niedziela, 1 listopada 2020

'A lato było piękne tego roku...'

Lecz nastroje minorowe, czyżbyśmy przeczuwali nadciągającą nieuchronnie katastrofę? O tym m.in. jest książka Marcina Zaborskiego, Jeszcze żyjemy. Lato'39.

Z lektury dowiemy się jak wygląda życie Polaków na moment przed wybuchem II wojny światowej. Co nas raduje i smuci? Jakimi sprawami żyjemy?


A co wiedzieli i czuli ci, którzy wtedy-mimo wszystko-tańczyli, jechali po zdrowie do wód albo spokojnie spacerowali uliczkami nadbałtyckich kurortów? Jak opisywały im świat ukazujące się wtedy gazety? Co mogli usłyszeć w radiu?

Autor dostarcza nam wartościowych informacji na temat ówczesnego społeczeństwa, kreśli tło historyczne. Pisze w jaki sposób odpoczywamy, ale przywołuje też relację z pogrzebu Wojciecha Korfantego. Dziennikarz porusza tematy poważne i te mniej znaczące, sprawy znane i nieznane. Nie zapomina przy tym o przedwojennej etykiecie, dobrych manierach.

Rozbawiła mnie przyśpiewka:  hulaj chłopcze, pókiś młody- rób panienkom śluby, a mężatkom rozwody.

Kto bywa w Krynicy? Co czytają i czego słuchają rodacy? Co się dzieje w Gdańsku? Marcin Zaborski odtwarza kronikę kryminalną lata 1939 roku: samobójstwa, lincze i żerujący na  złaknionych uczucia kobietach oszuści matrymonialni. Przyznaję, że doktor nauk humanistycznych wiernie oddaje atmosferę tamtych czasów.

Uliczny hałas, pękające w szwach kolejki podmiejskiej matrymonialni oszuści, nocne wyścigi nietrzeźwych kierowców. Prężenie muskułów w polskiej armii, dramatyczne sceny z Gdańska, dyplomatyczne zabiegi, które mają uchronić świat przed eksplozją wojennej zawieruchy. Nadzieja na to, że uda się jej uniknąć, przeplata się tu z przekonaniem o nieuchronności starcia, które już na zawsze zmieni świat.

Myślę, że w tych rozważaniach każdy znajdzie coś dla siebie: krótkie szkice na temat mody, kultury, literatury wzbogacają naszą wiedzę.
Publikacja została podzielona na 22 rozdziały, każdy z nich poświęcony jest innemu zagadnieniu.


Zapraszam w fascynującą podróż po ulicach polskich miast.

Ocena: 5/5.


piątek, 30 października 2020

A psik! Porozmawiajmy o Kościele

Za oknem szaro i zimno, a ja przeziębiona:( Jedyny plus to, że mam więcej czasu na czytanie:) Dziś chciałabym Wam polecić porywający wywiad- rzekę  z byłym jezuitą  profesorem Stanisławem Obirkiem. Interlokutor Artura Nowaka  jest surowym recenzentem Kościoła katolickiego, w zajmującej dyskusji wspomina swoje dzieciństwo, młodość, studia w Krakowie.

Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła zawiera elementy autobiografii połączonej z przemyśleniami na temat duchowieństwa. Teolog nawiązuje do nadużyć i skandali trapiących tę instytucję, niczego  nie owija w bawełnę, jasno mówi o przywarach księży. Poruszono wiele kontrowersyjnych spraw, które wpisują się w oficjalny dyskurs.

Moja perspektywa jest taka, że polski katolicyzm nie tylko oddalił się w ostatnich 30 latach od chrześcijaństwa, ale też przestał być religią. Teza wydaje się mocna, mam jednak argumenty, które przytaczam w tej książce, które nie dadzą odeprzeć. Paradoks polega na tym, że to nie ja odszedłem z Kościoła, ale to Kościół porzucił swoją misję.


