niedziela, 28 lutego 2021

Napięty rok 1968

Cezary Łazarewicz, Ewa Winnicka, 1968. Czasy nadchodzą nowe.

Zanim omówię tę arcyciekawą książkę, odświeżę podstawowe fakty.

1968 rok jest przełomowy w wielu państwach, na różnych kontynentach.  W Polsce następuje zradykalizowanie się polityki wewnętrznej komunistów, w niedalekiej Czechosłowacji ma miejsce praska wiosna. Pierwszoplanowym bohaterem zostaje Aleksander Dubček, stąd popularne wówczas u nas powiedzenie: Cała Polska czeka na swego Dubčeka. W USA działalność prowadzi czarnoskóry pastor Martin Luther King. Czy przypuszcza, że zostało mu niewiele życia? Strategia biernego oporu zaczyna tracić na znaczeniu. Trwa wojna w Wietnamie.


Władza nie ukrywa swoich antysemickich przekonań. W śladem za ''bratnim" narodem potępiają wojnę sześciodniową rozgrywającą się w 1967 roku. Partia, wojskowi, członkowie stowarzyszenia PAX zaczynają okazywać jawną niechęć osobom pochodzenia żydowskiego. 25 listopada 1967 roku z okazji pięćdziesiątej rocznicy wybuchu rewolucji październikowej odbyła się premiera Dziadów Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. Spektakl rozwścieczył rządzących. Gomułka wpada w szał. Młoda elita wyraża swój sprzeciw; Oj mistrzu Adamie, smutne chodzą gadki, <Dziady> precz ze sceny a Dejmek za kratki.


''Wiesław" napiętnował przedstawienie z oczywistych powodów, uważał, ze godzi on w przyjaźń polsko-radziecką. Przecież, jak można pokazać walkę Polaków z caratem, prawdziwy skandal. Wprowadzono więc zakaz drukowania pozytywnych recenzji. Ograniczono, z czasem zdjęto Dziady z afisza. Przeciw polityce władzy zbuntowali się studenci PWST i komandosi. Ci ostatni stanowili lewicującą młodzież uniwersytecką, pojawiali się na sesjach naukowych wykładach. Krytycznie oceniano poczynania Gomułki, dopatrywano się zaprzepaszczenia tzw. idei Polskiego Października (wolność słowa, etc.). Podważano i ośmieszano oficjalną linię partii. Do grupy komandosów należeli m.in.: Adam Michnik, Barbara Toruńczyk, Jan Gross, Irena Grudzińska, Jakub Karpiński.

Publikacja 1968. Czasy nadchodzą nowe  to reportaż o wydarzeniach Marca. Autorzy oddają głos świadkom tamtych wydarzeń, których bezpośrednio dotknęły reperkusje. Poznamy genezę ruchu hippisowskiego, również w naszym kraju. Dowiemy się też, którzy dziennikarze zbuntowali się przeciw reżimowi, kłamstwu dygnitarzy. Winnicka i Łazarewicz wplatają  materiały prasowe, raporty.

Na kartach pojawia się Roman Polański z Dzieckiem Rosemary, The Beatles...


piątek, 26 lutego 2021

Prawdziwa historia Edmunda Dantesa

Tom Reiss, Czarny hrabia.

Coś dla sympatyków twórczości Aleksandra Dumasa. Ojca i syna:)

Powieść Hrabia Monte Christo przeczytałam niezliczoną ilość razy. W związku z tym ucieszyłam się, gdy na półce w bibliotece dostrzegłam tę pozycję. Wprawdzie trochę mnie rozczarowała, ale o tym za chwilę. W recenzji tego flagowego dzieła wspomniałam, że seniora spotkała podobna historia, jak ta przez niego opisywana. I to on jest pierwowzorem głównego bohatera.

