sobota, 14 listopada 2020

Literatura piękna

 Mo Yan, Klan czerwonego sorga.

Na jesienną melancholię odpowiednia będzie dobra książka, którą za moment omówię. Jej autorem jest laureat  Literackiej Nagrody Nobla z 2012 roku. Akademia Szwedzka tak uzasadniała swój wybór: Połączenie fikcji i rzeczywistości oraz perspektywy historycznej i społecznej. Mo Yan stworzył świat pokrewny w swej złożoności światom Fulknera i Marqueza, a jednocześnie osadzony w chińskiej tradycji literackiej i ludowej.


Klan czerwonego sorga doskonała powieść ukazująca złożone dzieje Chin na początku XX wieku . Czasy  były niespokojne... To historia trzech pokoleń z prowincji Shandong i sile tradycji, ich zmaganiach z trudną rzeczywistością. Mo Yan jest naszym przewodnikiem po biednych wioskach. Trwa walka z japońskim okupantem, zaciera się granica między bohaterstwem a zdradą. Mamy więc wachlarz emocji zwykłych ludzi: ból, samotność, tęsknoty. Również niełatwe decyzje i skomplikowane  wybory.

Fakty, rodzinne wspomnienia i ludowe podania przeplatają się ze sobą w baśniowej, zakrapianej wódką narracji. Mieszkańcy ubogiego chińskiego miasteczka stają się świadkami wydarzeń, które decydują o losach świata. Wielka historia wciąga ich w swój wir, odrywając się od codziennych zajęć, każąc walczyć o wolność i prawo do życia.


Dzieło podzielone jest na pięć części i napisane z wielkim rozmachem. Czy warto przeczytać tę powieść? Oczywiście, bowiem jest to utwór, którego największymi walorami są: dynamiczna akcja, barwny, żywy i pełen ekspresji styl noblisty. Miłośnicy twórczości Marqueza będą usatysfakcjonowani, ja jestem. Mo Yan w mistrzowskim stylu prowadzi narrację. Co interesujące,  wciąż pozostaje z boku i nie czyni nic, aby się ujawnić. Jedyny mankament stanowią beznamiętne opisy zbrodni.

To moje pierwsze spotkanie z tym genialnym pisarzem, wiem już, że nie ostatnie. Jego twórczość nie jest przereklamowana, jak w przypadku innych laureatów Literackiej Nagrody Nobla.

Polecam.

Ocena: 5/5.

piątek, 13 listopada 2020

Strzeż się Greka niosącego złote dary...

Francois Forestier, Arystoteles Onassis. Człowiek, który chciał mieć wszystko.

Przyznacie, że powyższe powiedzenie jest do bólu prawdziwe. Dziś chciałabym Wam przybliżyć sylwetkę słynnego armatora greckiego. Kobieciarza. Bawidamka. Cynika. Pragmatyka. Człowieka zmieniającego kobiety jak rękawiczki. Bałamutnika bez skrupułów. Z drugiej strony to też miliarder, któremu pieniądze  nie przyniosły szczęścia. Samotnik i ojciec pogrążony w bólu po stracie syna. Kim był Arystoteles Onassis?


Chciał mieć wszystko: pieniądze, kobiety i szczęście. I miał wszystko, miał swój prywatny raj i najsłynniejszą wdowę świata. Później wszystko przestało się liczyć: syn zginął tragicznie, córka straciła smak życia, a on sam ugiął karku przed śmiercią na swojej wyspie Skorpios. Ostatnim jego przyjacielem był bezpański pies.

W 1922 roku podczas wojny grecko-tureckiej jego rodzina straciła cały dorobek, a nasz bohater cudem ocalał. Życie uratował mu turecki porucznik. Rok później przedostaje się do Argentyny i dzięki swojej przedsiębiorczości szybko zbija majątek. W 1932 roku inwestuje w sześć statków, które przynoszą mu krocie. Jego imperium zaczyna rozkwitać. W 1957 roku zostaje właścicielem i zarządcą greckiej kompanii lotniczej. W 1957 romansuje z  diwą Marią Callas, owocem ich związku jest syn Homer, który umiera. Szybko porzuca ją dla Jacqueline Kennedy.

Dwie kobiety weszły w jego legendę: Callas, która go kochała aż do śmierci i chciwa Kennedy, która go kosztowała pieniądze, pieniądze, pieniądze. Był twardym rywalem Niarchosa, czarną owcą dla Johna F. Kennedy'ego. Otoczony światem nienawiści fortun i znakomitości (..) załatwiał sprawy miłosne tak jak sprawy biznesu.