Stanisław Obirek zwraca uwagę na wymóg absolutnego posłuszeństwa i zwalczanie niezależnych myśli i poglądów. Nieustannie podkreśla, że nie uległ fascynacji postacią Jana Pawła II: odbiera się go jako myśliciela, który nie ma uprzedzeń. Tyle że kiedy wchodził w rolę hierarchy, wstępował w niego proboszcz, który chce mieć porządek w swojej wiosce. Rozmówca prawnika i pisarza demitologizuje Karola Wojtyłę, obiektywnie dostrzega jego zasługi, wskazuje też na niejasności jego pontyfikatu. Wywody profesora nie są krótkowzroczne, rozumie fundamentalną rolę Kościoła katolickiego w dziejach Polski, Europy i świata.


Stanisław Obirek konkluduje: Jan Paweł II wierzył w siłę posłuszeństwa. Był przekonany, że cnota pokory jest najwznioślejszą postawą, która powinna cechować wszystkich, od wikarych poczynając, na kardynałach kończąc. Przytakuje Nowakowi w kwestii rzekomej wsteczności i zaściankowości  Kościoła. Obaj są bezlitośni w punktowaniu słabości hierarchów katolickich: Biskupi to przecież książęta kościoła. Mają książęce maniery, pałace, limuzyny, pierścienie i stroje, które przypominają kontusze szlacheckie (..). Polscy księża i biskupi są soczewką, która skupia w sobie najbardziej groteskowe cechy polskiego społeczeństwa.

Z wieloma rzeczami  można się nie zgodzić. Polemika na temat Różewicza czy Baumana nie zrobiła na mnie wrażenia, gdyż ja mam odmienne zdanie na ten temat.

Warto przeczytać.

Ocena: 4,5/5


środa, 28 października 2020

Thriller psychologiczny na ten niespokojny czas

Wojciech Chmielarz, Wyrwa.

Powiadają, że najlepsze spotkania są przypadkowe, i tak też było. Autora, dziennikarza, wielu kryminałów poznałam w pewnym dyskoncie. A ściślej, zaintrygowała mnie pewna książka, było nią Żmijowisko, po którym postanowiłam sięgnąć po inne powieści tego pisarza.

Bohater Wyrwy znajduje się na życiowym zakręcie, jest zdruzgotany po tragicznej śmierci żony i nie wie co ma ze sobą zrobić. Do głosu zaczynają dochodzić wyrzuty sumienia.

Kiedy Maciej dowiaduje się, że jego  żona Janina zginęła w wypadku samochodowym, myśli, że wali mu się cały świat. Jak powiedzieć dwóm córeczkom, że właśnie straciły matkę? Co powiedzieć teściom? Nie ma jednak pojęcia, dlaczego do wypadku doszło pod Mrągowem, skoro Janina powiedziała mu, że jedzie na delegację pod Kraków. A gdy na pogrzebie pojawia się tajemniczy mężczyzna, Maciej zaczyna rozumieć, że Janina miała wiele sekretów. Znacznie więcej, niż można spodziewać się po kimś tak zagonionym i zapracowanym.


Z czasem Tomski uświadamia sobie, że w zasadzie to nic nie wie o swojej drugiej połowie... Proza życia potrafi zniszczyć niejeden związek.

Maciej jedzie na Mazury i wkrótce przekonuje się, że być może tak naprawdę nie znał kobiety, z którą spędził dwanaście lat życia.

Thriller jest realistyczny, ale to wszystko już było. Podwójne życie jednego z małżonków, zdrada, nie są to zbyt wyszukane wątki. Przyznam jednak, że Wyrwa wciąga, odznacza się żwawą akcją. Wojciech Chmielarz jest też znakomitym znawcą ludzkiej psychiki. Bohaterowie są wiarygodni, podobnie jak ich uczucia i emocje.


Ocena: 4,7/5.




niedziela, 25 października 2020

Kapłan, celebryta, pedofil

Monika Góra, Krzysztof Brożek, Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego.