Ojciec pisarza był postacią nietuzinkową o niebanalnym życiorysie, któremu nie było łatwo w życiu. Potomek czarnoskórej niewolnicy Casette Dumas i francuskiego plantatora markiza de la Pailleterie. Do Francji przybył wraz z ojcem w 1780 roku. Pnie się po szczeblach kariery w armii, odznaczając się wieloma przymiotami: honorowy, lojalny, uczciwy. W tym miejscu przypomnę o znamiennym fakcie w CV Thomasa Aleksandra Dumasa. Wsławia się w oddziałach samego Cesarza Francuzów ( uwaga: nigdy Cesarza Francji), przysłuży się w podboju Malty i zdławieniu rebelii w Kairze w 1798 roku. Przeciwnicy nadali mu przydomek Czarny diabeł.

Podczas kampanii w Egipcie wdaje się w konflikt z Napoleonem, jawnie go krytykując za sposób prowadzenia działań militarnych. W czasie podróży przez Włochy zostaje internowany, na wolność wyjdzie w 1801 roku. Umiera pięć lat później.

Mimo że Tom Reiss pracował nad książką dziesięć lat, to rozważania nie wyczerpują w pełni tematu, pozostawiają wrażenia niedosytu. Wątki biograficzne nie są pogłębione, zbyt pobieżne. 

Z plusów to, że sporo dowiadujemy się o panowaniu Bonaparte. Dostajemy przyzwoitą lekcję historii: kolonializm, Wielka Rewolucja Francuska... 

Ale też jest mowa o etykiecie, panujących zwyczajach, obyczajach. Savoir-vivre doby XVIII i XIX wieku. Razem z autorem wędrujemy przez Paryż, Wandeę, Kair... Fascynująca to podróż.


wtorek, 23 lutego 2021

Król jest nagi!

Franca Giansoldati, Demon w Watyknie.

Czyli sprawa  meksykańskiego duchownego Marciala Maciela Degollado. Maski hipokryzji opadły, gdy po jego śmierci światło dzienne ujrzał największy skandal pedofilski, który przyczynił się do kryzysu Kościoła katolickiego i tak będącego już na rozdrożu. Kto by pomyślał, że Watykan skrawek ziemi, jak mawiał Pius XI, będzie skażony aferami, nadużyciami oraz zakłamaniem.

Dzięki lekturze mamy okazję przyjrzeć się bliżej personie zepsutej do szpiku kości, cieszącej się poważaniem samego Jana Pawła II. Prezbiter organizował pierwszą wizytę papieża do Meksyku, która miała mieć ogromne znaczenie dla Polaka. Czy ma to coś wspólnego z opisywanymi wydarzeniami? Nie chcę wysuwać wniosków, że dzięki temu Degollado uzyskał parasol ochronny Karola Wojtyły. Lecz czy wymowne i znamienne milczenie kluczowych dostojników nie było oznaką przyzwolenia na zło? Autorka jasno pisze, że główny bohater tej książki był pupilem wielu hierarchów Kościoła. 

Ile wiemy o drugim człowieku a ile wiedzieć chcemy? Pytanie to wydaje się zasadne w kontekście omawianej pracy. Cóż Hannah Arendt pisała, że: Zło jest banalne.

Twórca zgromadzenia Legionistów Chrystusa przez wiele lat dopuszczał się przemocy, również seksualnej, wobec seminarzystów i dzieci. Degollado to człowiek odrażający, żerujący na krzywdzie innych, słabszych. Uzależniony od narkotyków, dokonujący licznych przekrętów finansowych. Celebryta, niezły aktor z chorymi skłonnościami. Manipulant, cynik, do końca pewny siebie.

Lektura Demona w Watykanie jest wstrząsająca i napawa obrzydzeniem. Tytuł publikacji adekwatny do osobowości tejże postaci. Problematyka zaprezentowana jest poważna, niekiedy ukazana w suchy i powierzchowny sposób. Otrzymujemy sporo wiadomości na temat Legionistów Chrystusa. Poszczególne wątki są szczątkowo opisane, Franca Giansoldati lubi przenosić się w czasie. Raz jesteśmy w 1980 roku, następnie współcześnie. Warto podkreślić, że dziennikarka nie atakuje Kościoła, jej sądy są wyważone. Potępia tych, którzy tuszowali występki Meksykanina.

