wtorek, 29 marca 2022

Agonia elit

Rzecz o najnowszej książce znanego toruńskiego profesora, który wykazał się niebywałą odwagą w nazwaniu pewnych rzeczy po imieniu. W konsekwencji pedagoga spotkał ostracyzm i niemal wykluczenie ze środowiska naukowego. Za wyrazistość poglądów, naukowiec został prawie zlinczowany.


O czym jest ten esej? Treścią zasadniczą jest problem wymierania intelektualistów. 

Pojęcie inteligencji sięga połowy XIX wieku, ojcem terminu był Bronisław Trentowski. Kim jest więc inteligent- pyta Aleksander Nalaskowski. Odpowiedź nie jest oczywista, jak mogłoby się wydawać. Pojawiają się również gorzkie refleksje na temat wielu współczesnych intelektualistów oraz ich akolitów. I w ogóle kondycji wykształconych formalnie społeczeństw. Pytań zresztą jest znacznie więcej. Na czym właściwie polega gruntowna edukacja, czym skutkuje obniżenie wymagań edukacyjnych? Zatrważająca kondycja współczesnej szkoły, zaniechania w wielu aspektach, programy nauczania zgodne z wytycznymi ideologicznymi, rugowanie lekcji historii ze szkół, farsa nauczania zdalnego, etc.  Zwrócono uwagę na uzależnienie dzieci i młodzieży od komputerów, smartfonów.

Profesor postuluje natychmiastową reformę szkolnictwa wyższego. Te fascynujące wywody okraszone są ilustracjami. Źródeł niewiedzy, dydaktyk upatruje w fatalnym nauczaniu, rozwoju uczelni prywatnych.

Aleksander Nalaskowski ostre słowa kieruje w stronę rozmaitych uczelni, które w większym, bądź mniejszym stopniu zdominowane są przez poprawność polityczną. Kiedy inteligencja polska ucieka się do prymitywnych metod, posługując się obrazoburczym językiem na coś, co jest dla niej obce. Falandyzacja nauki, prostackie ataki na przeciwników. Kiedy za autorytet uznaje się osoby bez żadnych osiągnięć, za to słynących z rozmaitych skandali. Strofują, wypowiadają się na każdy możliwy temat. Razi oderwanie od rzeczywistości celebrytów kompromitujących się przy każdej możliwej okazji.

Agresywne komentarze, naszpikowane jadem ludzi często ze stopniami naukowymi. Słynny komentarz prof. Magdaleny Środy na temat odznaczenia Roberta Lewandowskiego przez prezydenta RP. Próba zdyskredytowania osób myślących inaczej w myśl tolerancji, której tak się domagają. Polskę traktowali jak prywatny, libertyński folwark. Pedagog i wychowawca wielu młodzieży nie godzi się na taką narrację.

Co zrobić, aby zapobiec degrengoladzie? 

Matecznikiem rzeczywistej inteligencji był KUL, wierny tradycjom i wartościom patriotycznym. Kształcący wiele barwnych osobistości. Wyznacznik jakości i przywiązania. Był na celowniku władzy, absolwentom utrudniano podjęcie pracy.

Każda teza poparta jest sondażami, określonymi sytuacjami. Autor nie udziela gotowych recept. Ubolewa nad aktami wandalizmu, nawoływania do przemocy. Pisze: Bo dyplom uczelni wyższej nie jest już przeszkodą w barbarzyństwie. Do niczego nie zobowiązuje, nie jest wyznacznikiem norm. Zasygnalizował o kształceniu w duchu marksistowsko- leninowskim. Mnóstwo trafnych diagnoz politycznych i społecznych. Broni własnych ideałów, tak drogich niektórym Polakom.

Ciekawie profesor charakteryzuje przedstawicieli środowisk intelektualnych, jak np. Adam Michnik: [...] Obrońca praworządności (przykład: afera Rywina). Przypomniano nam o zażyłości redaktora naczelnego GW z gen. W. Jaruzelskim.

Niezwykle wartościowa publikacja. Dostajemy multum ciekawostek, historia Jerozolimy, Palestyny opowiedziana w zajmujący sposób.





poniedziałek, 28 marca 2022

Lektury na wiosnę

Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to Wiosna Wolności, tak upragniona dla zniewolonego kraju, ale i dla nas, wspierających Ukraińców w walce o wolną ojczyznę.

W związku z napaścią Rosji na niepodległą Ukrainę, wrocławski krasnal zachęca do przeczytania kilku prac. W dyskontowej księgarni trwała wyprzedaż, więc żal było nie skorzystać z okazji.

Co kupiłam?