Człowiek, o którym raczej słyszał każdy z nas. Kapelan ,,Solidarności", spowiednik Lecha Wałęsy. Żarliwy ksiądz czy pragmatyk z ciągotami do mętnych interesów lub co gorsza, do dzieci? Kim w istocie jest nieżyjący już prałat Henryk Jankowski?


  

Uzurpuje sobie wiele funkcji, przypisuje  zasługi, które niekoniecznie są jego udziałem. Mitoman poprawiający własny życiorys.

Duchowny to osoba o wielu obliczach. Faktem jest, że po 1989 roku wielu działaczy ,,S" rozluźnia, bądź zrywa  kontakty z  byłym już kapelanem związku. Jego kazania są sporne, u wielu wzbudzają niesmak i zdumienie ze względu na antysemickie treści. Patronuje fundacji, która sponsoruje wydawanie wody mineralnej i win z jego wizerunkiem. A historyk Andrzej Friszke pisze, iż: Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy, ponadto był agentem bezpieki [TW. ''Libella"/ ''Delegat"] zwłaszcza w latach 1980-1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, więc jest ponurą postacią tamtych czasów.

Dlaczego więc mieliśmy do czynienia ze zmową milczenia na temat tego, co się działo za drzwiami luksusowej sypialni kapłana? Komu zależało, aby prawda o nim nigdy nie wyszła na jaw? O to, mniej więcej pytają też autorzy. Niejasności i wątpliwości jest znacznie więcej. W każdym razie 7 marca 2019 roku bohater reportażu Moniki Góry i Krzysztofa Brożka zostaje pozbawiony tytułu Honorowego Obywatela Gdańska.

W 2018 roku Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł, z którego wynika, iż Jankowski miał zmuszać do stosunków seksualnych 12-letnią dziewczynkę. Ale to jeszcze nie koniec, po ukazaniu się artykułu, zaczęły zgłaszać się kolejne ofiary.

W grudniu 2018 roku runął pomnik prałata Henryka Jankowskiego (..). Zmarły w 2010 roku ksiądz był postacią więcej niż kontrowersyjną. Ci, którzy ściągnęli go z piedestału, widzieli w nim ucieleśnienie głównych grzechów trawiących polski Kościół: pychy, chciwości, nieczystości, łakomstwa, zazdrości i gniewu. Ci niektórzy niedługo potem modlili się <o zwycięstwo prawdy> w jego intencji, patrzyli na niego jak na bohatera i dobroczyńcę.


Dziennikarze są dociekliwi, starają się  poznać prawdę. Prześwietlają dzieciństwo, młodość i dorosłe życie przyszłego kanonika. Wspominają o jego trudnościach w przyswajaniu materiału czy problemach w nawiązywaniu relacji z kolegami.

Sprawdzają jak chłopiec nieradzący sobie z nauką stopniowo wyprzedzał lepszych od siebie. Jak otaczał się ludźmi, którzy mogli popchnąć go wyżej. Jak związał się ze służbami polskimi, niemieckimi, a potem dołączył do <Solidarności>. Jak w wolnej Polsce budował swoje imperium, powoli podupadając na zdrowiu.

Publicyści przeprowadzają drobiazgowe śledztwo, podważają zarzuty Barbary Borowieckiej ( ale nie bronią Henryka Jankowskiego), jakoby ten miał przyczynić się śmierci ciężarnej 16-letniej Ewy. Góra i Brożek przepytują okolicznych mieszkańców, rozmawiają z sąsiadami, którym jednak nic nie wiadomo na ten temat. Informacji szukają też u proboszcza, ale księgi parafialne milczą jak zaklęte. Nie ma żadnej wzmianki o śmierci dziewczyny o tym imieniu. Autorzy wskazują na braki warsztatowe swoich kolegów po fachu i ewidentną manipulację. Starannie zweryfikowali powyższe oskarżenia. I nagle następuje zwrot akcji, który wiele zmienia....