Reportaż jest sprawnie napisany, zajmujący, przeczytałam go w ciągu kilku dni, trudno jednak o tym wszystkim zapomnieć. Zwłaszcza teraz, gdy pewne środowiska roszczą sobie prawo do pouczania innych. Publicystka nie ma zwyczaju narzucania swojego zdania innym.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

sobota, 20 lutego 2021

Tajemnice Dolnego Śląska

Krzysztof Krzyżanowski, Skarb Generała. Tropem Tajemnic ''Szczeliny Jeleniogórskiej''.

Kolejne, luźne omówienie książki z serii ''Nieznana historia''. W pierwszej części swoich rozważań autor przybliża Czytelnikom publikacje dotyczące domniemanego skarbu ukrytego przez Niemców w okolicy Sudetów. Nic konkretnego z tych wywodów nie wynika.


Na początku lat dziewięćdziesiątych polskich eksploratorów obiegła elektryzująca wiadomość. Gdzieś w Sudetach pod koniec II wojny światowej Niemcy ukryli pod ziemią ogromny skarb: złoto, obrazy, kosztowności oraz jajka Fabergé – cud techniki jubilerskiej z carskiej Rosji wart miliony dolarów. Skarb został pieczołowicie schowany, świadków rozstrzelano, a schowek zamaskowano i zaminowano. Najważniejsze w tej historii było jednak to, że w czasach nam współczesnych na miejsce ukrycia skarbu przypadkiem natrafiono. Nadano mu nazwę „Szczelina Jeleniogórska”. Rozpoczęła się niemająca precedensu rozgrywka między znalazcami, pośrednikami, polskim rządem oraz służbami specjalnymi. Gdzieś zamordowano człowieka, innego pobito, do kolejnego strzelano. Poszukiwaczy zaś ostrzegano, że sprawa sięga „za wysoko”. Wielu ze strachu przestało się nią interesować. Inni relacjonowali dramatyczne okoliczności pozakulisowych rozgrywek.

Natomiast w kolejnych częściach akcja przyspiesza, robi się coraz ciekawej i niebezpieczniej. Krzyżanowski roztacza przed nami dzieje rodziny Faberge i los słynnych jaj. Przywołuje osoby gorąco zainteresowane odnalezieniem kosztowności. Pojawiają się wysoko postawieni urzędnicy państwowi(nieżyjący już Józef Oleksy, Jan Lesiak...),służby specjalne. Czy i co ze sprawą miał brutalnie zamordowany w czasach słusznie minionych, premier PRL-u Piotr Jaroszewicz?

Przyznam, iż Skarb Generała czyta się jak najlepszy kryminał, przyprawia o dreszcze. Zważywszy na to, że w tej pracy jest wszystko to co lubię: politycy, służby i występujące między nimi zależności. Prawnik w profesjonalny sposób podszedł do tematu, nie pozostawia bez komentarza kuriozalnych doniesień. Śledztwo Krzysztofa Krzyżanowskiego trwało dwa lata, udało mu się dotrzeć do pewnych polityków.

Dodam, że wciągnęła mnie przypuszczalna rola Wojskowych Służb Informacyjnych( WSI 1991-2006) w powyższej tematyce.

czwartek, 18 lutego 2021

PRL oczami kobiet

Skoro ostatnio dyskutowaliśmy o paniach, które stanowiły nieodłączną część ''Solidarności", czas na te, które wspierały mężów w walce z systemem. Książka Anny Popek, Żony opozycjonistów zawiera ważne spojrzenie na wydarzenia rozgrywające się w naszym kraju.