Ukraina na zakręcie. Praca zbiorowa;

Walerij Paniuszkin, Michaił Zygar, Gazprom. Rosyjska broń;

Paweł Smoleński, Szcze ne wmerła i nie umrze. Rozmowa z Jurijem Andruchowyczem;

Katarzyna Kwiatkowska- Moskalewicz, Zabić smoka. Ukraińskie rewolucje;

Maria Stepan, Człowiek to człowiek. A śmierć to śmierć.



środa, 23 marca 2022

'Nazywam się John Coffey. Tak jak kawa, tylko pisze się inaczej'

Tymi słowami przedstawia się domniemany sprawca brutalnego mordu na dwóch dziewczynkach. Ameryka lata trzydzieste ubiegłego wieku, apogeum segregacji rasowej, wśród osadzonych znajduje się czarnoskóry człowiek. Ale czy ten olbrzym, panicznie bojący się ciemności, mógł zabić? Czy  faktycznie jest sadystą, dla którego życie niewinnych osób niewiele znaczy? Jego potężna i muskularna sylwetka wzbudza respekt oraz strach.


Zdaje się, że Paul Edgecombe widział już wszystko, wszak sprawuje nadzór nad blokiem E, nazywanym Zieloną milą. Przebywają tu przestępcy wszelkiej maści: gwałciciele, zbrodniarze; wszyscy oczekują na to, co ma za chwilę nastąpić. John Coffey to postać skomplikowana, o nadprzyrodzonych zdolnościach. Początkowo strażnik więzienny przekonany jest o winie skazańca, pod wpływem rozmaitych okoliczności zaczyna wierzyć, że to nie nasz bohater zabił. Paulowi los mężczyzny nie jest obojętny, lecz nie może nic zrobić, ponieważ sprawa jest już przesądzona.

Naturalnie możemy pytać, czy gdyby Coffey nie był czarnoskóry, to wypadki potoczyłby się inaczej.

Zielona mila to wyborny horror z morałem w tle. Bowiem jak łatwo przychodzi nam ocenianie innych na podstawie często pozornych okoliczności. Stephen King zmusza czytelnika do namysłu nad następującymi wartościami: prawda, uczciwość, sumienie, sprawiedliwość. Wartościami pożądanymi od zawsze, ale w obecnych czasach szczególnie.

Warto wiedzieć, iż.... historia ukazana przez mistrza grozy jest autentyczna. Rzecz wydarzyła się w marcu 1944 roku w miejscowości Alcol w Karolinie Południowej. Brutalnie zamordowano dwie dziewczynki. Ich ciała odnalazł piętnastoletni syn pastora. Zeznania białych dzieci wskazujące na sprawstwo syna młynarza, zostały uznane za wiarygodne. 16 lipca 1944 George Stinney Jr został skazany na karę śmierci.

W 2004 roku historyk George Frienson postanowił zbadać sprawę od nowa. Wówczas światło dzienne ujrzały matactwa i niechlujstwo śledczych. Dowiedziono też, że nastolatek był zbyt wątły, aby dokonać takiego makabrycznego czynu. Zakwestionowano poszczególne zeznania, w tym stronniczość ławników. 17 grudnia 2004 wyrok został uchylony.

poniedziałek, 21 marca 2022

Walka dobra ze złem

Wszystkie przygody Konrada Ostawsena ukazane w formie komiksu. Kim ów jest? To człowiek, któremu los nie szczędzi bolesnych doświadczeń, w ich konsekwencji bohater popada w apatię, stracił chęć do życia. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zaginął jego ojciec; sprawa przybiera jednak nieoczekiwany obrót, kiedy Ostawsen otrzymuje pewną wiadomość. O co chodzi? Czy ma to coś wspólnego z jego najbliższymi? Jakiego odkrycia dokona? I czy wpłynie to na jego życie?

 Tego oczywiście nie zdradzę, ale jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę fantastykę z domieszką horroru, to nie poczujecie się rozczarowani. Powiada się, że jedynie ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia, tutaj tak nie jest, Łukasz Godlewski umiejętnie przenosi nas w czasie, konsekwentnie trzymając się przyjętego schematu.


Akcja rozgrywa się na malowniczym Pomorzu. Latarnika wiele czeka, droga do prawdy pozostaje wyboista, przeciwnicy czuwają, ciągle dostaje do zrozumienia, iż jest persona non grata. Przeszłość zawsze da o sobie znać. Czy tego chcemy, czy nie.

Łukaszowi Godlewskiemu udało się stworzyć barwną, a zarazem tajemniczą kreację z zachowaniem porządku w doborze kolorystyki. Estetyka wyważona, grafika podbija całość. Kolorystyka ujednolicona, nie rozprasza uwagi, przez co możemy skoncentrować się dialogach, które są mocną stroną. Lecz nad całą historią unosi się mroczna, pełna niepokoju aura, w stylu mistrzów grozy. Mnóstwo walorów artystycznych: od rysunków do fabuły.