Przy okazji dostajemy porządną lekcję historii, znakomitą syntezę dziejów PRL-u, genezę strajków, prawdziwą historię Sierpnia '80. Na pierwszym planie dzielne kobiety: Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz, Ewa Ossowska, Joanna Duda- Gwiazda. Nie ma tu miejsca na nachalne uświadamianie czytelników czy narzucanie określonego sposobu myślenia i eksponowania mitycznych  zasług niektórych osób.

Mankamentem Upadku jest brak bibliografii, same przypisy nie są wystarczające. 

Czytajcie!

Ocena: 4,8/5.



piątek, 23 października 2020

Balet. Siła i destrukcja.

Dziś chcę napisać o książce Moniki Sławeckiej, Balet, który niszczy. Taniec, który był pasją i przyjemnością, stał się udręką, katorgą i niebywałym upokorzeniem. Wstrząsające jest to, co się dzieje w tych szkołach: mores, zawiść, niekompetencje wychowawcze pedagogów, przemoc.

Publikacja jest zapisem rozmów z absolwentkami tej skostniałej placówki, wymagającej natychmiastowej naprawy.


Zanim omówię szczegółowo tę pracę, odwołam się do historii. Kolebką baletu są Włochy, wśród najważniejszych przedstawicieli można wskazać: Domenica di Piacenza oraz jego uczniów. We Francji rozpropagowała go Katarzyna Medycejska, wystawiane z jej pomysłu w 1581 roku Balet comique de la Reyne (Komiczny Balet Królowej). Na przestrzeni XVI i XVII wieku balet przekształcił się w widowisko o mitologicznej treści. W 1661 roku Ludwik XIV powołał do życia Narodową Akademię Muzyki i Tańca. Odłączenie się tańca od opery nastąpiło z inicjatywy Jeana G. Noverre' a, który w drugiej połowie XVIII wieku stworzył balet z akcją. Inni promotorzy włoscy uformowali podstawy stylu romantycznego.

W XVI wieku balet przywędrował do Polski za sprawą królowej Bony, która na Wawelu organizowała spektakle. Lecz to dopiero wiek XVIII przyniósł renomę. Donatorami baletu zostali najwięksi możnowładcy i arystokraci.

W drugiej połowie XIX wieku nowym ośrodkiem baletu stała się Rosja. Niejaki Marius Petipa stworzył nowy gatunek, bardziej klasyczny z muzyką Piotra Czajkowskiego. Wśród XX-wiecznych reformatorów baletu wymienia się: Isadorę Duncan, Michaiła Fokina.

Z jakimi cechami charakteru kojarzy nam się osoba pobierająca lekcje w szkole baletowej? Z uporem, ambicją, samozaparciem, pracowitością i odpornością psychiczną. Jest różnie, wystarczy zapoznać się z rozmówczyniami Moniki Sławeckiej. Do tego dochodzą zmagania z własnymi słabościami, przezwyciężanie własnych ograniczeń. Jeszcze dyscyplina, karność i bezwzględne posłuszeństwo wobec surowych i niekiedy despotycznych nauczycieli.

Autorka jest autorką kilku prac poświęconych poruszających kluczowe kwestie społeczne, np. alkoholizm kobiet. Tym razem na warsztat wzięła szkoły baletowe i przyjrzała się temu jak wygląda ich funkcjonowanie od podszewki. Wnioski szokują.

Dziennikarka przeprowadziła 20 rozmów z byłymi uczennicami tej szkoły. Wszystkie mówią o sukcesie okupionym tytaniczną  pracą oraz poniżaniu i dręczeniu przez tych, którzy powinni uczyć i wychowywać: Pani dyrektor wyrywała dziewczynkom kanapki, bo były zbyt kaloryczne (..). Jedna z koleżanek ważyła 35 kg i trafiła do szpitala. Była w stanie agonalnym.


Oczywiście rozważania mogłyby zostać lepiej dopracowane, a historia baletu pogłębiona. Ale i tak warto je przeczytać.

Polecam: 4,8/5.

czwartek, 22 października 2020

Człowiek legenda

Krystyna Rożnowska, Antoni Kępiński. Gra z czasem.