Kobiety te zawsze są skłonne do poświęceń, niczym mityczne Penelopy wypatrują powrotu swoich mężczyzn, często z internowania, do domu. Trwają przy nich, niezależnie od okoliczności. Władza nie ustawała w wysiłkach, aby rozbić jedność rodzin, na tym polu również odnotowywano ''sukcesy''. Wróćmy do naszych bohaterek, są ostoją. Strażniczki domowego ogniska, pragną zapewnić normalne życie swoim pociechom. Te dzielne Polki niekiedy same się narażają, niczego się nie boją. Przynajmniej starają się tego nie pokazywać.

Czy Pani mąż jest szewcem? – pytały sąsiadki Annę Komorowską. – Tak stuka –puka po nocach…” Wieczorami w ich maleńkim mieszkanku Bronisław odbijał na powielaczu podziemną prasę. Jan Józef Lipski tak często był zatrzymywany przez bezpiekę, że żona, Maria, uszyła mu specjalny, „więzienny” worek, tak zwaną samarę, w którym czekały wszystkie najpotrzebniejsze w areszcie rzeczy. Lech Wałęsa, gdy ubecy po raz pierwszy zabierali go z domu, zdjął obrączkę i zegarek – dwa najcenniejsze przedmioty, jakie posiadał - położył na stole i powiedział żonie Danucie, że gdyby nie miała z czego żyć, to ma to sprzedać…

Słyną z zaradności, gospodarności i oszczędności. Z niczego potrafią zrobić coś. Im też nie jest łatwo, życie ich nie rozpieszcza, podobnie jak większości ludzi żyjących w komunistycznym reżimie. Bywa, że panie wykazują się heroizmem, kreatywnością. Są harde i zdeterminowane, przygotowane na każdą ewentualność.

W lodówce, zamiast zapasów mięsa, schowane były dokumenty podziemnej organizacji, a w sekretnym schowku na szczotki stały zwinięte sztandary i transparenty, przyszykowane na nielegalną manifestację patriotyczną. Ich koleżanki chodziły na kawki – one biegały na wiece. Koleżanki kupowały szpilki, one – wygodne „traperki”, w których łatwo było uciekać przed pałami zomowców. Koleżanki chwaliły się nową torebką, one najnowszym, ściągniętym z Wolnej Europy nagraniem Kaczmarskiego.

Widzimy więc jasną klasyfikację priorytetów:)

Małżonki dawnych opozycjonistów  wypowiadają się na każdy temat, w każdej sytuacji (aż do przesady), wydają wspomnienia. Stają się celebrytkami tzw. pełną gębą. Niektóre z nich ewidentnie nie zostają docenione (np. pani Maria Kaczyńska).

Zgadzam się z autorką, że były to niezwykłe osobistości, niepokorne, charakterne. Zasługują na uwagę, wszystkie. I każda z osobna.

Publikacja nie jest obszerna, liczy 250 stron, ale jest godna uwagi. Dodam, że nie są to lukrowane opowiastki, jakich pełno. To są życiowe historie niezwykłych kobiet.


poniedziałek, 15 lutego 2021

O pojmowaniu sztuki słów kilka

Stanisław Kowalik, Siedem wykładów z psychologii sztuki.

Jestem dość wymagającą czytelniczką, w związku z tym sięgam po nieco ambitniejsze prace. W związku z tym ucieszyłam się, mając możliwość przeczytania tych arcyciekawych rozważań. Na początku pozwolę sobie zaznaczyć, że dywagacje profesora można czytać w dowolnej kombinacji, bez żadnego uszczerbku dla wiedzy. Ja zaczęłam od początku, ponieważ postępuję wg zasady od ogółu do szczegółu. Każdy z tekstów obudowany jest solidną bibliografią.


Czym jest sztuka a czym być powinna?

Myślę, że odpowiedzi na to pytanie winien udzielić każdy  z nas, szczególnie przystępujący do lektury. Autor przedstawia interesujące spojrzenie na całą twórczość. Podkreśla doniosłe znaczenie psychologiczne wielu dzieł, utworów muzycznych, literackich, na życie jednostki ludzkiej. Naukowiec pobudza nas do własnych poszukiwań w powyższym aspekcie, zachęca też do namysłów, w jaki sposób najwięksi klasycy wpływają na nas samych.