Arystoteles Onassis to jedna z lepszych książek tego autora, choć nie wyczerpuje tematu. Biografia nie jest obszerna, liczy zaledwie 262 strony.

Ocena: 4/5.


środa, 11 listopada 2020

Skoro listopad, to pora na Johna F. Kennedy'ego

Dziś postanowiłam popełnić tekst o sprawie zabójstwa 35 prezydenta Stanów Zjednoczonych, przypomniała mi się pewna ciekawa praca na ten temat. Mianowicie mam na myśli książkę, której autorem jest Joachim Joesten, Oswald. Zabójca czy kozioł ofiarny.

Komisja Warrena z powagą orzekła, że to 24-letni młody człowiek był jedynym zamachowcem, oddał trzy śmiertelne strzały w stronę Kennedy'ego. Jak wiemy, werdykt ten  nie zyskał aprobaty społeczeństwa amerykańskiego. 

Warto wiedzieć więcej, przypomnijmy więc czym była w istocie  rzeczona Komisja i dlaczego tak bardzo spieszono się, aby udowodnić winę Oswaldowi. Komu na tym zależało? Zacznijmy od podstawowych faktów: Komisja Warrena  została powołana do życia 29 listopada 1963 roku przez prezydenta Lyndona B. Johnsona w celu zbadania wszystkich okoliczności. Nazwa wywodzi się od nazwiska przewodniczącego Sądu Najwyższego, Earla Warrena.


W raporcie końcowym stwierdzono, że Jack Ruby (zastrzelił Lee na oczach funkcjonariuszy policji, absurdalnie argumentując, że chciał ulżyć wdowie...) działał z pobudek idealistycznych. To tylko pokazuje, że młodzieniec mógł wiedzieć dużo. Za dużo. Mało tego, powielono również kuriozalną tezę tzw. ''magicznej kuli", miała trafić JFK i gubernatora Johna  Conally' ego.

Interesujące są pewne dane: w rok po zabójstwie tylko 45% Amerykanów ufało wersji przedstawionej przez Komisję Warrena, przeciwników było tyle samo. Natomiast  w 1976 roku  75% obywateli mniemało, że Oswald nie był ''samotnym strzelcem". Przy recenzji wielu książek pisałam o świadkach, którzy wspominali o innych miejscach niż Składnica Książek.

Dokument liczył ponad 900 stron i przekonywał, że pociski padły z tyłu i z góry. Nonsens. Wiadomo, że do polityka mierzono również z przodu. Pamiętajmy, iż kompletna dokumentacja z prac Komisji została złożona do Archiwum Narodowego w Waszyngtonie. Utajniono ją do 2029 i 2039 roku.

Joachim Joesten próbuje odtworzyć wydarzenia z 22 listopada 1963 roku. Autor jest zdania, że jego bohater został wrobiony w zabójstwo. Przekonuje nas o udziale FBI i policji z Dallas. Sądzę inaczej, przypuszczam, że eliminacją prezydenta były zainteresowane inne służby.                                    

Niektóre założenia są dość naciągane i niezbyt przekonujące, ale  naturalnie są wątpliwości co do oficjalnej wersji. Warta uwagi jest drobiazgowa i szczegółowa analiza, którą przeprowadził Joesten w oparciu o relacje świadków i dokumenty.

Publikacja Oswald. Zabójca czy kozioł ofiarny liczy 377 stron i ukazała się w 1966 roku nakładem wydawnictwa Książka i Wiedza. A ja natknęłam się na tę pozycję w antykwariacie, która szybko znalazła się w mojej biblioteczce.

Jaka jest prawda? Tego pewnie się nie dowiemy.

Ocena: 4/6

wtorek, 10 listopada 2020

poniedziałek, 9 listopada 2020

#Zostań w domu i czytaj książki

 Na ten niespokojny czas, moja propozycja jest następująca:











Brednie, które dobrze się sprzedają. Ideologia marksistowsko-leninowska wiecznie żywa...

 ...A komunizm to stan umysłu. Do czego  zmierzam? Przy poniedziałku postanowiłam skreślić  kilka słów o  surrealistycznej  i paranoicznej książce Bohdana Piętki, Kłamstwa O Historii. Tytuł publikacji jest dość wymowny, uwzględniający osobliwe poglądy autora. Ów nie ukrywa swoich sympatii wobec poprzedniego systemu i formacji, które go ugruntowały. Autor zafascynowany jest AL (jej działalność jest dobrze opisana w literaturze fachowej), pisząc niestworzone rzeczy: Ofiarą antykomunistycznej polityki historycznej jest m.in. pamięć i dobre imię Armii Ludowej.