Zastanawiam się, czy publikację liczącą zaledwie 264 strony można  nazywać biografią. I jakim cudem dziennikarka poniosła klęskę?

Antoni Kępiński wybitny psychiatra i filozof, który ukształtował spojrzenie na nieodzowną dziedzinę medycyny jaką jest psychiatria. Bohater dywagacji Krystyny Rożnowskiej był pionierem i propagatorem psychoterapii grupowej i indywidualnej. Eklektyk, postać dużego formatu o wszechstronnych zainteresowaniach. Autor ponad 140 prac, w tym  m.in. Psychopatie, Lęk. Uczestniczył w programie leczenia osób więzionych w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.

Geniusz, dla którego najważniejszy był człowiek.


Dzieje lekarza są porywające i dostarczające materiału na porządną i solidną biografię. Nie rozumiem więc, dlaczego zmarnowano taki potencjał.

Ten wie o człowieku więcej niż Freud, Heidegger, ks. prof. Józef Tischner.

Antoni Kępiński dystansował się od hipokrytów, rozmów o niczym, od towarzyskiej paplaniny.

Nie cierpi obłudy, sztywności <chodzenia pod krawatem>, konferencji organizowanych po to, by szermujący tak zwanymi złotymi myślami mogli się popisać.

Publicystka przynudza, posiada skąpe wiadomości na temat psychiatry. Nie pofatygowała się, aby zebrać więcej informacji, nie rozmawia z nikim na jego temat. Autorka nie wykazuje zbytniego zainteresowania prekursorem psychoterapii.

Czy Kępiński przeszedł w życiu epizod psychotyczny? [A.K.] Wyraża się tym, że (..) wyprzedzał epokę.

Krystyna Rożnowska nie wnika w szczegóły, jest powierzchowna. Treść zawiera dużo ogólników, nie wnoszących nic nowego. Zastanawiam się, skąd czerpała wiedzę na temat Antoniego Kępińskiego, chyba z Wikipedii. Wprowadza pewne wątki, ale ich nie rozwija. Szkoda.

Ocena:3/5.





wtorek, 20 października 2020

Chyłka i Zordon powracają!

Remigiusz Mróz, Precedens.

Czas na recenzję kolejnej książki jednego z najpopularniejszych polskich autorów.

Zapewne większość z Was już zdążyła zauważyć, że jestem dość wymagającą czytelniczką i trudno schlebić moim gustom. Jest jednak pewien twórca, któremu to się udało. To właśnie  Remigiusz Mróz. Swoją przygodę z jego książkami rozpoczęłam w 2017 roku od serii z przebojową Joanną Chyłką i spółką.

Czy zbrodnia doskonała istnieje?


Tym razem  na bohaterów czekają kolejne perypetie i nowi wrogowie. Lecz jedno się nie zmienia: tupet i pewność siebie pani mecenas, które są jej atrybutami. Obserwujemy dojrzewanie emocjonalne Zordona i zaangażowanie w związek z niedoszłą patronką.

Do Joanny Chyłki zgłasza się jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Kobieta dopuściła się brutalnego morderstwa, a wszystko to transmitowała w mediach społecznościowych. Nie przyznaje się jednak do zarzucanego czynu, zapewniając Chyłkę, że popełniła przestępstwo doskonałe. I że nie zostanie za nie skazana.

W dotychczasowej twórczości ten płodny pisarz porusza wiele istotnych problemów społecznych: przemoc wobec kobiet, świadome zaginięcia ludzi, choroba psychiczna.

Nie do końca zgadzam się z kwestiami, które wypowiadają bohaterowie, niekiedy trącą ''myszką". Nie mam nic przeciwko feminatywom, bo o ile mecenaska jest do zaakceptowania, to  sędzini brzmi kuriozalnie. Poglądy prawnika też są jasne, ale wszystko to nie rzutuje zbytnio na ogólną ocenę książki.

Dużo się dzieje, akcja jest dynamiczna. Remigiusz Mróz znów nie zawodzi.

Nota: 4,5/5.