Kontemplacja często ma charakter niemal intymny, zależnie od indywidualnych uwarunkowań psychologicznych. Wrażliwość na piękno generuje prawidłowy rozwój, sprzyja integracji społecznej. Szeroki zakres wiedzy pozwala na wysuwanie odpowiednich wniosków.

Stanisław Kowalik zaznajamia nas z determinantami  relacji: artysta-odbiorca. Przekonuje, że obcowanie, np. z literaturą od najmłodszych lat pozostawia ślad i wpływa na wyrabianie pewnych nawyków i postaw.


Z tego wytrwanego opracowania w formie przystępnych wykładów dowiadujemy się czym jest pustka poznawcza. Wytłumaczono inne, równie ważne pojęcia, scjentyzm, antyscjentyzm, mentalizacja... Wiemy, iż sztuki nie da się umieścić w sztywne ramy nauki, wytwory  nie poddają się jej rygorowi.

Publikacja ta przeznaczona jest nie tylko dla studentów, ale też dla wszystkich z nas, którzy miłują kulturę wysoką i lubią prowadzić ożywioną dyskusję w tym temacie.

Książkę Siedem wykładów z psychologii sztuki(Zysk i S-ka) otrzymałam dzięki współpracy z serwisem nakanapie.pl.

niedziela, 14 lutego 2021

Przedwojenny savoir-vivre

 Maria Barbasiewicz, Dobre maniery w przedwojennej Polsce?

Rzecz w miarę ciekawa ze względu na sposób bycia i postępowania współczesnych ludzi. Wiemy przecież, że tamte czasy odznaczały się pewną formalnością i surowością w przestrzeganiu reguł i norm (za ich łamanie groził ostracyzm społeczny). I jak niektórzy zdegustowani i zafrasowani wylewającym się zewsząd grubiaństwem, zawodzą, że określone zachowanie nie były akceptowalne. 

A dziś? Nastąpiło przesunięcie granic, toleruje się arogancję i obcesowość, usprawiedliwiając je: Bo taki jestem i już. Otóż nie, poniżanie drugiego człowieka, wywyższanie się świadczy jedynie o gruboskórności i impertynencji. Tudzież pojęcie bezstresowego wychowania zrobiło zawrotną karierę, choć jego twórca miał coś zupełnie innego na myśli.

Z czym więc kojarzy się nam przedwojenna kindersztuba? Z pewnością z galanterią, poczuciem smaku i wysoką kulturą osobistą. Również taktem oraz powściągliwością w relacjach. Prawdą jest stwierdzenie, iż

Dobre maniery to klucz do sukcesu towarzyskiego, udanych relacji biznesowych i społecznych.

Autorka przygląda się różnym grupom społecznym, zawodowym. Przypomina o etykiecie obowiązującej podczas rozmaitych uroczystości, spotkań towarzyskich.  Nader często uważa się pocałunek w rękę za relikt przeszłości.

Niedopuszczalne było spożywanie posiłków na ulicy, nadużywanie gościnności. Dzieci pod żadnym pozorem nie mogły kończyć jedzenia, dopóki nie uczynił tego starszy. Za nieposłuszeństwo surowo karano latorośle (np. pocałowanie ojca w rękę). W złym tonie były plotki, obmowa ( chociaż to też najstarsze profesje, oprócz nierządu).

Teraz będę się czepiać:)

Przeszkadza mi nieuporządkowana treść, znaczne jej wypełnienie przez fotografie, puste strony. W zalewie prostactwa ( w mowie i piśmie) publikacja wydawała się być wartościową. Kilka lat wcześniej miałam przyjemność zaznajomienia się z książkami Tadeusza Rojka, dyplomaty Edwarda Pietkiewicza.

Maria Barbasiewicz nie wyczerpuje tematu, jej rozważania nie wnoszą nic nowego. Źródła są skąpe, a pozycje zamieszczone w bibliografii są współczesne. A gdzie wspomnienia pani Beckowej?