Komu mogę więc polecić Malarza? Wszystkim tym, którzy często sięgają po ten gatunek, ale również i osobom, którzy podobnie jak ja, zaczynają przygodę z komiksem. To nie koniec walorów, bowiem sporą gratkę stanowią materiały dodatkowe, z interesującym posłowiem oraz zamieszczonymi szkicami rysownika wespół z innymi twórcami; Łukasz Godlewski objaśnia nam również wiele kwestii. Warto poznać jego dorobek, ponieważ rzeczywiście jako artysta dojrzewał, ulepszał swój warsztat, jego kreska staje się też pewniejsza.

Lektura idealna na ten niespokojny czas, pozwalająca oderwać się na chwilę od dramatycznej rzeczywistości.

Dziękuję portalowi nakanapie.pl. za dostarczenie mi egzemplarza do recenzji.

środa, 16 marca 2022

Sojusz czterech, który rozsierdził agresora

Mowa oczywiście o wizycie polskich premierów (Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego), Czech i Słowenii, wspierających walkę o niepodległą Ukrainę. Misja wywołująca niebywałą wściekłość kremlowskich propagandystów. Wbrew temu, co sugerowała Gazeta Wyborcza, podróż nie miała charakteru tajnego. Spotkanie odbyło się 15 marca.


O co chodzi z nerwowością rosyjskich ''dziennikarzy''? Portal sympatyzujący z reżimem Władimira Putina wytoczył najcięższe działa, obrzucając nasz kraj błotem, posługując się obelgami w stylu: Polska hieną Europy, wciągającą świat w III wojnę światową. Dostało się Jarosławowi Kaczyńskiemu, otrzymał ''zaproszenie" do Smoleńska. Bandyci odpowiedzialni za rzeź na niewinnej ludności, spanikowali. Solidarność z krwawiącą Ukrainą wywołuje furię u ''chłopców- putinowców''.

Pogróżek jest znacznie więcej. Zwolennicy wojny, piórem ''niezależnej" publicystki pohukują: Historia Polaków niczego nie uczy, widocznie chcą czwartego rozbioru  [widoczne nieuctwo autorki- a co z ''nowymi porządkami" po 1945 r.] Kaczyński nie jest postacią, która może wypowiadać się w imieniu NATO, ale za jego propozycją kryje się chęć zbicia kapitału politycznego dla siebie. Jakiego rodzaju miałby to być ''kapitał'', tego już nam nie objaśniono.

Autorka haniebnego tekstu nie daruje Polsce, aby osiągnąć zamierzone cele, historię pisze na nowo: Po zakończeniu I wojny światowej Polska zajęła zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś- terytorium imperium rosyjskiego, których młode państwo sowieckie nie mogło ochronić.

Bredni jest więcej (rozpowszechnianych w pewnym, niszowym wydawnictwie): Tysiące schwytanych żołnierzy Armii Czerwonej zostało rozstrzelanych w polskich obozach [!]. Dopiero w 1939 roku ziemie te zostały wyzwolone przez wojska sowieckie. Felietonistka ubolewa nad losem zbirów, gwałcicieli. Idzie jeszcze dalej, insynuując, że współczesna Polska powstała na cześć... Stalina. 

Jak widać, Kreml nie ustaje w wysiłkach zohydzenia Polski, Ukrainy.

poniedziałek, 14 marca 2022

WSI: Oni nie zapominają

Czym były Wojskowe Służby Informacyjne? Jak daleko sięgały ich wpływy? Dlaczego ich działalność była taka niebezpieczna? Czy rzeczywiście należało je rozwiązać? I kto na tym najwięcej stracił bądź zyskał?


WSI stanowiły przedłużenie działalności Informacji Wojskowej i Wojskowej Służby Wewnętrznej. Ich byt wskazuje się na lata 1991- 2006. Wyznaczone do realizowania działań o charakterze wywiadowczym i kontrwywiadowczym. Gromadzono dane na temat bezpieczeństwa Sił Zbrojnych. W niektórych opracowaniach poświęconych tej tematyce wskazuje się, że funkcjonariusze służb specjalnych pozostawali poza wszelką kontrolą, polityczną, społeczną. Związani z dawnym systemem, mieli poczucie ekskluzywności i odrębności. Odznaczali się też przesadnym serwilizmem wobec wyższych rangą oficerów. Agenci Wojskowych Służb Informacyjnych uczyli się od najlepszych: KGB, GRU. Zajmowali wysokie stanowiska w urzędach, przedsiębiorstwach państwowych, szkolnictwie, mediach.