Dywagacje zostały podzielone na kilka rozdziałów, w których ten pseudohistoryk zawarł swoje absurdalne przekonania. Deliberacje wymagają dużej odporności psychicznej w ich odbiorze, Piętka usprawiedliwia wielu zbrodniarzy, w tym Bolesława Bieruta (!). Nie ma hamulców w opluwaniu prof. Sławomira Cenckiewicza czy dra Piotra Gontarczyka. Obu naukowcom przypisuje szczególną interpretację dziejów, która nie jest zgodna z jego wizją.


Uważam, że istnieje granica tolerancji bzdur, autor ją przekroczył, wnioskując: Kolejnym skutkiem antykomunistycznej polityki historycznej jest deprecjonowanie, zniesławienie (..) Wojska Polskiego oraz (..) Zygmunta Berlinga. Dalej jest jeszcze lepiej: Wojna z Armią Czerwoną, czyli z żołnierzami niechcianymi toczy się w dzisiejszej Polsce na serio i jest jednym z najważniejszych elementów polityki III RP, wspierając wojowniczą politykę polską wobec Rosji.


Trudno też znaleźć uzasadnienie dla poniższego bełkotu: Oczywiście do Bieruta, Osóbki-Morawskiego można mieć różne pretensje, ale nie można odmówić im zasług w przywracaniu Polsce dawnych ziem nad Odrą i Bałtykiem.

Klamrą spinającą te dziwne rozważania stanowi rozdział: Groteskowość prawicowych mitów historycznych. W tej części Bohdan Piętka z wielką pasją atakuje dr Ewę Kurek, zarzucając jej fobie i tworzenie  fałszywych mitów historycznych. Zdumiewające to stwierdzenie, ponieważ ja nigdy nie słyszałam o prawdziwych mitach. A Wy?

Ocena może być tylko jedna: 1/5.

Kłamstwa O Historii  to jedna z najgorszych prac 2020 roku.








sobota, 7 listopada 2020

Magia-czary-klątwa. Czyli dla każdego coś dobrego:)

Dziś rzecz o reportażu  Tomasza Kwaśniewskiego, W co wierzą Polacy. Śledztwo w sprawie wróżek, jasnowidzów, szeptuch.

Czy wiecie, że znaczna część z nas wciąż wierzy w gusła i zabobony? Przynajmniej tak wynika z tej książki. Dane zdumiewają, zważywszy na to, iż żyjemy w samym środku Europy, społeczeństwo jest coraz lepiej wykształcone. Zaskakuje fakt, że z usług kabalarek korzystają ludzie z tytułami naukowymi, a  motywy takiego postępowania są nieracjonalne. Kto jak kto, ale poważana pani profesor?

Co siódmy Polak odwiedził wróżkę, ponad połowa czyta horoskopy, a jeden na sześciu jest przywiązany do magicznego amuletu.


Dziennikarz podąża śladami magów, przemierza gabinety parających się wróżbiarstwem. Spotykamy jasnowidzów, wszelkich łowców duchów, egzorcystów i znachorów. Kwaśniewski uczestniczy w obrzędach magicznych. Wspomina jakoby też miał uraczyć klątwą jednego z najbardziej znanych naukowców w Polsce.

Profesor Anna Mikołejko oprowadza nas po świecie ezoteryki, objaśniając pojęcia mediumizmu i spirytyzmu. Odwołuje się do historii; socjolog religii wyłuszcza, że  nadzwyczajne zdolności przypisywano Adamowi Mickiewiczowi czy Józefowi Piłsudskiemu. Od strony naukowej problematyką tą zajmowało się wielu profesorów: Abramowski, Kuczyński, Radwański, Witwicki...

W internecie z łatwością możemy znaleźć oferty magicznych rytuałów: zapewniających rzucenie palenia, wypędzenie złych duchów z mieszkania, a nawet rzucenia klątwy.

Publicysta nie ukrywa swojego stosunku do wróżbitów i ich praktyk rodem ze średniowiecza. Bywa cyniczny i sarkastyczny, posługuje się uszczypliwością. Nie zanudza nas suchymi danymi statystycznymi. Wszystko to podane jest jest w bardzo przystępnej formie.

Cała prawda o polskim rynku usług magicznych.

Reportaż jest naprawdę na wysokim poziomie, dopracowany warsztatowo. Liczy 494 strony i firmuje go krakowskie wydawnictwo ''Znak".

Ocena: 4,7/5.