcybiskupa z Polski na Stolicę Apostolską i pojawiający się dylemat: gdzież ten odległy Kraków leży? A znajdował się bliżej, niż myśleli:)


Luciano przez 27 lat obsługiwał windę w Pałacu Apostolskim, którą najwięksi tego świata jeździli do papieskiego apartamentu. Opowiada, jak uspokajał zdenerwowanego przed spotkaniem z papieżem Fidela Castro czy cierpiącego na klaustrofobię Woody'ego Allena.

Magdalena Wolińska- Riedi wie, co chce nam przekazać, przy czym unika taniej sensacji. Odświeża dzieje straży pożarnej w Watykanie, nawiązuje do pontyfikatów wielu papieży, na dłużej zatrzymuje się przy Polaku.

Dziennikarka pisze o kulisach konklawe, podpierając się historią. Wraz z nią zaglądamy do prywatnych kwater kardynałów, ale z poszanowaniem ich intymności. Zagłębiamy życie codzienne głowy Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Kobieta sięga do wydarzeń z 16 października 1978 roku i to co po nich nastąpiło: euforia i nadzieja stały się zaraźliwe.

Publikacja Zaczęło się w Watykanie, jest porywającym przekazem współpracowników najsłynniejszego Polaka, ale nie tylko. Rozważania są niepowtarzalne ze względu na  osobiste doświadczenia rozmówców korespondentki TVP.

Ostrzegam, lektura do pochłonięcia w jeden wieczór.

Ocena: 5/5.

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Od idealistów do koniunkturalistów, czyli jak lewica ukazuje dzieje ''Solidarności''

Moi drodzy, jak u Was jest z postanowieniami, bo u mnie kiepsko. Ale dlaczego o tym wspominam? Ponieważ znów skusiłam się na książkę z wydawnictwa, z którego miałam już nic nie zamawiać. Bruno Drwęski, Zagrabiona historia Solidarności. Został tylko mit.


To dzieje  związku zawodowego rozpoznawalnego na całym świecie w krzywym zwierciadle. Już w przedmowie do wydania polskiego, historyk wystawia laurkę czasom słusznie minionym: Pomimo niedociągnięć Polska Ludowa przywróciła nie tylko dumę narodową, ale także żywotność kulturową i społeczną.      

Bruno Drwęski nie dopuszcza do siebie myśli, że chory system, jakim niewątpliwie był komunizm, upadł i narodziło się coś zupełnie nowego, zdrowego. Dziwna i niezrozumiała to geneza. Dopiero później okaże się, że ''S" przesycona była warcholstwem, pieniactwem i kunktatorstwem. Autor pisze: 
Paradoksem tej historii było to, że po ponad 30 latach realnego socjalizmu system ten wytworzył opozycyjny związek zawodowy.
Profesor zostaje advocatus diaboli komunistycznych aparatczyków, broni gen. Wojciecha Jaruzelskiego i decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. Kolportuje twierdzenia, które już dawno zostały obalone: Na przekór uporczywej legendzie musimy uznać i upowszechniać prawdę, że ogłoszenie stanu wojennego w Polsce zakończyło się sukcesem, ponieważ spotkało się z czynnym poparciem ze strony licznych Polaków i biernym znacznie  większych z nas? A skąd to wie, tego już nie wytłumaczył. 

Drwęski wnioskuje, trochę się przy tym kompromitując: Większość Polaków przyjęła zastosowanie tego środka z pewną ulgą, ponieważ pozwoliło to na przywrócenie porządku w kraju i uniknięcie interwencji z zewnątrz. To mało racjonalna ocena  stanu wojennego, wojny wypowiedzianej własnemu narodowi. I znów  stwierdzenia niemające pokrycia w rzeczywistości. A co z ofiarami junty wojskowej? O nich już politolog nie raczył napisać. Że nie wspomnę o grupie komando, która zajmowała się eliminowaniem niewygodnych osób: ''Popiełuszko ma się znaleźć", haniebne słowa Czesława Kiszczaka.

Publicysta bagatelizuje bestialstwo władzy w kopalni ''Wujek", usprawiedliwiając jednego ze współwinnych masakry górników: Z powodu tego tragicznego wydarzenia premier Jaruzelski wyraził publiczne ubolewanie.

Nie wiadomo też na jakiej podstawie Bruno Drwęski twierdzi, iż: Kościół katolicki w Polsce był podzielony. Prymas raczej okazywał zrozumienie dla stanu wojennego, podczas gdy niektóre parafie pomagały podziemnym działaczom. Toż to rzeczywiście prawdziwy skandal. Naukowiec w negatywnym świetle ukazuje działalność m.in. księdza Jerzego Popiełuszki, tworząc kuriozalne tezy: Przyczynił się do zaostrzenia napięć w społeczeństwie i wewnątrz partii. No cóż, z komunistycznego punktu widzenia tak. 

Na potępienie zasługuje sformułowanie: 

Represje przeciw innym rodzajom nielegalnej działalności miały charakter umiarkowany,  a przypadku brutalnych interwencji, a nawet zabójstw, które można wskazać, wydają się należeć bardziej do kategorii błędów zawinionych przez nadgorliwych funkcjonariuszy niż czynów umyślnych. 
Zatem skatowanie Grzegorza Przemyka, Emila Barchańskiego,  Stanisława Pyjasa.. było ''błędem zawinionym" (okropne sformułowanie, nieprawdaż?), z którym władza nie miała nic wspólnego, jest przejawem wyjątkowo złej woli.

Autor użala się, że słowo komunista jest inwektywą służącą stygmatyzowaniu  przeciwników politycznych. Jasne, ''socjalizm" brzmi lepiej.

Reasumując, ocena będzie jedna: 1/5, w szczególności za brak bibliografii.

Biblioteka Przeglądu,Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2020.