W 2006 roku podjęto decyzję o zlikwidowaniu tejże formacji. Na czele Komisji Weryfikacyjnej stanął Antoni Macierewicz, Komisji ds. Likwidacji WSI przewodził dr Sławomir Cenckiewicz. Kres służby nastąpił w październiku 2006 roku, w jej miejsce powstała Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Wróćmy do książki, w której autor zapowiada: Czystą prawdę o brutalnej służbie. Mamy przypadek młodego oficera, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Natknął się na coś, czego widzieć nie powinien. Bohater zostaje przyparty do muru, nie ma innego wyjścia, jak przyjąć ''propozycję nie do odrzucenia". Wstępuje w szeregi WSI, nie wie jeszcze, co go czeka i skąd nadejdzie zagrożenie. Ale tego, że przyjdzie, jest zupełnie pewien. Pojawi się ze strony, z której się nie spodziewa.

Narratorem jest były agent WSI i SKW, ukrywający swoją tożsamość, historia jest nieco rozwlekła i nużąca. Brakuje dynamiki, napięcia, za to są wątki kryminalne, szpiegowskie. Obraz ludzi, którzy po demontażu służb nie mieli problemu, żeby odnaleźć się w nowych realiach, kreując się na ekspertów w rozmaitych sprawach. Są wciąż jeszcze niebezpieczni, potrafią wykorzystać wszelkie informacje: homoseksualizm, zdrady małżeńskie, kłopoty finansowe, uzależnienia. Wyciągną również agenturalną przeszłość, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak niektóre konkluzje autora są słuszne i niestety, aktualne: Po wejściu do NATO te łajzy z Okrąglaka uwierzyły, że nic nam nie grozi, że nastał czas pokoju i armia to balast.

Kafir Hajlajf wyraża swój sprzeciw wobec likwidacji WSI, w opowieść wplecione są wydarzenia następujące po Okrągłym Stole.              

Tekst został wyróżniony przez redakcję portalu nakanapie.pl       

niedziela, 13 marca 2022

Po sprawiedliwość do Hagi?

Dziś słów kilka na temat Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze (MTK). Instytucję tę powołano do życia na podstawie przyjętego 17 lipca 1998 roku Statutu Rzymskiego. Zaczął funkcjonować 1 lipca 2002 r., Polska ratyfikowała dokument 9 października 2001 roku. W jego jurysdykcji pozostaje m.in.:

ściganie sprawców przestępstw najcięższego kalibru: ludobójstwo (Konwencja o ściganiu zbrodni ludobójstwa z 1948 r.); zbrodnie przeciwko ludzkości (terminy ze statutów trybunałów: norymberskiego, haskiego dla byłej Jugosławii i trybunału w Arushy)

 

sądzenie zbrodniarzy wojennych (konwencje genewskie, haskie...)

 

Trybunał orzeka wyłącznie w sprawach osób fizycznych i tylko za czyny popełnione dopiero po wejściu Statutu w życie, bądź po jego przyjęciu przez dane państwo. Jego podpisania odmówiły m.in. Chiny, nie ratyfikowały go państwa jak: Izrael i USA.


Działalność MTK była solą w oku Władimirowi Putinowi, gospodarz Kremla w listopadzie 2016 roku zakomunikował, iż zrywa wszelkie stosunki z Międzynarodowym Trybunałem Karnym, wycofując swój podpis z traktatu założycielskiego. Bardzo zły sygnał, zlekceważony przez Europę.

 

Pierwszym wyrokiem skazującym była sprawa Thomasa Lubandy Dayilo (twórcy i lidera Unii Kongijskich Patriotów). Zarzuty był poważne: od lipca 2002 do końca 2003 r. siłą wcielał do armii dzieci poniżej piętnastego roku życia. Oraz wykorzystywał je do krwawych działań militarnych w wojnie domowej. Czyny te zostały zakwalifikowane jako  zbrodnia wojenne; groził mu najwyższy wymiar kary. Ostatecznie 10 lipca 2012 roku został skazany na 14 lat więzienia, obrona podważyła zeznania dzieci, uznając je za niewiarygodne.

 

22 listopada 2017 roku zapadł kolejny wyrok skazujący, dożywocie otrzymał rzeźnik Bałkanów, gen. Ratko Mladić. W 2019 r. sprawiedliwość dopadła generała Bosco Ntgandę, ''terminator".

 

Z ostatnich doniesień, dowiadujemy się, że przedmiotem zainteresowania trybunału haskiego jest sprawa agresji Rosji na Ukrainę. Chodzi o dwa postępowania, jedno z nich ma dotyczyć przywódcy Federacji Rosyjskiej. Prokurator MTK ma zbadać wszystkie zbrodnie Putina, ważne jest ich systematyczne dokumentowanie.